Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Randka I BANG BANG BANG

W poniedziałek Jimin stracił już jakąkolwiek nadzieję, że Jungkook się do niego odezwie.
Od rana jednak miał dobry nastrój.
W końcu były walentynki, a on miał spotkać się w końcu z Kaiem.
Umówili się niemal chwilę po tym jak Park kończył wykłady dlatego wystroił się na uczelnie.

Założył czarne woskowane spodnie podkreślające jego kształty oraz koszulę w tym samym kolorze. Zostawił rozpięte dwa górne guziki by dać pole wyobraźni każdemu kto na niego spojrzy.
Wykonał lekki makijaż i starannie ułożył włosy.
Usta pociągnął wiśniową pomadkę i użył swoich ulubionych perfum.

Wyjątkowo nałożył wisiorek by jeszcze bardziej zwracał uwagę na jego obojczyki.

W uszach mieniły się kolczyki z diamencikami, które dostał kiedyś od przyjaciół na urodziny.

Złapał jeszcze zegarek i zapinając go przejrzał się w lustrze.
Wyglądał jak miliony dolarów, a nie tak jakby wszystkie te rzeczy kupił w lumpie. Bo w zasadzie tak było.
Jedynie biżuteria była kupiona w jakimś sklepie jubilerskim.

Uśmiechnął się do swojego odbicia po czym ruszył na przedpokój.
Nałożył buty od Kooka, które były mega wygodne. Na ramiona narzucił płaszcz po czym zgarnął torbę z zeszytami. Po kieszeniach upchał telefon, słuchawki, klucze oraz portfel.

Na uczelnie szedł w idealnym nastroju, który zniszczył Jeon niemal na samym wejściu na kampus.
Minęli się jakby byli dla siebie obcymi ludźmi.
Jimin był przez chwilę bardzo zły jednak zaraz poczuł dziwny ból rozlewający się w okolicy serca.

Rozchmurzył się dopiero po kolejnej wiadomości od Kaia.

Pisał z nim już niemal dwadzieścia cztery godziny na dobę.

-Wszystko w porządku? - Tae objął przyjaciela ramieniem.

-Nie.

-Jungkook nadal się nie odzywa?

-Nie.

-Będziesz odpowiadał mi dzisiaj tak za każdym razem?

-Tak.

-Obaj jesteście debilami. Weź go przeleć jak nadal nie będzie się odzywał. A raczej daj się przelecieć jemu. Sory bae ale nie widzę cię w roli aktywa. I choćby skały srały to nie. - Kim westchnął dramatycznie by już po chwili parsknąć śmiechem.

-Trzy...

-Co robisz?

-Dwa...

-O kurwa. Jimin...

-Jeden...

-Przepraszam!- Tae zaczął uciekać przez cały korytarz modląc się jednocześnie by nie wpaść po drodze na żadnego wykładowcę.

-Tae chce cie tylko przytulić! Wracaj! - Jimin biegł za nim nie przejmując się swoimi starannie ułożonymi włosami.
No może były takie jeszcze dwie minuty temu.

-Spieprzaj! - po chwili obaj wpadli na salę gdzie mieli wykład. I dzięki Bogu modlitwy Kima zostały wysłuchane. Przy wykładowcy Jimin nie mógł mu nic zrobić.
Na wszelki wypadek usiadł jednak dwa miejsca dalej niż zwykle.

I chyba dobrze zrobił ponieważ oczy Parka ciskały w niego piorunami za każdym razem gdy na niego spojrzał.
Przez myśl mu przeszło tylko jedno. "Dzięki Bogu Hobi po mnie przyjdzie".

Jednak po trzech godzinach blondynowi przeszła złość.
Jednak stało się to tylko i wyłącznie za sprawą wymienianych z Kaiem wiadomości.

Uśmiechał się co chwila do telefonu i tylko zerkał czy nikt nie patrzy.

Po ośmiu godzinach na uczelni i pomimo tego, że był poniedziałek uśmiech nie schodził z jego twarzy.

Do kawiarni dotarł jeszcze przed chłopakiem, z którym był umówiony. Zajął swoje ulubione miejsce i zamówił gorącą czekoladę.

Po niespełna dziesięciu minutach do kawiarni wszedł białowłosy, opalony chłopak. Z daleka było widać, że dba o siebie.
Gdyby Jimin stał to właśnie zmiękły by mu nogi, a gdyby był kobietą to momentalnie zrobiło by mu się mokro.

Chłopak podszedł do niego i przywitał się uśmiechem.

-Wybacz, że musiałeś czekać. - Chim niemal jęknął słysząc jego głos.

-Nie szkodzi. Przed chwilą przyszedłem. - posłał Jonginowi uśmiech przez co jego oczy zniknęły zamieniając się w dwie kreseczki.

-Słuchaj... Teoche mi głupio teraz ale niestety z naszej randki nic nie będzie. Obiecałem przyjacielowi, że cię przeproszę i więcej nie będę zawracał ci głowy. Tak właściwie to nie ja pisałem z tobą przez cały ten czas. - chłopak zaczął się tłumaczyć, a Jiminowi było co raz bardziej przykro.

-Zrobiłeś sobie ze mnie żart? - Coś ścisnęło go w brzuchu.

-Nie. Oczywiście, że nie. Naprawdę fajny z ciebie chłopak ale wiesz jak to jest między facetami. Nie umawia się z dziewczyną kumpla, z jego byłą i z taką która mu się podoba. Tu sytuacja jest identyczna. Z tym, że ty jesteś chłopakiem. Tak właściwie to od tygodnia nie ze mną pisałeś, a z nim. Trochę głupio wyszło. - Kai wstał. - Jeszcze raz przepraszam. Mam nadzieję, że się na mnie nie gniewasz. Nie mogłem odmówić przyjacielowi.

-Przyjacielowi? - Chim wykrztusił. Ktoś sobie potwornie z niego zakpił i to jeszcze w walentynki.

-Jimin? - blondyn momentalnie odwrócił się by zobaczyć stojącego za nim Jungkooka.

-Kook? - nie rozumiał co się dzieje.

-----------------------------
KONIEC

Nikt się nie spodziewał co?
Ja też nie

Tak mnie jakoś naszła wena by to skończyć dzisiaj

Osiem rozdziałów jednego dnia
Woow
Jestem w szoku

Mam nadzieję, że wam się podobało
Nie byłam pewna czy samej uda mi się skończyć to ff jednak podołałam

Dziękuję również za ogrom motywacji jaką od was dostałam w ciągu ostatnich dwóch dni
Jesteście kochani

Żałuję tylko, że nie jestem asertywna
Mogłam przeciągnąć jeszcze troszkę jednak nie miało by to sensu

Mam też nadzieję, że nie obrazicie się na mnie za ten mały żarcik

Kocham was!!!

----------------------------

-Porozmawiajmy... - zaczął czarnowłosy jednak po chwili poczuł na policzku solidny cios.

Jimin rozmasował dłoń. Jego twarz była cała czerwona od złości.

-Jak mogłeś?! Myślałem, że się przyjaźnimy, a ty zrobiłeś mi takie świństwo! - zamachnął się po raz kolejny jednak młodszy w porę złapał za jego dłoń.

-Nie przy ludziach. - westchnął po czym wyprowadził go z kawiarni. Ciągnął go do swojego samochodu jednak na parkingu kiedy puścił blondyna dostał w twarz po raz kolejny.

-Jesteś pizdą! Tępym chujem i frajerem bez serca! Kurwa! Nienawidzę cię! - po pulchnych policzkach zaczęły płynąć łzy.

-Dasz mi w końcu wyjaśnić?! - Jeon zacisnął pieści.

-Nie! Nic mi nie będziesz wyjaśniał ty parszywy... - jednak nie dokończył bo Kook wpił się łapczywie w jego wargi. Objął go mocno w pasie kiedy starszy zaczął mu się wyrywać.

Dopiero kiedy pocałunek stał się delikatniejszy Jimin odpowiedział na niego. Rozchylił usta i westchnął z przyjemności. Nie interesowało go nawet, że ludzie patrzą.
Stanął na palcach po czym złapał w drobne dłonie poły płaszcza czarnowłosego. Jego złość nagle uleciała.
Robiło mu się co raz cieplej, a serduszko tańczyło makarenę.

Jungkook rozluźnił uścisk po czym ostatni raz złożył na pulchnych wargach pocałunek.

-Przepraszam. - oparł czoło o to starszego i spojrzał mu w oczy. - Wiem, że zachowałem się jak dupek ale mogę to wytłumaczyć.

-Świetnie. - Jimin prychnął. - Będziesz się tłumaczył kiedy ja będę jadł burgera. Masz zawieźć mnie do maka. Masz za mnie zapłacić i mam się świetnie bawić. Jeżeli zepsujesz mi te pierdoline walentynki to ujebie ci jaja zardzewiałym sekatorem. Rozumiesz Jeon?

-Tak hyung. - młodszy przełknął ślinę, a jego oczy były rozszerzone. Był w szoku. Chim w tym momencie naprawdę wyglądał niebezpiecznie.

-W takim razie na co czekasz?

-Na nic. - otworzył blondynowi drzwi od strony pasażera po czym sam zasiadł po chwili za kierownicą. - Pięknie wygladasz. - powiedział zapinając pasy i kierując się w stronę najbliższej restauracji sieci McDonald's.

-Dziękuję... - Jimin zarumienil się aż po cebulki włosów. Jak zawsze starał się ukryć za szalikiem.

Jechali w milczeniu. Obaj analizowali swój pocałunek. I obaj doszli do tego samego wniosku.

Chcieli więcej.
Znacznie więcej.

-Zamieniam się w słuch. - pierwszy odezwał się Park kiedy już siedzieli przy stoliku ze swoimi zamówieniami.

-Od czego powinienem zacząć?

-Najlepiej od początku. - blondyn wgryzł się w burgera.

-Dobrze. - Kook potarł kark czując się jak na spowiedzi. - Zaczęło się od tego, że kiedy zasnąłeś i zanosiłem cię do pokoju to twoja siostra nazwała nas pedałami. Nigdy jakoś tak tego nie odbierałem. W sensie, że nasza relacja jest nieco dziwna jak na czysto przyjacielską. - upił łyk coli by nieco się uspokoić.-Później nie mogłem w nocy spać. Do tego to ja poprosiłem Jongina by do ciebie napisał. Miałem już dość twojego marudzenia. Na początku nie miałem nic do tego. Cieszyłem się twoim szczęściem. Ale im więcej o nim mówiłeś tym bardziej mnie to wkurwiało.

-Co dalej? - Jimin słuchał, a dziwne uczucie w jego podbrzuszu się potęgowało.

-Kiedy nie mogłem zasnąć poszedłem położyć się obok ciebie. Myślałem, że to pomoże jednak się myliłem. Leżałeś na plecach, a twoja koszulka się podwinęła więc dotknąłem twojego brzucha i...

-I? - blondyn co raz bardziej się niecierpliwił.

-I ty wtedy jęknąłeś. Ten dźwięk spodobał mi się tak bardzo, że aż zrobiło mi się gorąco. Jeszcze ty później się do mnie przytuliłeś i musnąłeś moją szyję ustami. Prawie zawału wtedy dostałem. - Jeon zagryzł dolną wargę wracając do tego miłego uczucia. - Później jeszcze zapytałem czy ci się podobam i czy chciał byś uprawiać ze mną seks a kiedy odpowiedziałeś, że tak miałem taki mętlik w głowie... Nie wiedziałem co się dzieje. I jeszcze w tej knajpie kiedy dotknąłeś stopą mojego... I ja już wtedy prawie umarłem. - uderzył głową o stolik, a Jimin słuchał go z szeroko otwartymi ustami. - I jeszcze jak się oblałem sokiem. Spierdoliłem do łazienki nie dlatego, że miałem mokre spodnie...

-Więc dlaczego? - blondyn zmarszczył brwi.

-Bo mi kurwa stanął. Rozumiesz? Stanął mi od twojego delikatnego dotyku.

Zapanowała między nimi cisza. Żaden z nich nie wiedział co powiedzieć.

Jimin najzwyczajniej w świecie nie wiedział co. Pierwszy raz był w takiej sytuacji.

A Jungkook siedział jak na szpilkach czekając na jakąkolwiek reakcję.

-Dobrze. - w końcu Chim odezwał że jako pierwszy.

-Dobrze? - czarnowłosy nie wiedział co to miało znaczyć. Dobrze, że w sensie spierdalaj? Dobrze, że w sensie mu wybacza? Dobrze, że w sensie nie ma nic przeciwko? Co znaczyło to cholerne "Dobrze"?

-Tak. - reszta posiłku minęła im w ciszy.

W ciszy minęła im również droga powrotna do domu starszego.

Kiedy byli już pod blokiem Kook nie wiedział co dalej. Ma się pożegnać i jechać do siebie czy zapytać czy może wejść chociaż na szklankę wody?

-Wejdziesz na herbatę? - zaproponował w końcu blondyn na co młodszy od razu przytaknął.

Drogę na górę pokonali w ekspresowym tępie.
Park przeskakiwał po dwa schodki, a czarnowłosy był tak zapatrzony na jego pośladki, że nawet nie zorientował się kiedy stali już pod drzwiami.
Ledwo zdarzyli wejść do środka kiedy Jimin rzucił się na niego całując namiętnie.

Jeon zaskoczony otworzył szeroko oczy jednak zreflektował się po chwili oddając pocałunek. Zamknął drzwi stopą i przyparł starszego do ściany.
Po chwili na podłodze leżały ich pładzcze, szaliki oraz czapki. Niedbale zdejmowali buty, które przeleciały niemal na drugą stronę korytarza.
Nie wiedzieć kiedy Kook złapał blondyna pod pośladkami i uniósł do góry po czym usadził go na komodzie zajmując miejsce między jego udami.
Pocałunkami zszedł na odkrytą szyję Parka przez co już po chwili w nagrodę dostał przeciągły jęk.
Po całym jego ciele przeszły dreszcze.

Jimin odchylił głowę do tyłu nie martwiąc się niczym. Szarpał za długie i czarne kosmyki przyjaciela. Chciał jeszcze więcej.
Było mu gorąco, a kiedy otarł się biodrami o te młodszego po raz kolejny jęknął bezwstydnie.

I może doszło by do czegoś więcej na przedpokoju gdyby do mieszkania nie weszła siostra Jimina śpiewając na cały głos " BANG BANG BANG".

-Kurwa... - Kook jęknął opierając głowę na ramieniu starszego.

-Nie. To tylko ja. Już idę. Nie przeszkadzajcie sobie. - uśmiechnęła się po czym zdjęła kurtke oraz buty i poszła do siebie.

-Herbata? - zapytał Jimin z wyczuwalnym wkurwieniem w głosie.

-Herbata. Innego pomysłu nie mam.

Takim oto sposobem wylądowali w salonie. Z kubkami pełnymi gorącego napoju.
Po raz kolejny oglądali jakąś komedie romantyczną.
Później kolejną i kolejną aż w końcu wybiła dwudziestą trzecia.
Chim wstał z kanapy i przeciągnął się.
Nie umknęło jego uwadze to, że młodszy go obserwuję dlatego odwrócił się do niego.

-Idę pod prysznic. - Oznajmił puszczając mu oczko. - Dołączysz? - zapytał ruszając do łazienki.

Nie czekał na reakcje Kooka zbyt długo. Już po chwili obaj byli w łazience. Zdejmowali z siebie ubrania obserwując każdy swój ruch.

Kiedy Park puścił strumień cieplej wody Jungkook od razu wykorzystał sytuację. Przyszpilił go do zimnych kafelków na ścianie po czym zaczął całować jego szyję. Gryzł i zasysał bladą skórę tworząc masę czerwonych i filetowych śladów, a drobne dłonie niemal rwały jego włosy wraz z cebulkami.

Co jakiś czas po łazience rozchodziły się tłumione jęknięcia.

-Pieprzcie się w sypialni, a nie w łazience!

-Co za łajza. - Kook był już sfrustrowany seksualnie. Oderwał się jednak od niższego z satysfakcją oceniając, że ten jest jednym wielkim bałaganem. Jego wargi były czerwone innapuchnięte nie tyle od pocałunków co od zagryzania na nich zębów. Twarz miał całą zarumienioną, oczy zaszklone, a szyję zdobiły malinki. W oczach młodszego jeszcze nigdy nie wyglądał tak pięknie.

W końcu dokończyli prysznic i ubrani poszli do sypialni Chima.
Blondyn miał na sobie jedynie bokserki oraz jedną z koszulek młodszego która służyła mu za piżamę. Kook natomiast nałożył piżamę, ktorą dostał od swojego hyunga na święta.

Położyli się lekko skrępowani.

Ponownie między nimi zapanowała cisza.

-Dobranoc hyung. - Jungkook dał mu całusa w czoło po czym odwrócił się do niego plecami.

Starszy jednak nie miał zamiaru iść spać dlatego przerzucił nogę przez biodra przyjaciela, a chwilę później objął go w pasie.
Kiedy ten nie zareagował pocałował go w szyję.
Zdenerwował się kiedy po raz kolejny został zignorowany dlatego wsunął dłoń w jego spodnie i zacisnął ją na penisie Kooka na co ten jęknął i momentalnie odwrócił się przodem do starszego.

-Hyung... Nie rób tego. - czarnowłosemu zaschło w gardle.

-Kiedy ja chcę. - zarzucił dłonie na jego kark i przyciągnął go do pocałunku.
Już po chwili koszula Jeona była niemal rozpięta.

------------------------
POLSAT TIME

Nadal mnie kochacie prawda?
Z góry przepraszam za błędy ale piszę na telefonie 😅

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro