Rozdział 6.1
Tego samego dnia po szkole, wszyscy przyjaciele Lucy byli gotowi, by iść na obiad do rezydencji blondynki.
- Powinni już tu wkrótce być! Obiad jest już gotowy?- zapytała młoda Heartfilia szefa kuchni, gdy weszła do jego pracowni.
-Prawie, panienko Lucy. Myślę, że powinna panienka oprowadzić swoich przyjaciół po rezydencji, zanim posiłek będzie gotowy. Twój ojciec miałby również więcej czasu na przygotowanie się.- zaproponował kucharz na co dziewczyna skinęła porozumiewawczo głową. Po chwili do jej uszu dobiegł dzwonek do drzwi, przez co blondynka powędrowała szybko powitać swoich przyjaciół.
-Już otwieram!- krzyknęła przekręcając klamkę. Na twarzy Lucy pojawił się ogromny uśmiech, gdy zobaczyła wszystkich.- Cieszę się, że wszyscy mogliście przyjść!
Heartfilia wpuściła ich do środka, po czym zawołała lokai, aby zabrali gościom wszystkie niepotrzebne im rzeczy do zwiedzania domu.
- A teraz oprowadzę was trochę po rezydencji i potem pójdziemy na obiad.- poinformowała na co wszyscy zgodnie skinęli głowami. Wszyscy byli zachwyceni wielkością i pięknością domu blondynki. Wszyscy oprócz Natsu, który szedł obok dziewczyny, która pokazywała różne zakątki rezydencji.
-Lucy, dlaczego nie pójdziemy tą salą? Czy nie byłoby łatwiej pójść tą drogą, a potem wrócić z powrotem tędy?- zapytała Erza. Lucy spojrzała na nią, a potem na salę, o której mówiła.
Lucy pokręciła głową. Nie wolno było jej tam chodzić. Tam była sypialnia jej ojca. Tylko jego osobista pokojówka i kamerdyner mogli tam przebywać.
-Nie jestem w pełni upoważniona do wejścia do tej sali. To prowadzi do sypialni mojego ojca, mam na myśli główną sypialnię. Nigdy w swoim życiu tam nie byłam i nie będę w najbliższym czasie. Dopiero będę mogła tam zejść, gdy odziedziczę to miejsce.- wszyscy skinęli głowami porozumiewawczo.
-Nee, Lu-chan! Masz tu może bibliotekę?- zapytała Levy, na co blondynka skinęła głową.
-Oczywiście, że mam! Zaprowadzę was tam!- zaprowadziła ich do wspaniałej biblioteki, jaką posiadała. Była ona większa niż szkolna i publiczna razem wzięte.
-Łał!! Jestem w raju!!- krzyknęła Levy i wbiegła do książkowej krainy. Niebiesko włosa szybko chwyciła jedną z książek i zaczęła ją czytać.
-Wy idźcie dalej kontynuować zwiedzanie, a ja tu z nią zostanę.- powiedział Gajeel kierując się w stronę Levy. Lucy uśmiechnęła się lekko, na pomysł pozostawienia ich chwilkę samych .
-W porządku. Następnym miejscem, które chcę wam pokazać będzie ogród.- wszyscy wyszli z biblioteki i podążyli w kierunku schodów.
Po kilku minutach Lucy skończyła swoje oprowadzanie, gdy obiad był już gotowy.
-Panienko Lucy, obiad jest już gotowy.- pokojówka poinformowała Lucy, która się uśmiechnęła i skinęła głową. Potem zaprowadziła wszystkich do jadalni.
-Hej ludzie!- krzyknęła Levy, która siedziała już na swoim miejscu koło Gajeel'a.
Wszyscy zajęli miejsca, a Lucy spojrzała na miejsce obok siebie, w którym powinien siedzieć jej ojciec, ale go nie było.
-Capricorn.- pomachała do niego Heartfilia. Dała znak, żeby podszedł bliżej.- Gdzie jest mój ojciec?- szepnęła do niego. Służący tylko wzruszył ramionami, nie wiedząc. Lucy zmarszczyła brwi, a po chwili przez drzwi jadalni wszedł mężczyzna ubrany w garnitur z blond włosami i wąsami.
-Przepraszam za spóźnienie. Musiałem dokończyć swoją pracę.- przeprosił, siadając na swoim miejscu. Lucy się uśmiechnęła.
-Cieszę się, że jesteś tutaj, ojcze, a teraz pozwól, że przedstawię cię wszystkim.- wstała. A potem spojrzała na Levy, która siedziała naprzeciwko niej.
-To jest Levy McGarden, Gajeel Redfox, Mirajane Strauss, Lisanna Strauss, Erza Scarlet, Jellal Fernandez, Gray Fullbuster, Juvia Lockser i Natsu Dragneel.- skończyła po czym spojrzała na Natsu, który siedział obok niej.
-Miło mi was wszystkich poznać. Jestem wdzięczny za to, że wszyscy zaprzyjaźniliście się z moją córką.- wszyscy pokiwali głowami.
-My również dziękujemy, ponieważ Lucy jest niesamowitą przyjaciółką i wszyscy cieszymy się, że ją spotkaliśmy.- powiedziała z uśmiechem Mira.
-Panie Heartfilio, masz niesamowity dom.- skomplementowała Erza. Lucy zachichotała, jej ojciec nie lubił nazywać się Panem Heartfilią. To sprawia, że czuje się stary.
-Proszę, mów mi Jude. Pan Heartfilia sprawia, że czuję się stary.- Lucy spojrzała na Erzę i zachichotała.
-Przyjmij moje przeprosiny Jude.- mężczyzna machnął ręką. Po chwili do jadalni wszedł szef kuchni wraz z paroma innymi służącymi, którzy zaczęli obsługiwać gości.
Kiedy wszyscy już mieli jedzenie na talerzach, zaczęli jeść. Lucy obserwowała wszystkich, którzy wyczekiwali by dowiedzieć się, czy smakuję im jedzenie.
-Oh Boże! Luce! To jedzenie jest wspaniałe!- krzyknął Natsu, na co Lucy tylko się zaśmiała.
-Cóż, Lucy sama jest świetną kucharką. Pomaga szefowi kuchni w przygotowywaniu jedzenia. Jest całkiem niezłą kucharką, jeśli mogę tak powiedzieć.- rzekł Jude, na co Lucy zarumieniła się zawstydzona.
-Lucy umiesz zrobić sernik truskawkowy?- zapytała Erza. Lucy zastanowiła się chwilkę.
-Jeśli dasz mi przepis, jestem pewna, że mogłabym go zrobić.- w oczach Erzy zaświeciły małe iskierki szczęścia.
Wszyscy cały czas jedli i rozmawiali, co jakiś czas ojciec Lucy zadawał jej znajomym pytania na ich temat. W pewnym momencie poprosił Graya o podzielenie się z nim czymś naprawdę dziwnym o sobie. Gray powiedział, że ma zwyczaj zdejmować ubranie, nawet nie wiedząc o tym, w przypadkowych miejscach. Wszyscy myśleli, że Jude zareaguje na tą informację okropnie, ale zamiast tego śmiał się i powiedział, że miał podobny problem kiedy był małym dzieckiem.
- Dziękujemy za gościnę Lucy, Jude.- odezwała się Mira, a pozostali się ukłonili.
-To była dla nas przyjemność. Wiedzcie, że możecie nas uważać za rodzinę. Wy i wasza rodzina jest tu mile widziana.- powiedział Jude, na co Lucy skinęła głową. Blondynka odprowadziła ich do drzwi.
- W ogóle się nie spodziewałam, że twój tata będzie aż taki fajny, Lucy?!- krzyknęła Lisanna, a Lucy tylko wzruszyła ramionami.
-Cóż, on nie zawsze jest taki. - wszyscy spojrzeli na nią dziwnie.- Po tym, jak moja matka odeszła, zamknął się w sobie i stał się pracoholikiem, całkowicie mnie ignorując. Aż pewnego dnia podarowałam mu kawałek mnie i się całkowicie zmienił.
-Oh, przepraszamy Lucy.- przeprosiła Juvia, a Lucy wzruszyła ramionami.
-To nie jest wielka sprawa, to znaczy spójrzcie na niego teraz, jest dużo lepszy i szczęśliwszy. Miłej nocy. Do zobaczenia jutro.- Lucy wróciła do domu i patrzyła, jak wszyscy odchodzą. Natsu był ostatnim, który odjechał. Lucy wiedziała, że wróci, więc szybko pobiegła z powrotem na górę, ale została zatrzymana przez ojca.
-Lucy.- dziewczyna podeszła do niego.- Ten dzieciak Natsu, powiedziałaś, że jego nazwisko brzmi Dragneel, prawda?- blondynka skinęła potwierdzająco głową.
-Tak, dlaczego pytasz? Znasz jego rodzinę?- zapytała ojca, a on potrząsnął głową.
-Nie, tylko się zastanawiałem. Myślałem, że powiedziałaś coś innego. W takim razie pójdę wcześniej spać. Dobranoc, Lucy.- dziewczyna pocałowała ojca w policzek.
-Dobranoc, tato.- powiedziała i zaraz potem powędrowała do swojego pokoju. Kiedy weszła do niego, zamknęła drzwi na klucz i się odwróciła. Na jej łóżku już leżał Natsu.
-Twój ojciec to dobry gość.- Lucy położyła się obok niego.
-Natsu, opowiesz mi coś o swojej rodzinie?- zapytała go. Chłopak usiadł i popatrzył na nią. Widziała, że nie chce o tym rozmawiać.- Umm... cóż, jeśli nie chcesz to nie musisz mi mówić.- dodała.
-Powiem ci, kiedy będę gotowy.- złapał w swoje dłonie twarz dziewczyny i pochylił się z zamiarem pocałowania jej, ale Lucy położyła palec na jego ustach i odepchnęła jego głowę.
-Nie dziś, Natsu. Jeśli chcesz pocałunku, to musisz teraz na niego zasłużyć.- Heartfilia wstała z łóżka i stanęła przed nim. Dragneel westchnął i opadł na łóżko.
- Ty naprawdę będziesz powodem mojej śmierci.- blondynka zaśmiała się i go pocałowała.
- To tylko po to, by utrzymać cię przy życiu trochę dłużej.- zanim dziewczyna zdążyła się odsunąć od niego , ten pociągnął ją na łóżko i teraz to on górował nad nią.
- Nawet jeśli muszę zasłużyć na pocałunki, to nie znaczy to, że ja nie mogę ci ich dać.- pocałował ją. Lucy uśmiechnęła się przez pocałunek.
- Natsu, kim teraz dla siebie jesteśmy?- zapytała.- To znaczy, nie jesteśmy jeszcze w związku, ale kiedy nikogo wokół nie ma to zachowujemy się właśnie jakbyśmy byli w związku.- różowo włosy popatrzył na nią.
- Jesteśmy przyjaciółmi z korzyściami. To znaczy Lisanna zna już nasz sekret. Widziała twoje malinki.- blondynka się zarumieniła na to wyznanie.
-Myślę, że Mira też zaczyna coś podejrzewać.- powiedziała Lucy, na co Natsu pokiwał głową. Już miał ją pocałować ponownie, gdy nagle zadzwonił telefon, przez co wstał z łóżka i odebrał.
-Jestem w drodze do domu. W porządku. Pa.- to było wszystko co powiedział, a potem odłożył telefon. Westchnął, a Lucy podeszła do niego.
--Do zobaczenia jutro.- dziewczyna pożegnała się, bawiąc się jego różowymi włosami. Chłopak skinął głową.
-Będziesz już gotowa, zanim jutro przyjadę.- bardziej stwierdził, niż zapytał ją o zgodę. To nie tak, że tego nie chciała,po prostu wyglądało to tak, jakby Natsu sam wiedział czego ona chce.
Potem już go nie było, znowu w mgnieniu oka zniknął.
Mam nadzieję, że się podobało . Kolejny rozdział już za niedługo!
Zostawcie po sobie ślad kochani⭐📝, bo to naprawdę motywuje do dalszej pracy😘
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro