Rozdział 2
Wchodzę do nich do domu, i co widzę? A już mówię, Brian pieprzy jakąś dziwkę. A najlepsze jest w tym to, że nawet jak z całej siły trzasnęłam drzwiami to nawet się nie odwrócił... masakra jak ja z nimi tu wytrzymam.
Odchrząkam, ale widzę, że nic nie zdziałam, gdy już mam iść, nagle przychodzi mi szatański pomysł. Podchodzę do Briana.
-Cześć, kochanie-mówię z udawanym złością-Poszłam na chwilę do sklepu a ty już się z jakąś dziwką pieprzysz – praktycznie płaczę.
-Co ty mówisz-odzywa się ten plastik - Brianuś jak mogłeś-teraz zwróciła się do niego, a on ciągle tak stoi jak słup soli cały nagi. Plastik walnął go z całej siły tymi szponami bo paznokciami to tego nie można nazwać i wybiegł z krzykiem z chaty. Ja zaczęłam się niekontrolowanie śmiać a on aż poczerwieniał ze złości.
W tej chwili wszedł mój brat i taka jak ja złapał się za brzuch w czasie niekontrolowanego śmiechu.
-Czy ty normalna jesteś idiotko!!!-zaczął drzeć mordę - kim ty jesteś żeby mi laski odstraszać, co?
W tej chwili wtrącił się mój brat.
-To Vanessa, Brian, moja siostra - patrzyłam to na tego to na tego, znowu zaczęłam się śmiać jak chora psychicznie. Brian miał minę jakby zobaczył ducha a Adam jakby nigdy nie widział go takiego.
-Cc..co??-zaczął się jąkać
Adam zaczął się drzeć aby zawołać resztę domowników, a ja w tym czasie ilustrowałam go wzrokiem. Nie powiem, że nie wypiękniał bo jest bardzo przystojny: brązowe włosy, zielone oczy (oczywiście nie takie ładne jak moje) , tak zwany rękaw z tatuaży oraz kolczyk w wardze.
Teraz spojrzałam w stronę blondyna, praktycznie to samo co mój brat tylko, że o wiele przystojniejszy te nieb.... nie nie nie co ja gadam on wcale nie jest przystojny to mi się tylko wydaje. Dobra koniec tego dobrego.
-Adam gdzie mój pokój? - pytam ze znudzeniem w głosie, przy okazji ziewając.
-Choć zaprowadzę cię, bo na tych półgłówków to się nie doczekamy.
Weszliśmy na górę a po otworzeniu drzwi od razu na przeciwko schodów ujrzałam wiecie co? Już wam mówię zobaczyłam różowy pokój, ehh tak różowy. I jak ja tu zaproszę znajomych, co???
-Co to jest?! - zapytałam.
-Przepraszam, że różowy ale taką farbę kupił Brian a nie mieliśmy już czasu na zakup drugiej. W najbliższym czasie zmienimy ten kolor, obiecuje.
-Jak zwykle pan Brianuś musiał wszystko wybierać- odpowiedziałam z kpiną i zamknęłam mu drzwi przed nosem.
Teraz przynajmniej miałam spokój i mogłam go obejrzeć dokładniej. Tak jak wcześniej mówiłam ściany są różowe, a dokładniej pudrowy róż. Po prawej stronie jest białe, dwuosobowe łóżko, na przeciwko wielkie okno z balkonem, po lewej biurko z obrotowym krzesłem, a za nim dwie pary drzwi prowadzące najprawdopodobniej do łazienki i garderoby , ponieważ nigdzie nie widziałam szafy. Reszta wolnego miejsca pod ścianami jest zagospodarowana różnymi szafkami na jakieś pierdoły.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro