Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

27. Chciałam odzyskać mojego Bartka

Pov: Wiktoria

Było koło 19, wracaliśmy już do Genziaków. Odcinek wyszedł taki trochę na siłę, bo atmosfera pomiędzy nami była napięta. Stresowałam się dzisiejszą rozmową. Bałam się, że usłyszę coś czego nie chcę. Poza tym w razie czego, nie mam jak od niego uciec. Będziemy sami w hotelu. Mam nadzieję, że wybierze chociaż osobne łóżka, nie mam zamiaru z nim spać. Mam chłopaka. Weszliśmy do salonu i każdy się na nas spojrzał.

W: Co? - zapytałam zdezorientowana.
F: Nie, nic - to było dziwne.
W: No o co chodzi? - powiedziałam już lekko zdenerwowana.
F: Po prostu zastanawialiśmy się, dlaczego tak szybko wyszliście z domu i nie wzięliście operatora - wzdychnęłam.
B: Nie wasz interes - odburknął za mnie. Już trochę mu przeszło, mam nadzieję, że nie zauważą jego stanu.
Ś: A Tobie co? - mogliby go zostawić w spokoju. Widać po nim, że nie ma humoru. Zaraz, zaraz. Przecież to nie moja sprawa.
B: Nic? - przewrócił oczami i poszedł na górę.
W: Sorki za jego zachowanie, ma gorszy dzień - przeprosiłam wszystkich w jego imieniu - pójdę do niego.

Tak też zrobiłam. Wbiegłam jak najszybciej po schodach, bo bałam się, że zrobi coś głupiego. Jak się okazało, słusznie. Wyrwałam mu woreczek z ręki i weszłam do łazienki. Spuściłam ten syf w kiblu.

W: Gdzie masz resztę? Nie jestem głupia, wiem że masz więcej - udawał, że nie wie o co chodzi.
B: Ale ja nie... - wtrąciłam mu się.
W: Czyli Ci na mnie nie zależy? Okej, wcale nie musimy dzisiaj gadać, ale pamiętaj, że to twój wybór - już miałam wychodzić.
B: Dobrze... Podejdź, pokażę Ci... - wydusił.

Faktycznie pokazał mi wszystko. Przeraziłam się, ponieważ miał tego naprawdę sporo. Kubicki się popłakał, po raz kolejny. Widziałam, że było mu wstyd, i ze czuł się chujowo. Objęłam go mocno, nie chciałam go puszczać. Bartek trochę się uspokoił.

B: Wypierdol to gdzieś Wiktoria, proszę... - szepnął - i jedźmy do tego hotelu...

Zrobiłam to o co prosił. Wyrzuciłam całe to świństwo, a następnie poszłam spakować piżamę i jakieś kosmetyki. Swoją drogą, Patryka dzisiaj nie ma na noc, bo został u Postiego. Wróci za dwa dni, podobno nagrywają jakiś odcinek niespodziankę. Nawet mnie w to nie wtajemniczył. Przyszłam po bruneta i zeszliśmy na dół.

W: My jedziemy do hotelu, musimy wyjaśnić parę spraw, ale na osobności - poinformowałam resztę, a oni głupio się uśmiechnęli.
H: Mhm, grzecznie tam - zachichotała.
W: Boże Hania... Ty tylko o jednym - zaśmiałam się - ale akurat serio jedziemy POGADAĆ - zaakcentowałam.
J: Tak, tak, niech Ci będzie - pokazałam im środkowego palca, a chłopaki włącznie z Kubickim, przyglądali się temu cyrkowi.

Po opuszczeniu budynki, obeszła mnie gęsia skórka. Byłam jedynie w topie, a na dworze było całkiem zimno. Musieliśmy znów poczekać na ubera, bo Bartek nie jest jeszcze do końca trzeźwy. Trzęsłam się z zimna, a Kubicki ewidentnie to zauważył. Zaczął ściągać z siebie czarną bluzę, nie miała na sobie żadnych napisów. Pod spodem miał koszulkę na ramiączkach, i wyglądał w niej zajebiście dobrze. Przegryzłam wargę, na co on uśmiechnął się cwaniacko. Wyciągnął rękę, w której trzymał bluzę i mi ją podał.

W: Nie no weź, nie jest aż tak zimno - mówiąc to, szczęka mi dosłownie latała.
B: Wika, daj spokój, przecież to nic takiego - nie ustępował.
W: Ale Tobie będzie zimno - upierałam się przy swoim.
B: Przy Tobie ciężko o to - powiedział sam do siebie, ale to słyszałam i się zarumieniłam. Przynajmniej tego nie widział przez panującą ciemność - albo przyjmiesz tą bluzę, albo w inny sposób sprawię, że się rozgrzejesz - nie, że nie podobała mi się ta druga opcja, ale wybrałam pierwszą - tak myślałem.

Czekaliśmy jeszcze około 15 minut, ale tym razem ciągle rozmawialiśmy. Czułam się przy nim naprawdę dobrze, jednak z tyłu głowy miałam wszystkie sytuacje, w których mnie okłamał, bądź zostawił. Bałam się mu znowu zaufać. Chciałam by było jak dawniej, chciałam odzyskać mojego Bartka. Ale czy to możliwe, gdy moje uczucia uległy aż takiej zmianie? Pokochałam mojego najlepszego przyjaciela. Gdyby ktoś mi tak powiedział 3 lata temu, zdecydowanie bym go wyśmiała.

W sumie to nie wiem czemu, nigdy nie zwracałam na niego uwagi jako na chłopaka. Zawsze był przystojny, i wiele dziewczyn na niego leciało. Może po prostu bylam zaślepiona Patrykiem, i nie zwracałam uwagi na żadnego innego faceta? Jak teraz o tym myślę, delikatnie szkoda mi Bartka. Zawsze się starał, abym go zauważyła. Przecież wszystkie jego zachowania, wskazywały na jedno. Do dziś pamiętam sytuację po imprezie, jak wyznał mi, że mnie kocha. Myślałam, że to na żarty, albo że to pijackie bełkoty. Jednak teraz zdaję sobie sprawę, że to była prawda. Teraz wiele jego "przypadkowych" słów, nabiera sensu.

Podjechał nasz transport i wsiedliśmy. Oparłam głowę o szybę i oglądałam miasto. Kraków nocą był naprawdę śliczny. Po chwili poczułam, jak Kubicki kładzie swoją rękę na moim udzie. Popatrzyłam na niego, a on tylko pokręcił głową, abym nie protestowała. Stopniowo zaczął przesuwać rękę, do wnętrza mojego uda. Bez przesady, zacznijmy od tego gdzie się znajdowaliśmy. Zepchnęłam jego łapę i popukałam się po czole, żeby dać mu do zrozumienia, że jest głupi.

B: Też Cię kocham - zamilkłam. Niby dużo osób tak do siebie mówi, tyle że on naprawdę mnie kochał. Chyba, że to kolejne jego kłamstwo.

W końcu kierowca się zatrzymał. Zapłaciliśmy mu odpowiednią kwotę, a następnie udaliśmy się do rejestracji. Bartek się tym zajął. Nie byłam do końca do tego przekonana, no ale powiedzmy, że mu ufałam w tej kwestii. Jednak na marne. Wjechaliśmy windą na 10 piętro, i weszliśmy do naszego pokoju. Pierwsze co rzuciło mi się w oczy to łóżko małżeńskie. Czego ja się po nim spodziewałam?

W: Śpisz na podłodze - powiedziałam to oczywiście w żartach.
B: A Ty na balkonie - wystawił mi język.
W: No Bartek, musiałeś wybrać ten pokój? - zaczęłam mu jojczeć.
B: A to moja wina, że innego nie było?
W: Ta, jasne - lekko poddenerwowana weszłam bardziej do pokoju.

Było tu piękne, było tu duże przeszklone okno. Widok był niesamowity. Mimo, że widziałam Kraków nieraz, to teraz wydawał się jeszcze piękniejszy i urokliwy. Wolałam nie wiedzieć ile on wydał na to kasy, napewno sporo. Zanim odbędziemy tą rozmowę poszłam do łazienki się przebrać. Miałam ze sobą dość odkrywczą piżamę, ponieważ reszta była w praniu. Już wiedziałam, że będę czuła dyskomfort, zwłaszcza że mamy jedno łóżko. Najpierw założyłam górę, czyli satynową koszulkę na ramiączkach, z koronką. Potem wcisnęłam na siebie krótkie spodenki, również z tego samego materiału. Ten komplet był w kolorze pudrowego różu, od Victorii Secret. Zmyłam makijaż, i zrobiłam pielęgnację twarzy. Popsikałam się mgiełką, również od tej samej marki, a włosy pozostawiłam rozpuszczone.

Wyszłam z pomieszczenia, i spojrzenie Bartka od razu skierowało się na mnie. Dosłownie poczułam, jak rozbiera mnie wzrokiem. Zignorowałam jego reakcję i położyłam się na łóżku. Teraz Kubicki poszedł się ogarnąć, bo przecież od razu po tej rozmowie idziemy spać. Odpaliłam telefon i przeglądałam tiktoka. Wyświetlała mi się masa editów z Bartkiem, pod którymi wyjątkowo zostawiałam serduszko. Brunet wyrobił się zdecydowanie szybciej niż ja. Był w samych spodenkach, które sięgały mu do kolan. Nie miał na sobie nawet koszulki. Zrobiło mi się gorąco, mimo że byłam ubrana całkiem zwiewnie. Prawdopodobnie się zarumieniłam, bo chłopak uśmiechnął się sam do siebie.

W: To... Co chciałeś mówić? - Bartek wstał i przyniósł wino, a ja zrobiłam pytającą minę.
B: Na rozluźnienie, myślisz że się nie stresuję? - fakt - mam nadzieję, że napijesz się ze mną? - w sumie to nie widzę przeciwwskazań, pokiwałam twierdząco głową. Kubicki podał mi kieliszek, a ja upiłam z niego łyk.
W: Więc słucham - powiedziałam delikatnie, tak aby nie czuł presji. Naprawdę chciałam dać mu szansę.
B: Więc... Wiesz już o tym, że brat Emilki mnie pobił i groził prawda? - skinęłam głową na tak - no właśnie, ale na tym się nie skończyło. Kazali mi dilować narkotykami. Jednak nigdy ich nie wziąłem. Wykonywałem tylko ich polecenia, byłem ich pieprzoną marionetką, ale nigdy nie tknąłem tego syfu. To znaczy, do czasu. Wtedy, jak przerwałem naszą randkę - gdy usłyszałam słowo randka, poczułam motylki w brzuchu. Wiem, że to nie jest odpowiedni moment, no ale co poradzę? - byłem u Emilki, zerwała ze mną. Tym samym, nie musiałem już robić tego, co każe jej brat. Chciałem zapytać Cię o związek, ale Ty znalazłaś coś czego nie powinnaś. To znaczy, wiem jak to wyglądało z Twojej perspektywy, jednak mogłaś mi pozwolić na wytłumaczenie - poczułam przypływ poczucia winy. On to robił dla mnie - z bezradności wziąłem raz, no i dzisiaj drugi, ale tylko tyle. Wiem, że nawet w te dwa dni nie powinienem, ale po prostu czułem się bezsilny. Chciałem na chwilę zapomnieć o tym co się dzieje w mojej głowie, a przede wszystkim chciałem, i nadal chcę Cię odzyskać Wiktoria - skończył. Panowała cisza, bo ja biłam się z własnymi myślami, a on oczekiwał, aż przerwę ciszę.

Sama nie wiem co mam o tym myśleć. Czy mówi prawdę? Raczej tak, wierzę mu. Tak właściwie to go podziwiam, że miał pod ręką towar, a tak czy siak po niego nie sięgnął. Mógł to zrobić nawet z czystej ciekawości. W sensie, zrobił to, ale przeze mnie. Nie mogłam mu nie wybaczyć, tym razem nic takiego nie zrobił, jednak mógł tego nie ukrywać. Przecież nie byłabym zła.

W: Wierzę Ci, ale obiecaj, że już nigdy mnie nie okłamiesz, to ostatnia szansa, zapamiętaj to - szepnęłam i wtuliłam się w niego.
B: Przysięgam, już żadnych tajemnic - poczułam jakieś ciepło rozlewające się w moim sercu. Tym razem naprawdę poczułam, że mówi szczerze. Nie wiem dlaczego, ale czułam to.

Nie poszliśmy spać, tylko ciągnęliśmy rozmowę. Opróżniliśmy dwie butelki wina na pół, a ja już czułam się pijana.

Pov: Bartek

Czułem się szczęśliwy, że pogadaliśmy i mnie zrozumiała. Teraz już musiało być dobrze, ja nie mam żadnych tajemnic, mam nadzieję, że ona też nie. Aktualnie rozmawialiśmy przy winie, o wszystkim i o niczym. Ja byłem lekko wstawiony, ale nie jakoś bardzo. Wika zaproponowała, abyśmy coś obejrzeli. Włączyła jakąś "pikantną" komedię romantyczną. Czułem, że będzie jakieś kiczowate, no ale zmusiłem się do oglądania.

Po godzinie, byłem pozytywnie zaskoczony tym filmem. Dziewczyna odpuściła sobie już alkohol, a ja wypiłem jeszcze dwa kieliszki. Za dużo to nie zmieniło. Gdy w filmie, zaczęło się robić, że tak to nazwę goręcej to Wika zagryzła wargę. Moja głowa, niestety zaczęła tworzyć bardzo niestosowne scenariusze, dotyczące tej małej żmiji.

Wika ciągle się wierciła, i domyślałem się czemu. Nie zarejestrowałem nawet chwili, w której dziewczyna znalazła się na mnie. Siedziała okrakiem, i zaczęła całować moją szyję. Jej jedna ręka powędrowała na dół, a ja sapnąłem.

B: Cholera Wiktoria... - nie przestawała - tak się nie będziemy bawić moja droga - przejąłem inicjatywę i teraz to ja wisiałem nad nią.

Wyglądała naprawdę słodko i tak niewinnie. Jedną ręką, przygwoździłem jej nadgarstki nad jej głową, a te pyskate ustka zatkałem moimi. Pocałunek był długi i namiętny. Jednak po jakimś czasie, tylko tyle mi się znudziło. Chciałem więcej, i zamierzałem to dostać. Pocałunkami schodziłem coraz niżej, zatrzymałem się na brzuchu.

B: Wika jesteś pewna? - mimo wszystko, nie chciałem robić niczego bez jej zgody. Nie jestem takim typem faceta, który chce tylko zaliczyć laskę i nie przejmować się tym, jak potem będzie się czuła.
W: Mhm... - mruknęła z przymkniętymi oczami.

Ona też tego pragnęła, czułem to. Zabrałem się za jej górę. Pomogłem jej ją ściągnąć i przez chwilę zaniemówiłem, a ona to wykorzystała. Popchnęła mnie na łóżko i teraz to ona miała kontrolę. Ale nie moja wina, że się zapatrzyłem, miała piękne ciało.

B: Wiesz, że mnie nie zdominujesz kicia? Ale próbuj - szepnąłem jej do ucha.
W: Lubię wyzwania - musnęła ustami moje ucho.

Ponownie na mnie usiadła i zaczęła się o mnie ocierać. Ja pierdolę. Chyba jednak już przepadłem. Robiła to specjalnie powoli i delikatnie, żeby mnie sprowokować. Skutecznie, bo byłem już cholernie niecierpliwy.

B: Wiktoria proszę... - uległem. Szczerze mówiąc, jeszcze żadna laska nie doprowadziła mnie do takiego stanu. To znaczy wiele próbowało, ale nic z tego.
W: O co mnie prosisz? - drażniła się ze mną. To były pierdolone tortury.
B: Dobrze wiesz o co... Wika kurwa, każda minuta to męka... - co ta dziewczyna ze mną wyprawiała?

W końcu zlitowała się nade mną, i zajęliśmy się sobą. Wkładaliśmy w to wiele uczuć, to nie była zwykła zabawa bez zobowiązań, czy tylko na chwilę. To było zdecydowanie coś więcej.

__________________
siemaaaa

macie w koncu to co niektorzy z was chcieli, ale nie opisze tego bardziej bo dziwnie sie z tym czujeXDDD

BTW LEKKIE NAPROSTOWANIE, JA SIE NIE ZNAM NA NARKOTYKACH, PO PROSTU CHCIALAM UMIESCIC TAKI MOTYW W KSIAZCE, WIEC O TYM TROCHE POCZYTALAM, ZEBY GLUPOT NIE NAPISAC, NIE ZNAM SIE NA TYM SPOKOJNIE

to tyle chyba, buziakiii💋

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro