Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

00


Zaczesał już swoje dosyć siwe włosy przesiąknięte potem. Razem ze swoim ciemnoskórym przyjacielem szli przez rejon, w którym panowała susza. Wszędzie był piach, a słońce grzało niemiłosiernie. Doskwierało im strasznie pragnienie, pare kilometrów stad wypili cały swój zapas wody. Całe szczęście został im tylko kilometr do celu, którego niezmiernie szukali.

— Ryan, jak my się tam dostaniemy? — Spytał Matthias. Nie miał już kondycji nastolatka, dawno powinien leżeć na kanapie i oglądać jakiś tandetny mecz. Jednak nie z świadomością, iż córka umiera na łożu szpitalnym. Teraz liczyło się tylko znalezienie lekarstwa na czas.
— Pochodzę stamtąd, spokojnie — Westchnął odchylając dolna wargę, widniały na niej dziwne wzorki. — To tutaj — Podniósł dłoń, naukowiec zmarszczył brwi. Nie nie widział. Zauważywszy to Ryan, machnął dłonią by podążał za nim.

Idąc poczuł dziwne uczucie, przed oczami przez sekundę miał rozmazany obraz. Po chwili mógł podziwiać piękny krajobraz Wakandy. Został przykryty jakimś odzieniem w dziwne wzroki. Naciągnął jeszcze maskę na twarz, aby nie zdradzić swojego koloru.

Podążali w nieznanym dla Meyer'a kierunku. Umysł jego był pochłonięty myślą o kwiecie, który nosił nazwę „Kwiat Serca". Z opowieści od pewnego mężczyzny, miał uratować życie chorowite, najstarszej córki.

— Podobno to ta kulka w tym fioletowym kwiatku — Szepnął starszy. Przewrócił oczami na jego uwagę, dobrze wiedział gdzie się znajduje. Rozglądnął się, widząc brak żywej istoty. Sprawnie zabrał owoc.

Wycofali się, zaczęli szybko wracać. Niestety Matthias'a uwagę przykuł zadziwiający metal na broni jednej z kobiet. Podszedł niebezpiecznie blisko. Ryan chciał go odciągnąć, jednak ciemnoskóra zaczęła wyczuwać nie tutejszego. Widząc jak idzie w jego stronę, zaczął odchodzić. Aż w pewnym momencie, druga zaszła go od tylu. Ściągnęła mu okrycie. Zaczął się wyrywać, nawet sięgnął po broń ukryta w jego kieszeni. Ostatni raz rzucił spojrzenie na kumpla.

— Uciekaj, uratuj moją córkę — Krzyknął, kiwnął nie widocznie głowa. Trzymał się z daleka by nie zostać podejrzanym. Zaczęły rozglądać się za osoba, do której przekazał wiadomość. Nawet nie pomyślały, że mógł być to Ryan.

Schował zdobycz głęboko tak by nie zostało wykryte. Kiedy znalazł się, za granica, przystanął. Zerknął za siebie, nikt nie postanowił go śledzić. Teraz misja, jaką musi wykonać to dotrzymać obietnicy.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro