Rozdział 6
Już 3 nad ranem czas wracać, ehh jak ja ich nie lubię. Ale niestety jak na razie nie mam jeszcze 18-nastki, więc nie mogę się wyprowadzić a zrobiłabym to przy każdej możliwej okazji. Mijam park przy moim domu, już prawie jestem a i tak wybrałam okrężną drogę. Nie chce mi się jechać zostawiać motoru, ale jeżeli zobaczyliby mnie na tej machinie miałabym jeszcze większą rzeź niż teraz. Ale yolo. Jadę do magazynu odłożyć moje cacko a po drodze dzwonię po taxi.
JAKIŚ CZAS PÓŹNIEJ
Stoję pod domem i tępo wpatruję się w drzwi i zastanawiam się czy wejść drzwiami, czy tak jak wcześniej opuściłam miejsce zamieszkania.
Dobra raz się żyje a ja nie mam już siły wspinać się po balkonie. Otwieram cichutko drzwi, wchodzę, ściągam buty, kurtkę i gdy już mam wchodzić po schodach rozlega się głos Briana. A niech to.
-O proszę, proszę – klaszczę w dłonie – kto nas zaszczycił swoją obecnością – ciągnie dalej.
-A no widzisz Brajanku, to właśnie ja Victoria, Cathrina z lordu Smith, Miło mi – odpowiedziałam z lekką kpiną w głosie.
-A gdzie to było się do tej pory?
-Nie muszę ci się tłumaczyć, ale dla świętego spokoju powiem ci, że byłam w bardzo ciekawym miejscu – puszczam mu oczko i z prędkością światła pokonuje drogę do swojego pokoju.
-Wreszcie święty spokój – mówię sama do siebie, ojoj jest ze mną źle, jeżeli gadam sama do siebie. Muszę wziąć prysznic bo śmierdzę gorzej niż mokry pies. Jak też mówiłam tak też zrobiłam. Umyłam zęby, przebrałam się w piżamę, sprawdziłam portale społecznościowe i odpłynęłam w krainę Morfeusza.
Wstałam wcześnie jak na wakacje bo jest dopiero 12, jej brawo ja. Jednak nigdzie nie mam zamiaru się ruszać, nawet pobiegać mi się nie chce, a jak na mnie t o bardzooo dziwnę, ponieważ od tamtej pory ( gdy się ze mnie śmiali ) postanowiłam zadbać o siebie. Chodziłam na siłownie, biegałam, trenowałam itp. A jednak tak mi się nie chce. Czeka mnie leniwe popołudnie z moją nową zdobyczą ,, Papierowe miasta" kocham John'a Green'a. Wiem, że to nietypowe najpierw się ścigać, jeździć na misję a później czytać jakieś romansidła. Nie marzę o jednej wielkiej miłości, przestałam w nią wierzyć gdy zadurzyłam się w chłopaku z gimnazjum a później okazało się, że on tylko się mną bawił.
Bardzo długo nie mogłam się po tym pozbierać, a mój brat, Brian i reszta jeszcze śmiali się w z tego w najlepsze.
Była dwunasta, prawda? No to tak się zamyśliłam, że nawet nie przeczytałam jednej strony książki, a już jest 16. WTF jak to możliwe. Ale dobra nieważne idę się umalować, umyć i ogólnie ogarnąć.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro