Rozdział 17
Biegłam ile sił w nogach. Kiedy byłam już w pobliżu, oświeciło mnie.
-Pierdole...Kurwa.. – syknęłam.
Co ja im powiem? Jak wejdę tam w takim stanie to jeszcze mnie do psychiatry zawiozą i zamkną w jakimś ośrodku.
Myśl Van myśl.
Tak!!! Już wiem balkon... Ale przecież Brian mnie widział. Jak wychodziłam. A poza tym drzwi balkonowe są zamknięte. Muszę się uspokoić. Podmaluję lekko rzęsy tuszem, usta pociągnę szminką i wszystko będzie grać, nic nie będzie widać. Sięgam ręką do torebki, jednak nie mogę jej złapać, KURWA!!!
Teraz to już pierdole to wszystko. Okej spokojnie wyciągnę telefon włączę funkcje lusterka i zobacze czy nie wyglądam tak źle. Spoglądam jeszcze przerażona na zegarek. Jest już wpół do drugiej! Mam niecałą godzinę na spakowanie manatek. Nie mam wyboru muszę tam wejść, jednak najpierw zadzwonię do jebanego, chuja Cartera. Zapytać się co mam powiedzieć Adamowi.
-Halo? – mruknął zaspany.
-Co mam mu powiedzieć?
-Komu?
-Mojemu bratu?
-To ty jeszcze kurwa nie jesteś w domu?!?!
-Nie – westchnęłam.
-Pierdole, powinnaś być w domu już dawno temu. Ja wróciłem godzinę temu. Gdzie ty się szwendałaś?
-Miałam kolejny napad – on już wiedział o co chodzi, ponieważ przy nim miewałam już takie zachowania. Tylko on, Jeremi i Sky. Wiedzieli jak mi pomóc w tej sytuacji.
-Dobrze, posłuchaj mnie teraz uważnie. Masz im powiedzieć, że jedziesz do swojego chłopaka do Londynu. Jeżeli na tym się nie zgodzą to poinformuj ich jeszcze, że jedziesz tam ze mną.
-Muszę jechać?
-Tak musisz, a teraz dobranoc. Spotykamy się za pół godziny. Przyjadę po ciebie.
-Pa – powiedziałam smuta, ponieważ wiedziałam, że on wygra...
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro