Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 14


Tej nocy połowa miasta szukała Lucy. Wiadomość o tym, że została porwana, rozprzestrzeniła się szybciej niż pożar.

Natsu miał wrażenie, że oszalał, ponieważ cały czas zastanawiał się czy dziewczyna nadal żyje i jak się czuję. 

-Hej, znajdziemy ją, obiecuję.- powiedział Gray, kładąc rękę na ramieniu swojego najlepszego przyjaciela. Natsu po prostu stał i patrzył, jak Sheria pokazuje policji profil boczny mężczyzny, który porwał Lucy. Niedługo potem do dziewczyny podszedł Jude, by spojrzeć na zdjęcie porywacza. Gdy tylko go zobaczył jego oczy rozszerzyły się znacznie.

-Wiedziałem, że to był on! To Acnologia! Odkąd pierwszy raz zobaczył Lucy, za każdym razem chciał ją porwać!- zaczął krzyczeć Heartfilia. Następnie policjanci wzięli go na bok, by zadać kilka pytań na temat tego gościa Acnologii. 

-Gray, mógłbyś poprosić Juvię albo Levy, żeby przyniosła mi kawałek ubrania Lucy? Spróbuję ponownie odnaleźć jej zapach.- odezwał się w końcu. Gray skinął głową i odszedł. Po chwili Wendy podeszła do Natsu, nasłuchując rozmowy.

- Mój nos może nie jest tak mocny jak twój, ale zwykle to ja gromadzę więcej zapachów niż ty. Więc chcę pomóc ci ją znaleźć.- powiedziała dziewczynka. Chłopak spojrzał w dół na swoją siostrę i ją przytulił. 

- Wszystko czego najbardziej pragnę, to móc w końcu ją odnaleźć.- odsunął od siebie niebieskowłosą i poszedł w stronę rezydencji. Gdy już wszedł do środka zaczął szukać Gray'a. Wendy poświęciła chwilę, żeby poukładać sobie w głowie myśli, a potem szybko podążyła  za bratem.

Po tym jak rodzeństwo dostało niektóre rzeczy Lucy, które nią pachniały, oboje wyszli na zewnątrz. Każde z nich miało w dłoni jakiś kawałek materiału. 

-Czujesz coś?- zapytał Jude Natsu. Chłopak zaczął wąchać powietrze, ale wszystko co czuł to tylko niektóre przypadkowe zapachy. Po kilku minutach  zobaczyli biegnącą w jakimś kierunku Wendy. 

-Wendy, kochanie?! Dokąd biegniesz?!- krzyknęła Grandeeney, biegnąc za córką. Niebieskowłosa zatrzymała się na chwilę i zwróciła do pozostałych, którzy również zaczęli za nią biec. 

-To jej zapach!!! Jestem pewna!!- oznajmiła i ponownie zerwała się do biegu. Natsu szybko przyłożył materiał do nosa, a następnie zaczął wąchać powietrze. Nagle fala zapachu wanilii i truskawek uderzyła go w nos , przez co już wiedział, że to na pewno była ona. 

-Chodźcie za mną!!- krzyknął i również zaczął biec. Biegał szybciej niż kiedykolwiek wcześniej. Jego oczy zaczęły się robić czerwone. Czerwone z powodu krwi, czerwone z powodu ponownego smaku ust blondynki na jego. Nie mógł znieść myśli, iż nie mógł jej pocałować tak jak zawsze to robił codziennie. Potrzebował jej.

W tej chwili Natsu uświadomił sobie, że kiedy ponownie ją zobaczy będzie musiał ją oznaczyć, ponieważ poprzedniej nocy, gdy spali ze sobą nie zrobił tego. Najpierw chciał ją zapytać czy na pewno będzie chciała zostać jego. Lecz teraz był już pewien, iż nie będzie musiał jej o to pytać, ponieważ poprzedniej nocy wyglądało na to, że naprawdę chciała zostać jego.

W końcu zatrzymał się przed nowym, eleganckim hotelem. Wendy również zatrzymała się przed drzwiami hotelu i spojrzała na nie.

-Jest tu. Na najwyższym piętrze.- powiedziała i zaczęła wchodzić do środka, ale Natsu zatrzymał ją.

-Pójdę pierwszy. Ty zostań tutaj i poślij za mną pozostałych. - dziewczynka skinęła głową i zawołała do niego jeszcze zanim zniknął w budynku.

-Natsu! Bądź ostrożny! Oprócz zapachu Lucy czuję jeszcze dwa inne. Jeden z nich pachnie bardzo znajomo, ale nie jestem pewna, co to ani kto to jest. Więc bądź bardzo ostrożny.- chłopak skinął głową i wbiegł do środka.

Kiedy tylko się tam znalazł, zobaczył, że wszędzie chodzą bardzo bogaci ludzie, więc ruszył w stronę recepcjonistki.

-Dzień dobry! W czym mogę ci dzisiaj pomóc?- zapytała i spojrzała na twarz Natsu pozbawioną jakichkolwiek emocji.

-Chcę, żebyś pozwoliła mi wejść na najwyższe piętro. To jest nagła sytuacja.- starał się powiedzieć to spokojnie. Kobieta posłała mu zdziwione spojrzenie.

-No dobrze, ale będziesz musiał mi podać swoje imię i nazwisko, abym mogła powiadomić ich, że do nich idziesz. I co to za nagła sytuacja? - zapytała. Natsu warknął, wyrwał jej z dłoni telefon i go zgniótł. Spowodowało to, że recepcjonistka aż podskoczyła.- Proszę, niech pan się uspokoi. -chłopak posłał jej mordercze spojrzenie. Kobieta przestraszona zaczęła grzebać za biurkiem, by otworzyć windę. Natsu szybko wszedł do niej.

Gdy usłyszał ding windy i otwieranie się drzwi, powoli wszedł do środka. W windzie grała powolna klasyczna piosenka, a ludzie  znajdujący się w niej rozmawiali ze sobą. Wyglądało na to, że nawet nie usłyszeli otwieranych ani zamykanych się drzwi.

Usłyszał nagle dwa głosy, z czego jeden od razu rozpoznał.

-Co on tutaj robi?- zapytał sam siebie różowowłosy. Ukrywał się za ścianą, by móc ich nadal podsłuchiwać. Powoli się wychylając, zauważył dwie rozmawiające ze sobą osoby, odwrócone do niego tyłem i stojących przed kimś, kto najwyraźniej siedział.  

Natsu od razu rozpoznał jednego z nich z długimi włosami, tego który porwał Lucy. Jednak większą chwilę poświęcił na przyjrzenie się temu drugiemu. Dopiero po dokładnym oglądnięciu go uznał, że ten znajomy głos naprawdę należał do niego. 

Podczas gdy wciąż rozmawiali, Natsu szybko wyszedł ze swojego ukrycia i schował się za pobliską kanapą, która znajdował się w salonie, aby móc lepiej przyjrzeć się osobie, która siedziała.

W końcu mógł lepiej usłyszeć, o czym mówią.

- No dobra, Acnologia, co zamierzasz zrobić z tą dziewczyną?- głos, który Natsu doskonale znał, zapytał porywacza Lucy.

- Nie jestem pewien, ale wiem, że jej chłopak jeszcze jej nie oznaczył. Więc zacznę od oznaczenia jej.- po tym jak Acnologia to powiedział, różowowłosy usłyszał skomlenie.

 Zauważył Lucy przywiązaną do krzesła. Na ustach miała przyklejoną taśmę. Miała siniaki na twarzy, nogach i rękach. Na jednej z nóg miała skaleczenie i zaschniętą krew. Jej dolna warga była również popękana i krwawiła, ale nie można było powiedzieć, że została uszkodzona przez taśmę na jej ustach. Po prostu nie była w dobrej formie. To sprawiło, że krew Natsu się zagotowała. Już miał wyskoczyć i zaatakować ich, ale nagle Lucy odwróciła głowę i jej wzrok wylądował na nim. Jej oczy się rozszerzyły.

-W takim razie, zostawię wa samych. Tylko zrób to szybko. Nadal jej potrzebuję.- oznajmiła druga osoba. W tym momencie Natsu postanowił wyskoczyć zza kanapy i zaatakować faceta, którego głos rozpoznał.

-Co do cholery?!?!- krzyknął Acnologia, łapiąc różowowłosego za koszulkę i odciągając go od drugiego mężczyzny.

Drugi wstał, otrzepał się, spojrzał na Natsu i uśmiechnął się.

-Natsu, co za niespodzianka! Nie spodziewałem się, że będziesz tutaj w Paryżu! Powiedz, czy mama i tata również tutaj są  z naszą małą siostrzyczką, Wendy?- zapytał. Dragneel posłał mu ostrzegawcze spojrzenie i odwrócił się w stronę blondynki, która patrzyła na niego błagalnymi oczami. Chciała, żeby pomógł jej uciec od tych strasznych mężczyzn.

-Co zrobiłeś Lucy?!!!!- Acnologia  rozwiązała blondynkę, podniósł ją i rzuciła przez ramię. Lucy zaczęła krzyczeć, ale wszystko co było słychać to tylko stłumione dźwięki , ponieważ taśma nadal zakrywała jej usta.

-Zeref dasz sobie radę?- zapytał Acnologia.

- Nie martw się,. Jedyną osobą, która może zabić mojego młodszego braciszka, jestem ja.- uśmiechnął się czarnowłosy. Natsu spojrzał na niego gniewnie, a potem skierował swój wzrok  na Lucy, której po policzkach zaczęły spływać łzy.

-Nie martw się, Lucy, uratuję cię! Ale chcę, żebyś była teraz silniejsza i również stanęła do walki! Musisz pozwolić, by twoja moc klasy S ujawniła się!  Pozwól jej działać! To jedyny sposób, byś mogła uwolnić się od tego potwora!!- mówił do niej chłopak. Jednak Acnologia szybko przeszedł na korytarz, by dziewczyna nie mogła usłyszeć jego słów. Jedynie co usłyszał potem Dragneel były otwierające i zamykające się drzwi. Różowowłosy chciał za nimi pobiec, ale zatrzymał go Zeref.

-To ze mną walczysz.- uśmiechnął się. Natsu usłyszał nagle krzyk Lucy, gdy Acnologia oderwał taśmę z jej ust. Już od samego krzyku dziewczyny, różowowłosy zaczynał wpadać we wściekłość. Z całą mocą jaką miał w sobie podszedł do Zerefa  i walnął go. Moc w jego pięści była tak silna, że aż oboje wylądowali na szklanym stole.

- Stałeś się silniejszy od ostatniego razu, kiedy walczyliśmy. Ale ja też przez cały ten czas trenowałem!- krzyknął czarnowłosy i odsunął od siebie Natsu kopiąc go.

-Zamknij się!! Czego chcesz od Lucy!?!- zapytał ze złością ogarniającą całe jego ciało. Zeref w odpowiedzi uśmiechnął się lekko.

-To nie ma znaczenia.- odpowiedział. Różowowłosy rzucił się na niego z pięściami, jednak czarnowłosy zwinnie je ominął. Oboje odsunęli się od siebie, kopiąc i uderzając się nawzajem.  Każde uderzenie stawało się coraz gorsze.- Poddajesz się?- zapytał Zeref, na co Natu zaśmiał się i posłał mu gniewne spojrzenie.

-Nawet za milion lat, bym się nie poddał!!- zanim zdążyli się ponownie uderzyć, ktoś złapał ich za pięści.  Oboje spojrzeli w górę i  zobaczyli swojego ojca, który wyglądał na więcej niż tylko wkurzonego . Zeref wyrwał swoją pięść z jego uścisku i odsunął się od niego.

Zarówno Natsu, jak i Zeref stali w miejscu ze spuszczonymi głowami i wzrokiem skierowanym na swoje stopy, podczas gdy ich ojciec Igneel, który był dużo bardziej niż wkurzony, patrzył na nich z rozczarowaniem w oczach. Zanim Igneel zdążył ich zbesztać, usłyszeli trzask i po chwili jak ktoś wyleciał przez drzwi. To był Acnologia. Lucy kopnęła go tak mocno, że aż przeleciał przez drzwi i uderzył w ścianę naprzeciwko salonu. Wszyscy patrzyli na nieprzytomnego mężczyznę. Natsu spojrzał na dziurę w pokoju i zobaczył Lucy, której oczy były całe czerwone, ale już powoli zaczęły wracać do swojego naturalnego brązowego koloru. Spojrzała na niego i uśmiechnęła się. W tym momencie wszystko wydawało się być w zwolnionym tempie, gdy zakołysała się tam iz powrotem i powoli opadała na ziemię. 

Natsu poderwał się na nogi i pobiegł, by ją złapać.

-Lucy?!!- krzyknął, gdy miał już ją w swoich ramionach. Straciła przytomność. Po niecałych kilku minutach już wszyscy znaleźli się koło nich. Wkrótce potem pojawiła się policja. Założyli kajdanki na ręce  Acnologi i Zerefa, jednak Igneel kazał policji chwilę poczekać, ponieważ chciał porozmawiać ze swoim synem. 

-Zeref, dlaczego?- zapytała go matka. Chłopak nawet nie spojrzał w oczy własnej matce.

- Nie jestem pewien, co takiego zrobiliśmy złego, kiedy cię wychowaliśmy, ale na pewno nie jesteś Zerefem, naszym synem, którego znamy i kochamy.-  powiedział Igneel, a następnie dał znak policji, żeby go zabrała.

Grandeeney zaczęła się załamywać, więc Igneel przytulił swoją żonę. Trzymając ją w ramionach, oboje obserwowali, jak odbierano im najstarszego syna.

- Mamo, co się stanie ze starszym bratem, Zerefem?- zapytała Wendy. Kobieta spojrzała na córkę i przybliżyła się do jej twarzy. 

-Zniknie na bardzo długo. Nie będziemy mogli go zobaczyć przez dłuższy czas.- odpowiedziała. Niebieskowłosa spojrzała na nią smutno, zanim Igneel przytulił je obie.

Gdy Natsu wybiegł z luksusowego hotelu i wsiadł do karetki, by pojechać razem z Lucy do szpitala, pozostali wsiedli do samochodu i podążyli za nimi.

Nikt nie wiedział, co spowodowało, że straciła przytomność, ale mieli nadzieję, że wszystko będzie dobrze. 

Natsu sprawdził, czy nie miała na ciele żadnego znaku, jednak na szczęście Acnologia nie zdążył jej oznaczyć. 

- Jej serce bije bardzo wolno i w nienormalny sposób!

-Straciła dużo krwi!!

-Pośpieszcie się, tracimy ją!!!

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

😢😢


Zostawcie po sobie ślad kochani⭐📝, bo to naprawdę motywuje do dalszej pracy😘

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro