Epilog
Kiedy Belikow chciał już cos powiedzieć usłyszałam pukanie do drzwi.
~ ~ ~ ~ ~
Powoli i ostrożnie podeszłam do drzwi. Otworzyłam je gotowa do ataku z strony przeciwnika, lecz o dziwo on nie nadszedł. Nikt nie stał za drzwiami przez co można było mieć wrażenie że to zjawa zapukała do drzwi naszego domu.
Zamknęłam powoli i cicho drzwi, po czym spojrzałem na Dymitr'a.
Mój ukochany wpatrywał się we mnie gotowy do ataku, aby chronić nasze dzieci.
- Nikogo nie ma.- powiedziałam zdziwiona do ojca swoich dzieci, po czym skrzyżowałam ręce na piersi.
- to dziwne.- stwierdził Belikow, po czym wraz ze mną skierował się w stronę pokoju, w którym znajdowała się Roxi wraz z Aiden'em.
Kiedy tylko przekroczyłam próg pomieszczenia szok ogarnął moje ciało. Okno w pokoju bliźniąt było otwarte, zaś na środku salonu leżało martwe ciało mężczyzny, który zabił blond włosą morojkę Beatrise.
Tak Robert Doru leżał w pomieszczeniu martwy cały we krwi.
Jego biała koszula byla w kolorze krwi, zaś eleganckie czarne spodnie były lekko naciente nożem. Za ciałem obok otwartego okna stała Roxana z smutkiem oparta o brata.
Była zmęczona co widać było po jej oczach i twarzy, która przybrała kolor trupa. Obok dzieci stała zaś... Tasza, która klęczala obok bliźniaków z łzami skierowana w stronę Roxi. Była ubrana w czarną koszulę i legginsy, a jej czarne włosy delikatnie opadały na jej twarz.
Ciotka Christian'a płakała...łzy płynęły po jej policzkach niczym strumień. Nie daleko niej leżał ostry nóż, który był pokryty krwią brata Wiktora.
- Przepraszam...- powiedziała poddenerwowana Tasza nie patrząc na nikogo.
Ja jednak nie zdążyłam nic powiedzieć, ponieważ strażnicy szybko wbiegli do naszego domu zabierając mnie oraz Dymitr'a i dzieci z domu...
Co teraz będzie?...
~ ~ ~ Rok później ~ ~ ~
Ten rok był mega dziwny.
Po tym jak wyprowadzoną nas z mieszkania mieszkaliśmy jakiś czas w Rosji w Bai u rodziny Dymitr'a.
Do domu wróciliśmy parę tygodni później kiedy ciało Roberta zostało zabrane, a mieszkanie oczyszczone z krwi i innych rzeczy.
Dwa dni zaś po naszym powrocie Dymitr "porwał mnie" nad jezioro gdzie doszło do naszych zaręczyn i jednocześnie do dzikiego i namiętnego seksu pod gwieździstym niebem.
Od kilku dni zaś jestem świeżo upieczoną mężatką z kochającymi urwisami jakimi jest Roxi i Aiden.
Dzisiaj ma odbyć się kolacja rodzinna, przy której mają być moi rodzice oraz nasi przyjaciele z ich dziećmi.
Z tego co nawet zauważyłam Aiden bardzo lubi się z Rose, zaś Roxi oraz syn Adriana i Sydney zachowują się jak ja z Dymitr'em przy naszych pierwszych spotkaniach. A więc może być ciekawie.
- Kochanie...- głos Dymitr'a przy moim uchu sprawił iż z uśmiechem spojrzałam w stronę dźwięku.
- Tak słońce?- zapytałam z uśmiechem męża, na co ten pocalował mnie czule i namiętnie.
- kocham Cię. - szepnął mi cicho do ust Belikow.
- Ja Ciebie też.- powiedziałam szeptem nie przestając całować ukochanego.
Calowalismy się namiętnie i delikatnie tak jakby to mial być nasz ostatni pocałunek.
- Fuj mamo...tato...- głos Roxi rozległ się w moich uszach na co odsunelismy się od siebie i spojrzeliśmy w stronę dźwięku.
- Kiedyś też tak będziesz się całować. - powiedziałam do córki na co Dymitr skrzywił się.
- Nie ma mowy. - powiedział mój ukochany po czym dodał.
- Moja maleńka córeczka nie będzie tak robić.
Zaśmiałam się delikatnie na słowa męża. Jest strasznie opiekuńczy wobec mnie i dzieci co czasem mnie wkurza. No, ale , cóż kocham go i nie zamierzam nigdy zostawić.
Kiedyś popełniłam ten błąd i nie zamierzam go powtarzać...
Już nigdy wiecej...
~ • ~ • ~
I oto koniec.
Niestety tak szybko, ponieważ nie umiałam dalej pisać.
Mam nadzieję że jednak i wybaczycie, ponieważ niedługo wstawię nowe FF.
Do zobaczenia!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro