Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Prolog

Pov Rose:

Od kiedy Lissa została królową minęło pół roku, w ciągu którego bardzo dużo się zmieniło.

Lissa wprowadziła dekret zezwalający na związki partnerskie jak i małżeńskie między dampirami oraz dała mi i Dymitr'owi dom, który urządziliśmy wygodnie i przytulnie.

W ciągu tych sześciu miesięcy Adrian zakochał się z wzajemnością w alchemiczce Sydney Sage, która pomogła mi kiedy uciekałam wraz z Dymitr'em przez oskarżenie mnie o zabicie królowej Tatiany Iwaszkow.

Oczywiście zostałam oczyszczona zarzutów, ponieważ udowodniliśmy że to nie ja zabiłam Tatianę i o dziwo okazało się że to Daniela Iwaszkow- matka Adriana.

Natomiast Natasza Ozera, która postrzeliła mnie została skazana na kilka lat pozbawienia wolności co i tak było łagodną karą dla morojki.

Bratanek Taszy, Christian niedawno oświadczył się Lissie i planuję z nią ślub, zaś ja i Dymitr sami również planujemy ślub kiedy tylko skończę co najmniej dziewietnaście lat.

Z początku miało być że mając dwadzieścia lat, ale Dymitr się uparł i to bardzo, ponieważ nie chętnie mu uległam.

Obecnie teraz siedzę w salonie i przeglądam na komputerze wiadomości. Od dwóch godzin jestem po służbie i mogę sobie po leniuchować dopóki Belikow nie wróci z służby za jakieś dwie godziny.

Jestem ubrana w czarną luźną koszulkę z krótkim rękawem i czarne legginsy sięgające do kolan, zaś moje włosy rozpuściłam.

- Rose? Jesteś?- zapytała Sydney wchodząc nie pewnie do mojego domu tak jakby był tu włamywacz.

- W salonie!-krzyknęła głośno do przyjaciółki wyłączając komputer.

- Hejka... Pójdziesz ze mną do spa? Samej jest nudno.- powiedziała Sydney z delikatnym uśmiechem.

- Pewnie.- powiedziałam odkładając komputer na stół.

- Tylko się w coś...- nie zdążyłam dokończyć, ponieważ poczułam jak moje śniadanie próbuje wyjść ze mnie.

Szybko pobiegłam do toalety i w ostatniej chwili pochyliłam się nad  kiblem zwracając swój poranny posiłek.

-Boże Rose.- powiedziała zmartwiona alchemiczka podchodząc do mnie kiedy skończyłam wymiotować.

- Dobrze się czujesz?- zapytała zmartwiona blondynka patrząc na mnie.

- Nie... Nie wiem co się dzieję. Wymiotować mi się chcę, spóźnia mi się okres, a na dodatek mam ochotę na ogórki konserwowe z karmelem...co jest.- powiedziałam wzdychając przypominając sobie ostatnie dni kiedy zdałam se sprawę że miesiączka mi się spóźnia, zaś dziwne zachcianki pojawiają się z nikąd.

- A może ty jesteś w ciąży?- powiedziała zdzwiona Sydney słysząc moje słowa.

- Syd przecież wiesz że my....

-Wiem że to niemożliwe, ale spróbuj.- powiedziała alchmiczka przerywając mi i wyciągając z torebki test ciążowy.

- Na wszelki wypadek noszę parę testów.- dodała blondynka widząc moją minę.

Nie chciałam się z nią kłócić, ponieważ nie czułam się zbyt dobrze dlatego wziełam test i zrobiłam to co trzeba kiedy tylko Sydney opuścił toaletę.

Teraz tylko czekać...

~ ~ Pietnaście minut później ~ ~

- Niemożliwe.- powiedziałam wpatrując się w test ciążowy z zdziwieniem na twarzy.

Nie mogłam uwierzyć w to co widzę, ponieważ wynik testu przeczył wszystkiemu.

Dwie kreski...

Ciąża...

Jestem w ciąży...

W ciąży z Dymitr'em...

-Rose? - zapytała alchemiczka stając pod drzwiami łazienki słysząc to co powiedziałam chwilę temu.

- Już wychodzę!- krzyknęła do dziewczyny, po czym położyłam test na umywalce.

Wyszłam z łazienki w szybkim tępie i nie mówiąc nic do alchemiczki wyciągnęłam z szafy czarną walizkę.

Dymitr nie uwierzy mi że to jego dziecko. Oskarży mnie o zdradę i zostawi.

- Rose co ty robisz?- zapytała Sage widząc iż pakuje potrzebne ubrania do walizki.

- Nie mogę tu zostać, Sydney. Dymitr mi nie uwierzy. Oskarży o zdradę i zostawi.- powiedziałam zamykając walizkę z łzami w oczach.

Szybko chwyciłam telefon i wykręciłam numer do doskonale znanej mi osoby.

- Słucham?- powiedział męski głos odbierając po trzecim sygnale.

- Część Hans. Tutaj Rose. Mogę zająć ci chwilę?- zapytałam strażnika starając się brzmieć normalnie.

- Pewnie Rose. O co chodzi?- zapytał strażnik na co po moich policzkach spłynęły łzy.

-Chcę zrezygnować z służby.- powiedziałam łamiącym się głosem.

Nie wierzyłam że to robię, ale nie mam wyboru.

- Rose co się dzieję?- zapytał dampir słysząc iż mój głos się łamie.

- Nic Hans. Jest okej.- powiedziałam.

- Jesteś pewna?- zapytał Hans z drugiej strony słuchawki,  a ja zgryzłam wargę.

- Tak.- powiedziałam po chwili walczenia z sobą oto co chcę zrobić.

- No dobrze...

- Żegnaj Hans.- przerwałam strażnikowi z łzami, po czym rozłączyłam się zanim dampir cokolwiek powiedział.

- Dokąd masz zamiar pójść, Rose?- zapytała Sydney wracając z łazienki z zmartwieniem na twarzy.

- Nie wiem. Naprawdę.- powiedziałam biorąc kluczyki od samochodu, którego otrzymałam od Abe'a, kiedy wróciłam do zdrowia.

Wraz z alchemiczką wyszłam z mieszkania. Zamknęłam je i wręczyłam alchemiczce klucze do domu, w którym mieszkałam wraz z ukochanym.

- Żegnaj Sydney.- powiedziałam zapłakana do przyjaciółki, która również miała łzy w oczach.

- Żegnaj Rose.- powiedziała alchemiczka przytulając mnie krótko.

Chwilę później spakowałam do samochodu walizkę, po czym wsiadłam do pojazdu i szybko odjechałam zostawiając stojącą obok domu zapłakaną alchemiczkę.

Miałam łzy w oczach kiedy opuszczałam teren dworu.

Bolało mnie to bardzo.

Na początku wszystko było cudownie i niczym z bajki od momentu, w którym Lissa została królową.

Jednak teraz...

Jednak teraz to wiem jedno...

Moje szczęście zniknęło...

I bardzo mnie to boli...

~ · ~ · ~

Wiem rozdział chujowy, ale oto prolog do lepszych rozdziałów z tego ff.

Mam nadzieję że wam się sposoba.

Dedykacja dla XCzytajka , KaringaKlara , Night_Lunatic , Lena4114 i Rainbow1545

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro