Rozdział 18
~ ~ Miesiąc później ~ ~
Od konfrontacji z Doru minął miesiąc, a po moroju ani śladu.
Jednak od tamtego czasu wiele sie zmieniło.
Beatrise zmarła przez strzał od ojca, zaś do kilku tygodni po bardzo długim czasie w naszym domu zawitały dzieci Belli. Córka Belli została nazwana Hope przez Roxanę, zaś synek Aslan przez Aiden'a. Szczeniaki są urocze i bardzo mądre, co widać już na pierwszy rzut oka.
Zaś ja i Dymitr w końcu po wielu latach, dwa dni temu staliśmy się małżeństwem. Co a to było bardzo spontaniczne no, ale bądźmy szczerzy by normalni nie jesteśmy.
Roxana I Aiden (oraz ja sama xD) przejęły nazwisko Dymitr'a od razu potem jak doszło do naszego "idealnego" ślubu.
Na obecną chwilę wraz z Dymitr'em oraz moimi rodzicami siedzimy w salonie patrząc na bawiące się z dziećmi szczenięta.
Mimowolnie uśmiech się wkrada na moją twarz kiedy widzę radosną Roxanę, w której oczach dopiero teraz można ujrzeć radość i niewinnośc w czystej postaci.
- Co macie zamiar teraz robić?- zapytał Abe biorąc łyk kawy.
- Lissa ma przywrócić Rose do służby, a dzieci zostaną zapisane do Akademii. - powiedział zgodnie z prawdą Belikow trzymając mnie delikatnie za rękę.
- To dobrze.- powiedziała moja matka, a w jej głosie łatwo było mi wyczuć iz kobieta chce coś jeszcze dodać.
- A co z Doru? - zapytał Mazur, po chwili dodając.
- Co prawda moi ludzie go szukają, ale jak widać bez skutku.
- Zostanie skazany na karę śmierci za swoje czyny.- powiedział z spokojem Belikow.
Ja zaś spojrzałam na Roxanę, która nie bawiła się już z pieskami oraz rodzeństwem tylko patrzyła w podłogę jak zaczarowana. Niepokój znów pojawił się na mojej twarzy widząc w oczach córki mrok.
Co się dzieje?
- Roxi? Kochanie?- powiedziałam zmartwiona do dziecka, na co dwunastolatka spojrzała na mnie z spokojem.
- Ona tu idzie.- powiedziała córka, na co zmarszczylam brwi z zdziwieniem.
- Kto tu idzie, kochanie?- zapytał Abe, a ja dopiero teraz ujrzalam w dłoni mojego ojca srebrny pistolet.
- Natasza Ozera idzie do mamusi...z nożem.- powiedziała dziewczynka z łzami na ostatnie słowo.
Niepokój ogarnął moje ciało. Tasza idzie mnie zabić...zabić, a potem zapewne zaprowadzić Roxi do Doru.
Natychmiast wraz z Dymitr'em oraz moja matką chwycilismy broń każąc Mazurowi zostać z blizniakami. Sama zaś zadzwoniłam do Lissy informując ją o tym co powiedziała nasza córka.
- I co powiedziała?- zapytał Dymitr patrząc wraz z moją matką na mnie.
- Wysyła tu strażników, którzy mają ją złapać. - powiedziałam zgodnie z prawdą.
Kiedy Belikow chciał już cos powiedzieć usłyszałam pukanie do drzwi.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro