Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział I Zastępstwo

Nadszedł ranek, słońce mocno świeciło mi w twarz przez co wstanie z łóżka było łatwiejsze niż otworzenie oczu.
Przetarłam więc ślepia i rozciągnęłam ręce będąc w tej samej leżącej pozycji. Podciągnęłam się po ramie i usiadłam. Następnie odbiłam się od rąk i wstałam lekko się chwiejąc pod wpływem szybkiego ruchu.
Poszłam do lodówki przemierzając, najpierw (w moim mniemaniu) długą drogę do kuchni, podczas której widziałam wszystko jak przez mgłę.
Następnie jak mam w zwyczaju każdego ranka, sięgnęłam po pełnowartościowy jogurt oraz chleb z chlebaka obok. Po czym z przyzwyczajenia sięgnęłam po kubek z fusami, szybko jednak się opamiętałam i po jedzeniu, umyciu zębów, przebraniu się, natychmiast chwyciłam po torebkę by wybrać się do kawiarni pełnej ludzi...i kawy! Moje uzależnienie od tego gorzkiego napoju jest tak mocne, że decyduje się na to na co nigdy bym się nie zdecydowała.
Moja kawa jest niczym lekarstwo i trucizna, uzależnienia i leczy, a ja nigdy nie wylecze się z niej.
Sięgnęłam po telefon by sprawdzić która jest godzina, na ekranie wyświetliła mi się szósta trzydzieści, odłożyłam telefon do torebki i powoli otworzyłam drzwi.
Na ulicy był straszny ruch, ludzie niemal przepychali się po drodze z pośpiechem. Moje serce mocno biło, a oddech szalał, więc aby ominąć czyjegoś wzroku szaleńczo przedzierałam się przez tłum ludzi, którzy z dezaprobatą klnęli w moją stronę.
Zdyszana i ledwo żywa doszłam do kawiarni ,,Kawaii Cafe" po czym skryłam się za drzewem widząc wychodzących z niej ludzi. Szybko poprawiłam rozczochraną grzywkę i wyszłam zza drzewa otwierając drzwi anemicznym i niepewnym ruchem. Po wejściu powitał mnie zapach kawy i słodkich bułek, skierowałam się do wolnego stolika obok okna i patrząc na drzewa oraz niebo na zewnątrz napawałam się zapachem owego napoju.

- Witam. - odpowiedziała ostrożnie, a ja odwróciłam głowę od okna. - Chce pani coś zamówić?- spytała z uśmiechem.

- Um... Czarną kawę... Poproszę? - Powiedziałam niepewnie.

- Mhm, czarną kawę, coś jeszcze do tego? -zapytuje bawiąc się długopisem.

- Ee... Nie, to wszystko. - odpowiedziałam, po czym dziewczyna kiwa głową i odeszła za ladę.
Czekam zatem bawiąc się palcami i zerkając na godzinę w telefonie.
Kiedy przyszła kelnerka, położyła napój bogów, po czym wyszczerzyła się i powiedziała ,,na zdrowie".
Po wypiciu kawy, odłożyłam pieniądze na lade i cicho podziękowałam.
- Ja również dziękuję, mam nadzieję, że jeszcze tu pani przyjdzie.

- Ymm... Nazywam się Manami... - szepnęłam, nie wytrzymując ciągłego paniowania.

- Miło mi, jesem Fumi. - kiwnęła głową.

- Um... Do zobaczenia. - również kiwnęłam głową i wyszłam.

Szłam na przystanek i czekałam na autobus szkolny, który zaraz ma przyjechać.
Między czasie bawię się palcami i kosmykami włosów powstrzymując się od zawału, ha, norma!
Kiedy autobus przyjeżdża wchodzę do środka pełnego obrzydliwego potu zduszonego mocnymi zapachami perfum, a to wszystko wśród okrzyków godowych zwierząt z gatunku ssaków, zwanych ludźmi.
Zważając na brak miejsca postanawiam stanąć w najmniej widocznym miejscu i cieszyć się widokami za oknem, bo oprócz asfaltu jest tam naprawdę wiele ciekawych widoków.

Nagle czuje jak autobus się zatrzymuje.
Dzikie bestie rzucają się do ucieczki, przez co serce bije mi jak oszalałe, temperatura mojego ciała wzrasta również odmawiając posłuszeństwa.
W takich momentach mam ochotę posiąść moc człowieka pająka i wskoczyć na sufit by pozostać nie zauważoną i spokojnie wyjść.
Chociaż teraz przyda mi się moc pełnej świadomości i kontroli.

- Ej! Odsuń się, jak mamy przejść! Stoisz jak święta krowa. Zejdź nam z drogi! - Słyszę głos z tyłu kierowany w moją stronę, po czym odruchowo się odsuwam i sapiąc jak po maratonie wpuszczam wszystkich na przód.
Kiedy wszyscy wychodzą opieram się ręką o jeden z foteli, następnie powoli wychodzę z autobusu i biorę łyk wody.

Wchodząc do szkoły, staram się nie zwracać uwagi na ludzi. Siadam na ławce obok klasy i przeglądam ostatnie wakacyjne zdjęcia w moim telefonie, one również sprawiały, że było mi lżej. Po chwili odtwarzam jakiegoś pierwszego lepszego klasyka i żyje we własnej różowej bańce.

Żyło mi się dobrze, ale wystarczyło tylko jedno drganie, jedno ostre narzędzie, by ta bańka prysła jak najsłodszy sen.
Dźwięk dzwonka zadudnił mi w uszach, aż się zatrzesłam tudzież pośpiesznie wyciągnęłam z uszu słuchawki oraz wzięłam plecak i pobiegłam pod klasę.
Szybko spostrzegłam, że drzwi były otwarte, więc weszłam mówiąc ciche ,,dzień dobry".
Kobieta zajęta była pracą, dlatego nie zwróciła na to uwagi.
Reszta klasy chętnie weszła do klasy, gdyż otworzyłam drzwi, by było wszystko widać.
Nim uczniowie przybyli zdążyłam się rozpakować.
Chwila, czy ta nauczycielka nie wygląda inaczej? Nie przypominam sobie by taka była w naszej szkole. Mocny makijaż, wyeksponowane piersi, jakaś czerwona koszula, czarne jeansy i wysokie obcasy.
Dobra, oddychaj Manami, nie powinno się oceniać książki po okładce.

Uczniowie wstali i nauczycielka również, by móc się przywitać.
- Witam was, nazywam się Naomi Adachi i będę tutaj od dzisiaj na zastępstwie, gdyż wasza dotyczasowa nauczycielka, Pani Kane Sato, zachorowała. - powiedziała spokojnie, siadając na swoim miejscu wraz z innymi.

Świetnie, bo zamiast nam odwołać pierwszej lekcji, postanawiają zrobić nam zastępstwo.

B o m b a
------------

Lekcje mijały całkiem normalnie, czasami były nudne i się dlużyły (jak ta pierwsza), a czasami były dość interesujące.
Nie miałam zbytnio problemów, gdyż  zazwyczaj siedziałam na końcu klasy przy ścianie, skupiałam się na lekcji i nie brałam udziału w różnych aktywnościach.
A co się działo na przerwach?
Raczej nie byłam nękana, zwłaszcza, że przerwy spędzałam w toalecie lub w nieużywanym schowku na miotły, oczywiście jeśli nikogo nie było na korytarzu to siadałam na kawce, więc było całkiem dobrze.
Mogłam w spokoju słuchać muzyki, odrabiać lekcje, czy uczyć się.
Oczywiście, kiedy byłam w łazience przeszkadzał mi smród, ale często brałam dezodorant i używałam go trochę by zmniejszyć odór.
Także nie było na co narzekać,

AŻ do tej pamiętnej lekcji i przedmiotu zwanego HISTORIĄ!
-------------------

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro