Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

XXIII | Coś, czego nie da się uratować

Venus
Rozdział 23

━━━━━━

Ciągle pracujący umysł Venus wścielił jej głowę bólem, który pogarszał się z każdą sekundą, gdy starała się zachować skupienie.
W końcu wymyślili plan, jak dostać się do DRESZCZu i jak uratować Minho. To był niebezpieczny plan, ale nie mieli innego wyjścia - musieli uratować Minho. Venus musiała uratować Minho. W końcu to on ją uratował.

— Vee, myślę, że najlepiej będzie, jeśli pójdziesz z Brendą — Thomas przemówił, przez co jej niebieskie oczy podniosły się do niego, a brwi zmarszczyły się.

— Co? — Miała nadzieję, że może źle go usłyszała.

— Bezpieczniej będzie, jeśli pójdziesz z Brendą — powtórzył, na co dziewczyna mocno zacisnęła usta.

— Nie. Nie zgadzam się — Venus kłóciła się, a Thomas błagał ją, by zastosowała się do jego sugestii, ale nie ustąpiła.

Chciała być tam, kiedy Minho zostanie uratowany, taki był pierwotny plan i nie zamierzała się z tego wycofywać.

— Venus, tak jest bezpieczniej — Thomas powtórzył, ale blondynka potrząsnęła głową.

— Myślisz, że obchodzi mnie, że to jest bezpieczne? Idę z tobą, pomogę go uratować i nikt, a w szczególności ty, mnie nie powstrzyma — Venus powiedziała surowo, a jej policzki zabarwiły się na czerwono od gniewu.

Owszem, wiedziała, że ​​Thomas chciał dla niej dobrze i że chciał ją chronić, ale nie chodziło o nią - chodziło o Minho.

— Thomas, potrzebujemy jej na miejscu. Ja... Ja nie czuję się najlepiej i byłoby lepiej, gdyby poszła z nami — Newt przemówił, a Venus obserwowała go uważnie.

Dlaczego źle się czuł? Może to z powodu upału, a może zmartwień? Niemniej jednak zapamiętała sobie, że musi zapytać go o to później.

— Newt ma rację Świeżynko, Venus będzie potrzebna — Gally przemówił, a blondynka skinęła mu głową, dziękując, że stanął po jej stronie.

Thomas nadął policzki i mocno skrzyżował ręce na piersi. Wiedział, że potrzebują dziewczyny, ale nienawidził, że musi narazić jej życie na niebezpieczeństwo.

— W porządku — westchnął, na co blondynka posłała mu lekki uśmiech.

— No to zaczynamy.

─────

Venus skłamałaby, gdyby powiedziała, że ​​się nie boi. Była przerażona, ale myśl o uratowaniu Minho była tą, która była najsilniejsza, przez co próbowała stłumić strach, który z niemałą siłą narastał.

— Gotowa? — Thomas zbliżył się do dziewczyny. Był ubrany w taki sam strój jak ona - czarne mundury DRESZCZowskich strażników.

Gally przejął inicjatywę w zdobyciu dla nich ubrań. Kiedy weszli do Ostatniego Miasta, chłopak szybko po cichu znokautował czterech strażników, więc Venus, Thomas, Newt i on sam mieli stroje, dzięki czemu mogli niezauważalnie wkraść się do kompleksu DRESZCZu.

— Jestem. Naprawdę chcę to zrobić, chcę pomóc uratować Minho — Thomas skinął głową i zanim Venus zdążyła odejść, chłopak objął ją ramionami w pocieszającym uścisku.

— Wiem. Po prostu nie chcę, żeby coś ci się stało.

Blondynka cofnęła się nieznacznie przed uściskiem, jej oczy spotkały się z jego.

— Rozumiem i to samo dotyczy ciebie.

— Hej zakochańce! Musimy iść — Gally przerwał moment pomiędzy Thomasem i Venus.

— Damy radę — Niebieskooka wypuściła powietrze.

Wszystko potoczyło się tak szybko. Teresa prowadziła, z pistoletem Gally'ego wbijającym się w jej plecy, a za nimi podążali Thomas, Newt i Venus. Pierwszą rzeczą na ich liście było zapewnienie szefowi Gally'ego dostępu do związku DRESZCZu, więc Gally musiał przeniknąć do jednej z głównych skrzynek zasilających, aby to zrobić.

Gdy już dotarli do odpowiedniego miejsca, chłopak poszedł do pracy, a Venus stała czujnie obok Newta, który zdjął nakrycie głowy. Gdy dziewczyna zobaczyła, jak wygląda, jej oczy rozszerzyły się, a serce zamarło.

Był taki blady, a pod oczami miał podkrążone oczy. Na jego twarzy pojawiły się żyły, a potem wszystko stało się tak jasne.

Irracjonalne zachowanie Newta, nagła złość, żyły, ciemne oczy - Venus widziała, jak to było z Winstonem i Brendą.

Newt miał Pożogę. Został zarażony.

Jak to możliwe, oni byli odporni. Wszyscy musieli być.

— Wszystko w porządku? — Venus wychrypiała do Newta, a kiedy na nią spojrzał, zobaczyła, że ​​najwyraźniej nie jest w porządku, niemniej jednak skinął głową.

— W porządku — wymamrotał.

— Gotowe — powiedział Gally, zatrzaskując pudełko, a potem znowu ruszyli w drogę.

Myśl o chorym Newcie ciążyła mocno na sercu dziewczyny. Chciała, żeby żył, chciała, żeby wszyscy jej przyjaciele żyli. To nie mógł być dla niego koniec.

— Skręć w lewo, to pierwsze drzwi po prawej — Głos Teresy wyrwał Venus z zamyślenia i uniosła broń.

Stała obok Newta i Teresy, z Thomasem i Gally z przodu i zanim tamta zdążyła otworzyć drzwi swoją kartą dostępu, jeden ze strażników DRESZCZu już to zrobił, stojąc po przeciwnej stronie drzwi.

Miał szok wypisany na twarzy i zanim Venus zdążyła zrozumieć cokolwiek, Thomas już strzelił do niego. Strażnik przeleciał kilka metrów po podłodze, gdy energia elektryczna wystrzeliła z pistoletu.

A potem rozpętało się piekło. Venus bez zastanawiania się, wysłała pierwszą elektryczną kulę w stronę reszty pracowników DRESZCZu i wkrótce Thomas, Gally i Newt podążyli za jej działaniami.

W efekcie większość pracowników albo uciekła, albo została trafiona kulami. Venus szybko dotarła do jednych z ciężkich metalowych drzwi i otworzyła je. Spotkała się z kilkoma przerażonymi twarzami odpornych dzieci - niektórzy byli nastolatkami, inni mniej więcej w jej wieku.

Oczy dziewczyny przeskanowały pomieszczenie, w którym były zamknięte dzieci i ku jej rozczarowaniu nie było z nimi Minho.

— Chodźcie, idziemy! — zdjęła maskę, a jej blond włosy przykleiły się do potu na czole.

Spojrzała na nich ponownie, mając nadzieję, że gdzieś przegapiła tego skośnookiego Azjatę, ale miała rację - Minho nie było.

— Ruchy — wyprowadziła ich.

Oczy dziewvzyny spojrzały na Thomasa, który już patrzył na nią. Wyglądał na zmartwionego, a Venus była pewna, że ​​tak też wyglądała.

Gdzie mógł być Minho?

— To może zająć trochę czasu — Gally zwrócił na siebie uwagę, gdy stał przed kolejnymi ciężkimi metalowymi drzwiami, za którymi było trzymane serum. 

— Cholera! Nie ma go tutaj. — Thomas przeszedł przez każdy pokój, nie widząc przyjaciela.

— Okłamałaś nas? — Oczy Venus były skierowane na Teresę, gdy mówiła ze złością. Thomas szybko zbliżył się do zakładniczki.

— Gdzie on jest — Jego głos był śmiertelnie spokojny, ale blondynka potrafiła wyczuć, jak gotuje się w nim gniew i frustracja.

Teresa, nie mając odpowiedzi dla bruneta, pchnęła go obok komputera.
Venus patrzyła, jak pisze, klikając coś myszką, kiedy w końcu jej oczy wyłapały istotną dla nich informację.

— Ktoś przeniósł go do skrzydła medycznego. Thomas to jest po drugiej stronie budynku.

— W porządku, zabierz nas do niego. Teraz — Brunet rozkazał, a Venus nie marnowała czasu, kierując się w stronę wyjścia ze skrzydła, w którym się znajdowali.

— Idę z wami — Newt złapał broń, ale Thomas szybko go powstrzymał.

— Nie, Newt, nie idziesz. Musisz zostać z Gallym.

— Nie możecie zrobić tego sami.

Choć Vee wiedziała, że ​​Newt jest chory, wiedziała też, że czuł, że musi to zrobić. To był jego wybór, więc ani ona, ani Thomas nie mogli stanąć mu na drodze.

— Newt ma rację — przemówiła blondynka — Minho jest najważniejszy.

— Idźcie, marnujecie czas! — Gally krzyknął do nich — Przyniosę serum, spotkamy się na miejscu.

— Gally ma rację Thomas, mamy ograniczony czas — odparła Venus, a jego oczy spotkały się z jej oczami, zanim w końcu się poddał, kiwając głową.

Kierując się w stronę wyjścia, niebieskooka szła obok bruneta w szybkim tempie. Teresa była teraz z przodu, a Thomas gwałtownie złapał ją za ramię.

— Nie zatrzymuj się — powiedział.

W końcu stanęli przed drzwiami windy. Brunet nacisnął przycisk, a kiedy drzwi się otworzyły, Venus z ulgą zauważyła, że ​​winda jest pusta, a drzwi powoli się zamykają - to znaczy do chwili, gdy ręka pojawiła się przez małą szczelinę między prawie zamkniętymi drzwiami. Gdy jej oczy wylądowały na Jansonie, serce zaczęło szybko bić. Czuła, jak wzbiera w niej gniew na widok tego szczura.

Janson nie rozpoznał Venus, Thomasa i Newta - na szczęście byli przebrani. Szczurowaty podszedł do Teresy, obok której stanął, będąc jednocześnie plecami do trio.

— Pracujesz do późna. — Janson zauważył, a Venus spięła się, słysząc jego głos. — Widzisz, to właśnie w tobie lubię Tereso. Nigdy się nie poddajesz. W razie czego jestem twoim przyjacielem, na którego możesz liczyć.

— Będę o tym pamiętać.

A potem zapadła cisza, zanim Janson znów się odezwał.

— Jest jedna rzecz, o której powinieneś wiedzieć. Thomas jest tutaj.

Venus przełknęła ślinę, zacisk na jej pistolecie zacieśnił się, a drugą ręką złapała go za ściany.

— Eva nie chciała, żebyś o tym wiedziała, ale może być szansa, że ​​spróbuje się z tobą skontaktować. Jeśli to zrobi, to chciałbym się upewnić, że jako pierwszy zostanę poinformowany.

— Zamierzasz go zabić? — Teresa spojrzała na mężczyznę.

— Czy to jakiś problem?

Teresa nie odpowiedziała, a Venus żałowała, że ​​nie może nic zrobić. Chciała, żeby Janson cierpiał, ale jeśli teraz zrobi krok, cały ich plan pójdzie na marne.

Kiedy drzwi windy się otworzyły, blondynka przysięgła, że ​​nigdy nie czuła takiej ulgi.

— No to wychodzę — Teresa przemówiła i nie patrząc więcej na Jansona, wyszła z windy, a Newt, Venus i Thomas poszli za jej przykładem.

Szli korytarzem, idąc w szybkim tempie.

— Thomas, musisz mnie posłuchać, zdobycie tego serum nie uratuje Newta. Może to mu kupi trochę czasu, ale... — odezwała się Teresa, a Venus nie mogła nawet zacząć opisywać, jak bardzo gardziła dziewczyną.

— Thomas zignoruj ​​ją, próbuje cię rozproszyć — odparł New.

— Thomas, posłuchaj! Wiesz, co się tam dzieje na zewnątrz. Ludzie umierają, świat umiera. W twojej krwi jest coś, czego nie rozumiem.

Zatrzymali się przed zestawem szklanych drzwi.

— Otwórz. — Brunet poinstruował, a Teresa wykonała polecenie, zanim kontynuowała przemówienie.

— Obiecuję, że jeśli pozwolisz mi przeprowadzić kilka testów, będę cię chronić.

Venus miała dość Teresy. Dla niej nigdy nie liczyli się przyjaciele, ludzie, którzy kiedyś o nią troszczyli. Liczył się tylko DRESZCZ i uratowanie cholernej rasy ludzkiej za pomocą nieistniejącego lekarstwa. Teresa nie przejmowała się Minho ani trochę.

— Czy możesz przestać! — Venus wrzasnęła i zanim się zorientowała, ponownie zdjęła maskę — Jezu... Co z tobą nie tak?

— Co jest ze mną nie tak? — Teresa zapytała wkurzona — Chcę pomóc ludziom, chcę ich uratować. Musisz mnie zrozumieć, w przeciwnym razie, dlaczego pracowałaś w DRESZCZu? — Teresa odwróciła się, a blondynka podeszła bliżej.

— Och więc chcesz ratować ludzi? Tak jak uratowałeś Minho, prawda? — Ręce dziewczyny trzęsły się z gniewu. — Przestań wmawiać każdemu te bzdury.
Świat już jest martwy, a ty próbujesz ocalić coś, czego nie można uratować, a robiąc to, niszczysz wszystko wokół siebie!

— Nie rozumiesz — odpowiedziała Teresa.

— Rozumiem, że jesteś zawodową suką, która poświęciła swoich przyjaciół za coś niemożliwego!

Kiedy blondynka poczuła rękę delikatnie szarpiącą jej ramię, zauważyła, że ​​Thomas również zdjął maskę. Jego oczy mówiły jej, żeby się uspokoiła, ale dziewczyna tylko chciała uderzyć Teresę.

— Thomas, musisz... — Teresa spróbowała ponownie, ale wydawało się, że teraz i brunet też ma dość.

— Ilu ludzi na tym ucierpi? Ilu ludzi muszą złapać, torturować, zabijać? Hm? Kiedy, do purwy, to się skończy? — Thomas starał się powstrzymać głos, ale z każdym wypowiedzianym słowem stawał się bardziej zły.

— Zatrzyma się, gdy znajdziemy lekarstwo.

— Nie ma cholernego lekarstwa!

A potem Venus zastygła na dźwięk innego głosu.

— Nie przejmuj się Tereso, dokonali wyboru dawno temu.

Janson stał na końcu korytarza z pistoletem wycelowanym prosto w nich.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro