Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 26

Lucy obudziła się w ciemnym pokoju. Jeden z jej nadgarstków był przyczepiony kajdankami do ściany. Zaczęła szarpać ręką, ale metal był zbyt mocny i tylko ranił jej skórę, z której zaczęła się sączyć krew.

Silny zapach żelaza sprawił, że jej ciało samoistnie zaczęło jeszcze bardziej się wyrywać. Zaczęła powoli tracić nad sobą kontrolę. Teraz jedynej rzeczy, jakiej pragnęła to krew.

-Widzę, że wciąż się nie poddajesz. - podszedł do niej blondyn. Trzymał w dłoni martwego królika. Rzucił go przed jej kolana ,na co dziewczyna szybko go porwała i wyssała soczystą krew. Sting miał zamiar sprawić, żeby całkowicie straciła panowanie nad swoimi działaniami, jednak nie wiedział jaki diabeł kryje się za jej skórą, gdyby tak się stało.- No dalej, Lucy, pokaż mi prawdziwą moc wampira klasy S.- zaśmiał się. Jak na zawołanie oczy blondynki przybrały szkarłatny odcień, a wokół niej pojawiła się mroczna aura.

Chłopak, lekko przestraszony, odsunął się do tyłu. Nie miał pojęcia, co właśnie uwolnił. Kajdanki roztrzaskały się w drobny mak. Heartfilia podniosła się na nogi i spojrzała mu prosto w oczy.

-Nikt nie musi mnie ratować jak jakąś księżniczkę. Sama mogę o siebie odpowiednio zadbać.-zaczęła do niego niebezpiecznie podchodzić, na co Sting uciekł szybko w stronę drzwi. Jednak dziewczyna była od niego szybsza i zamknęła drzwi, tym samym odcinając mu drogę ucieczki. Zostali w pokoju całkiem sami. Co prawda Eucliffe też był wampirem klasy S, ale w żadnym wypadku nie tak potężnym jak brązowooka.

Dziewczyna rzuciła się na niego.

W międzyczasie Natsu wraz z pozostałymi dotarli do wyznaczonego celu.

-Patrzcie, to pewnie samochód tego drania.- Fullbuster wskazał palcem na pojazd. Jellal i Gajeel rozglądali się po okolicy, a Ayumu i Juvia podążały krok w krok za Natsu i Gray'em.

Podeszli do drzwi wejściowych starego budynku. Różowowłosy sięgnął ręką, by otworzyć klamkę, ale zatrzymał się, gdy usłyszał tłuczenie się szkła. Ktoś wyskoczył z okna obok. Wszyscy jak na zawołanie pobiegli w tamtą stronę. Zobaczyli jak Sting powoli zaczyna się wyłaniać ze śmieci, które znajdowały się pod oknem.

Dragneel odwrócił się, by spojrzeć na tego, kto wysłał go w powietrze. Lucy, dziewczyna, którą przyszedł uratować, podążała właśnie w kierunku chłopaka z oczami czerwonymi jak rubiny.

-Cholera.- mruknął pod nosem. Szybko wskoczył na okno, podbiegł do niej i złapał zanim zdążyła narobić jeszcze więcej szkód. Blondynka próbowała go od siebie odepchnąć, ale z jakiegoś powodu nie mogła.- Lucy, proszę, posłuchaj mnie. Musisz przejąć nad tym kontrolę. Jeśli tego nie opanujesz, zapadniesz w kolejną śpiączkę!!- jednak ona szarpała się we wszystkie strony, nie słuchając go.

-Pozwól jej go zabić! On i tak zasługuje na śmierć!- Salamander spojrzał groźnie na Gray'a. Sting wykorzystując nieuwagę różowowłosego podbiegł do niego i go popchnął. Złapał Lucy za gardło.

-Powinienem był Cię zabić, kiedy tylko miałem okazję.- zaczął ją podduszać. Dziewczyna na początku trochę się szarpała, ale potem, najwyraźniej już się tym nudząc, owinęła dłonie wokół jego nadgarstków i się zwycięsko uśmiechnęła. Odepchnęła go nogą i wykręciła ręce.

Blondyn upadł na kolana. Jego twarz była wykrzywiona w bólu. Dosłownie złamała mu oba nadgarstki. Gdy już miała zamiar zakończyć jego żywot, skręcając mu kark, zatrzymał ją Natsu.

-Luce.- zaczął.- Luce, proszę, nie rób tego. Nie jesteś taka. Ty nie zabijasz. Zostaw go. Już nic Ci nie grozi, jesteś bezpieczna. Jak tylko to wszystko się skończy, wrócimy do domu i umówimy się na randkę. Tylko ty i ja. .- podszedł do niej. Jej oczy zmieniały się z czerwonego na brązowy i znowu na czerwony, jak jakaś niekończąca się ruletka. 

-Natsu?- opuściła bezwładnie ręce wzdłuż swojego ciała. Jej tęczówki nadal były szkarłatne, jednak starała się przejąć kontrolę nad własnym ciałem.

-Luce, wszystko już jest dobrze. Jestem tutaj przy tobie.- przytulił ją mocno. Heartfilia odwzajemniła uścisk. Po jej policzkach zaczęły spływać łzy, a tęczówki powróciły do tej dawnej brązowej barwy. 

-Błagam, jak już to się skończy, przypomnijcie mi, żebym nigdy jej nie wkurzał.- szepnął Gray.

Niestety ta sielanka nie trwała zbyt długo. Jak już wiecie Sting także był wampirem, a skoro nim był bardzo szybko się generował. Jego ręce powróciły do pełnej sprawności. Wstał, wyciągnął pistolet i skierował jego koniec prosto w serce Lucy. Te nadprzyrodzone stworzenia miały pewien słaby punkt. Serce. Gdyby tylko dobrze namierzył cel i postrzelił ją prosto w nie, mógłby ją zabić. I właśnie wyglądało na to, że tak miało się stać. Jako jedyna zauważyła to Ayumu. Nie zważając na nic pobiegła w stronę pary i zasłoniła ich swoim własnym ciałem. Chłopak pociągnął za spust.

Wszyscy stali jak zamurowani z szeroko otwartymi oczami. Fioletowowłosa spojrzała w dół i zobaczyła ogromną czerwoną plamę na swojej klatce piersiowej.

-AYUMU!!!!!

Lucy odepchnęła od siebie chłopaka i pobiegła w jej stronę. Słyszała wokół siebie dźwięki syren i otwierające się drzwi. Niedługo potem nastąpił kolejny strzał. Sting padł na ziemie. Wszystko, co działo się w tle, nie miało dla niej najmniejszego znaczenia. Wzrok swój miała skierowany w dół na swoją przyjaciółkę, która powoli traciła swoją świadomość.

-Ayumu, wszystko będzie dobrze. Wytrzymaj jeszcze troszkę.- wzięła jej dłoń w swoją.

-Proszę, nie zostawiaj mnie samej.- zamknęła oczy, krzywiąc się z bólu.

-Obiecuję, że będę przy tobie tak długo, dopóki nie oderwą mnie od ciebie siłą.- dziewczyna uśmiechnęła się lekko. Dwóch lekarzy podeszło do niej. Gdy już położyli ją na nosze przywieźli pod karetkę. Lucy chciała z nią pojechać, ale Natsu złapał jej nadgarstek.

-Zabiorę Cię do szpitala.- blondynka pokiwała głową i poszła razem z nim do jego samochodu. Po drodze policja i reporterzy chcieli zadać im parę pytań, ale ich zignorowali.

Kiedy już dotarli na miejsce, brązowooka wybiegła z pojazdu i pognała do rejestracji, zapytać, gdzie leży Ayumu.

Natsu zauważył, że dziewczyna leży nieopodal Lisanny.

-Lucy, muszę Ci o czymś powiedzieć. Jeśli Mira powie Ci coś nieprzyjemnego, nie bierz sobie tego do serca. Lisanna też została postrzelona i to naturalne, że będzie zmartwiona i zła.- blondynka pokiwała głową. Gdy tylko drzwi windy się otworzyły, dziewczyna szybko do niej weszła. Dotarli na piętro, gdzie leżała jedna z sióstr Strauss.

-Lucy, zwolnij trochę!- lecz ona nie słuchała, biegała od drzwi do drzwi, nie zwracając nawet uwagi na Mirę, Erzę czy też Levy.

-Lucy?- spytała niebieskowłosa. Erza podeszła do Dragneel'a.

-Co się stało?-zapytała.

-Sting postrzelił Ayumu. Lekarze mówią, że jej stan jest krytyczny.- wszystkie dziewczyny zaczęły płakać. Mirajane spojrzała na niego ze smutkiem.

-Mira, Lucy jest osobą, która wybacza swoim przyjaciołom. Jestem przekonany, że w głębi serca nie ma ci za złe, że tak o niej mówiłaś. - nagle w korytarzu rozległ się krzyk dziewczyny. Dochodził z któregoś z pokoi.

-NIE!!! AYUMU, PROSZĘ!!! NIE!!

Chłopak pobiegł szybko w stronę krzyku. Kiedy dotarł na miejsce, Lucy siedziała oparta plecami o ścianę i miała podkulone nogi. Płakała.  Różowowłosy przytulił ją do siebie.

-Doktorze, co się jej stało? Czemu moja dziewczyna krzyczała?- zapytał, gdy mężczyzna wyszedł z pokoju, w którym była Ayumu. Kilka pielęgniarek weszło do środka.

-Bardzo mi przykro. Przyjaciółka pańskiej dziewczyny nie przeżyła postrzału. Kila trafiła ją prosto w serce. Straciła bardzo dużo krwi. Szczerze mówiąc, jestem pod wrażeniem, że zdołała przeżyć tak długo. Myślę, że najlepszym rozwiązaniem będzie, jeśli zawiezie pan tę biedną dziewczynę do domu.- odszedł. Natsu jeszcze bardziej przyciągnął ją do siebie. Spojrzał na drzwi od pokoju, gdzie jeszcze chwilę temu fioletowowłosa walczyła o życie. Zastanawiał się co powie swoim i jej rodzicom.

-Chodź Lucy, powinniśmy już pójść.- wziął ją na ręce w stylu panny młodej. Ona natomiest wtuliła się w niego. Nie przestawała płakać. Po drodze ponownie spotkali dziewczyny, które spojrzały na swoje stopy.- Nie żyje.- ominął je i poszedł naprzód.

Za sobą usłyszał głośne szlochy.

Dragneel pojechał do domu. Chciał powiedzieć rodzicom o Ayumu. Potem miał zamiar odwieźć brązowooką do jej własnego. Postanowił, że zostanie z nią tak długo, aż poczuje się lepiej. Choćby miałoby to zająć wielki, nie zostawi jej samej.

-Synku, kochanie?- gdy tylko wszedł do domu, usłyszał głos matki.- Dzięki Bogu!- przytuliła go mocno. Kobieta zauważyła za nim Lucy. Była mile zaskoczona, ale nie czekając ani chwili dłużej również wzięła ją w swoje ramiona.

-Mamo.- zaczął chłopak.- Muszę Ci o czymś powiedzieć. Chodzi o Ayumu.- blondynka spojrzała na niego ze smutkiem. Powiedziała, że zaczeka w jego pokoju na górze.

-Właśnie miałam Cię o to zapytać. Gdzie ona jest? Nic jej nie jest?- zapytała zmartwiona. Wkrótce potem w korytarzu pojawił się także Igneel.

-Mamo, tato. Przepraszam, nie wiem jak mam to powiedzieć.- spuścił wzrok na swoje buty. 

-Co się stało? Mów szybko.- w oczach ich syna pojawiły się łzy.

-Ayumu została postrzelona. Zmarła w szpitalu.- wydusił w końcu. Jego rodzice spojrzeli na niego w szoku. Nie mogli uwierzyć w to, co właśnie usłyszeli. 

-Natsu, powinieneś pójść teraz do Lucy. Na pewno nie wie jak się z tym wszystkim odnaleźć.- powiedziała matka. Chłopak nie mówiąc nic więcej pomaszerował na górę.

-Igneel, co my powiemy tym biedactwom?- zapytała Grandeneey. Mężczyzna pokręcił głową.

-Nie mam pojęcia.


Zostawcie po sobie ślad kochani 🌟📝bo to naprawdę motywuje do dalszej pracy 😘❤

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro