Rozdział 9.1
Następnego ranka po śniadaniu dziewczyny opuściły dom Lucy, ponieważ niektóre musiały wrócić do swoich rodzin, a niektóre musiały iść do pracy.
-Wszystkie już poszły?- zapytał Natsu, kiedy Lucy weszła do swojego pokoju. Blondynka nie była kompletnie zaskoczona tym, że był w nim.
-Tak, wszystkie już musiały iść. Czemu pytasz?- zapytała, kiedy opadła na łóżko. Dragneel siedział na początku na biurku, ale potem przeniósł się również na łóżko.
- Bo teraz nikt nie będzie nam przeszkadzał.- pochylił się, by ją pocałować, ale przerwał im jego telefon
-Musisz się z tym pogodzić.- zaczęła się z nim drażnić, ale on przewrócił oczami i odebrał telefon.
Dziewczyna położyła się na łóżku, słuchając jego rozmowy przez telefon.
-Czekaj, co?! Co masz na myśli, mówiąc że teraz wraca do domu! Myślałem, że nie wróci przez kolejny miesiąc ?! - powiedział, podskakując na łóżku. - W porządku. Zaraz tam będę.- westchnął i zakończył rozmowę, a Lucy spojrzała na niego z ciekawością.
- O co w tym wszystkim chodzi? Wszystko w porządku, Natsu?- zapytała, podczas gdy chłopak położył swoje czoło na jej.
- Przepraszam, że nie mogłem zostać dłużej, ale muszę już iść. Po prostu moja mała siostra wraca do domu, cóż, nie jest moją prawdziwą siostrą, ale po prostu dorastaliśmy razem. Ale dziś wraca z Londynu, kiedy miała wrócić za miesiąc. Do zobaczenia później.- powiedział i pocałował ją w usta. - Lucy nie chciała, żeby odszedł , ale nie chciała wydawać się przywiązana do niego więc pozwoliła mu odejść.
- Do zobaczenia jutro, bądź ostrożny i powiedz swojej matce i Wendy, że je pozdrawiam.- pomachała do niego, gdy opuszczał balkon, a potem zniknął jej z oczu.
Blondynka westchnęła i opadła na łóżko. Przytuliła się do swojej piersi.- Dlaczego mam takie złe przeczucia co do jego tak zwanej siostry, która nie jest jego siostrą.
Kiedy Lucy leżała w swoim pokoju, Virgo podeszła do drzwi.
-Księżniczko, mogę wejść?- usłyszała, jak pyta. Lucy westchnęła i wpuściła ją.
-Tak, wejdź.- Virgo weszła do środka, trzymając w rękach szklankę wody i małą buteleczkę z tabletkami. -Virgo? Na co są te tabletki? - zapytała blondynka. Służąca spojrzała na nią po czym odłożyła szklankę i tabletki na nieduży stolik.
-Cóż, widzisz księżniczko. Przyniosłam ci trochę nowych tabletek, które pozwolą ci utrzymać pieczęć trochę dłużej.- Lucy skinęła głową i poprosiła aby różowowłosa podała jej jedną z nich. Virgo szybko wyciągęła dwie tabletki i wzięła wodę, którą zaraz potem podała blondynce. Kiedy je połknęła, twarz Virgo w jej oczach zaczęła się wydłużać.
-Virgo? Dlaczego masz taką długą twarz?- zapytała ją blondynka, coraz bardziej senna.
-Przepraszam księżniczko, ale musiałam powiedzieć o tym twojemu ojcu. To był jedyny sposób na to, żeby upewnić się, że dostaniesz właściwej pomocy. - powieki Lucy zaczęły powoli opadać.
-To były tabletki nasenne, prawda? Jestem wkurzona, że mi to zrobiłaś, ale......- Lucy zanim skończyła zdanie, zapadła w głęboki sen. Na szczęście blondynka była na swoim łóżku, zanim straciła przytomność. Chwile po tym Virgo i Jude wezwali Capricorn'a, żeby zabrał "śpiącą królewnę" do samochodu. Pan domu wysłał kilka pokojówek, aby spakowały kilka rzeczy jego i swojej córki.
-Wszystko jest już gotowe Panie Jude, czy coś jeszcze możemy zrobić? - zapytał Loke.
-Jak na razie to tyle, dziękuje Loke. Skontaktuję się z resztą z was, kiedy razem z Lucy wylądujemy w Ameryce. Miejmy nadzieję, że że nie straci kontroli i nauczy się kontrolować bez pieczęci. Jeśli jednak się jej nie uda, będę zmuszony założyć na nią jeszcze jedną pieczęć. Nie chcę jej nakładać, ponieważ ona skróci jej życie.- westchnął Jude, na co Loke skinął głową.
-Zanim odjedziesz, możesz spróbować zabrać ją do Porlyusici, jest bardzo dobrym lekarzem. Może pomoże Lucy kontrolować jej siły bez skrócania jej życia. Polecam ją tylko dlatego, że pomogła wielu innym wampirom z klasy S, których spotkałem. Znajdziesz ją we wschodniej części Magnolii, mieszka sama w małym domku na wsi. Nie przegapisz jej, nawet jeśli chciałbyś. Mówili, ze wszyscy ludzie trzymają się od niej z daleka.- Loke skończył, a potem ukłonił się i opuścił Jude, żeby ten mógł zastanowić się nad propozycją.
-Capricorn! Odwołaj nasz lot. Pójdziemy na spotkanie z panią Porlyusicią!
Jude szybko nakłonił Capricorn'a, by zabrał ich tam, gdzie Loke powiedział.
-Przybyliśmy, panie Jude.- powiedział i spojrzał na niego przez lusterko wsteczne. Heartfilia wyjrzał przez okno, a potem przeniósł wzrok z powrotem na Lucy.
-Mam nadzieję, że ci pomoże. Nie mogę pozwolić, żebym ciebie też stracił.- powiedział, patrząc na śpiącą córkę. - Jude otworzył drzwi samochodu i wysiadł. Poszedł do frontowych drzwi małego domku, który wyglądał dokładnie tak, jak opisał Loke.
Zapukawszy do drzwi, usłyszał że ktoś coś upuścił i powiedział coś do siebie.
-Odejdź stąd!- usłyszał starszą kobietę. Jude westchnął i ponownie zapukał.- Powiedziałam, odejdź stąd!- znów usłyszał jej krzyk, a potem drzwi się otworzyły. Jude stał z powagą wypisaną na całej twarzy.
-Jesteś Porlyusicą?- Jude zapytał, a ona spojrzała na niego w górę iw dół, a potem na samochód zaparkowany przed jej domem.
-Tak, dlaczego pytasz? Czego chcesz?- zapytała zirytowanym głosem. - Nigdy bym nie przypuszczała, że sam Jude Heartfilia będzie tu stał, stał przede mną.- powiedziała, mrużąc oczy.
-Moja córka jest wampirek klasy S. Jej pieczęć powoli słabnie, jeśli się załamie i nie będzie można już jej utrzymać, straci kontrolę i będziemy musieli albo ją zabić, albo nauczyć ją kontrolować siebie.- Porlyusica tylko kiwnęła głową i westchnęła, każąc przyprowadzić swoją córkę do środka.- Capricorn.- zawołał Jude. Capricorn szybko udał się do miejsca, gdzie Lucy spała w samochodzie i zaniósł ją do domu Porlyusicy.
Podczas gdy Jude starał się pomóc swojej córce Natsu był na lotnisku, czekając ze swoją młodszą siostrą. Cóż, by być bardziej precyzyjnym, czekali tam na bardzo bliską przyjaciółkę rodziny, która była dla niego niczym druga siostra.
-Nie widziałeś jej jeszcze?- Wendy zapytała stojąc na palcach, podczas rozglądania się po lotnisku w poszukiwaniu dziewczyny.
-Nie i mam nadzieje, że się jednak nie pokarze.- narzekał różowowłosy, na co jego siostra posłała mu groźne spojrzenie.
-Natsu, przestaniesz w końcu narzekać?! To nie tak, że robiłeś coś ważniejszego, kiedy zadzwoniła mama. - powiedziała mrużąc oczy. Natsu tylko westchnął i wsunął rękę do kieszeni.
-Właściwie to robiłem coś ważnego.- wymamrotał do siebie, ale Wendy usłyszała go i uniosła brew.
-Co takiego? Walczyłeś z Gray'em, czy co?- powiedziała z dłońmi na biodrach. Dragneel posłał jej karcące spojrzenie.
-Nie! Byłem z Lucy, ale nasz wspólny czas został skrócony, ponieważ ktoś właśnie musiał dzisiaj przyjechać!- Wendy uśmiechnęła się gdy usłyszała, że chodziło o Lucy.
-Cóż, jeśli myślałeś, że spędzanie czasu z Lucy jest ważniejsze, to powinieneś powiedzieć mamie, że z nią byłeś. Jestem pewna, że pozwoliłaby na to.- dokuczyła mu. Natsu się zarumienił, ale ukrył to zakrywają twarz szalikiem.
- Mama nawet nie wiedziała, że poszedłem ją odwiedzić. Lepiej nie wspominaj o tym mamie! Albo....albo...- nie mógł wymyślić odpowiedniego zagrożenia. Jego siostra tylko się zaśmiała i odwróciła od niego.
-Albo co? Zgolisz mi włosy?- zaśmiała się z chłopaka. Różowowłosy wtedy wpadł na pewien pomysł.
-Powiedz Wendy, chcesz poznać Lucy, prawda? Chciałabyś żeby została twoją starszą siostrą?- oczy niebieskowłosej zalśniły/.
-Oh, to mogłoby być wspaniałe! Oh, Natsu, proszę zaproś ją do nas na jeden dzień!- błagała, ale kiedy chłopak się zaśmiał, zrozumiałą co właśnie zrobił.- Dobra, nie powiem mamie. Ale tylko dlatego, że Lucy mogłaby być jak moja siostra, gdyby przyszła na trochę.- powiedziała, a potem usłyszeli, jak ktoś do nich woła, więc odwrócili się twarzą do dziewczyny w tym samym wieku co Wendy, ale prawdopodobnie o rok lub dwa starszej od niej z różowymi włosami w kucykach.
-Sheria!!- krzyknęła niebieskowłosa i pobiegła przytulić dziewczynę.
-Wendy!!- krzyknęła i oddała przytulasa. Kiedy już się przytuliły, dziewczyna spojrzała na Natsu i uśmiechnęła się.- Długo się nie widzieliśmy, Natsu.- powiedziała, na co różowowłosy jęknął. Wiedział, że ta dziewczyna się w nim zakochała. Absolutnie nie chciał mieć z nią nic wspólnego, a kiedy zniknęła na ostatnie dwa lata, dla Natsu były to dwa najpiękniejsze lata w jego życiu.
-No dale, chodźmy do domu, mama czeka.- powiedział zimnym głosem i zaczął iść przed siebie. Uśmiech Sherii zamienił się w zmarszczenie brwi, bo wiedziała, że Natsu nigdy nie zobaczy w niej nic więcej niż tylko uśmiechniętą dziewczynę, z którą dorastał, i która była dla niego jak siostra.
-Chodź, Sheria! Chcę ci o wszystkim opowiedzieć co się działo, kiedy ciebie nie było.- zapiszczała mała Dragneel i zaczęła ciągnąć przyjaciółkę.
Zostawcie po sobie ślad kochani⭐📝, bo to naprawdę motywuje do dalszej pracy😘
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro