Rozdział 29
Następnego ranka Lucy obudziła się w ramionach Natsu. Chłopak jeszcze spał, więc dziewczyna zaczęła się bawić jego aksamitnymi różowymi kosmykami włosów.
-Dzień dobry, Luce.- ziewnął zaspany.
-Cześć.- złożyła pocałunek na jego miękkich ustach. Wampir pogłębił go I przewrócił ją na plecy, a sam nad nią zawisł. Spojrzał na nią z góry I położył się na niej. Na jego ustach zawitał złośliwy uśmieszek.
-Aaaa, Natsu!! Złaź ze mnie! Jesteś za ciężki!!-jęknęła. Jednak ten nie zwracając uwagi na jej słowa położył głowę na miękkich piersiach.
- No weź, jeszcze chwilkę. Jesteś taka cieplutka I mięciutkia. Mógłbym tak spać I spać, dosłownie jak niemowlę. Poza tym Ty też jesteś zmęczona po ostatniej nocy.- zaśmiał się dumnie. Blondynka przewróciła oczami i uderzyła go w głowę.
-Wcale, że nie jestem zmęczona. Debil.- nadęła lekko zaczerwienione policzki. Chłopak zszedł z niej i położył się obok. Oboje leżeli wtuleni w siebie tak jeszcze z dobre parę minut. Nie zdawali sobie sprawy z tego, że wszyscy dosłownie przeczesywali cały dom, szukając ich.
Nie wiadomo kiedy zakochani ponownie zaczęli nieco baraszkować. Nagle usłyszeli głośne rozmowy za drzwiami i przekręcanie klamki.
- No otwieraj te przeklęte drzwi! Kto wie, co mogło się im stać!?- rozbrzmiał głos.
-Panienko, zapewniam Cię, że nic im się nie stało. Panienka Lucy nigdy nie zamyka drzwi na klucz bez powodu. Robi tak tylko wtedy, gdy potrzebuje trochę prywatności, lub gdy nie chce żeby jej przeszkadzano. - próbowała ją uspokoić jedna z pokojówek. Jednak dziewczyna wzięła od niej klucze I sama otworzyła zamek. Kompletnie nie była przygotowana na to, co chwilę potem ujrzała.
-MÓJ BOŻE!!!- wrzasnęła Jessica. Lucy jak na zawołanie odepchneła od siebie chłopaka I szczelnie zasłoniła się kołdrą. Natsu zrobił tak samo. Niecałą chwilę potem w drzwiach pojawiła się nagle reszta grona ich przyjaciół.
-Jessica? Kto pozwolił ci tu wejść?!- blondynka spojrzała na pokojówkę, która miała spuszczoną głowę, a następnie na szatynkę. To ona trzymała w dłoni klucze.- Wynoś się stąd!! Co ty sobie w ogóle myślisz!? Zejdź mi z oczu!!- wszyscy wybiegli z jej pokoju oprócz pokojówki. Kobieta zanim zdążyła zamknąć drzwi, usłyszała głos swojej pracodawczyni.
- Nie martw się. Wiedz, że nie jestem na Ciebie zła. To wina nie twoja, a tej głupiej dziwuchy.- kobieta skinęła głową, po czym wyszła.
-Luce, wszystko w porządku?- zapytał różowowłosy, na co dziewczyna pokręciła lekko głową i opadła na łóżko.
-Gdyby nie ta Twoja Jessica, to śmiało mogłabym powiedzieć, że wszystko gra. Jak ona w ogóle śmie?! Chodzi sobie bezkarnie po całej rezydencji I jeszcze wymusza na mojej służbie nie wiadomo czego. Zachowuje się jakby to wszystko było jej! Jej niedoczekanie! Natsu, proszę, żeby do czasu, aż zejdę na śniadanie, już jej tutaj nie było. A jeśli nadal tu będzie to przysięgam... że... że...że... Ja naprawdę coś jej zrobię!!- wstała, zabrała ze sobą ubrania i pomaszerowała do łazienki.
Chłopak pokręcił lekko głową. Doskonale rozumiał jak czuła się jego dziewczyna. Tak samo jak ona był bardzo zawstydzony zaistniałą sytuacją. Ale nie mogli tego przecież przewidzieć. Skierował wzrok na blondynkę, która lekko utykała. Na pierwszy rzut oka widać było, że starała się nie ukazywać skutków ubocznych wczorajszej nocy, jednak przed różowowłosym nie była w stanie nic ukryć, zwłaszcza co do tych spraw. Uśmiechnął się z satysfakcją.
Po szybkim założeniu na siebie wczorajszych ubrań, zszedł na dół.
-Ocho, kogo my tu mamy! Natsu, no już przynawaj się ile razy to robiliście? Bo dla mnie wyglądało to jak okrągła setka!- poklepał go po plecach Gray. Dragneel pokręcił z rozczarowaniem głową.
-Weź się ogarnij, człowieku. Nie jestem jakimś napalonym zboczeńcem jak co po niektórzy.- spojrzał na niego znacząco.- Dwa razy to maksimum. Kocham ją i szanuje jej ciało, jasne?
-Ty chyba dopiero co urwałeś się z choinki. Nie jestem "napalonym zboczeńcem"!!- zaprzeczył.
-W takim razie wyjaśnij mi dlaczego za każdym razem, kiedy Cię tylko widzę, jesteś prawie nagi, hm?- zaczął się głośno z niego śmiać. Jak widać czarnowłosy dopiero teraz zauważył, że jest w samej bieliźnie.
- No nie, znowu ?!- wrzasnął I odwrócił się na pięcie w poszukiwaniu Juvii, która mogłaby mu pomóc w znalezieniu ubrań.
Z jadalni słychać było głośne śmiechy i rozmowy. Wyglądało na to, że cała reszta znajdowała się właśnie tam. Nie czekając ani chwili dłużej, wampir, poszedł w tamtą stronę. Kiedy tylko przekroczył próg drzwi oczy wszystkich skierowały się w jego stronę. Rozmowy ustały, a w powietrzu pojawiła się niezręczna atmosfera.
-Cz-cześć, Natsu...- rozbrzmiał głos Jessici. Dziewczyna siedziała na miejscu Lucy.
-Masz mniej niż minutę, żeby znaleźć sobie inne miejsce. Tu siedzi Lucy, i każdy o tym wie. Dlaczego jej o tym nie powiedzieliście?! Ale mniejsza z tym, Jessica, moja dziewczyna nie życzy sobie Ciebie tutaj. Chce żebyś natychmiast opuściła jej rezydencję. Krótko i zwięzle, zachowałaś się jak jakaś wysoko postawiona księżniczka. Nie musze Ci chyba przypominać, że znajdujesz się w posiadłości Lucy, a nie swojej, i powinnaś traktować jej właściciela z należytym szacunkiem. Ty nie masz tu żadnego prawa.- jego ostry ton głosu dał jasno do zrozumienia, że był mega wkurzony. Pozostali słuchacze wzięli sobie jego słowa do głęboko serca. Zaczęli żałować, że nie zareagowali na dziecinne zachcianki nowej nieznajomej dziewczyny. Przecież z łatwością mogli zapobieć takiemu obrotu sprawy.
-Że co, proszę? Przecież jestem jej gościem, sama osobiście mnie tutaj zaprosiła!- dziewczyna wstała i uderzyła pięścią o stół.
- No właśnie, dobrze powiedziałaś. Jesteś jej gościem i to ona ma pełną kontrolę nad Tobą w swoim mieszkaniu. Ma prawo zarówno Cię zaprosić, jak i wyprosić. Dlatego proponuję ci lepiej szybko się stad zwijać. Chyba że wolisz, żebym zawołał straże i żeby to ona Cię stąd wprowadziła? - dziewczyna prychnęła i przerzuciła swoje włosy do tyłu. Wyszła z jadalni, a niedługo potem głośno trzasnęła drzwiami frontowymi, dając znać, że wyszła z budynku.
-Na-Natsu, chcieliśmy przeprosić za--- chłopak wszedł w słowo Mirze.
-Mnie nie przepraszajcie, zróbcie to Lucy.- wziął z kuchni tace i ułożył na niej dwa talerze z kanapkami i kubki z herbatą. Wyszedł z pomieszczenia i skierował się ponownie na górę.
Znalazł blondynkę siedzącą na werandzie w swoim pokoju. Wyglądała przepięknie, zresztą jak zwykle.
-Przyniosłem ci śniadanie.- postawił tace na niewielkim stoliku. Dziewczyna uśmiechnęła się do niego szeroko.
-Jakiś ty dziś uprzejmy. Muszę ci przyznać, że to nawet lepsze niż śniadanie do łóżka. Dziękuję.- wzięła do ust kęs jednego ze smakołyków.
Gdy skończyli jeść pokojowka odebrała od nich puste naczynia i zniosła na dół.
- No to już. Mów szybko, co chcesz dziś porobić?- zapytał Dragneel.
-Skoro ja mam wybrać, to myślę, że moglibyśmy pójść później na randkę, a potem gdzieś pochodzić po fajnych miejscach. Na przyjład możemy odwiedzić salon gier, albo pójść do wesołego miasteczka, albo do kina na jakiś film..- wzruszyła ramionami.
-Jak dla mnie spoko. Dzisiaj spędzimy cały dzień razem, bo jutro Wendy i Sheria chcą Cię gdzieś zabrać. Stęskniły się za Tobą.
-Aww, ja też się za nimi strasznie stęskniłam. Dzięki za info.- wstała od stołu. -W takim razie pójdę się przygotować. Spotkamy się za godzinkę lub dwie. Jeszcze zadzwonię. Jak narazie muszę jeszcze chwilę pomówićz tatą i pozostałymi.- pocałowała go w policzek.
-To jesteśmy umówieni. Przyjadę po Ciebie.- pożegnał się i wyszedł z rezydencji, również chcąc się przygotować.
Lucy poszła do biura swojego ojca.
-Cześć, tatku. Jak tam po spotkaniu biznesowym?- zapytała.
-Cóż nie było tak źle, jednak jedzenie było okropne. Lucy.... chciałbym o czymś z tobą porozmawiać. - dziewczyna usiadła na jednym z krzeseł.- Widzisz, chodzi o to, że już za niedługo Natsu odziedziczy po swoich rodzicach rodzinny biznes. Igneel wie, że jego syn bardzo ciężko pracuje i postanowił zorganizować dla niego jakieś przyjęcie. To miałaby być niespodzianka. Mogłabyś nam pomóc je zaplanować?
-O rany, to wspaniały pomysł! Jasne, że wam pomogę! Jednak zanim zacznę działać, będę musiała porozmawiać z jego rodzicami o dokładniejszych szczegółach. Nawet nie masz pojęcia, jak bardzo jestem z niego dumna! Tak bardzo się stara i daje z siebie dosłownie wszystko!- uśmiechnęła się szeroko.
Jeśli ona i Natsu zostaliby razem, a w przyszłości się pobrali, mogliby połączyć ze sobą oba biznesy. Biznes rodzinny Natsu i jej ojca. Oczy blondynki zaczęły błyszczeć na samą myśl, że mogłaby kontynuować zawód pisarki. Natsu kierowałby wtedy całą, jedną wielką firmą.
-Jestem z niego dumny, tak samo jak i ty. To wszystko co miałem Ci do powiedzenia. Idź się teraz szykuj na randkę z nim. Całkiem przypadkiem słyszałem, że macie spędzić razem resztę dnia.- oboje wstali i się przytulili. Następnie blondynka powędrowała do swojego pokoju.
Wkrótce potem oboje ponownie się spotkali.
-Miło Cię widzieć, paniczu Natsu.- przywitał się z nim Capricorn, otwierając mu frontowe drzwi.
-Siemasz, gdzie Lucy?- kamerdyner nie zdążył odpowiedzieć, gdyż dziewczyna zeszła na dół.
-Już jestem! Chodź, powinniśmy już pójść. Nie ma czasu do stracenia!- oboje pożegnali mężczyznę i wyszli z budynku.
Pierwszym punktem była jedna z restauracji, gdzie mogliby zjeść wczesny obiad.
Oczy wszystkich zwróciły się ku nim, gdy tylko weszli do środka. Mężczyźni spoglądali na Lucy, a kobiety ukradkiem na Natsu. Blondynka widząc, pełen uczuć, wzrok widowni tej samej płci, przytuliła się mocno do ramienia swojego chłopaka, dając im do zrozumienia, że są parą. Różowowłosy spojrzał na nią zdziwiony, jednak kiedy zorientował się o co chodzi, przysunął ją jeszcze bliżej.
-Witam, państwa! Jaki rodzaj stołu, życzą sobie Państwo?- przed nimi pojawiła się uśmiechnięta, od ucha do ucha, kelnerka. Heartfilia zmarszczyła lekko brwi i stanęła naprzeciwko niej.
-Poprosimy stolik dla dwojga. Ja i mój chłopak właśnie przyszliśmy tutaj na randkę. Bardzo dziękujemy za pańską obsługę.- uśmiechnęła się złośliwie.
Kobieta skinęła lekko głową, odwróciła się i zaprowadziła ich na wyznaczone miejsce. Uwadze Lucy nie uszło ciche prychnięcie i przewrócenie oczami dziewczyny.
-Dziękujemy.- usiedli na krzesłach.
-Jeśli już Cię się Państwo zaznajomili z kartą menu, to czego życzylibyście sobie do picia?- zwróciła się bardziej do Natsu.
-Dla mnie wszystko jedno. Wezmę to samo, co ona.- na twarzy blondynki pojawił się rumieniec.
-Poprosimy dwie truskawkowe lemoniady.- uśmiechnęła się. Kelnerka zmarszczyła lekko brwi, ale przyjęła zamówienie.
Po kilku minutach na ich stoliku pojawiły się zamówione napoje.
- Czego życzyłoby sobie państwo do jedzenia?- zapytała ponownie.
-Poproszę makaron z sosem i kawałkami kurczaka.- zamknęła swoją kartę menu i posłała kobiecie krzywe spojrzenie. Brązowowłosa przewróciła na nią oczami i zwróciła się do Natsu.
-A dla ciebie?- zapytała ciut przesłodzonym głosem.
-Poproszę talerz z najbardziej pikantnymi skrzydełkami z kurczaka, jakie macie. Dziękuję.- dziewczyna odebrała im karty menu i odeszła.
-Muszę skorzystać z łazienki, zaraz wrócę.- blondynka wstała od stołu, pocałowała Dragneela w policzek i skierowała się do korytarza.
W tym samym momencie koło ich stolika ponownie pojawiła się ta sama kelnerka. Gdy zdała sobie sprawę, że jego ukochana wyszła, szybko zaczęła z nim rozmowę.
-Twoja dziewczyna zostawiła cię samego?- zapytała.- Jeśli będzie ci się kiedyś nudziło i będziesz się chciał z kimś zabawić, trzymaj, to mój numer. Dzwoń kiedy tylko chcesz.- wręczyła mu rąbek papieru. Chłopak uniósł brew, zgniótł kartkę i ją wyrzucił.
-Dziękuję, ale nie przyjmę twojej propozycji. Kocham swoją dziewczynę. Skoro nie masz nic więcej do powiedzenia, to myślę, że powinnaś już wracać do swojej pracy. Nasze posiłki już powinny być gotowe, więc mogłabyś je nam przynieść?- dziewczyna prychnęła i odwróciła się na pięcie. Niedługo potem wróciła Lucy. Na jej twarzy widoczny był szeroki uśmiech.
-No nie powiem, dosyć zjawiskowo dałeś jej kosza.- rozejrzała się po konsumentach. Usiadła na swoim miejscu. Skierowała wzrok na swojego chłopaka, gdyż usłyszała ciche warknięcie z jego strony.- Co się dzieje?
-Nie podoba mi się sposób, w który patrzą na ciebie Ci wszyscy faceci. Następnym razem nie kołysz tak biodrami, jak idziesz. Jestem przekonany, że nie tylko ja patrzyłem.- Ktoś tu jest zazdrosny. Zachichotała.
-Nie przejmuj się. Dla mnie istniejesz tylko ty.- chwyciła go za dłonie. W tej samej chwili na ich stole pojawiło się zamówione jedzenie.
Wzięli się szybko za jedzenie, a gdy skończyli kelner odebrał puste talerze.
-Pozwól, że zabiorę twój talerz, panienko.- mrugnął do niej. Na twarzy Lucy pojawił się uśmiech,
-W twoich snach.- razem z Natsu odnieśli swoje talerze. Kelner spojrzał na nich zaskoczony.
-Co ty na to, żeby stąd wyjść i iść się trochę zabawić. Ci ludzie zaczynają mnie już irytować.- położył pieniądze na stole. Chwycił dłoń dziewczyny i wyszli.
Skierowali się do kolejnego punktu swojej randki.
Moje kochane słoneczka, zostawcie po sobie ślad 🌟📝bo to naprawdę motywuje do dalszej pracy 😘❤
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro