Rozdział 10
-Umm... tato wciąż jest taka możliwość, że wyjeżdżamy do Ameryki, czy może zostajemy tutaj?- zapytała Lucy, gdy Capricorn wywiózł ich z małego lasu, w którym mieszkała Porlyusica.
-Myślę, że na razie powinniśmy zostać. Tak długo jak twoja pieczęć się nie załamie albo nie osłabnie, nie musimy nigdzie wyjeżdżać. Ale, Lucy, jeśli to się kiedyś stanie to musisz mi koniecznie o tym powiedzieć, zanim sprawy wyjdą nam spod kontroli, dobrze? - powiedział . Dziewczyna spojrzała w dół na swoje dłonie.
- Wiem, ale nie chciałam wyjeżdżać do Ameryki, zwłaszcza po tych wszystkich zawartych nowych znajomościach i nowej szkole, do której zaczęłam chodzić. Mam na myśli, że lubię chodzić do Fairy Tail i bardzo mi zależy na nowych przyjaciołach. Nie chciałam im opuszczać.- wyjrzała przez okno. Jej ojciec westchnął. Chciał coś powiedzieć, ale przerwał mu dzwonek telefonu.
Młodsza Heartfilia zaczęła podsłuchiwać rozmowę.
-Tak, słucham.- powiedział. Kiedy usłyszał głos po drugiej stronie lini zaśmiał się lekko.- Ah, Igneel! Co za niespodzianka! Twoja żona musiała ci powiedzieć o tym, że pewnego dnia natknęliśmy się na siebie.... ah, nie. To wszystko dzięki twojemu synowi. Uratował moją córkę i dzięki niemu teraz żyje. Nie jestem pewien, co bym zrobił, gdybym ją stracił............. Co to było? Chcesz, żebyśmy się przyłączyli do ciebie i twojej rodziny podczas podróży? .................. Oh, w porządku. Jestem pewien, że Lucy nie miałaby nic przeciwko temu. Wierzę, że twój syn, Natsu, i moja córka są dobrymi przyjaciółmi, w końcu oboje uczęszczają do tej samej szkoły................... Nie martw się, powiem jej , że będzie mogła wziąć ze sobą dwójkę przyjaciół. W porządku. Dzięki Igneel, skontaktuję się z tobą później o naszej decyzji................................. oh, dobrze........................................Na razie.- jej ojciec skończył dłuuuuugą rozmowę i spojrzał na nią. Podniósł brew i zaśmiał się lekko.
-Bardzo chciałabym pojechać! Chciałabym wziąć ze sobą Levy i Juvię! Więc, kiedy wyjeżdżamy?- zapytała. Nie musiał się jej nawet pytać czy chce jechać.
-Wyjeżdżamy podczas ferii zimowych, kiedy nie będziecie chodzić do szkoły. Wasza przerwa trwa dwa tygodnie, więc będziemy mogli spędzić wspaniałe dwa tygodnie w Paryżu.- blondynka westchnęła z zachwytu i zapiszczała.
-Oh, tato, to będzie wspaniałe! Zawsze chciałam pojechać do Paryżu!- uścisnęła mocno ojca. Kiedy rodzina cieszyła się wyjazdem, Capricorn zaparkował samochód przed rezydencją Heartfilia. Lucy szybko wysiadła z samochodu i pobiegła do rezydencji.
-Oh, Panienka Lucy! Wróciłaś! Dzięki Bogu, wszystko z tobą w porządku!- krzyknęła służąca, kiedy dziewczyna wbiegła do domu. Wszystkie pokojówki i lokaje cieszyli się, widząc, że młoda dziewczyna znów się uśmiecha i biega po całym domu.
- Księżniczko, odnowiliśmy twój pokój. Wszystko wróciło do normalności.- zawiadomiła ją Virgo, która zaraz po wypowiedzianych słowach została uwięziona w ramionach blondynki.
-Virgo, dziękuję!- zaskoczyła ją. Virgo uśmiechnęła się i oddała uścisk. Po chwili dziewczyny oddaliły się od siebie i Lucy pobiegła do swojego pokoju. Szybko wbiegła do pomieszczenia, zamknęła drzwi i je zablokowała. Wtedy ktoś ją przytulił od tyłu.
-Natsu.- Lucy odwróciła się do niego, ale coś sprawiło, że odsunęła się natychmiast od osoby stojącej przed nią. To nie był Natsu.
-Natsu? Kto to, Lucy? Proszę, powiedz mi, że mnie nie zdradzasz, kochanie.
Podczas gdy Lucy była sama z osobą, którą gardziła najbardziej, Natsu był już w swoim domu. Zadzwoniła do niego matka, zanim zdążył dotrzeć do rezydencji Lucy.
-O co chodzi mamo? Co było aż tak ważnego, żeby pokrzyżować moje plany na dzisiaj?- zapytał, kiedy wszedł do gabinetu jego rodziców. Jego matka siedziała za biurkiem, a ojciec wyszedł, żeby zrobić coś gdzieś w wielkiej rezydencji, więc nie było szans, żeby go znaleźć.
-Chciałam ci tylko powiedzieć, że wyjeżdżamy na rodzinną wycieczkę do Paryża i jeśli Heartfilia zgodzi się pojechać, to on i jego córka dołączą do nas. Powiem ci też w tajemnicy, że głównym powodem, dla którego wybraliśmy to miejsce, jest to że słynie ono z miłości i romansu. Więc pomyślałam, że będzie to idealne miejsce dla ciebie i Lucy.- Natsu trochę się zarumienił i zaśmiał na słowa matki.
-Mamo, tak szczerze to jestem już zakochany po uszy w Lucy i potrzebuję tylko, żeby zaakceptowała bycie moją.- powiedział. Jego matka westchnęła i złączyła swoje dłonie.
-Oh, mój malutki Natsu w końcu dorósł!! Gdzie Wendy?! Wendy!! Wendy!!- zaczęła krzyczeć, a potem wybiegła z gabinetu, by znaleźć córkę.
Natsu zachichotał z reakcji matki i wyszedł z pokoju. Kiedy wyszedł z domu, powędrował szybko w stronę, gdzie zaparkował swój samochód. Niestety na drodze stanęła mu różowowłosa dziewczyna z kucykami.
-Sheria, co ty robisz?- zapytał, gdy spojrzał na dziewczynę z dłońmi na biodrach.
-Gdzie idziesz?- zapytała, na co Dragneel zmrużył oczy.
-Co cię to obchodzi. A teraz, wybacz mi, ale muszę gdzieś jechać.- ominął ją i usiadł na siedzeniu kierowcy. Dziewczyna szybko stanęła przed samochodem.
-Jedziesz do dziewczyny, prawda!! Dlaczego nie widzisz tego, że się o ciebie troszczę i chcę sprawić, żebyś był szczęśliwy?!!- krzyknęła, ale Natsu nie zwracając na nią uwagi, pomachał jej, cofnął i odjechał. Sheria sapnęła i tupnęła nogą. Zaczęła biec do rezydencji, ale zatrzymała ją Wendy.
-Oh, Sheria!! Nie uwierzysz w to!! Natsu-nii jest zakochany!! Yay!! Lucy-san zostanie moją szwagierką!!- zaczęła skakać i piszczeć, a potem gdzieś uciekła.
-Dobrze, czas dowiedzieć się kim jest ta cała Lucy.- powiedziała Sheria i uciekła do swojego pokoju.
Podczas gdy Natsu jechał do domu Lucy, ta próbowała uciec od osoby, która znajdowała się w jej pokoju.
-Co ty tutaj robisz?! Myślałam, że odszedłeś na dobre?!- odsunęła się od niego.
- Jak mogłem odejść na dobre? Nie mogłem przecież zostawić tego co moje.- owinął swoją rękę na talii blondynki.
-Zostaw mnie! Mógłbyś stąd odejść?! Nie chce mieć z tobą nic wspólnego!!- krzyczała wściekła. Chłopak tylko się zaśmiał i wskoczył na jej łóżko.
-No weź, Lucy, nie bądź taka. Chodź tutaj i pozwól, że pokażę ci, jak wiele radości będziesz mieć, gdy będziesz ze mną.- zanim zdążył dotknąć, albo nawet złapać ją by położyć na łóżku, dziewczyna szybko wybiegła z pokoju. Zbiegła po schodach do holu, gdzie znajdowali się wszyscy lokaje i służące.
-Panienka Lucy?- zapytała jedna ze zdezorientowanych służących. Blondynka nie odpowiadając, rozpaczliwie szukała wzrokiem po pokoju Virgo.- Czy coś się stało, panienko Lucy?- zapytała, ale dziewczyna nie zwracała na nią uwagi.
-Gdzie Virgo!? Albo Loke?! Gdzie oni wszyscy się podziali?!- zapytała sama siebie. Nagle ktoś zszedł ze schodów.
-Księżniczka? Co ty tu robisz? Czy coś się stało? - zapytała Virgo. Heartfilia szybko podbiegła do niej i ją przytuliła.
-Oh, Virgo! Proszę, pozbądź się go! On wrócił! Był w moim pokoju! Virgo, boję się, że znowu coś mi zrobi!- zaczęła płakać. Służąca odwzajemniła uścisk i starała się ją uspokoić.
-Lucy, proszę, uspokój się i powiedz mi co dokładnie się stało.- zapytała, nazywając ją po imieniu.
-Virgo, to on! On wrócił!- krzyknęła, potrząsając ją za ramiona. Służąca westchnęła z frustracji.
-Kto wrócił?! Powiedz mi kto?!- krzyknęła pokojówka. Blondynka zaczęła cicho szlochać, jednak mimo braku tchu, wzięła głęboki wdech.
-Acnologia.- odpowiedziała wreszcie. Virgo zamarła, jej usta otworzyły się, a oczy wypełniły niepokojem.
-Lucy.... myślałam, że pozbyliśmy się go na dobre?!- powiedziała przerażona. Lucy potrząsnęła głową.
-Też tak myślałam! Ale on wrócił! Nie jestem pewna, czy odszedł, czy nie, ale on był w moim pokoju! Virgo, to nie może się już powtórzyć!- blondynka zaczęła płakać, ale nagle coś sobie przypomniała i westchnęła.- O nie! Natsu! Jeśli Acnologia dowie się o nim, to w tedy on na pewno........ cholera! Ale na szczęście wspominałam już Natsu o Acnologii!- Lucy szybko pobiegła z Virgo do swojego pokoju. Kiedy otworzyła drzwi, nikogo już w nim nie było. Nie było żadnego śladu po tym, by ktoś w nim był.
Lucy upadła na kolana i zaczęła płakać. Virgo upadła koło niej i zaczęła ją uspokajająco głaskać po głowie. Po chwili za nimi pojawił się dźwięk kroków.
-Lucy, co się stało?- zapytał ją ojciec. dziewczyna szybko odwróciła się w jego kierunku. Podbiegła do niego i go przytuliła.
-Tato, on tu był! Widziałam go! Tato, proszę, pozbądź się go!- szlochała w jego pierś. Jude spojrzał na służącą, która głośno westchnęła.
-Lucy mówi o Acnologii, on wrócił.- Jude szybko odsunął od siebie blondynkę i na nią spojrzał.
-To prawda?- zapytał córkę. Ta skinęła głową i starała się powstrzymać łzy.
-Tak bardzo się bałam. Kiedy wróciliśmy, poszłam do mojego pokoju. Chciałam zamknąć drzwi, więc się odwróciłam, a wtedy on pojawił się za mną i mnie przytulił. Kidy go zobaczyłam , nie wiedziałam co mam robić. Był tu ze mną! Byłam sama! Oh, nie mogę nawet sobie wyobrazić, co mógłby mi zrobić! Porwałby mnie! Jeśliby chciał mógłby mnie nawet zabić! - zaczęła chodzić nerwowo po pokoju. Virgo starała się ją uspokoić.
- Wątpię, żeby cię zabił Lucy. To znaczy, ma ogromną obsesję na twoim punkcie.- uspokajała ją Virgo. Blondynka spojrzała na nią i westchnęła.
-Nie martw się, Lucy. Każe wszystkim strażnikom stanąć na baczności i obserwować rezydencję. Dopilnuję, żeby go znaleźli. Nikt nie wejdzie do rezydencji bez mojej lub twojej zgody. Virgo, proszę, idź powiedzieć innym pokojówkom i kamerdynerom, żeby sprawdzali wszystkich odwiedzających. Mają być zatwierdzani przeze mnie lub Lucy, bez wyjątków!- Virgo szybko skinęła głową i opuściła pokój. Ojciec Lucy miał już wyjść, ale zanim wyszedł, upewnił się, że nikogo nie było w jej pokoju.
-Dziękuję, tato. Mam nadzieję, że tym razem pozbędziemy się go na dobre.- Jude skinął głową i wyszedł. Lucy usiadła na łóżku i westchnęła. Bała się Acnologii. Nie był dobrym człowiekiem. Zrobił wiele strasznych rzeczy w przeszłości i miał na jej punkcie obsesję. Nienawidziła tego. Nienawidziła Acnologii.
Odkąd Acnologia po raz pierwszy ją zobaczył, stała się ona jego obsesją. Zmienił się w jej prześladowcę. Gdziekolwiek poszła, zawsze podążał za jej cieniem. Na każdym zdjęciu, które Lucy zrobiła, kiedy wyszła z domu, w tle czaił się właśnie on i ją obserwował. Aż pewnego dnia staną z nią twarzą w twarz. Tego dnia jej życie wywróciło się do góry nagami. Próbował ją porwać. Próbował wkładać do jej napojów, a nawet do jedzenia różne narkotyki. Próbował dostać pracę w rezydencji, żeby mógł ją porwać. Acnologoa próbował zrobić wiele rzeczy. Za każdym razem, gdy został aresztowany, udawało mu się uciec z więzienia. Aż pewnego dnia sama Lucy wykorzystała jego obsesję i skłoniła go do aresztowania.
Nigdy już go nie widziała, aż do dziś. Była pewna, że teraz Acnologia był o wiele mądrzejszy i o wiele bardziej przygotowany na to jak ją zdobyć.
-Lucy?- rozległ się w całym pokoju głos. Blondynka od razu go rozpoznała i wyskakując z łóżka pobiegła do balkonu.
-Natsu!- krzyknęła i go przytuliła. Zaczęła płakać, nie chcąc go puścić. Chciała zostać w jego ramionach na zawsze. Wiedziała, że nic jej w nich nie grozi. Nikt ani nic jej nie skrzywdzi.
-Wszystko w porządku? Czemu płaczesz? Kto sprawił, że płaczesz?- Lucy przytuliła się do niego mocniej, a on tylko westchnął i pomógł jej wrócić do środka. - Powiedz mi, kiedy będziesz gotowa.- położył ją na łóżku, na którym chwile potem zasnęła. Sam Natsu położył się obok niej i również zasnął.
Kiedy Lucy się obudziła poczuła obok siebie coś ciepłego, a na talii dłonie. Odwróciła się, by zobaczyć twarz posiadacza dłoni. Zaśmiała się, gdy okazało się, że to był Natsu. Nadal spał. Blondynka zaczęła się bawić jego włosami.
-Nigdy nie przypuszczałam, że są aż takie miękkie.- powiedziała do siebie, przeczesując palcami jego włosy. Po chwili Natsu zaczął się ruszać i powoli otworzył oczy.
-Oh, cześć, Lucy.- powiedział sennie. Usiadł, ziewnął i spojrzał na nią. Dziewczyna również usiadła. Na zewnątrz było już ciemno.
-Myślę, że powinieneś już pójść do domu. Jest dość późno.- oświadczyła. Skinął głową, wstał z łóżka i podszedł do balkonu. Blondynka podążyła za nim i zanim odszedł, pocałowała go. Nie chcąc, by pocałunek się skończył, pogłębił go, owinął ramiona wokół jej talii i przyciągnął ją do siebie.
Nie mogąc się powstrzymać, zaczęła się śmiać między pocałunkami.
- Musisz pozwolić mi odejść, wiesz przecież.- dziewczyna zaśmiała się lekko. Chłopak również się uśmiechnął, a potem podniósł ją w stylu ślubnym i wyskoczył z balkonu. Zabrał ją ze sobą. Heartfilia trzymała się go mocno, nie dbając o to, gdzie ją zabierał. Po prostu chciała uciec gdzieś na chwilę, a ucieczka z Natsu wydawała się jeszcze lepsza.
-Możesz już otworzyć oczy.- usłyszała, czując jak ją kładzie na ziemi. Lucy rozejrzała się wokół. Westchnęła zachwycona.
-Natsu, tutaj jest przepięknie!- różowowłosy uśmiechnął się na wyznanie dziewczyny. Zaprowadził ją na szczyt małego urwiska, gdzie mieli piękny widok na ocean i można było zobaczyć piękne, czyste nocne niebo. To był idealny czas na obserwowanie gwiazd.
-Zazwyczaj przychodzę tutaj, gdy chce być sam lub chce od wszystkich i wszystkiego uciec. Pomyślałem, że powinienem się podzielić z tobą tym miejscem.- oznajmił Dragneel. Blondynka uśmiechnęła się szeroko i go przytuliła.
-Bardzo mi się podoba. Chodź, połóż się ze mną na ziemi! Nie jestem pewna, czy wiesz o tym, czy nie, ale kocham patrzeć na gwiazdy. - zachichotała i oboje położyli się na trawie wpatrując się w niebo. Lucy wskazywała tu i tam różne gwiazdy.
Godziny mijały, a oni nadal leżeli obok siebie, nie przejmując się światem. Istnieli tylko oni. Żadne z nich nie chciało, by czas się skończył.
-O cholera! Czy to słońce?!- Natsu usiadł. Lucy także wstała, uśmiechając się.
-Czy to nie piękne?- zapytała podziwiając pojawiające się na niebie słońce. Natsu zerknął na nią i nie mogąc się powstrzymać , uśmiechnął się podziwiając jej piękno. Jej wielkie brązowe oczy odbijały kolor nieba, gdy słońce wschodziło.
- Chodź, powinniśmy oboje wracać do domu, wkrótce zaczyna się szkoła.- chłopak wstał i pomógł zrobić to samo Lucy. Odwiózł ją do jej domu i wkrótce sam pojechał do swojego, chcąc przygotować się do pójścia do szkoły.
-Księżniczko! Wstawaj, chyba nie chcesz się spóźnić do szkoły!- krzyknęła Virgo, wchodząc do pokoju blondynki. Zatrzymała się zaskoczona, gdy zobaczyła, że dziewczyna jest już ubrana i gotowa do szkoły.
-Dzień dobry, Virgo.- powiedziała, odwracając się twarzą do niej. Siedziała na łóżku, ubierając buty.
-Oh, Księżniczko, już wstałaś?! I jesteś już cała ubrana?! Pójdę sprawdzić czy twoje śniadanie jest już gotowe.- powiedziała szybko i wyszła z pokoju. Heartfilia zachichotała, kiedy wstała z łóżka i złapała torbę i płaszcz, zanim zeszła na dół, by zjeść.
-Nie wiem jak przetrwam cały dzień bez snu.- westchnęła, ziewnęła lekko i wyszła ze swojego pokoju.
W tym samym czasie Natsu nawet nie zadał sobie trudu, by przygotować się do szkoły, poszedł prosto do łóżka i nie zamierzał w ogóle się dziś w niej pojawiać.
-Panie Natsu! Musisz wstać! Szkoła się zaczyna za godzinę!- zapukała do jego drzwi pokojówka, na co chłopak jęknął.
-Ale jestem zmęczony!- jęknął i naciągnął kołdrę na głowę. Usłyszał westchnienie z drugiej strony drzwi i po chwili oddalające się kroki.
Natsu myślał, że nikt mu już nie przeszkodzi w śnie, ale się mylił.
-Natsu! Jeśli nie obudzisz się w tej chwili, zabiorę ci kluczyki od samochodu na tydzień i nie będziesz mógł opuścić rezydencji przez miesiąc!- usłyszał krzyk matki i walenie w drzwi. Natsu wyskoczył z łóżka i szybko zaczął się ubierać.
-Mamo, o czym ty mówisz?! Już wstałem!!- otworzył szybko drzwi, widząc przed sobą niezadowoloną matkę. Popatrzyła na niego i pokręciła głową.
- Jeśli już się obudziłeś i ubrałeś, to dlaczego twoja koszula jest założona na odwrót i dlaczego twoje spodnie mają odpięty zamek?- zapytała go z uniesioną brwią. Dragneel tylko sapnął i zamknął drzwi do swojego pokoju, żeby się poprawić.
-Masz być na dole za 15 minut!- usłyszał krzyk matki, zanim zeszła na dół. Natsu szybko poprawił ubranie i dokończył resztę porannej rutyny. Kiedy skończył, szybko pobiegł na dół do jadalni, żeby zjeść śniadanie.
-Natsu-nii, wyglądasz na zmęczonego. Nie wyspałeś się?- zapytała Wendy. Na szczęście rodziców nie było w pomieszczeniu.
-Wendy, możesz nikomu o tym nie mówić?- zapytał. Dziewczyna skinęła głową. Dragneel rozejrzał się po pokoju, a potem wrócił wzrokiem do siostry.
-Całą noc byłem z Lucy. Poszliśmy oglądać gwiazdy, ale tak jakoś wyszło, że kiedy skończyliśmy na niebie pojawiło się słońce.- niebieskowłosa się zaśmiała i westchnęła zachwycona.
-Ktoś tu jest zakoooooooooooooochany!!!!!- specjalnie przedłużyła ostatnie słowo. Natsu lekko się zarumienił, kiedy skończył jeść.
-Nie ważne. Do zobaczenia później!- powiedział, wstając i wychodząc do szkoły. Wendy potrząsnęła głową z niedowierzaniem, była szczęśliwa, że Lucy pojawiła się w życiu Natsu, zmieniała go na lepsze.
Zostawcie po sobie ślad kochani⭐📝, bo to naprawdę motywuje do dalszej pracy😘
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro