Rozdział 13
Lucy obudziła się rano z lekkim bólem poniżej talii i na dole.
-Co się do cholery stało?- zadała sobie pytanie, kiedy usiadła. Nagle coś pociągnęło ją z powrotem na dół.
Dziewczyna spojrzała na osobę, która ją pociągnęła. Był to Natsu. Spał tuż obok niej. Blondynka uśmiechnęła się do niego i zaczęła sobie przypominać, co stało się zeszłej nocy. Powiedziała mu, że chce być jego, a on natychmiast ją pocałował. Potem już sami wiecie co się stało. [ ^-^]
Heartfilia powoli wyrwała się z jego uścisku, owinęła jednym z luźnych prześcieradeł i poszła do łazienki.
Podczas gdy brała prysznic, Natsu obudził się i wstał. Usłyszał, że ktoś bierze prysznic. Spojrzał na puste miejsce obok niego i uśmiechnął się. Nareszcie uczynił Lucy Heartfilię swoją.
Dragneel wstał, założył swoje ubrania i zaścielił łóżko. Na jednym z prześcieradeł zobaczył krew, więc zdjął je i położył w innym miejscu.
Kiedy skończył sprzątać, zostawił Lucy wiadomość, mówiącą że zobaczy się z nią podczas śniadania. Zaraz potem poszedł do swojego pokoju, by przygotować się na nadchodzący dzień.
-Natsu?- zawołał ktoś, gdy chłopak wyszedł z pokoju Lucy. Była to Sheria, która patrzyła na niego z szeroko otwartymi oczami i zmieszaniem wypisanym na twarzy.- Czy ty spałeś ostatniej nocy z Lucy?- zapytała, na co chłopak spojrzał jej głęboko w oczy.
-Tak, ponieważ Lucy jest jedyną, którą kocham.- nie okazał wobec niej żadnych emocji i zostawił ją tam samą ze złamanym sercem. Nie obchodziło go to zbytnio, ponieważ sama Sheria wiedziała doskonale, że nigdy nie czuł tego samego do niej, co ona do niego.
Sheria spojrzała na drzwi od jego pokoju i zaraz potem po jej policzkach zaczęły spływać łzy. Szybko weszła do swojego pokoju, aby ukryć się przed wszystkimi i całą rzeczywistością
Kiedy wzięła się w końcu w garść i wyszła z pokoju, Lucy również wyszła ze swojego. Blondynka spojrzała na nią i się uśmiechnęła.
-Dzień dobry, Sherio.- powiedziała z promiennym uśmiechem. Różowowłosa nie będąc w nastroju posłała jej jedynie lekkie spojrzenie, przewróciła oczami i odeszła.
Blondynka stała w miejscu całkowicie zmieszana. Westchnęła, nie wiedząc, co jej zrobiła lub powiedziała źle.
Po kilku minutach weszła do jadalni, gdzie już wszyscy się znajdowali. Zajęła miejsce obok Natsu.
-Chcesz sama powiedzieć wszystkim, że jesteśmy oficjalnie razem, czy chcesz, żebym ja to zrobił?- wyszeptał jej do ucha. Dziewczyna spojrzała na niego lekko zarumieniona. Uznał, że to znak, aby to on oznajmił o tym wszystkim. Natsu wstał, przez co wszyscy spojrzeli na niego zdziwieni.
- Chciałbym ogłosić, że od wczorajszego wieczoru Lucy i ja oficjalnie jesteśmy parą.- powiedział. Wszyscy zaczęli wiwatować im, podczas gdy jego matka przytuliła mocno Wendy z głośnym piskiem. Jude skinął głową, nie wyczytując z twarzy Igneel'a żadnego niezadowolenia czy sprzeciwu.
- Natsu, masz już moje błogosławieństwo.- zaśmiał się Jude. Blondynka również się zaśmiała. Natsu stał zestresowany w tym samym miejscu , nie wiedząc co powiedzieć i zrobić.
-Czy nie jesteśmy wciąż na to za młodzi?- zapytał w końcu. Wszyscy się zaśmiali. Zdawało się, że wszyscy byli szczęśliwi z powodu tej informacji oprócz jednej osoby. Siedziała na swoim miejscu nie wiedząc co zrobić, czy powiedzieć.
Kiedy w końcu różowowłosa skończyła jeść, wstała i odeszła.
-Sheria, czy wszystko w porządku? Nie idziesz z nami pozwiedzać miasta?- zapytała ją Grandeeney. Dziewczyna pokręciła głową, i nagle poczuła ostry ból w dolnej partii brzucha.
-Nie czuję się za dobrze, myślę, że będę musiała to przełożyć na kiedy indziej.- powiedziała i poszła do swojego pokoju. Wszyscy mówili jej, że będzie dobrze i przewietrzy umysł jeśli z nimi pójdzie. Wszyscy z wyjątkiem Natsu, który nie odezwał się do niej nawet słowem. Nawet się z nią nie przywitał w jadalni.
-Więc, Natsu, Lucy, chcecie spędzić dzień sami ze sobą, czy z nami?- zapytała Grandeeney. Zanim Lucy zdołała coś powiedzieć, odezwał się Natsu.
-Spędzimy go razem.- odpowiedział szybko. Blondynka zmarszczyła brwi i trąciła go w ramię.
-Wydaje mi się, że Lucy nie chce spędzać kolejnego dnia tylko z tobą.- drażnił się z synem Igneel. Natsu posłał mu ostrzegawcze spojrzenie.
- Nie, spędzimy czas z wami wszystkimi.- zaczęła blondynka, na co młody Dragneel jęknął i oparł głowę o ramię dziewczyny.- Ale jutro spędzę cały dzień tylko z Natsu.- skończyła. Chłopak usiadł na krześle i zaczął się cieszyć.
- Nienawidzę dzielić czasu Lucy z innymi osobami.- wymamrotał, na co dziewczyna się zaśmiała.
Po tym, jak skończyli jeść, wszyscy szybko wyszli, aby zabrać potrzebne rzeczy i wyjść.
-No dobra, pierwszy przystanek to piekarnia, w której zawsze chciałam coś kupić!- oznajmiła matka Natsu, gdy już wszyscy wsiedli do wynajętej limuzyny.
Cały dzień minął im na zwiedzaniu. Zahaczyli nawet o małe targi, które organizowało miasto. Natsu i Lucy razem poszli na diabelski młyn, a jego matka robiła im mnóstwo zdjęć.
Kiedy w końcu dzień się kończył i słońce chowało się za przepięknymi budowlami, wszyscy wsiedli do samochodu, by wrócić do domu.
-Lucy chodźmy gdzieś, tylko ty i ja.- zaproponował różowowłosy, kiedy mieli już wsiadać do pojazdu. Blondynka zamyśliła się na chwilę.
-Czemu nie. Gdzie pójdziemy?- zapytała, na co się zaśmiał.
-Myślę o pewnym miejscu.- chłopak powiedział swojej matce, żeby po drodze zatrzymali się w piekarni, do której poszli jeszcze przed zwiedzaniem miasta.
-Miłej zabawi i bądźcie ostrożni. Nie rozdzielajcie się! Gdyby się coś działo to zadzwońcie!- pożegnała się z nimi, zanim pojazd odjechał.
-Chodź.- Natsu złapał ją za rękę i pociągnął w dół ulicy. Skręcili za róg i po chwili znajdowali się przed jakąś restauracją.
-Robisz to dlatego, że jesteś głody, czy dlatego, że chcesz być romantyczny?- zapytała dziewczyna. Dragneel podrapał się w tył głowy.
- Będzie źle jeśli powiem, że jestem bardziej głodny?- zapytał. Lucy zaśmiała się i pociągnęła go do środka restauracji.
Była to zwyczajna, elegancka restauracja, w której Natsu zarezerwował stolik tylko dla Lucy i dla niego. W sumie można powiedzieć, że wynajął całą restaurację, żeby mieć wszystko dla siebie i dziewczyny.
-Zamawiaj co tylko będziesz chciała. Na mój koszt. I nie mów żadnego "ale ja mogę zapłacić za siebie". - Lucy uśmiechnęła się lekko.
Oboje świetnie się bawili i wszystko szło idealnie.
-Ta noc jest wspaniała, dziękuję ci Natsu.- pochyliła się nad stołem i pocałowała chłopaka.
-Zaraz wrócę. Pójdę poprosić o muzykę.- wstał i zaraz potem zniknął. Lucy siedziała sama w niewielkiej części restauracji, mieli zarezerwowane miejsce koło okna. Blondynka odwróciła się, by wyjrzeć na zewnątrz. Kiedy to zrobiła wydawało jej się, że widzi kogoś po drugiej stronie ulicy, kogoś kto ją obserwuje, ale kiedy mrugnęła, ta osoba już zniknęła.
-Dlaczego zajmuje mu to tak dużo czasu?- zapytała siebie, gdy po jej plecach zaczął spływać zimny pot. Czuła, że coś było nie tak. Wstała, by pójść poszukać Natsu, ale zaraz potem usłyszała, jak pęka za nią okno. Poczuła, że ktoś lub coś ją atakuje.
-Natsu!!!
Podczas gdy Natsu rozmawiał z kelnerem w kuchni, do jego uszu nagle dobiegł głośny trzask. Po chwili usłyszał także jak ktoś woła jego imię. Właśnie wtedy, gdy usłyszał trzask, wszyscy wybiegli z kuchni by zobaczyć co się stało.
Dragneel spojrzał na rozbite okno przy stole, przy którym siedziała Lucy. Na obrusie zobaczył niewielkie ślady krwi. Wyczuł, że należała do blondynki.
-Lucy!- krzyknął, wyskoczył przez wybite okno i podążył za jej zapachem.
Był zaślepiony gniewem, ponieważ ktoś porwał Lucy, ale był także zaślepiony obawą i strachem o Lucy, nie mógł nie myśleć ani pozwolić, by coś jej się stało.
Biegł za nią i biegł , aż dotarł do alei prowadzącej do ślepego zaułka.
Zobaczył postać, która niosła na ramionach kogoś, kto wyglądał na Lucy.
-Hej!- Natsu krzyknął i pobiegł za nimi, ale wtedy osoba upuściła bombę dymną, która zadymiła całą najbliższą przestrzeń na czarno. Kiedy dym już zniknął , porywacz razem z Lucy zniknęli. Jej zapach był nie do wykrycia, już go nie było.
-Lucy!!- krzyknął, próbując odnaleźć zapach dziewczyny. Jego ostatnią deską ratunku pozostało powiadomienie o tym wszystkim pozostałych. Wyszedł z zaułka. Po kilku minutach obok niego zatrzymał się samochód, w którym znajdowała się Sheria.
-Sheria, co ty tu robisz? Skąd wiedziałaś, że tu jestem?- zapytał różowowłosy. Dziewczyna westchnęła i wysiadła z samochodu.
-Słuchaj, chciałam cię przeprosić. Sprawiłam ci tyle kłopotów i bez względu na to, co robię, nie mogę rozdzielić ciebie od Lucy. Jestem tutaj, bo chcę pomóc ci ją znaleźć. Wszystko widziałam i też go śledziłam, ale wyrzucił bombę dymną i go zgubiłam. - Natsu podniósł brew na jej słowa.
-Zaraz, zaraz. Skąd mam wiedzieć, że nie kłamiesz i nie współpracujesz z osobą, która porwała Lucy?- odsunął się od niej.
- Natsu, szpiegowałam cię cały dzień i zauważyłam, że ta osoba także was obserwuje. Myślę, że była to ta sama osoba, która śledziła was dwoje pierwszego dnia, kiedy tu byliśmy. Wyglądało na to, że szukali Lucy, a teraz ją złapali.- Sheria zaczęła krążyć tam iz powrotem. Chłopak stał w miejscu zdezorientowany.
Różowowłosa dziewczyna westchnęła i zaczęła mu tłumaczyć. Zaczęła od dnia, w którym poszedł z blondynką na randkę. Przyznała się, że dziewczyną, która go pocałowała była ona. W końcu powiedziała, że cały czas chodził za nimi facet w czarnym ubraniu. Postanowiła więc, że pójdzie za nimi, aby sprawdzić, czy ta osoba nadal ich śledzi. Ku jej zaskoczeniu nadal tak było. Był to mężczyzna z długimi niebieskimi włosami i tatuażami na niemal całym ciele.
- Nie martw się, mam jego zdjęcie. Widoczny jest tylko z profilu , ale dokładnie widać, jak obserwuje ciebie i Lucy.- Natsu zabrał zdjęcie i dał znak dziewczynie, żeby wróciła do samochodu.
-W tej chwili musimy jechać do domu!- krzyknął, przez co kierowca zaczął pędzić w wyznaczonym kierunku.
Kidy tylko kierowca zatrzymał się przed rezydencją, Natsu i Sheria wyskoczyli z samochodu i pobiegli w stronę drzwi. Gdy byli już w środku budynku zaczęli wołać Grandeeney, Jude'a i Igneel'a.
-Natsu? Sheria? Dlaczego tak krzyczycie?- zapytała matka jego matka, wychodząc z salonu do głównego wejścia do domu. Wszyscy inni także słysząc ich krzyk szybko zeszli na dół.
-Gdzie Lucy?- zapytał Jude. Natsu spojrzał na niego.
- Przepraszam, że nie mogłem temu zapobiec, ale zostaliśmy zaskoczeni. Lucy została porwana. Sheria próbowała go powstrzymać, ale on odpalił bombę dymną i uciekł.- Jude wyciągnął szybko telefon i zaczął gdzieś dzwonić, podczas gdy Igneel kazał Grandeeney wezwać policję.
-Niech wszyscy się przygotują na poszukiwania Lucy. Nie spoczniemy dopóki jej nie znajdziemy. - oznajmił Igneel. Wszyscy zaczęli biegać po rezydencji, zabierając ze sobą najpotrzebniejsze rzeczy do poszukiwania Lucy.
-Virgo, przepraszam, że dzwonię o tak późnej porze, ale wydaje mi się, że Acnologia śledził nas podczas wyjazdu do Paryża............. Tak, Lucy została porwana. Chcę abyś ty, pozostałe pokojówki oraz kamerdynerzy nadal szukali miejsca jego pobytu . Zadzwonię do ciebie później i podam ci więcej informacji.- Jude skończył rozmowę i spojrzał prosto na Natsu, który stał obok niego.
-Przepraszam.- różowowłosy ponownie przeprosił, na co Jude tylko pokręcił głową.
- To nie była twoja wina, wiedziałem, że to się powtórzy.- powiedział lekko wzdychając i odszedł.
Zostawcie po sobie ślad kochani⭐📝, bo to naprawdę motywuje do dalszej pracy😘
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro