Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 10


Dziś ten dzień, dzisiaj idę do nowego liceum. Taa zajebiście. Kurwa skaczę ze szczęścia. Ale nieważne. Te dwa dni odkąd przyjechali moi znajomi minęły mi bardzo szybko, oczywiście nie obyło się bez tego jaka ja jestem nieodpowiedzialna, ale whatever. Wstałam o szóstej, rozumiecie? Bo ja nie, ale yolo. Teraz pytanie, ubrać się jak typowa nastolatka czyli normalnie, czy jak ja czyli Bad girl glany itp. Druga opcja chyba bardziej do mnie przemawia. Zakładam czarne skórzane rurki ( oczywiście z wysokim stanem bo jakżeby inaczej) bluzkę (taką samą jak spodnie) z wycięciem na plecach, czerwoną czapkę smerfetkę, czarną skórzaną kurtkę i moje ulubione czerwone glany. To właśnie ja i mój styl. Pakuje książki do szkoły. I idę jeszcze zobaczyć czy moje smoky eye się nie rozmazały ( tak robiłam makijaż i poranną toaletę wcześniej )

Schodzę na dół. Myślę, że wymknę się cicho z domu i nikt mnie nie zauważy ale niestety to na nic.

-Hej Van, jedziesz z nami do szkoły?

-Nie, przejdę się.

-No ok, do zobaczenia – mrugnął mi jednym oczkiem.

-Yhy Bay.

Wychodzę, no nareszcie dobrze, że nie drążył tematu, bo bylibyśmy już od rana pokłóceni. No oczywiście nie licząc całego życia.

JAKIŚ CZAS PÓŹNIEJ

Wyciągam słuchawki z uszu i wchodzę na teren budy. Taa jak zwykle wszyscy się na mnie gapią a chłopakom leci ślinka fuuu. Yea 1:0 dla mnie.

-Cześć mała – kolejny się znalazł który do mnie mruga masakra.

-Pa – wyminęłam go i szłam dalej. Jednak i tak widziałam jego opadniętą szczękę. Fakt był przystojny, ale tak jak mówiłam nie bawię się w miłość. Idę i idę, a moich znajomych nadal nie ma. Wczoraj umawiałam się z nimi pod szkołą. Nie mogłam na razie z nimi iść bo byłyby zaraz jakieś podejrzenia. W sumie nie ważne. Wchodzę do budynku i szukam sekretariatu. Uff na szczęście jest tu zaraz pod nosem. To dobrze nie będę musiała pytać się jakiejś dziuni.

-Umm dzień dobry jestem Vanes.....

-Tak, tak wiem Vanessa Smih, proszę oto twój plan lekcji i klucz do szafki – uśmiechnęła się i podała mi wymienione przedmioty.

-Dziękuję, do widzenia – widzicie potrafię być miła, ok.?

-Do widzenia.

Wychodzę z gabinetu i kieruje się do wyznaczonej szafki. Na szczęście jest ona na pierwszym piętrze, a nie na czwartym. Jak mi wiadomo ta szkoła ma 8 pięter z czego na czterech są szafki wszystkich uczniów. A i jeszcze dwa piętra w dół, plus sala gimnastyczna, kort tenisowy i własny ...... basen???

Zostawiam rzeczy w szafce i kieruje się na matmę, no chyba pojebało, na każdy poniedziałek tak mam ? To nie fair, a jeszcze bardziej to, że chodzę na matematykę z moim Brian'em nie no kurwa lepiej być nie mogło. No posrało ich totalnie.

Jednak teraz widzę światełko w tunelu, widzę tyłem odwróconą do mnie dziewczynę ubraną podobnie do mnie........... SKYYY tak to ona. A przy niej Jeremy, Mike i Evan.

uK425S

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro