Rozdział 15
Od momentu kiedy dowiedzieliśmy się że Roxi jest przeklęta minął tydzień. Od tamtej pory strasznie się boję o nią jak i o jej brata.
Czuje niepokój na myśl o tym co Doru chce zrobić z naszym dzieckiem. Roxi nic nie zawiniła. Jest niewinna tak samo jak jej brat i nie pozwolę mu ich chodźby nawet tknąć.
Dymitr sam również jest zmartwiony i zdenerwowany za razem. Z samego rana jak tylko się ubrał poprosił Hansa o zwiększenie ochrony na dworze królewskim na co dampir się chętnie zgodził.
Lissa i Christian kiedy tylko się dowiedzieli (tak samo jak Sydney i Adrian) powiedzieli iż możemy liczyć na ich pomoc za co byłam bardzo wdzięczna. Moja matka natomiast zadzwoniła do Abe'a i właśnie dzisiaj mam mieć kolejną konfrontacje z rodzicami na oczach Dymitr'a, Lissy, Ozery, Adriana i Sydney. Dzieci są w pokoju Aiden'a i grzecznie się bawią co słychać po radosnych językach pobierających z pokoju naszego syna.
No więc jak mówiłam siedzę w salonie z rodzicami oraz przyjaciółmi i ukochanym czekając na to co ma zamiar powiedzieć Mazur. Bella spokojnie śpi na dywanie przy moich nogach przez co czuje się dumna z tego iż to jest mój pies.
-Czyli że Doru chce wskrzesić Wiktora za pomocą mojej wnuczki?- zapytał Abe z spokojem, który wprowadził mnie w stan niepokoju.
- Z tego co wiemy to tak.- powiedział z spokojem Dymitr, który mnie obejmował ramieniem czyjnie patrząc na ruchy moroja.
Moroj na te słowa uśmiechnął się tajemniczo, a ja już wiedziałam iż staruszek szykuję w myślach trzecią wojnę światową.
- Nie ma mowy. Ten skurwiel dotknie żadnego z moich znucząt.- powiedział z tajemniczym spojrzeniem Mazur, po chwili biorąc do ręki telefon z etui o różowym kolorze w pandy wykręcił jakiś numer.
- Halo Rick?...z tej strony Ibrahim Mazur....tak...no oczywiście, a myślisz że po co dzwonię?...Okej kiedy i gdzie...dobrze będę. Do zobaczenia.- powiedział żmij po czym rozlaczyl się i włożył telefon do kieszeni.
- Staruszku mam się bać?- zapytałam patrząc na mężczyzna z krzyzowanymi rekami.
- Może...- powiedział z tajemniczym błyskiem w oku.
Kiedy jednak coś chciałam powiedzieć usłyszałam pukanie do drzwi.
- Otworzę.- powiedziałam po czym spokojnie wstałam i udałam się do drzwi.
Otworzyłam je i daje słowo iż zdziwiłam się kiedy przede mną stała blondwłosa morojka o jasno niebieskich oczach obstawiam że w jakimś wieku pietnastu lat. Była ubrana w czarne legginsy i rabatową bluzę, zaś jej rysy były ostre i wręcz udezajacą podobne z rysami jednej osoby.
- Rosemarie Hathaway?- zapytała dziewczyna z spokojem patrząc mi w oczy.
- Tak.- powiedziałam chwilę później czując iż wszyscy obecni w salonie patrzą na nas jak na jakieś zwierzęta.
- Przyszłam Cię ostrzec.- powiedziała nieznajoma, a mi odebrało mowę.
Co...
~• ~ • ~
Moi kochani oto kolejny chujowy rozdział. Przepraszam ale muszę muszę wkuwac bo jestem zagrożona i mogę oblac ten semestr.
Więc rozdziały będą różnie.
Mam jeszcze drugie info.
Cofnęłam publikacje "Akademii Wampirów Oznaczona", ponieważ najpierw zakończę to, a potem zacznę tą drugą. Będzie to dla mnie łatwiejsze.
W mediach zdjęcie tajemniczej nieznajomej .
Jak myślicie kto to?
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro