Spowiedź
Jimin i Jungkook byli nierozłączni ze sobą już od miesiąca. Jedyne co zmieniło się w ich dziwnej przyjaźni była cielesna bliskość.
Od momentu kiedy czarnowłosy powiedział siostrze Parka, że są razem nie poruszali tego tematu.
Przed resztą znajomych udawali, że między nimi nic nie ma.
Powoli ta sytuacja zaczynała ich męczyć.
-Co robisz? - Blondyn siedział na blacie w kuchni u Jeona. Odkąd jego siostra przyłapała ich na seksiebw salonie zdecydowanie więcej czasu spędzali w mieszkaniu młodszego.
Nie mieli ochoty wysłuchiwać jak bardzo do siebie pasują i jak gorąco wyglądają uprawiając seks.
Doskonale to wiedzieli, ich galeria zdjęć mówiła sama za siebie.
Kook wielokrotnie robił swojemu hyungowi sesje zdjęciowe.
Miał zawalonych kilka kart jego perwersyjnymi zdjęciami.
Czasami robili sobie wspólne zdjęcia jednak zawsze kończyło się to tak samo. Czyli seksem.
-Naleśniki. - odwrócił się do blondyna i ucałował z uśmiechem jego ramię. Blondyn miał na sobię jedną z jego koszul. Wyglądał w niej niczym mały chłopiec.
Materiał wisiał na nim swobodnie odsłaniając ramiona przy każdym ruchu.
Jego długie i szczupłe nogi odziane były w skórzane spidnie, które zxecydowanie były tymi, które Jungkook uwielbiał najbardziej.
Nie przeszkadzało mu nawet to, że cholernie ciężko się je zdejmowało.
Tyłek Jimina w tych spodniach był wart każdego wysiłku.
-A długo ci jeszcze zejdzie? - zarzucił rączki na szyję chłopaka i uśmiechnął się uroczo. - Jestem już głodny. Od wczoraj mnie nie karmiłeś. Ja chyba popadnę w anoreksję. Ale przynajmniej zapewniasz mi codzienny trening więc nie wiem czy mam krzyczeć czy podziękować.
-Już prawie kończę. - zaśmiał się na słowa starszego. - Jesteś niemożliwy. - cmoknął go w odsłonięte ramię wracając do smażenia.
Jak zwykle miał na sobie jedynie spodnie dresowe. Na początku był oskarżany za obnoszenie się ze swoją muskulaturą jedna dopiero później na jaw wyszło, że tak jest mu po prostu najwygodniej.
Przy okazji nie brudził koszulki podczas gotowania.
Już kilka razy zdarzyło się tak, że sos chlapnął mu na biały podkoszulek, a plama nie chciała później zejść.
Innym znowu razem pochlapał się olejem zmażąc frytki.
Po kilku takich wpadkach darował sobie nakładanie koszulki przez co Park nazywał go zboczeńcem.
Jednak ani jednemu ani drugiemu to nie przeszkadzało.
-To dobrze. Mój brzuch domaga się posiłku. - jak na potwierdzenie jego słów po chuchni rozniosło się głośne burczenie.
Spojrzeli po sobie po czym parsknęli śmiechem.
Chim zeskoczył z blatu i naszykował dwa talerze, sztućce oraz dwie szklanki. Otworzył lodówkę, która od ponad dwóch tygodni wyoełniona była jedzeniem jak nigdy. Przeważnie było w niej jedynie światło, piwo oraz napoje.
-Skończyłem. Zaraz nakarmię twój brzuszek. - czarnowłosy wyłożył ostatniego naleśnika na mały stoisk. Uwielbiał te słodkie krążki ciasta jednak kiedy przychodziło mu je robić zalewała go kurwica. Dlaczego coś tak pysznego smaży się tak długo?
-Nareszcie! - starszy podskoczył szczęśliwy i już po chwili siedzieli przy blacie zajadając się słodkościami. Chim nie szczędził sobie dżemu czy bananów i czekolady. Zajadał się z uśmiechem czując na sobie jak zawsze wzrok partnera.
-Jedz, a nie się na mnie gapisz. Jeszcze ci stanie, a ja z rana nie mam ochoty na lizanie twojego banana. Poza tym nadal boli mnie tyłek po wczorajszym. - powiedział bez zająknięcia.
Na policzki Kooka wpłynął rumieniec, a na jego wargach pojawił się delikatny uśmiech. - Chciałem tylko powiedzieć, że uroczo wyglądasz Hyung. - puścił mu oczko i zajął się swoim naleśnikiem.
-Czasami mam ochotę utopić cię w łyżeczce wody gówniarzu. - prychnął jednak dobry nastrój go nie opuszczał.
Po południu wylegiwali się na kanapie w dużym salonie dopóki sielanki nie przerwał im dzwoniący tekefon.
Jimin z jękiem niezadowolenia sięgnął po urządzenie i nawet nie patrząc kto dzwoni odebrał.
Oj jaki to był błąd.
Już po chwili jego biedne ucho zostało zaatakowane serią krzyków i przekleństw ze strony jego mamy. Nie był w stanie wtrącić między jej monolig ani słówka. Na koniec powiedział jedynie - Tak mamo. - po czym kobieta się rozłączyła.
-Co jest? - Kook zmartwił się widząc smutek na twarzy hyunga. Od razu przygarnął go do siebie.
-Dzwoniła mama. - wtulił twarz w rozgrzaną szyję.
-Tego to się domyśliłem sam. Krzyczała tak głośno, że nie słyszałem o czym gadał Tom z Reddingtonem.
-Zapomniałem, że jutro są chrzciny Minri i miałem dzisiaj iść się wyspowiadać. Ksiądz czekał na mnie o dwunastej. Mama na mnie nakrzyczała i powiedziała, że do szesnastej mam czas by do niego jechać i się wyspowiadać inaczej jutro mnie zabije. I przy okazji i ciebie.
-Mnie? Za co?! - oburzył się.
-Powiedziała, że jako królik masz pewnie okres godowy i to przez twoje libido zapomniałem. Po części miała rację.
-Jakoś do tej pory moje libido ci nie przeszkadzało. Odniosłem wręcz wrażenie, że jak najbardziej ci odpowiada. - przyciągnął starszego na swoje kolana i umieścił dłonie na jego pośladkach.
-Masz rację. - blondyn uśmiechnął się i pocałował go krótko w usta. Po chwili jęknął czując jak silne dłonie mocno masują jego półkule. Zapomnieli się na chwilę całując się namiętnie. W końcu Chim przerwał zanim pendolino miało okazję wjechać do tunelu. - Nie mamy czasu. Musimy jechać.
-Gdzie? - Kook jęknął niezadowolony.
-Muszę się wyspowiadać. - zaśmiał się po czym zeskoczył z jego kolan i pobiegł do łazienki by się w miarę ogarnąć.
-Ja tam bym ci rozgrzeszenia nie dał. - Jeon powiedział sam do siebie po czym ruszył do swojej gigantycznej szafy by się ubrać. Wyciągnął z niej czarny golf, spodnie w tym samym kolorze oraz kurtke skórzaną. Przeczesał jeszcze włosy jednak jego loczki odmówiły dzisiaj współpracy dlatego związał je w kitkę.
Godzinę później siedział już w małym drewnianym kościele na obrzeżach miasta.
Czekał na swojego hyunga wystukując nerowy rytm podeszfą ciężkiego buta o marmur na podłodze.
Czuł się nieswojo.
Miał wrażenie, że facet z brodą stojący za ołtarzem patrzy na niego karcąco. Co jakiś czas zerkał na rzeźbę i wzdychał.
Z każdej strony obserwowały go podobizny świętych, a on starał się uspokoić swoje grzeszne myśli.
Nie żeby bał się, że nie wpuszczą go do raju. On miał już swój własny, a Bóg wcle nie był mu do tego potrzebny.
Oparł się o drewnianą ławkę po czym spojrzał facetowi przy ołtarzu z błyskiem w oczach. - Nie obrazisz się jak trochę się tu pobawię co? - szepnął sam do siebie uśmiechając sie. Miał wrażenie, że kobieta w niebieskiej szacie karci go wzrokiem niczym matka jednak wcale się tym nie przejął. Wręcz przeciwnie.
Czekał na blondyna niemal godzinę. Godzinę nie wiedział co ma ze sobą zrobić. - Już myślałem, że będę musiał tu zamieszkać. - wstał kiedy jego hyung wyszedł z pomieszczenia na prawo od ołtarza.
-Ksiądz tłumaczył mi jeszcze jak będzie wyglądała cała ceremonia i jak powinienem się jutro zachować. Pierwszy raz będę chrzestnym i nie ogarniam niczego. Mam tylko nadzieję, że nie upuszczę małej.
-Będzie dobrze.
-Co robiłeś przez ten czas? - Park zaczął bawić się zapięciem od jego skórzanej kurtki.
-Gadałem sobie z tym gościem. - czarnowłosy skazał na mężczyznę z brodą.
-I co ci powiedział Jezus? - Chim prawie parsknął śmiechem.
-Dał mi wolną rękę. - Jungkook pochylił się i zagryzł zęby na szyi starszego na co ten jęknął cicho i zacisnął łapki na przodzie jego czenego swetra z golfem.
-Kook jesteśmy w kościele. - chłopak rozejrzał się niespokojnie dookoła jednak miał świadomość, że ksiądz czy tam pastor poszedł kilka minut temu do domu jakieś starszej pani by ją wyspowiadać.
-Co z tego? Bóg kazał ludziom by się kochali. Dlaczego więc mielibyśmy tego nie robić w jego domu? Ja tam bym mu kanapę odstąpił gdyby potrzebował. - jego duże dłonie zacisnęły się na krągłych pośladkach.
-Jesteś szaliny. - Chim westchnął tłumiąc kolejne jęknięcie.
-Wiem. - zaśmiał się po czym złapał drobną dłoń. - Chodź... - zaciągnął niższego chłopaka do konfesjonału po czym weszli do środka. Od razu przekręcił kluczyk w małym zamku. - Mam ochotę na Twoje usta hyung. - szepnął blondynowi prosto do ucha przez co ten dostał dreszczy na całym ciele.
-Ale... Ale że teraz? - Zsunął dłoń na krocze chłopaka i ze ściśniętym gardłem odkrył, że ten jest już podniecony.
-Dokładnie teraz.
-Ale ja się właśnie wyspowiadałem? - zająknął się jednak nie przestawał masować penisa czarnowłosego.
-Tak. A teraz pokuta. - złapał podbródek starszego i przyciągnął go do krótkiego lecz mocnego pocałunku.
W tym czasie Park rozpiął jego spodnie. Zaczął schodzić co raz niżej sunąć przy tym dłonią po umięśnionej klatce piersiowej.
W końcu klęknął przed Jeonem i pociągnął w dół spodnie wraz z bielizną.
Oblizał pulchne wargi i spojrzał do góry.
Oczy czarnowłosego płonęły wrecz.
-Wystaw język Hyung. - zaakcentował ostatnie słowo przez co Jimin zadrżał z pod niecenia.
Grzecznie wykonał polecenie na co młodszy wciągnął gwałtownie powietrze.
Jeon wsunął wytatuowaną dłoń w blond kosmyki szarpiąc za nie.
Już po cheili przysunął główkę kochanka do swojej męskości.
Starszy bez ostrzezenia wziął go całego do buzi na co usłyszał ciche warknięcie aprobaty.
Uśmiechnął się ponawiając ten ruch.
Już po chwili brał młodszego szybko i głęboko krztusząc się od czasu do czasu.
Nie bawił się w powolne oblizywanie jego trzonu czy masowanie go językiem.
Brał go szybko i mocno przez co jego policzki zalały się łzami.
-Kurwa... Wyglądasz tak kusząco. - Kook jęknął wypychając biodra jeszcze bardziej. Trzymał mocno za blond loczki nie pozwalając starszemu się odsunąć.
Oddychał szybko wciągając gwałtownie powietrze kiedy jego męskość obijała się o ścianki gardła Parka.
Zagryzał zęby na dolnej wardze widząc jak chłopak się krztusi.
Czuł jak wbija mu paznokcie w uda chcąc się odsunąć by zaczerpnąć powietrza.
Jednak Jungkook mu na to nie pozwalał. Pieprzyły jego śliczną buźkę bez opamiętania dopóki ten nie zassał się na nim pocno powodując tym samym jego silny orgazm.
Odsunął go od siebie patrząc prosto w jego załzawione oczy.
Chim od razu wysunął język przyjmując na niego resztę spermy po czym Oblizał się lubieżnie i uśmiechnął.
Ledwo wstał z drewnianej podłogi w konfesjonał i szarpnął czarne spodnie do góry po czym je zapiął.
-Kiedy rano mówiłem, że mnie nie karmisz nie to miałem na myśli Kookie. - odetchnął wtulając się w jego szyję.
-Szkoda. - przeczesał jego splątane kosmyki uśmiechając się niczym szatan. - Powinniśmy chyba już iść. Czuję jak brodaty i jego matka wypalają we mnie dziurę.
-Jesteś okropny. - Chim poprawił jeszcze raz jego spodnie po czym złapał go za dłoń i wyciągnął z kościoła. Był zadowolony chociaż miał wrażenie, że jego spowiedź właśnie poszła się Jebać. I to dosłownie.
----------------------------------
I see the fire!!!
Zapraszam do piekła. Tak dokładnie tak. Ciebie.
Tak sobie pomyślałam, że skoro jesteśmy taką małą rodzinką to fsjnie by było jakby każdy coś o sobie opowiedział.
Jaki jest wasz ulubiony kolor?
Co lubicie jeść najbardziej?
Jak macie na imię?
Jakie jest wasze hobby?
Macie zwierzaczki? Jeżeli tak to jakie?
Ja zacznę!
Moimi ulubionymi kolorami jest czarny, biały i czerwony
Uwielbiam makaron i kurczaka
Mam na imię Olivia i uwielbiam rysować oraz oczywiście pisać Jikooki haha
Mam kotkę. Ma na imię Tiga
Czesto zajmuje się teraz psiakiem moich braci. Ma na imię Jacky.
Rozdział chwilę przed dwunastą bo o tej godzinie jest msza dla dzieci więc mam zielone światło 😂
Mam nadzieję, że wam się spodobał rozdział 😈
Planuje już drugą część tego ff.
Ktoś będzie czytał? 😇
Jak zwykle przepraszam za wszystkie błędy ale pisze na telefonie i moja korekta czasami lubi zaszaleć 😅
Kocham was
Udanej niedzieli słoneczka! ❤️❤️❤️
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro