Rozdział 28
-Lucy, tak mi przykro. Słyszałam o Tobie i Natsu. Co się stało? Jak się czujesz?- zapytała Levy. Obie dziewczyny siedziały w bibliotece, która znajdowała się w domu blondynki. Brązowooka wyjrzała znad swojej książki i westchnęła.
-Levy, ja sama już nic nie wiem. Wszystko działo się tak szybko. Szczerze mówiąc, to chyba właśnie dzięki niemu jesteśmy teraz parą. Wkłada w nasz związek tak dużo, kiedy ja nic nie mogę dać mu w zamian. Sama powiedz, co ja takiego zrobiłam, żeby pielęgnować naszą relację. No właśnie nic nie zrobiłam. Mam odczucie, że jestem dla niego tylko ciężarem. On zasługuje na kogoś o wiele lepszego ode mnie. Zasługuje na kogoś, na kim będzie mógł spokojnie polegać.- zamknęła z hukiem książkę i odłożyła ją na bok. Podkuliła pod siebie kolana.
-Lucy, kochasz go?-spojrzała na swoją przyjaciółkę. Posłała jej smutny uśmiech.
-Levy, oczywiście, że go kocham. Kocham go najbardziej na świecie. Jednak jego miłość w najmniejszym stopniu nie równa się do mojej.- wstała i podeszła do okna, by następnie wyjrzeć na piękny, zielony krajobraz.
-Wygląda na to, że Natsu myśli, że powoli zaczynasz go już nie kochać. Sam zdradził nam swoje obawy. Powiedział, że zawahałaś się, kiedy mówiłaś, że go kochasz. Lucy, musisz mi powiedzieć, dlaczego to zrobiłaś, skoro mówisz, że kochasz go najbardziej na świecie?- niebieskowłosa również odłożyła na bok swoją książkę. Spojrzała przyjaciółce prosto w oczy.
-Ja... nie mam pojęcia. Nie wiem dlaczego się zawahałam. To po prostu się stało. Te słowa ugrzęzły w moim gardle i nie mogły wyjść na powierzchnię. Ale, Levy, na litość boską, nie chcę go stracić. Ja naprawdę nie chcę, żeby tak się stało. Jednak, żeby ponownie mógł mi zaufać, będę musiała wziąć się w garść i nie wiadomo w jaki sposób stać się lepszą dziewczyną.- na ustach McGarden pojawił się szeroki uśmiech.
-Nie uważasz, że już dość siedziałaś zamknięta w tym więzieniu? Powinnaś wyjść w końcu na powierzchnię, dziewczyno, to nie żadna apokalipsa czy atak zombiaków, żeby ukrywać się aż tak długo po bunkrach. Co powiesz na małe zakupy? Zadzwonię do dziewczyn i zrobimy sobie babski wieczór. Co ty na to?
-Jak już coś to pamiętaj, że jesteśmy wampirami i żadna apokalipsa czy atak zombie nie jest w stanie nas zabić. A wracając do twojego pytania. Tak, brzmi nieźle.- przyjaciółki złapały się za ręce i pomaszerowały do pokoju, żeby się przygotować.
Gdy dziewczyny skończyły się już szykować zeszły na parter, gdzie czekała już na nie pozostała czwórka.
-Lucy! Levy! Gotowe na dzisiejszy wypad na miasto?- zawołała Mira. Blondynka śmiejąc się wbiegła jej w ramiona.
-Lucy, wygląda na to, że czujesz się już o wiele lepiej.- zaśmiała się Erza. Cieszyła się, ze dziewczyna w końcu wyszła z domu.
- Tak. Dziękuję, że przyszłyście.
- No dobra, chodźmy już.- odezwała się Juvia.
-Lisanna! Idziesz?- białowłosa wyszła z kuchni z ustami wypełnionymi słodyczami.
Lucy, widząc dziewczynę, zapiszczała I pobiegła ją przytulić. To był pierwszy raz, kiedy widziała jak ponownie zaczęła chodzić, od czasu wypadku. Była taka szczęśliwa, że nic jej już nie jest.
-Lucy, przez ciebie zaraz wypluje wszystkie te słodkości.- odsunęła się od niej.
-Przepraszam. Tak się cieszę, że w końcu wstałaś z łóżka.- obie dziewczyny się zaśmiały. Niedługo potem wszystkie powędrowały w stronę samochodu.
-Jak dobrze, że panienka w końcu postanowiła opuścić dom.- Capricorn otworzył drzwi. To on był dzisiaj kierowcą.
- Tak, od teraz powinno już być wszystko w porządku.- odpowiedziała z uśmiechem, po czym wsiadła do środka.
Po kilku minutach dotarły do dużego centra handlowego. Gdy tylko wyszły z limuzyny i poszły w głąb budynku, usłyszały szepty ludzi.
-O rany! Czy to Lucy Heartfilia? Byłam przekonana, że wyjechała z kraju.
- No coś ty! Ja natomiast słyszałam, że przed cały ten czas siedziała w tej swojej posiadłości. Użalała się nad swoim życiem, po tym co narobiła. - dziewczyna poczuła się zraniona ich komentarzami na jej temat.
-Lucy, nie przejmuj się nimi. Po prostu ich zignoruj. To zwykłe głupole I tyle. Nie znają Cię tak dobrze jak my. Dopóki masz nas, wszystko będzie dobrze. - szepnęła Lisanna. Dziewczyna pokiwała głową I wzięła głęboki oddech.
Po kilku godzinnych zakupach, Lucy zaczęła się robić głodna, ale reszta dziewczyn nadal chciała kontynuować szukanie odpowiednich strojów.
- No weźcie, naprawdę jestem już głodna. Skoro nie chcecie iść ze mną to pójdę sama. To co, spotkamy się w barze?- zapytała.
-Dobra, dosłownie za chwilkę do Ciebie dołączymy. Uważaj na siebie.- odpowiedziała Erza. Blondynka posłał jej uspokajający uśmiech i wyszła ze sklepu.
Dziewczyna błądziła wzrokiem po kartach menu wywieszonych na ścianie, chcąc znaleźć dla siebie coś odpowiedniego. Nagle ktoś do niej podszedł.
-Proszę, proszę, proszę. Kogo my tu mamy? Czyż to nie nasza kochana Lucy Heartfilia? Ta Lucy Heartfilia, która zabiła moja przyjaciółkę? - blondynka odwróciła się niechętnie, by zobaczyć twarz posiadaczki głosu. Flare.
-Czego ode mnie chcesz?- zaczęła się powoli denerwować w jej obecności jak to zawsze bywało.
- Oh, czego ja chce? Wiesz, po prostu przechodziłam obok i, zupełnie przez przypadek, Cię zauważyłam, więc postanowiłam się z Tobą przywitać. Naprawdę, oczekiwałaś takiej odpowiedzi? Chyba śnisz! To przez Ciebie Ayumu nie żyje! Zabiłaś moją najlepszą przyjaciółkę! To twoja wina, że umarła!!- po twarzy brązowookiej zaczęły spływać łzy.
- Nie, Flare! Mylisz się! To nie była moja wina. - krzyknęła z płaczem. Widok ten jeszcze bardziej rozwścieczył rudowłosą. Całkiem zaślepiona gniewem i nienawiścią rzuciła się na Lucy I powaliła ją na ziemię. Usiadła na jej brzuchu i zaczęła szarpać za włosy, drapiąc wszędzie gdzie tylko popadnie swoimi długimi paznokciami.
- To ty powinnaś wtedy umrzeć! Ty, nie ona !!- wrzasnęła na cały korytarz.
-Ahhhh, Flare, zostaw mnie!!- Heartfilia próbowała ja od siebie odciągnąć, ale była zbyt silna. Dziewczyna nie zaprzestawała swojego ataku. Nikt nie zwracał uwagi na błagania Lucy, wszyscy tylko stali w klasycznym "kółeczku" i gapili się na scenę. Niektórzy nawet filmowali całe zajście.
W miarę upływu czasu, zaczęła słyszeć za tłumem znajome głosy.
-Nienawidzę cię! Nienawidzę! Tak bardzo Cię nienawidzę! Ty morderczyni!- Flare zaczęła uderzać głową dziewczyny o podłogę. Nie zajęło dużo czasu, kiedy po jej twarzy zaczęła się lać krew. Całą jej koszulka była podarta, a włosy w zupełnym nieładzie.
-Niech ktoś ją ze mnie zdejmie! Proszę!- nagle ktoś jej w końcu pomógł.
-Dosyć tego!- rozbrzmiał dość głęboki głos. Rodowłosa została odciągnięta. Lucy usiadła prosto, poprawiła swoje złote loki i spojrzała na dziewczynę.
Flare z całej siły próbowała się wyswobodzić i ponownie zaatakować, jednak na próżno.
-Jeszcze z Tobą nie skończyłam! -krzyczała na wszystkie strony. Jej lamenty nie potrwały zbyt długo, ponieważ niecałą minutę później została wyprowadzona z centra przez strażników. "Wybawca" Lucy odwrócił się w jej stronę i pomógł wstać.
-Dziękuję za pomoc.- odpowiedziała w podzięce.
-Przyjemność po mojej stronie, droga panienko. Bardzo smuci mnie fakt, że większość ludzi nie interweniuje właśnie w takich momentach, tylko bezmyślnie wpatruje się na przemoc. Mogłaś zostać poważnie ranna. A tak w ogóle wracając już, jestem Rouge.- czarnowłosy wyciągnął ku niej dłoń. Dziewczyna zaśmiała się i odwzajemniła uścisk.
-Ja jestem Lucy. Miło cię poznać, Rouge.- koło niej pojawiły się jej przyjaciółki.
-Lucy! Dzięki Bogu!- podbiegła do niej Levy. Tak jak myślała, to je słyszała wtedy pośród tego całego tłumu. Musiały akurat przechodzić obok, kiedy usłyszały co się dzieje.
-Co tu się stało? Wszystko w porządku? Lucy, kto ci to zrobił?!-Erza spojrzała na jej potarganą koszulkę.
-To nic takiego. Naprawdę, nic mi nie jest. Wyjaśnię wam później.- spojrzała na Rougea.- Tak czy siak, jeszcze raz bardzo dziękuję za pomoc.- ukłoniła się. Dziewczyny spojrzały na niego i lekko skinęły głową. Ten w zamian uśmiechnął się szeroko. Każda z nich doskonale go znała, jednak Lucy nie musiała o tym wiedzieć. Nie czekając dłużej poszły do pobliskiej restauracji.
-Więc, zamierzasz nam w ogóle powiedzieć, kto ci to zrobił?- obok niej usiadła Juvia. Dziewczyna westchnęła zrezygnowana w odpowiedzi i zaczęła im powoli opowiadać, jak to było.
-Czy ona zwariowała? Że była szalona to już wiem, ale żeby aż tak? Powinna pójść do jakiegoś psychiatry.- Mira zaczęła szturchać widelcem swoje jedzenie.
-Ale ona miała rację. To przeze mnie Ayumu zginęła. Więc można śmiało powiedzieć, że to ja ją zabiłam.
Lisanna, jak na zawołanie, wstała i zaczęła potrząsać Lucy za ramiona.
-Ile razy mam ci to jeszcze mówić i przypominać? W żadnym aspekcie to nie jest twoja wina! Z całym szacunkiem dla Ayumu, ona sama zdecydowała się was zasłonić. To był jej wybór i wolna wola. Doskonale wiedziała o konsekwencjach swojego czynu, ale i tak mimo tego postanowiła to zrobić. Przestań się w końcu za to obwiniać! W końcu i tak nic tym nie wskórasz.- zamknęła ją w swoich ciepłych objęciach.
-Naprawdę, nie mam zielonego pojęcia jak to robisz, ale za każdym razem kiedy to mówisz, czuje się odrobinę lepiej.- białowłosa zaśmiała się na odpowiedz przyjaciółki i wróciła z powrotem na swoje miejsce.
Po niecałej godzinie, kiedy już wszystkie skończyły jeść, postanowiły jeszcze chwilę pochodzić po sklepach.
Kiedy już były w pobliżu windy, prowadzącej na drugie piętro centra handlowego, Lucy kątem oka zauważyła, odznaczające się dosyć bardzo niczym światło odblaskowe, różowe włosy. Nie musze wam chyba mówić kto to był, bo to chyba wiadome. Jednak tym razem będę musiała to napisać. Był to Natsu. Wyglądało na to, że zmierzał w stronę naszych bohaterek, jednak nie był sam i najwidoczniej jeszcze ich nie zauważył. Obok niego szła pewna brązowowłosa dziewczyna. Oboje cały czas się śmiali i zawzięcie o czymś rozmawiali. Jego rozmówczyni była mniej więcej w tym samym wieku co oni. Lucy, nie myśląc za wiele zaczęła zmierzać w ich stronę. Jasne była zazdrosna, nawet bardzo, ale nie chciała tego okazywać.
-Zaraz, czy to czasem nie Natsu? - zauważyła Levy. Wszystkie jej przyjaciółki skierowały wzrok w jego kierunku.
-Rzeczywiście! Chodźmy się z nim przywitać!!- Mira zaczęła do niego machać.- Natsu!!- chłopak spojrzał na nią. Lucy postanowiła jednak schować się za przyjaciółkami I udawać, że rozmawia przez telefon z ojcem. Nie chciała jak na razie się z nim skonfrontować. Wolała to wszystko przemyśleć.
- Och, cześć. Co tu robicie?- podszedł do nich razem z brązowowłosą
-No wiesz, takie babskie zakupy.- chłopak uniósł brew.
-I co, nie wzięłyście ze sobą Lucy? Od razu mówię, że nie będzie zadowolona, jak się o tym dowie.- pokręcił głową.
-Coś ty! Pewnie, że ją wzięłyśmy! Jest tutaj.- Levy odwróciła się i pociągnęła dziewczynę za rękę, na co ona szybko udała, że żegna się z ojcem i zablokowała telefon.
-Oh, Natsu. Przepraszam, właśnie tata do mnie zadzwonił.- skłamała. Brązowowłosa pociągnęła chłopaka za rękaw.
-A no tak. Dziewczyny poznajcie Jessicę. To moja dawna znajoma. Niedawno przyleciała z Anglii. Jessica poznaj Levy, Lisannę, Mirę, Erzę i Juvię. A to jest moja dziewczyna Lucy.- blondynka spojrzała na niego.
-Chyba chciałeś powiedzieć, że na jakiś czas jesteśmy w separacji.- uśmiechnęła się lekko. Brązowowłosa zaśmiała się i pokiwała głową.
-Cóż, miło mi was poznać. Mam nadzieję, że zostaniemy dobrymi przyjaciółkami.- pokazała swoje równe białe zęby. Jessica była bardzo piękną dziewczyną. Miała idealne ciało, włosy i uśmiech. Wyglądała jak typowa księżniczka, jednak w żadnym aspekcie nie równała się z Lucy. Jej piękno przyćmiewało każdego bez wyjątków.
-Może chciałabyś dziś do nas dołączyć? Urządzamy sobie babski wieczór, no wiesz nocowanie i takie tam.- zaproponowała Heartfilia. Dragneel uniósł brew. Doskonale wiedział, że była zazdrosna, nawet wtedy kiedy próbowała to ukryć.
-Luce, mogę zamienić z tobą słówko?- pociągnął ją za rękę i odciągnął od grupy przyjaciół.
-O co chodzi?- chłopak zmrużył oczy.
-Przecież widzę, że jesteś zazdrosna. Uwierz lub nie, to moja dawna znajoma.
-Dawna znajoma, co? Uważaj bo ci jeszcze uwierzę. Sam chadzasz się po mieście z ładną dziewczyną, której w ogóle nie znam. To chyba oczywiste, że jestem zazdrosna!- podniosła ton głosu.
- Luce, ona się z tobą nie równa. Kocham tylko ciebie i to się nigdy nie zmieni.- przybliżył ją do siebie, na co dziewczyna się skrzywiła. Po incydencie z Flare przebrała się w koszulkę z długimi rękawami i spodnie. Nie chciała, żeby jej siniaki były widoczne.- Co się stało?- chłopak szybko zauważając ból na jej twarzy, podwinął jej rękawy, ujawniając wiele ran. Warknął i spojrzał na nią wściekle.
-Flare się stała.- wytłumaczyła mu co się stało.
- Luce, przysięgam, że nie ręczę za siebie, kiedy tylko ją zobaczę! Jeśli jeszcze choć raz coś ci zrobi, sam się z nią policzę.- dziewczyna pokręciła głową, uśmiechając się lekko.
-Natsu, proszę. Teraz kiedy już jesteś przy mnie, nic mi się nie stanie.- przytuliła go.- Kocham Cię.- tym razem nie zawahała się przed wyznaniem tego.
Różowowłosy uniósł jej podbródek i złożył pocałunek na jej miękkich ustach.
-Ja też cię kocham.- zaczęli się ponownie całować. Ta sielanka nie potrwała jednak długo, ponieważ ktoś przerwał im odchrząkając.
-Przepraszam, że wam przeszkadzam. Natsu powinniśmy już chyba iść. Jeśli będę chciała do was przyjść, będę musiała się przygotować.- Jessica uśmiechnęła się niewinnie. Jak możecie się domyśleć, Lucy zaczęła powoli żałować tego, że ją zaprosiła. Miała co do niej złe przeczucie.
-Och, masz rację! Natsu później do ciebie zadzwonię.- pocałowali się ostatni raz.
Blondynka wróciła do swoich przyjaciółek. Niedługo potem one również postanowiły wrócić do domu.
-I jak, co myślicie o tej całej Jessice?- zapytała Mira. Lucy wzruszyła w odpowiedzi ramionami. Nie chciała powiedzieć czegoś, czego by potem żałowała.
-Cóż, nie jestem pewna. Wygląda na miłą.- mruknęła Levy.
-Moim zdaniem wygląda na tym manipulantki. No wiecie, przed każdym udaje taką, żeby się przypodobać danej osobie. Nie chcę o niej na razie nic więcej mówić. Będę musiała ją bardziej poznać, żeby dać ostateczni osąd.- Lisanna skrzyżowała ręce.
-Nie chcę się wypowiadać na temat kogoś, kogo dopiero co poznałam.- Juvia zgodziła się Erzą.
- Da się ją chyba lubić, wygląda na miłą osobę.- na twarzy Miry pojawił się uśmiech. Wszystkie skierowały wzrok na Lucy, czekając na jej odpowiedz.
-Mam takie samo zdanie jak Lisanna.- wyjrzała zza okno. Dobrze wiedziała, że zachowała się teraz jak typowa zazdrośnica i jej przyjaciółki skapnęły się o co chodzi.
-W takim razie dlaczego ją zaprosiłaś?- zaciekawiła starsza z sióstr Strauss.
-Nie mam pojęcia. Po prostu pomyślałam, że Natsu postąpił tak, jak mu doradziłam, żeby poznawał nowych ludzi. Poza tym nie chciałam, żeby wiedział, że jestem zazdrosna. Pomyślałam więc, że najlepszym sposobem będzie zaproszenie jej. - westchnęła.
-Czyli, że zrobiłaś to z zazdrości.- zauważyła Juvia.
-Lucy, czasami cię nie rozumiem.- Levy potarła czoło.
-Przecież widziała, że Natsu mnie całuje, jak wziął nie na bok. Ona go nie interesuje.- na jej twarzy pokazał się zwycięski uśmiech.
-Panienko Lucy, twój ojciec oczekuje cię w swoim biurze.- podeszła do niej jedna z pokojówek. Dziewczyna pokiwała głową i przeprosiła swoje przyjaciółki.
Skierowała się w jego stronę, a kiedy dotarła na miejsce, zapukała lekko w drzwi, po czym weszła do środka.
-Wołałeś mnie?- mężczyzna uniósł na nią wzrok.
-Tak się cieszę, że w końcu postanowiłaś wyjść na zewnątrz. Nawet zaprosiłaś swoich przyjaciół na nocowanie. Jednak jestem też zmartwiony. Słyszałem, że zostałaś zaatakowana w centrum handlowym przez dziewczynę zwaną Flare. Proszę, powiedz co się dokładnie wydarzyło?- blondynka jęknęła.
-Jeju, tato. Nic się nie stało. Po prostu trochę się na mnie zdenerwowała i użyła przemocy. Nie musisz się o mnie martwić, nic mi nie jest. Co ważniejsze, skąd o tym wiesz?- Jude wzruszył ramionami.
-Córeczko, jestem bogatym człowiekiem, więc mam wszędzie wejścia.- wstał ze swojego fotela.- Cóż, nie będę Cię dłużej zatrzymywać. Idź do swoich przyjaciół, z pewnością nie mogą się już Ciebie doczekać. Zostawiam Ci cały dom dla siebie. Wychodzę na spotkanie biznesowe, więc nie będzie zapewne do kolacji. Muszę jednak przyznać z przykrością, że nienawidzę jadać w tej okropne restauracji, w której najczęściej odbywają się takowe spotkania.- blondynka zaśmiała się na słowa ojca.
-Cóż, powodzenia. Zobaczymy się jutro rano.- pożegnała się I wyszła.
Niedługo potem znalazła przyjaciółki w swoim pokoju. Znudzone leżały rozłożone na podłodze i łóżku. Kiedy tylko zamknęła drzwi z jej łazienki wyszła Jessica. Heartfilia posłała jej niezręczny uśmiech.
-Jessica, nie wiedziałam, że już tu jesteś.- zdziwiła się blondynka. Dlaczego pokojówki ją o tym nie poinformowały.
- Och, dopiero co przyszłam.- dziewczyna usiadła obok Miry, która czesała włosy Erzie.
-Em, no dobrze. To ja pójdę wziąść prysznic i założyć piżamę. Zaraz wracam.- zamknęła się w łazience.
Kiedy po kilku minutach wyszła z pomieszczenia, wszystkie dziewczyny zniknęły. Na dole usłyszała śmiechy I rozmowy.
Po wysuszeniu mokrych włosów i zrobieniu jeszcze paru innych rzeczy, zeszła na dół. Po drodze zapytała jedną z pokojowek gdzie poszły. Sala teatralna.
Gdy weszła do środka zauważyła, że dziewczyny nie są same. Chłopcy też postanowili do nich wpaść.
-Umm, myślałam, że wyraziłam się dosyć jasno, mówiąc, że to babski wieczór.- stanęła przed nimi.
-Aw, Lucyna dajże spokój! Usiądź wygodnie i ciesz się filmem!- spojrzała na Mirę przytuloną do Laxusa. Kilka miejsc dalej Juvia trzymała za rękę Graya. Nad nimi siedzieli Levy I Gajeel. Obok nich Jellal I Erza. Jej wzrok utkwił na Jessice, która znajdowała się przy Natsu. Jednak ten najwyraźniej był znudzony. Ba nawet jej nie zauważył. Zorientował się dopiero wtedy, gdy się odwrócił. Momentalnie jego twarz się rozpromieniła. Wstał i do niej podszedł.
-Luce, tak się cieszę, że Cię widzę! Bez Ciebie ten film mnie naprawdę nużył.- przytulił ja mocno. Blondynka spojrzała kątem oka na dziewczynę, która najwyraźniej była wkurzona tym, że Natsu od niej uciekł.
-Natsu, pójdziesz ze mną na chwilkę!- złapała to za rękę i pociągnęła w stronę biura ojca.
-O co chodzi? Coś nie tak?- dopytywał chłopak.
-Możesz mi powiedzieć, kto zaprosił tutaj chłopaków? Nie, żeby mi to przeszkadzało, czy coś, ale jestem po prostu ciekawa kto pozwolił wam tutaj przyjść. Chodzi mi o to, że ludzie tutaj wchodzą, a pokojówki czy kamerdynerzy mi tego nie zgłaszają. Nie miałam pojęcia, że tutaj jesteście.- przyznała. Natsu spojrzał na nią zamieszany.
-O czym ty mówisz? Przecież nas zaprosiłaś, a przynajmniej Jessica nam tak powiedziała.- dziewczyna pokręciła gorączkowo głową.
-Poważnie? Natsu, jeśli nie powiem ci o czymś osobiście, nie wierz komuś innemu na słowo, że niby ja coś powiedziałam. To nieprawda. Nie powiedziałam jej czegoś takiego.- zagotowała się w niej krew. Skrzyżowała ramiona i podeszła do dużego okna, przez które lubiła wyglądać.
-Wiesz, wyglądasz uroczo kiedy się tak denerwujesz.- Dragneel przytulił ją od tyłu. Lucy odwróciła się I spojrzała na niego, owijając wokół jego szyi ręce.
-Jak tak teraz o tym pomyśle. Dawno nie byliśmy na prawdziwej randce, co nie? Co ty na to, żeby pójść na nią jutro?
-Dla ciebie wszystko, Lucy.- złożył pocałunek na jej ustach.
Słodkie I delikatne całusy szybko przerodziły się w gorące pieszczoty. Niedługo potem potajemnie weszli do pokoju dziewczyny I zamknęli się na klucz. Nikt raczej nie był w stanie przeszkodzić im w przeciągu najbliższych 2 godzin, więc mieli sporo czasu na to, co zamierzali zrobić.
Moje kochane słoneczka, zostawcie po sobie ślad 🌟📝bo to naprawdę motywuje do dalszej pracy 😘❤
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro