#14
Czekałam trochę niecierpliwie na odpowiedź. Ayato cały czas był gotów do walki, jakby ten koleś mi zagrażał. Patrzył się na mnie tymi niebieskimi oczami. Serce mi mocniej zabiło, nie mam pojęcia co się dzieję.
- Jestem Naoto Aida - spojrzałam na mężczyznę, który wyglądał na 18 latka, ale w rzeczywistości miał więcej. Trochę się go przestraszyłam, ale nic mi się nie stanie, bo jest przy mnie Ayato.
- Czego chcesz?! - usłyszałam wkurzony głos Ayato. Założyłam swoją rękę na jego ramieniu, a on spojrzał na mnie tymi zielonymi oczami. Wiedział, że chcę go uspokoić i się udało. Później spojrzałam na mężczyznę i weszłam przed Ayato, patrzyłam w jego niebieskie oczy przepełnione tęsknotą... Nie wiem co to miało oznaczać, może ma coś z głową?
- Przybyłem po ciebie Yuki - spojrzałam na niego wkurzona i zarazem wystraszona. Czemu ja nie mogę wieść szczęśliwego życia z Ayato, tylko zawsze coś stanie nam na przeszkodzie. Czemu każdy dzień musi być dziwny?
- Po co?! Nigdzie z tobą nie pójdę! A w ogóle... kim ty jesteś?! - spytałam zdezorientowana. Widziałam jak się spiął, ciekawe co ma dopowiedzenia. Naprawdę jestem ciekawa czego akurat przybył po mnie.
- Jak już mówiłem jestem Naoto Aida... - wtrąciłam mu się
- Do sedna! - byłam bardzo wkurzona, ale to co później powiedział mną wstrząsnęło.
- Yuki jestem twoim biologicznym ojcem. Wiem, że teraz myślisz, że to niemożliwe, ale tak jest. Przybyłem po ciebie, bo chcę cię zabrać od tych krwiopijców, twoje miejsce jest z nami... - byłam bardzo zszokowana, to nie mój ojciec. Mój ojciec zmarł, potrącił go samochód. Niczego nie rozumiałam, moja mama zawsze za nim płakała, a ja tylko się patrzyłam. Nigdy o nim nie wspominała, a jak chciałam zacząć o nim rozmowę ona zawsze zaczynała płakać. A teraz przychodzi do mnie jakiś obcy koleś i wmawia mi, że jest moim ojcem?!, czy on naprawdę myśli, że mu uwierzę?!
- Ty nie jesteś moim ojcem!, On zmarł, jak miałam 8 miesięcy!, Miał wypadek!, Nie wkręcaj mi kitów, bo ci nie uwierzę! - wydarłam się na niego, jak on śmiał wspomnieć o moim zmarłym ojcu i to tak w pięknym dniu. Zawsze muszę mieć pecha, bo to ja!
- A czy ty kiedykolwiek widziałaś ciało?! - spojrzałam na jego smutną i wkurzoną twarz, po czym odpowiedziałam:
- Nie, ale miał pogrzeb! - widziałam jak się uśmiechnął. Nie rozumiem jak ktoś może się cieszyć z z czyjejś śmierci. Przecież to chore!
- A więc tak Risa to wszystko przeżywała.... - patrzył się na księżyc. On zna moją mamę?!
- Znasz moją mamę?! - spojrzał na mnie i podszedł, ja odruchowo się odsunęłam. Ayato złapał mnie za rękę dodając otuchy. Uśmiechnęłam się do niego.
- Znałem twoją mamę. Kochaliśmy się, pobraliśmy, aż w końcu urodziła się nam słodka różowo włosa dziewczynka, którą nazwaliśmy Yuki. Minęło kilka miesięcy, a jak twoja mama dowiedziała się kim jesteś wpadła w szał, ale pogodziła się z tym. A gdy miałaś 8 miesięcy, jechałem samochodem do pracy, a wtedy ktoś we mnie wjechał. Mi nic się nie stało, uciekłem. Zostawiłem wszystko tak, jakbym miał wypadek. Gdy twoja matka się o tym dowiedziała myślała, że mnie porwano, bo nie znaleźli tam mojego ciała. Tylko twoja mama wiedziała kim jestem, więc powiedziała, że musiał moje ciało ktoś wziąć, więc powiedziała, że i tam zrobi pogrzeb nawet jeśli nie będzie mojego ciała... Ciebie kochała nad życie, zawsze was pilnowałem, a twoja matka tylko udawała przed tobą płacz. Powiem, że świetnie gra, a gdy nastał dzień żebyś pojechała do tych krwiopijców twoja mama się wściekła, że oddajemy cię w łapy wampirów, ale nic na to nie poradziliśmy. Dlatego twoja mama była dla ciebie przez te wszystkie dni surowa, ale wiedz, że nigdy nie obwiniała cię za "moją śmierć" - patrzyłam na niego i słuchałam, nawet mi łzy poleciały, ale musiałam zadać ostatnie pytanie. Dobra nie ostatnie.
- O co chodzi mówiąc, że się dowiedziała kim naprawdę jestem? - opuściłam głowę i spojrzałam na swoje nogi. Te wszystkie zdobyte informacje były dla mnie zbyt ciężkie, nie mogłam ich przyswoić.
- Yuki jesteś wilkołakiem, oczywiście w połowie, ale w większości własnie wilkołakiem. Odziedziczyłaś to po mnie, jestem wilkołakiem i wodzem naszego stada. Twoje wilcze ja powinno się ujawnić w twoje 17 urodziny. - patrzyłam na niego z szokiem namalowanym na twarzy. To dlatego czułam się dziwnie patrząc na las i w jego towarzystwie. Czekajcie, ja nie mogę być wilkiem! Przecież związek z wilkiem a wampirem jest zabroniony. Z tego co Reiji mówił.
- No, no nasza Bitch-Chan jest wilkołakiem - odwróciłam się i zobaczyłam wszystkich. Patrzyłam się na każdego z osobna, a mój wzrok zatrzymał się na Ayato.
- Pakuj się, wyjeżdżasz - odwróciłam się z powrotem do mojego "Ojca", patrzyłam się na niego. Nie chcę wyjeżdżać i wszystkich stracić.
- Nigdzie nie jadę! - pobiegłam do Ayato i się przytuliłam - Ja ich lubię, a ty jak jesteś moim ojcem powinieneś chcieć mojego dobra! - spojrzał na mnie zdezorientowany
- Musisz iść, jeżeli zostaniesz możesz zrobić im krzywdę. Wilkołaki, a Wampiry to wrogowie i niedługo twoje wilcze ja dojdzie do głosu i możesz ich poważnie skrzywdzić - wystraszyłam się słysząc te słowa, jeżeli to prawda i mogę zrobić któremuś krzywdę... Powinnam wyjechać. Spojrzałam na Ayato ze smutkiem. Bardzo go kocham, ale muszę go zostawić. Spojrzałam z powrotem na mojego ojca.
- Dobrze, pojadę z tobą - po tych słowach złamało się moje serce i wiedziałam, że tymi słowami bardzo skrzywdziłam Ayato jak i resztę.
- Yuki nie możesz od tak sobie wyjechać! On kłamie, ty nigdy byś nas nie krzywdziła! - spojrzałam w stronę Ayato. Dotknęłam jego policzka i go pocałowałam. Odwzajemnił pocałunek, ale po chwili się oderwałam.
- Wtedy byłam człowiekiem, ale teraz wszystko się zmieniło Ayato... Obiecuję, że się spotkamy - przytuliłam się do każdego. Moja ukochana kuzynka Akira się rozpłakała. Nie mogłam tego dłużej znieść, więc szybko pobiegłam do mojego pokoju.
Ayato pov.
Patrzyłem na tego mężczyznę z mordem w oczach. Zabiera mi moją Yuki, jedyną osobę którą kocham. Od kilku dni chcę jej powiedzieć jak bardzo ją kocham i chce z nią być, a teraz wszystko legło w gruzach. Już chciałem rzucić się na tego mężczyznę, ale Laito złapał mnie za ramię.
- Leć do niej Ayato, bo inaczej ją stracisz - patrzyłem się na swojego brata. Tylko on wiedział co czuję do Yuki i miał rację. Przytaknąłem głową i czym prędzej pobiegłem do jej pokoju. Jak dobiegłem, zapukałem.
- Proszę - usłyszałem jej czuły głos, więc wszedłem.
Yuki pov.
Pakowałam się, gdy nagle ktoś zapukał do mojego pokoju.
- Proszę - zaprosiłam tą osobę, którą okazał się Ayato. Tylko jego tu brakowało. Tak bardzo go kocham, ale muszę się z nim rozstać, zapomnieć o nim.... A on mi to uniemożliwia.
- Yuki muszę ci coś powiedzieć - spojrzałam na niego, a potem znów zabrałam się do pakowania. Jestem ciekawa co chcę mi powiedzieć, ale też boję się, że może mnie to zranić... i to bardzo...
- Pakuję się - nawet na niego nie spojrzałam, ale on był uparty i złapał mnie za ramiona i zmusił, żebym spojrzała mu w oczy.
- Musisz mnie Yuki wysłuchać, jak ci tego nie powiem to nie wiem co się ze mną stanie! - patrzyłam się na niego zszokowana, więc pokiwałam głową, że się zgadzam, a mu od razu ulżyło.
- Yuki ja cię bardzo kocham. Od momentu w którym się mną przejęłaś, gdy spadłem z drzewa... Obudziły się we mnie uczucie, których nie mogłem wytłumaczyć. Yuki nie wyobrażam sobie życia bez ciebie. Kocham cię do szaleństwa.... - Boże, nie mogę uwierzyć, że się to dzieje naprawdę. Chociaż nie wiem do czego zmierza - Yuki chciałem cię zapytać, czy zostaniesz moją dziewczyną? - teraz to dopiero mi serce pękło, nie dlatego, że się nie cieszę, bo czekałam na to od bardzo dawna, ale dlatego, że muszę odejść i to nie wypali...
- Ayato ja też cie bardzo kocham, ale wyjeżdżam i nas związek nie miałby szans... - łzy smutku poleciały mi po policzkach. wytarł je kciukami i wymusił żebym znów spojrzała w jego oczy.
- Proszę cię spróbujmy.... jak nie wypali to zrobisz co będziesz chciała - spojrzałam w jego zielone przepełnione miłością oczy. W końcu powiedziałam:
- Ayato przykro mi, ale nie związek na odległość nie ma szans. Nawet nie wiadomo, gdzie wyjeżdżam i jak daleko od siebie będziemy. Wiem, że tak łatwo nie odpuścisz, ale nie możemy być razem. A teraz wybacz muszę iść - wzięłam swoją walizkę i z bólem serca próbowałam wyjść, ale w ostatniej chwili złapał mnie za rękę i pocałował. Odwzajemniłam pocałunek. Był to nasz ostatni, ale nie żałuję chwil z nim spędzonych. Oderwaliśmy się od siebie, ale powiedział ostatnie słowa:
- Znajdę sposób, żebyśmy byli razem. Obiecuję! Kiedyś cię odnajdę i odbiję! - patrzyłam na jego pewną siebie twarz, nie mogłam go tak zostawić pocałowałam go w policzek i zdjęłam z siebie mój pierścionek, który dała mi moja mama. Podałam mu go i powiedziałam:
- Ten pierścionek będzie ci o mnie przypominał. Proszę noś go zawsze przy sobie i nie zapomnij, że kocham cię jak nikogo innego - po tych słowach wyszłam ze swojego pokoju i wyszłam na zewnątrz. Wszyscy mnie przytulili na pożegnanie, a ja razem ze swoim ojcem wsiadłam do jakiegoś czarnego auto, którego przedtem nie widziałam. Wsiadłam przy oknie i spojrzałam na wszystkich. Machali mi, więc też im machałam, nagle z rezydencji wyszedł Ayato z moim pierścionkiem w dłoni. Pomachał do mnie, a ja się odwróciłam. Nie mogę spojrzeć mu w oczy, wtedy spojrzałam na naszyjnik który miałam na szyi, który był od Ayato. Nigdy, przenigdy go nie ściągnę. Nagle mój ojciec ruszył, a ja zaczęłam im machać, patrząc na każdego z osobna i znów zatrzymałam się przy Ayato. Później powiedziałam sama do siebie:
- Żegnaj, mój najdroższy wampirze.... -
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro