Rozdział 3
Pov Luna:
Obudziłam się w jakimś pomieszczeniu, który nie wyglądał jak pokój w Akademii. Dziwnie się czułam zwłaszcza iż miałam wrażenie że nie jestem otumaniona lekami.
Powoli podniosłam się do pozycji siedzącej próbują ogarnąć gdzie jestem.
Leżałam na łóżku przykryta niebieską kołdrą. Pokój w którym byłam miał zasłonięte okna, białe sciany oraz sufit , drzwi i podłogę. Meble były w kolorze czerni przez co będę szczera było widać że dominuje w pokoju kurewskie połączenie czerni i bieli.
Powoli wstałam z łóżka i o mało co nie dostałam zawału widząc iż nie jest ubrana w bluzę, ktorą kiedyć zabrała Aiden'owi kiedy jeszcze żył i legginsy.
Byłam ubrana w granatową koszulkę bez dekoltu i z długim rękawem oraz dlugie do kostek spodnie.
Spojrzałam na lustro, które było na komodzie i przyznam szczerze nie mogłam to uwierzyć kiedy zobaczyłam swoje włosy. Od roku o nie, nie dbałam i myłam je raz w tygodniu, a teraz wyglądają jak z przed wypadku Aiden'a.
Były po prostu śliczne.
- Witamy wśród żywych.- powiedział do mnie jakiś kobiecy głos.
Odwróciłam się w stronę dz wieku i zamarłam widząc właścicielkę głosu.
Była ona szczupła i zgrabrna. Miała piękne brązowe włosy i bladą cerę, zaś w jej oczach widziałam czerwone obwódki wokół oczu.
Strach ogarnął moje ciało widząc strzygę. Nie wiedziałam co robić. Kiedy chwilę później ujrzałam mężczyznę, który obejmował kobietę miałam wrażenie że zemdleje.
Miał brązowe włosy i takie same oczy jakie ma kobieta przez co wiedziałam iż jestem w pokoju z dwiema strzygami, które wciągu roku stały się legendami.
Rose Hathaway i Dymitr Belikow.
Widząc moją minę para uśmiechnęła się delikatnie ukazując swoje śnieżnobiałe kły. Byłam przerażona i to bardzo.
Powoli zaczęłam się cofać w stronę łóżka utrzymując kontakt wzrokowy z potworami.
O dziwo jednak oni nic nie robiły. Stały i wpatrywał się we mnie jak gdyby nigdy nic.
Nagle usłyszałam dźwięk spuszczania wody i kątem oka spojrzałam w stronę dźwięku czując jeszcze większy strach.
To Ashton?
A może jakaś kolejna strzyga?
Co się tu dzieję?
Nagle drzwi otwierają się, a z miejsca gdzie znajdowała się łazienka wyszła postać, której od roku nigdy bym się już nie spodziewała.
Śnieżno białe włosy uczesane w artystyczny nieład chowały jedno oko właściciela. Jego oczy miały czerwone obwódki przez co wiedziałam iż jest to strzyga.
Jednak po rysach twarzy postaci odebrało mi mowę.
To co widziałam nie było w żadnym stopniu możliwe.
Widząc moją rekacje kobieta oraz mężczyzna wraz z nowoprzybyłym zaśmieli się cicho na widok mojej zszokowanej twarzy.
- Witaj, Luno.- powiedział białowłosy z uśmiechem ukazując swoje kły.
Nie wierzyłam w to co widziałam, ale jedno słowo tylko przechodziło mi przez myśl.
- A...Aiden?
~ · ~ · ~
Kolejny rozdział i Luna poznaje Rose i Dymitr'a!
Co sądzicie o rozdziale?
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro