Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 10

-Umm... tato wciąż jest taka możliwość, że wyjeżdżamy do Ameryki, czy może zostajemy tutaj?- zapytała Lucy, gdy Capricorn wywiózł ich z małego lasu, w którym mieszkała Porlyusica.

-Myślę, że na razie powinniśmy zostać. Tak długo jak twoja pieczęć się nie załamie albo nie osłabnie, nie musimy nigdzie wyjeżdżać. Ale, Lucy, jeśli to się kiedyś stanie to musisz mi koniecznie o tym powiedzieć, zanim sprawy wyjdą nam spod kontroli, dobrze? - powiedział  . Dziewczyna spojrzała w dół na swoje dłonie.

- Wiem, ale nie chciałam wyjeżdżać do Ameryki, zwłaszcza po tych wszystkich zawartych nowych znajomościach i nowej szkole, do której zaczęłam chodzić. Mam na myśli, że lubię chodzić do Fairy Tail i bardzo mi zależy na nowych przyjaciołach. Nie chciałam im opuszczać.- wyjrzała przez okno. Jej ojciec westchnął. Chciał coś powiedzieć, ale przerwał mu dzwonek telefonu.

Młodsza Heartfilia zaczęła podsłuchiwać rozmowę.

-Tak, słucham.- powiedział. Kiedy usłyszał głos po drugiej stronie lini zaśmiał się lekko.- Ah, Igneel! Co za niespodzianka! Twoja żona musiała ci powiedzieć o tym, że pewnego dnia natknęliśmy się na siebie.... ah, nie. To wszystko dzięki twojemu synowi. Uratował moją córkę i dzięki niemu teraz żyje. Nie jestem pewien, co bym zrobił, gdybym ją stracił............. Co to było? Chcesz, żebyśmy się przyłączyli do ciebie i twojej rodziny podczas podróży? .................. Oh, w porządku. Jestem pewien, że Lucy nie miałaby nic przeciwko temu. Wierzę, że twój syn, Natsu, i moja córka są dobrymi przyjaciółmi, w końcu oboje uczęszczają do tej samej szkoły................... Nie martw się, powiem jej , że będzie mogła wziąć ze sobą dwójkę przyjaciół. W porządku. Dzięki Igneel, skontaktuję się z tobą później o naszej decyzji................................. oh, dobrze........................................Na razie.- jej ojciec skończył dłuuuuugą rozmowę i spojrzał na nią. Podniósł brew i zaśmiał się lekko.

-Bardzo chciałabym pojechać! Chciałabym wziąć ze sobą Levy i Juvię! Więc, kiedy wyjeżdżamy?- zapytała. Nie musiał się jej nawet pytać czy chce jechać.

-Wyjeżdżamy podczas ferii zimowych, kiedy nie będziecie chodzić do szkoły. Wasza przerwa trwa dwa tygodnie, więc będziemy mogli spędzić wspaniałe dwa tygodnie w Paryżu.- blondynka westchnęła z zachwytu i zapiszczała.

-Oh, tato, to będzie wspaniałe! Zawsze chciałam pojechać do Paryżu!- uścisnęła mocno ojca. Kiedy rodzina cieszyła się wyjazdem, Capricorn zaparkował samochód przed rezydencją Heartfilia. Lucy szybko wysiadła z samochodu i pobiegła do rezydencji.

-Oh, Panienka Lucy! Wróciłaś! Dzięki Bogu, wszystko z tobą w porządku!- krzyknęła służąca, kiedy dziewczyna wbiegła do domu. Wszystkie pokojówki i lokaje cieszyli się, widząc, że młoda dziewczyna znów się uśmiecha i biega po całym domu.

- Księżniczko, odnowiliśmy twój pokój. Wszystko wróciło do normalności.- zawiadomiła ją Virgo, która zaraz po wypowiedzianych słowach została uwięziona w ramionach blondynki.

-Virgo, dziękuję!- zaskoczyła ją. Virgo uśmiechnęła się i oddała uścisk. Po chwili dziewczyny oddaliły się od siebie i Lucy pobiegła do swojego pokoju. Szybko wbiegła do pomieszczenia, zamknęła drzwi i je zablokowała. Wtedy ktoś ją przytulił od tyłu.

-Natsu.- Lucy odwróciła się do niego, ale coś sprawiło, że odsunęła się natychmiast od osoby stojącej przed nią. To nie był Natsu.

-Natsu? Kto to, Lucy? Proszę, powiedz mi, że mnie nie zdradzasz, kochanie.

Podczas gdy Lucy była sama z osobą, którą gardziła najbardziej, Natsu był już w swoim domu. Zadzwoniła do niego matka, zanim zdążył dotrzeć do rezydencji Lucy.

-O co chodzi mamo? Co było aż tak ważnego, żeby pokrzyżować moje plany na dzisiaj?- zapytał, kiedy wszedł do gabinetu jego rodziców. Jego matka siedziała za biurkiem, a ojciec wyszedł, żeby zrobić coś gdzieś w wielkiej rezydencji, więc nie było szans, żeby go znaleźć.

-Chciałam ci tylko powiedzieć, że wyjeżdżamy na rodzinną wycieczkę do Paryża i jeśli Heartfilia zgodzi się pojechać, to on i jego córka dołączą do nas. Powiem ci też w tajemnicy, że głównym powodem, dla którego wybraliśmy to miejsce, jest to że słynie ono z miłości i romansu. Więc pomyślałam, że będzie to idealne miejsce dla ciebie i Lucy.- Natsu trochę się zarumienił i zaśmiał na słowa matki.

-Mamo, tak szczerze to jestem już zakochany po uszy w Lucy i potrzebuję tylko, żeby zaakceptowała bycie moją.- powiedział. Jego matka westchnęła i złączyła swoje dłonie.

-Oh, mój malutki Natsu w końcu dorósł!! Gdzie Wendy?! Wendy!! Wendy!!- zaczęła krzyczeć, a potem wybiegła z gabinetu, by znaleźć córkę.

Natsu zachichotał z reakcji matki i wyszedł z pokoju. Kiedy wyszedł z domu, powędrował szybko w stronę, gdzie zaparkował swój samochód. Niestety na drodze stanęła mu różowowłosa dziewczyna z kucykami.

-Sheria, co ty robisz?- zapytał, gdy spojrzał na dziewczynę z dłońmi na biodrach.

-Gdzie idziesz?- zapytała, na co Dragneel zmrużył oczy.

-Co cię to obchodzi. A teraz, wybacz mi, ale muszę gdzieś jechać.- ominął ją i usiadł na siedzeniu kierowcy. Dziewczyna szybko stanęła przed samochodem.

-Jedziesz do dziewczyny, prawda!! Dlaczego nie widzisz tego, że się o ciebie troszczę i chcę sprawić, żebyś był szczęśliwy?!!- krzyknęła, ale Natsu nie zwracając na nią uwagi, pomachał jej, cofnął i odjechał. Sheria sapnęła i tupnęła nogą. Zaczęła biec do rezydencji, ale zatrzymała ją Wendy.

-Oh, Sheria!! Nie uwierzysz w to!! Natsu-nii jest zakochany!! Yay!! Lucy-san zostanie moją szwagierką!!- zaczęła skakać i piszczeć, a potem gdzieś uciekła.

-Dobrze, czas dowiedzieć się kim jest ta cała Lucy.- powiedziała Sheria i uciekła do swojego pokoju.

Podczas gdy Natsu jechał do domu Lucy, ta próbowała uciec od osoby, która znajdowała się w jej pokoju.

-Co ty tutaj robisz?! Myślałam, że odszedłeś na dobre?!- odsunęła się od niego.

- Jak mogłem odejść na dobre? Nie mogłem przecież zostawić tego co moje.- owinął swoją rękę na talii blondynki.

-Zostaw mnie! Mógłbyś stąd odejść?! Nie chce mieć z tobą nic wspólnego!!- krzyczała wściekła. Chłopak tylko się zaśmiał i wskoczył na jej łóżko.

-No weź, Lucy, nie bądź taka. Chodź tutaj i pozwól, że pokażę ci, jak wiele radości będziesz mieć, gdy będziesz ze mną.- zanim zdążył dotknąć, albo nawet złapać ją by położyć na łóżku, dziewczyna szybko wybiegła z pokoju. Zbiegła po schodach do holu, gdzie znajdowali się wszyscy lokaje i służące.

-Panienka Lucy?- zapytała jedna ze zdezorientowanych służących. Blondynka nie odpowiadając, rozpaczliwie szukała wzrokiem po pokoju Virgo.- Czy coś się stało, panienko Lucy?- zapytała, ale dziewczyna nie zwracała na nią uwagi.

-Gdzie Virgo!? Albo Loke?! Gdzie oni wszyscy się podziali?!- zapytała sama siebie. Nagle ktoś zszedł ze schodów.

-Księżniczka? Co ty tu robisz? Czy coś się stało? - zapytała Virgo. Heartfilia szybko podbiegła do niej i ją przytuliła.

-Oh, Virgo! Proszę, pozbądź się go! On wrócił! Był w moim pokoju! Virgo, boję się, że znowu coś mi zrobi!- zaczęła płakać. Służąca odwzajemniła uścisk i starała się ją uspokoić.

-Lucy, proszę, uspokój się i powiedz mi co dokładnie się stało.- zapytała, nazywając ją po imieniu.

-Virgo, to on! On wrócił!- krzyknęła, potrząsając ją za ramiona. Służąca westchnęła z frustracji.

-Kto wrócił?! Powiedz mi kto?!- krzyknęła pokojówka. Blondynka zaczęła cicho szlochać, jednak mimo braku tchu, wzięła głęboki wdech.

-Acnologia.- odpowiedziała wreszcie. Virgo zamarła, jej usta otworzyły się, a oczy wypełniły niepokojem.

-Lucy.... myślałam, że pozbyliśmy się go na dobre?!- powiedziała przerażona. Lucy potrząsnęła głową.

-Też tak myślałam! Ale on wrócił! Nie jestem pewna, czy odszedł, czy nie, ale on był w moim pokoju! Virgo, to nie może się już powtórzyć!- blondynka zaczęła płakać, ale nagle coś sobie przypomniała i westchnęła.- O nie! Natsu! Jeśli Acnologia dowie się o nim, to w tedy on na pewno........ cholera! Ale na szczęście wspominałam już Natsu o Acnologii!- Lucy szybko pobiegła z Virgo do swojego pokoju. Kiedy otworzyła drzwi, nikogo już w nim nie było. Nie było żadnego śladu po tym, by ktoś w nim był.

Lucy upadła na kolana i zaczęła płakać. Virgo upadła koło niej i zaczęła ją uspokajająco głaskać po głowie. Po chwili za nimi pojawił się dźwięk kroków.

-Lucy, co się stało?- zapytał ją ojciec. dziewczyna szybko odwróciła się w jego kierunku. Podbiegła do niego i go przytuliła.

-Tato, on tu był! Widziałam go! Tato, proszę, pozbądź się go!- szlochała w jego pierś. Jude spojrzał na służącą, która głośno westchnęła.

-Lucy mówi o Acnologii, on wrócił.- Jude szybko odsunął od siebie blondynkę i na nią spojrzał.

-To prawda?- zapytał córkę. Ta skinęła głową i starała się powstrzymać łzy.

-Tak bardzo się bałam. Kiedy wróciliśmy, poszłam do mojego pokoju. Chciałam zamknąć drzwi, więc się odwróciłam, a wtedy on pojawił się za mną i mnie przytulił. Kidy go zobaczyłam , nie wiedziałam co mam robić. Był tu ze mną! Byłam sama! Oh, nie mogę nawet sobie wyobrazić, co mógłby mi zrobić! Porwałby mnie! Jeśliby chciał mógłby mnie nawet zabić! - zaczęła chodzić nerwowo po pokoju. Virgo starała się ją uspokoić.

- Wątpię, żeby cię zabił Lucy. To znaczy, ma ogromną obsesję na twoim punkcie.- uspokajała ją Virgo. Blondynka spojrzała na nią i westchnęła.

-Nie martw się, Lucy. Każe wszystkim strażnikom stanąć na baczności i obserwować rezydencję. Dopilnuję, żeby go znaleźli. Nikt nie wejdzie do rezydencji bez mojej lub twojej zgody. Virgo, proszę, idź powiedzieć innym pokojówkom i kamerdynerom, żeby sprawdzali wszystkich odwiedzających. Mają być zatwierdzani przeze mnie lub Lucy, bez wyjątków!- Virgo szybko skinęła głową i opuściła pokój. Ojciec Lucy miał już wyjść, ale zanim wyszedł, upewnił się, że nikogo nie było w jej pokoju.

-Dziękuję, tato. Mam nadzieję, że tym razem pozbędziemy się go na dobre.- Jude skinął głową i wyszedł. Lucy usiadła na łóżku i westchnęła. Bała się Acnologii. Nie był dobrym człowiekiem. Zrobił wiele strasznych rzeczy w przeszłości i miał na jej punkcie obsesję. Nienawidziła tego. Nienawidziła Acnologii.

Odkąd Acnologia po raz pierwszy ją zobaczył, stała się ona jego obsesją. Zmienił się w jej prześladowcę. Gdziekolwiek poszła, zawsze podążał za jej cieniem. Na każdym zdjęciu, które Lucy zrobiła, kiedy wyszła z domu, w tle czaił się właśnie on i ją obserwował. Aż pewnego dnia staną z nią twarzą w twarz. Tego dnia jej życie wywróciło się do góry nagami. Próbował ją porwać. Próbował wkładać do jej napojów, a nawet do jedzenia różne narkotyki. Próbował dostać pracę w rezydencji, żeby mógł ją porwać. Acnologoa próbował zrobić wiele rzeczy. Za każdym razem, gdy został aresztowany, udawało mu się uciec z więzienia. Aż pewnego dnia sama Lucy wykorzystała jego obsesję i skłoniła go do aresztowania.

Nigdy już go nie widziała, aż do dziś. Była pewna, że teraz Acnologia był o wiele mądrzejszy i o wiele bardziej przygotowany na to jak ją zdobyć.

-Lucy?- rozległ się w całym pokoju głos. Blondynka od razu go rozpoznała i wyskakując z łóżka pobiegła do balkonu.

-Natsu!- krzyknęła i go przytuliła. Zaczęła płakać, nie chcąc go puścić. Chciała zostać w jego ramionach na zawsze. Wiedziała, że nic jej w nich nie grozi. Nikt ani nic jej nie skrzywdzi.

-Wszystko w porządku? Czemu płaczesz? Kto sprawił, że płaczesz?- Lucy przytuliła się do niego mocniej, a on tylko westchnął i pomógł jej wrócić do środka. - Powiedz mi, kiedy będziesz gotowa.- położył ją na łóżku, na którym chwile potem zasnęła. Sam Natsu położył się obok niej i również zasnął.

Kiedy Lucy się obudziła poczuła obok siebie coś ciepłego, a na talii dłonie. Odwróciła się, by zobaczyć twarz posiadacza dłoni. Zaśmiała się, gdy okazało się, że to był Natsu. Nadal spał. Blondynka zaczęła się bawić jego włosami.

-Nigdy nie przypuszczałam, że są aż takie miękkie.- powiedziała do siebie, przeczesując palcami jego włosy. Po chwili Natsu zaczął się ruszać i powoli otworzył oczy.

-Oh, cześć, Lucy.- powiedział sennie. Usiadł, ziewnął i spojrzał na nią. Dziewczyna również usiadła. Na zewnątrz było już ciemno.

-Myślę, że powinieneś już pójść do domu. Jest dość późno.- oświadczyła. Skinął głową, wstał z łóżka i podszedł do balkonu. Blondynka podążyła za nim i zanim odszedł, pocałowała go. Nie chcąc, by pocałunek się skończył, pogłębił go, owinął ramiona wokół jej talii i przyciągnął ją do siebie.

Nie mogąc się powstrzymać, zaczęła się śmiać między pocałunkami.

- Musisz pozwolić mi odejść, wiesz przecież.- dziewczyna zaśmiała się lekko. Chłopak również się uśmiechnął, a potem podniósł ją w stylu ślubnym i wyskoczył z balkonu. Zabrał ją ze sobą. Heartfilia trzymała się go mocno, nie dbając o to, gdzie ją zabierał. Po prostu chciała uciec gdzieś na chwilę, a ucieczka z Natsu wydawała się jeszcze lepsza.

-Możesz już otworzyć oczy.- usłyszała, czując jak ją kładzie na ziemi. Lucy rozejrzała się wokół. Westchnęła zachwycona.

-Natsu, tutaj jest przepięknie!- różowowłosy uśmiechnął się na wyznanie dziewczyny. Zaprowadził ją na szczyt małego urwiska, gdzie mieli piękny widok na ocean i można było zobaczyć piękne, czyste nocne niebo. To był idealny czas na obserwowanie gwiazd.

-Zazwyczaj przychodzę tutaj, gdy chce być sam lub chce od wszystkich i wszystkiego uciec. Pomyślałem, że powinienem się podzielić z tobą tym miejscem.- oznajmił Dragneel. Blondynka uśmiechnęła się szeroko i go przytuliła.

-Bardzo mi się podoba. Chodź, połóż się ze mną na ziemi! Nie jestem pewna, czy wiesz o tym, czy nie, ale kocham patrzeć na gwiazdy. - zachichotała i oboje położyli się na trawie wpatrując się  w niebo. Lucy wskazywała tu i tam różne gwiazdy.

Godziny mijały, a oni nadal leżeli obok siebie, nie przejmując się światem. Istnieli tylko oni. Żadne z nich nie chciało, by czas się skończył.

-O cholera! Czy to słońce?!- Natsu usiadł. Lucy także wstała, uśmiechając się.

-Czy to nie piękne?- zapytała podziwiając pojawiające się na niebie słońce. Natsu zerknął na nią i nie mogąc się powstrzymać , uśmiechnął się podziwiając jej piękno. Jej wielkie brązowe oczy odbijały kolor nieba, gdy słońce wschodziło. 

- Chodź, powinniśmy oboje wracać do domu, wkrótce zaczyna się szkoła.- chłopak wstał i pomógł zrobić to samo Lucy. Odwiózł ją do jej domu i wkrótce sam pojechał do swojego, chcąc przygotować się do pójścia do szkoły.

-Księżniczko! Wstawaj, chyba nie chcesz się spóźnić do szkoły!-  krzyknęła Virgo, wchodząc do pokoju blondynki. Zatrzymała się zaskoczona, gdy zobaczyła, że dziewczyna jest już ubrana i gotowa do szkoły.

-Dzień dobry, Virgo.- powiedziała, odwracając się twarzą do niej. Siedziała na łóżku, ubierając buty.

-Oh, Księżniczko, już wstałaś?! I jesteś już cała ubrana?! Pójdę sprawdzić czy twoje śniadanie jest już gotowe.- powiedziała szybko i wyszła z pokoju. Heartfilia zachichotała, kiedy wstała z łóżka i złapała torbę i płaszcz, zanim zeszła na dół, by zjeść.

-Nie wiem jak przetrwam cały dzień bez snu.- westchnęła, ziewnęła lekko i wyszła ze swojego pokoju.

W tym samym czasie Natsu nawet nie zadał sobie trudu, by przygotować się do szkoły, poszedł prosto do łóżka i nie zamierzał w ogóle się dziś w niej pojawiać.

-Panie Natsu! Musisz wstać! Szkoła się zaczyna za godzinę!- zapukała do jego drzwi pokojówka, na co chłopak jęknął.

-Ale jestem zmęczony!- jęknął i naciągnął kołdrę na głowę. Usłyszał westchnienie z drugiej strony drzwi i po chwili oddalające się kroki.

Natsu myślał, że nikt mu już nie przeszkodzi w śnie, ale się mylił.

-Natsu! Jeśli nie obudzisz się w tej chwili, zabiorę ci kluczyki od samochodu na tydzień i nie będziesz mógł opuścić rezydencji przez miesiąc!- usłyszał krzyk matki i walenie w drzwi. Natsu wyskoczył z łóżka i szybko zaczął się ubierać.

-Mamo, o czym ty mówisz?! Już wstałem!!- otworzył szybko drzwi, widząc przed sobą niezadowoloną matkę. Popatrzyła na niego i pokręciła głową.

- Jeśli już się obudziłeś i ubrałeś, to dlaczego twoja koszula jest założona na odwrót i dlaczego twoje spodnie mają odpięty zamek?- zapytała go z uniesioną brwią. Dragneel tylko sapnął i zamknął drzwi do swojego pokoju, żeby się poprawić.

-Masz być na dole za 15 minut!- usłyszał krzyk matki, zanim zeszła na dół. Natsu szybko poprawił ubranie i dokończył resztę porannej rutyny. Kiedy skończył, szybko pobiegł na dół  do jadalni, żeby zjeść śniadanie.

-Natsu-nii, wyglądasz na zmęczonego. Nie wyspałeś się?- zapytała Wendy. Na szczęście rodziców nie było w pomieszczeniu.

-Wendy, możesz nikomu o tym nie mówić?- zapytał. Dziewczyna skinęła głową. Dragneel rozejrzał się po pokoju, a potem wrócił wzrokiem do siostry.

-Całą noc byłem z Lucy. Poszliśmy oglądać gwiazdy, ale tak jakoś wyszło, że kiedy skończyliśmy na niebie pojawiło się słońce.- niebieskowłosa się zaśmiała i westchnęła zachwycona.

-Ktoś tu jest zakoooooooooooooochany!!!!!- specjalnie przedłużyła ostatnie słowo. Natsu lekko się zarumienił, kiedy skończył jeść.

-Nie ważne. Do zobaczenia później!- powiedział,  wstając i wychodząc do szkoły. Wendy potrząsnęła głową z niedowierzaniem, była szczęśliwa, że Lucy pojawiła się w życiu Natsu, zmieniała go na lepsze.


Zostawcie po sobie ślad kochani⭐📝, bo to naprawdę motywuje do dalszej pracy😘

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro