Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

onsdag2


Muzyka i ja stanowiłyśmy jedność. Moje ciało poruszało się w zupełnie nieznany mi sposób, ale to było przyjemne. Właśnie tego potrzebowałam. Ucieczki. Tutaj, byłam anonimowa. Zwyczajna dziewczyna, która przyszła się napić i potańczyć. Dla tych ludzi nie byłam głupią Vilde, która na niczym się nie zna i jest niewystarczająco dobra. Nogi powoli zaczęły odmawiać mi posłuszeństwa, dlatego wciąż kręcąc biodrami, kierowałam się do baru. Wysoki barman puścił do mnie oko, a ja skinęłam, że zamawiam to samo, co kilka chwil temu.

- Wiedziałem, że to ty – usłyszałam czyjś głos przy uchu.

Odwróciłam się i zobaczyłam Eliasa, który z pewnością nie należał do najtrzeźwiejszych osób pod słońcem.

- Elias? - Spytałam, chociaż sama nie wiem po co.

- Vilde – powtórzył głosem podobnym do mojego, po czym wybuchnął śmiechem. - Ładnie wyglądasz – rzucił, a ja poczułam, że się rumienię.

- Dziękuję – pokiwałam głową, zakładając włosy za ucho. - Jak było w Turcji?

- Nudno – przewrócił oczyma. - Yousef ciągle jęczał, że tęskni za Saną i miał pretensje, że nie wzięliśmy jej ze sobą.

- Aww - wyrwało się z moich ust. - Oni są uroczy, nie sądzisz? - Spojrzałam na niego.

- Sana to moja siostra – pokręcił głową – nie mnie to oceniać – parsknął. - Co u twojego chłopaka? - Spojrzał na mnie uważnie.

- Nie wiem – wzruszyłam ramionami, czując, jak kolorowy drinki rozchodzi się po moim ciele. - Zerwaliśmy.

- Oh – chłopak przejechał ręką po głowie. - Jak się trzymasz? - Zapytał, a w jego oczach coś błysnęło.

- W porządku – odpowiedziałam. - Zatańczysz? - Skinęłam głową w kierunku parkietu.

- Chodź – chwycił mnie za rękę, by chwilę później znaleźć się na środku pomieszczenia.

Chłopak subtelnie błądził po moim ciele, a ja musiałam przyznać, że strasznie mi się to podobało. Był strasznie delikatny, obchodził się ze mną, jakbym co najmniej była czymś drogocennym. Spojrzałam w jego oczy i uśmiechnęłam się do niego. Chwilę później, poczułam jego usta na swoich i pragnęłam więcej. Mocno chwyciłam go za umięśnione ramiona, przyciągając go do siebie najbliżej, jak się tylko dało. Nie wiem kiedy, znaleźliśmy się w toalecie, gdzie Elias przypadł mnie do zimnych kafelek. Siłowałam się z jego koszulą, a on chichotał w moją szyję. Brzydziłam się publicznych toalet, a ludzi, którzy uprawiali w nich seks, uważałam, za jakąś niższą kategorię, ale teraz właśnie byłam jedną z nich. Ruchy Eliasa były szybkie i cholernie przyjemne. Coraz mocniej zaciskałam ręce na jego ramionach, jęcząc mu do ucha. Gdy było już po wszystkim, pocałował mnie. Tak po prostu. Chwycił mnie za rękę i wyprowadził z lokalu. Cały czas się uśmiechał, a ja czułam, że robię to samo. Uśmiech zszedł z mojej twarzy dopiero wtedy, gdy spojrzałam na swój telefon, gdzie widniały dwie wiadomości. Jedna od Magnusa, a druga od Mutty.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro