Rozdział 6
- Witaj, córeczko.- powiedział Abe kiedy otworzyłam drzwi.
Mężczyzna był ubrany w śnieżno białą koszule oraz czarne spodnie. Jesgo brązowe włosy były uczesane elegancko.
Obok niego stała moja matka ubrana w długą czarną sukienkę sięgającą do kolan z przyzwoitym dekoletem oraz rękawem do łokci.
Jej włosy były uczesane w kok, zaś na jej nogach były czarne pantofle.
Przyznaje się że poczułam się niekomfortowo widząc wściekłe spojrzenia rodziców.
Za nimi była Lissa wraz z Christian'em, Sydney oraz Adrianem i ich dziećmi, które zauważyłam iż były schowane za rodzicami.
- Cześć tato.- powiedziałam spokojnie do ojca wpuszczając ich do środka.
Oczywiście Lissa na mnie nakrzyczała że jak mogłam uciec i nie dawać znaku życia, ale koniec końców się ogarneła i wszystko było okej.
Zaprowadziłam gości do stołu gdzie stały moje dzieci z strachem.
Widząc je córka Lissy, Rosemarie oraz dzieci Sydney i Adriana - Lucille i Dylam próbowali z nimi rozmawiać co oczywiście udało im się tylko z Aiden'em.
O dziwo Roxana milczała i nawet w momencie kiedy przedstawiłam jej dziadków stała tylko i milczała.
Nie wiem czemu tak było...może to strach?
Po kilku minutach usiedliśmy przy stole i zaczęliśmy jeść kolacje w krępujacej ciszy.
Miałam wrażenie że ta rozmowa będzie bardzo nietypowa i zarazem straszna.
- Aiden powiedz mi..- przerwał Abe robiąc mroczną pauzę, po chwili dodając.
- Znasz swojego ojca?
- Mama opowiadała o nim jednak nie mówiła wiele.- powiedział spokojnie chłopiec będąc trochę nie pewny wobec swojego dziadka.
- A to ciekawe...- przerwał po raz kolejny patrząc na mnie chwilę później dodając.
- Czemu tak zrobiłaś, córeczko?
- Tato skończ.- powiedziałam ostro zauważając coś niepokojącego.
Mianowicie Roxana milczała i patrzyła w swoją szklankę z wodą. Była smutna i było to widać bardzo dokładnie przez co zastanawiam się nawet czemu dopiero teraz zauważyłam niepokojący stan mojej córki.
Zwłaszcza że jej skóra Roxany była nienaturalnie trupio blada.
- Kochanie dobrze się czujesz?- zapytałam córki, która patrzyła dalej w szklankę z przezroczystą cieczą.
Moja córka jednak nic nie powiedziała tylko dalej milczała nie pokojąco.
- Reaguje tak, ponieważ nie zna ojca.- powiedział Abe patrząc na mnie z złością.
- I nie ma w tobie przykładu jako matka.- powiedziała wściekła Janine, a ja wiedziałam że to jest spowodowane tym że odeszłam z służby na rzecz dziecka czego moja rodzicielska nigdy nie popierała.
- Przestańcie.- po wiedziałam ostro wiedząc że ta rozmowa jest na niebezpiecznym torze.
- A czemu niby? - powiedziała moja matka, po chwili dodając.
- Prawda boli, Rosemarie?
- Janine proszę uspokój się. Tutaj są małe dzieci.- powiedział spokojnie strażnik zapewne chcąc ratować na spokojnie.
- Przypominam ci że Aiden i Roxana to również twoje dzieci, Belikow.- powiedział mój ojciec patrząc na ojca moich dzieci.
Na te słowa Aiden spojrzał zszokowany na Dymitr'a, przez co ja spojrzałam wściekle na mojego ojca.
On nie miał prawa nic mówić na ten temat!
- Tato!- wrzasnełam na ojca wściekła, po czym spojrzałam na bliźnięta.
Szok jednak ogarnął moje ciało kiedy zobaczyłam moją córkę wpatrująco się bez uczuć w szklankę.
Spojrzałam na szklankę z piciem, a w moich oczach pojawiło się niefowierzeniem...
O Boże...
~ · ~ · ~
No i kolacja!
Abe powiedział kim jest Dymitr za rodziców czego nie powinien!
Co się wydarzy potem?
Co się stało potem?
Co się stało Roxanie?
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro