Rozdział 15/1
Razem z Carterem zmierzamy w kierunku dobrze znanego mi parku. Niestety, a może stety panuje między nami niezręczna cisza. Teraz tylko jakie argumenty wymyśleć aby tu pozostać? A może oni wszyscy mają rację? Może powinnam wrócić na stare śmieci? Nieee..... na pewno nie mogę tego zrobić. Tym bardziej co powiedziałabym bratu? Hej Braciszku wyjeżdżam do Londynu, ponieważ ty i twoi koledzy możecie mnie zabić?
Nawet nie ma opcji.
Usiedliśmy na ławkę, jednak było trochę chłodno, zaczęłam pocierać a on jak na prawdziwego ,,Gentelmena'' przystało oddał mi swoją kurtkę.
-Dobra Van przejdźmy do rzeczy. Wracasz do bazy. Żadnych ale... Wyjeżdżamy dzisiaj rano.
-A co powiesz Adamowi? Myślałeś o tym? – zbledł – tak myślałam. Poco w ogóle musisz mnie tam zabierać? Przecież nic mi nie zrobią. A teraz przepraszam wracam do domu. Proszę – oddałam mu jego kurtkę.
-Przyjadę po ciebie o 2, ponieważ na 3 mamy lot. Do zobaczenia – krzyknął gdy już odchodziłam.
10 GWIAZDEK I NEXT :)
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro