XIII | Odnalezienie Thomasa
Venus
Rozdział 13
━━━━━━
Venus stała za dziewczyną o brązowych włosach. Kolejka, w której obecnie się znajdowała, ciągnęła się niemal całym korytarzem, wszyscy milczeli, nikt nie wydobywał z siebie żadnego dźwięku.
Głowa Venus bolała jak diabli, nie wiedziała, co jej zrobili, ale ból był irytujący. To nie była nawet najgorsza część. Nic nie mogła sobie przypomnieć. Znała swoje imię i to było niemal wszystko. Wiedziała, że przebywa w ośrodku o nazwie DRESZCZ i że zabrano ją do miejsca zwanego Denver, jednak nazwa z niczym jej się nie skojarzyła, więc była to dla niej zbędna informacja.
Venus poczuła się wyjątkowo bezradna. Jak można wszystko zapomnieć? Nie wiedziała, kim jest, skąd pochodzi, dlaczego tu była. Wiedziała tylko, co powiedział jej mężczyzna w średnim wieku, którego twarz - nie wiedzieć czemu - skojarzyła jej się ze szczurem. Podobno nazywał się Janson, przynajmniej tak usłyszała, jak zwracał się do niego jeden z mężczyzn ubranych w czarny strój z pistoletem w ręku.
— Świat zewnętrzny jest wyjątkowo niebezpiecznym miejscem — poinformował ją. — Możemy zapewnić ci bezpieczeństwo. Właśnie dlatego zabieramy cię i resztę twoich kompanów do obiektu w Denver.
Venus nie wiedziała, co sugerował, ani czy mogła mu zaufać. Był jednak jedyną osobą, która z nią rozmawiała, więc może próbował jej pomóc?
— Venus! — Głowa dziewczyny niemiłosiernie zabolała, gdy zobaczyła chłopaka, w jej wieku, który za wszelką cenę chciał się do niej dostać. — Venus! — A potem jego oczy wylądowały na niej i pośpiesznie podszedł do niej. — Venus... — Jej imię wyszło z jego ust, gdy mocno ją przytulił. Dziewczyna natomiast miała oczy szeroko otwarte ze zmieszania, gdy patrzyła na niego. — Nie jesteśmy bezpieczni, nie wiem, dokąd nas zabierają, ale jesteśmy w niebezpieczeństwie — Wciąż patrzyła na niego z lekko otwartymi ustami i przechyloną głową. Jego ciemnobrązowe włosy opadały mu na czoło, a pod oczami miał straszne cienie - wyglądało na to, że nie spał od wielu dni.
— Przepraszam, kim jesteś? — Jego twarz zmieniła się diametralnie, oczy wpatrywały się w nią z całkowitym niedowierzaniem.
— Jestem... Jestem Minho. Co oni ci zrobili?
Minho. Jego imię brzmiało tak znajomo dla Venus, jakby wiedziała, że już go wcześniej spotkała, ale nie mogła stwierdzić gdzie i w jakich okolicznościach.
— Nie wiem - nie wiem, co się dzieje? Co masz na myśli, że jesteśmy w niebezpieczeństwie?
Minho potrząsnął głową, opadając ramionami, gdy przeczesywał palcami swoje brudne włosy.
— Wymazali ci pamięć... — wymamrotał. Venus spojrzała na niego, marszcząc brwi, miała zamiar zapytać, co dokładnie miał na myśli, ale szybko ją ubiegł. — Posłuchaj mnie — położył ręce na jej ramionach, przyciągając jej pełną uwagę. — Wiem, że mnie nie znasz, ale jesteśmy przyjaciółmi i potrzebuję, abyś mi zaufała. DRESZCZ, ludzie, którzy dla nich pracują, a w szczególności Janson, nie są dobrzy, rozumiesz? Nie możesz im ufać, Venus...
— Hej! Wracaj do szeregu! — odezwał się mężczyzna - prawdopodobnie strażnik. Był ubrany w ten sam strój co mężczyzna, kiedy Venus spotkała Jansona. Ubrany na czarno, z maską zakrywającą twarz i pistoletem w dłoni, zbliżył się do Venus i Minho.
— Musisz znaleźć Thomasa, Vee...
— Powiedziałem, wracaj do kolejki! — Strażnik szybko do nich podszedł.
— Nie możesz ufać nikomu. Tylko Thomasowi, Venus.
Strażnik brutalnie złapał Minho za ramię, odciągając go od dziewczyny, i już po chwili byli poza jej zasięgiem. Thomas. Jego imię miało znajome poczucie bezpieczeństwa. Nienawidziła tego, że jej mózg nie mógł jej powiedzieć, kim był i o czym mówił Minho. Z kolei Azjata wydawał się tak uparty, że ją znał, ale nie miała pojęcia, kim on był.
Nagle myślami powróciła do poprzedniego tematu. Minho. Nie była pewna czy mogła mu zaufać. Wyglądało na to, że tak. Nazwał się jej przyjacielem.
Wymazali ci pamięć...
Ale kto? Venus chciała krzyczeć. Czy to ludzie z DRESZCZu, o których wspominał? Czy to Janson? Była tak zdezorientowana przez pustkę w jej umyśle.
Minho próbował ją ostrzec, a strażnik zdenerwował się z tego powodu. Musiała podjąć decyzję i ponownie przypomniała sobie słowa Minho. Ostrzegł ją, aby jej pomóc, i postanowiła mu zaufać.
Nadal musiała się dowiedzieć, czy DRESZCZ był dobry, czy zły, ale najpierw jakoś musiała znaleźć Thomasa. Była pewna, że pomoże jej, jak powiedział Minho. Kiedy przyjedzie do Denver, będzie musiała szukać Thomasa, bez względu na wszystko. To był pierwszy krok do odzyskania siebie i odkrycia swoich wspomnień.
Venus usiadła obok chudego chłopaka. Zostali załadowani do pociągu, Janson nie kłamał o tym, dokąd ich zabrano, ale Venus była sceptyczna wobec wszystkiego od czasu jej spotkania z Minho.
Venus i inne dzieciaki byli przykuci do dachu przedziału, w którym się znajdowali, co samo w sobie wydawało się dziewczynie dziwnie podejrzane. Jeśli mieli być chronieni, jak powiedział jej Janson, dlaczego miała wrażenie, że to oni byli tymi złymi?
Oczy Venus przeszukały wagon w poszukiwaniu Minho. Nie było go tam, a jej serce zamarło. Musiała dowiedzieć się więcej. Zdecydowała się, że poczeka na niego w ośrodku w Denver, gdzie mogliby porozmawiać i znaleźć Thomasa razem.
Wszystkie pozostałe dzieci i nastolatkowie w jej wieku wyglądali, jakby przeżyli trudny okres w swoim życiu. Ubrania, które mieli na sobie, były podarte, a na nich rozrzucone były brudne ślady. Niektórzy wyglądali na wyjątkowo chorych i mieli siniaki na całym ciele.
Venus zastanawiała się, jak ona sama wygląda. Wiedziała, że ma długie blond włosy, ale nie do końca pamiętała rysy twarzy. Jej ubrania też były trochę poplamione, ale była pewna, że nie wyglądała tak źle, jak większość dzieci tutaj. Zastanawiała się, co się stało, że tak wyglądają.
Czy DRESZCZ im to zrobił? A może DRESZCZ ich uratował?
Tak wiele pytań, a tak mało odpowiedzi.
━━━
Podróż pociągiem zdawała się nie mieć końca. Droga, którą jechali, musiała być trochę nierówna, ale kiedy pociąg gwałtownie się zatrząsł, prawie powodując, że Venus uderzyła głową w siedzenie przed sobą, wydawało się, że coś złego się stało. Nagle poczuła, że przedział, w którym zwalnia, i już była bardziej niż pewna, że coś jest nie tak.
— Minho! Venus! — Głos dobiegał z zewnątrz pociągu, a czyjaś dłoń lekko uderzała z zewnątrz o pociąg. Szukali jej. Ale kim oni byli? W tym momencie jednak Venus wiedziała, że może zaufać słowom Minho. To nie był zbieg okoliczności. Musieli się przyjaźnić z Minho, zanim straciła pamięć, a być może szukali ich przyjaciele. — Venus! Minho!
— Jestem tutaj! — Jej głos o dziwo nie był tak głośny, jak przypuszczała i nie wiedziała, czy ktokolwiek ich szukał, słyszał ją. Zaczęła grzechotać łańcuchem, do którego była przywiązana ręce, i nie minęła nawet sekunda, kiedy wszyscy w przedziale zaczęli robić to samo, krzycząc z całej siły. Chcieli uciec równie mocno, jak ona.
Kiedy Venus poczuła, że przedział zaczyna się poruszać, zauważyła, że nie ruszają się do przodu, tak jak pociąg powinien, ale byli podnoszeni w powietrze, w górę. Nienawidziła tego, że nie ma okien, chciała zobaczyć, co się dzieje. Miała tylko nadzieję, że ktokolwiek to robił, również zabrał przedział Minho.
━━━
Po jakimś czasie, który wydawał się godzinami, w końcu Venus i pozostali musieli złapać się czegokolwiek z powodu gwałtownego trzęsienia się przedziału, aż w końcu zostali postawieni na twardym podłożu.
— Dzięki Bogu — Cicho wymamrotała. Była bardzo ciekawa, co będzie dalej. Kto za tym wszystkim stoi? Czy to ludzie, o których wspominał Minho, czy to Thomas? Mogła tylko mieć nadzieję.
Kiedy drzwi przedziału zostały gwałtownie otwarte, światło przepłynęło przez nie, a oczy Venus skierowały się na przód, gdzie stały trzy osoby. Był to chłopak w jej wieku, o ciemnych włosach i opalonej słońcem skórze, a obok niego inny o piaszczystych blond włosach, a następnie dziewczyna o ciemniejszej karnacji, której włosy zwisały aż do talii.
Oczy brązowowłosego chłopaka przeszukiwały wszystkich znajdujących się w przedziale i wyglądało na to, że szukał kogoś konkretnego, a potem jego oczy wylądowały na Venus.
— Venus... — wymówił jej imię, był lekko zdyszany i wyglądało na to, że nie mógł uwierzyć w to, co widział. W jednej chwili podbiegł do niej. — O mój boże... — wymamrotał, kiedy w końcu do niej dotarł. Na jego twarzy widniała ulga i natychmiast przykucnął, trzymając ją mocno w ramionach. — Jesteś tutaj... — wyszeptał, na co Venus zacisnęła mocno usta.
— Przepraszam... — Cicho zaczęła. — Ale nie wiem, kim jesteś. Szukam Thomasa.
Jego twarz opadła, podobnie jak Minho, kiedy Venus poinformowała go, że nie wie, kim jest. Stojący przed nią chłopak widocznie nie takiej reakcji się spodziewał, a w jego oczach pojawił się ból, gdy Venus to powiedziała.
— Ja... Ja jestem Thomas — powiedział, na co dziewczyna natychmiast poczuła ulgę. — Co oni ci zrobili, Vee? — Zanim zdążyła mówić dalej, przerwał im chłopak o blond włosach, mówiąc Thomasowi, że powinni jak najszybciej wyciągnąć wszystkich z przedziału. Thomas ponownie skierował swoją uwagę na Venus, a jego piwne oczy spotkały się z jej: — Wyciągniemy cię stąd, a potem porozmawiamy.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro