25. Przecież nic się nie stanie jak raz wezmę...
Pov: Bartek
Nie wiedziałem, czy mam się odzywać czy nie. Po prostu zastygłem w bezruchu, i trudno było mi się odezwać. Było już tak dobrze...
B: Wiktoria to nie tak... Posłuch... - przerwała mi.
W: Nie mam zamiaru słuchać narkomana - powiedziała oschle - "już nic przed Tobą nie ukrywam" - powtórzyła moje słowa - ćpaj sobie ile chcesz, ale mnie w to nie mieszaj. I szczęśliwego związku z Emilką, może ją też poczęstuj - zaśmiała się ironicznie i wyszła z pokoju.
Nawet nie dała mi się wytłumaczyć. Przecież ja tego nawet nigdy nie wziąłem... Ja to robiłem dla niej. Ja dla niej kurwa żyłem. Znowu wszystko się sypie. Spojrzałem na ten woreczek i wpadłem na bardzo głupi pomysł. Otworzyłem go i wysypałem zawartość na szafkę. Zrobiłem tak zwaną "kreskę".
B: Przecież nic się nie stanie jak raz wezmę... Ludzie mówią, że to pomaga - mówiłem sam do siebie - i tak już wszystko zjebałem, co mogę stracić?
Wciągnąłem. I tym samym wszedłem w niezłe bagno. Po kilku minutach, poczułem, że zaczynają działać. Zakręciło mi się w głowie, ale nie trwało to bardzo długo. Podobno tak jest, po pierwszym razie. Nie przejmowałem się tym, jakie konsekwencje to za sobą niesie. Byłem w chuj przybity, ale po kokainie nastrój mi się poprawił, a świat nabrał kolorów.
Pov: Wiktoria
To wszystko nie miało żadnego sensu. Nigdy nie zauważyłam, aby Bartek zachowywał się jak po narkotykach. Kiedyś o tym czytałam, wiem jak to rozpoznać. Ale jak niby inaczej wytłumaczę to, co tam znalazłam? Nie miałam pojęcia co to za narkotyk, i szczerze wolałam nie wiedzieć. Sama już zwątpiłam w to czy go kocham. Przecież on mnie tyle razy okłamał, a do tego jest ćpunem? Musiałam umieć wystawiać granice. Zniosłabym i wybaczyłabym naprawdę wiele, ale nie chcę mieć żadnego do czynienia z narkomanem. Jeszcze wpadłabym w ten syf razem z nim, a dobrze wiem jak z trudno tego wyjść. No właśnie.
Nie wiedziałam czy powinnam komuś mówić. Może on potrzebuje pomocy? Nagle usłyszałam jakiś hałas z korytarza. Wyszłam przed drzwi i się rozglądnęłam. Cholera. Bartek stał za barierką, i wyglądał jakby chciał skoczyć. Niby nie zabiłby się, może jedynie coś złamał i miał nauczkę, ale nie mogłam na to pozwolić. Powoli do niego podeszłam.
W: Bartek... Chodź tu do mnie - odwrócił się i zrobił rozczuloną minę. Miał powiększone źrenice, zajebiście. Nie miałam pojęcia, jak obchodzić się z osobami na fazie.
B: Martwisz się o mnie? - gdyby nie fakt, że jest po narkotykach, byłoby to całkiem słodkie. Nie odpowiedziałam na pytanie.
W: Chodź, możesz sobie coś zrobić - podałam mu rękę.
B: No i co? Życie jest do dupy - czytałam kiedyś, że to tak zwany zjazd. Przez narkotyki, w mózgu dzieje się huśtawka emocji. Najpierw człowiek jest w euforii, ma poczucie mocy. A później staje się apatyczny, pozbawiony szczęścia. Z zażywaniem narkotyków wiąże się wiele powikłań, na przykład zaburzenia osobowości, zaburzenia lękowe, depresyjne, czy nawet schizofrenia.
W: Proszę - i tym jakoś go przekonałam. Z trudem pomogłam mu przejść na moją stronę, a on przytulił się do mnie mocno - co konkretnie brałeś? - zamierzam o tym poczytać.
B: Nie wiem... Chyba kokainę - wymruczał wpół przytomny. Gdy był pod wpływem, nie umiałam być na niego zła. Nawet przez moment miałam wyrzuty sumienia, że może za ostro zareagowałam. Ale wiem, że jak wytrzeźwieje, mój stosunek do niego zmieni się.
W: Mhm, okej - wzięłam go pod ramię - idziemy. Ale musimy współpracować, sama Cię nie uniosę, a nikogo nie zawołam - dotarliśmy do jego pokoju. Wszystko robiłam delikatnie.
Otworzyłam drzwi, a następnie podprowadziłam go do łóżka. Miałam w planach, aby się na nim położył, jednak on usiadł. Zrobił coś, na co nie do końca byłam gotowa, mimo że to nie pierwszy raz. Chciał mnie pocałować, ale się odsunęłam. Nie teraz... Tak właściwie to nigdy, nie chcę się już do niego zbliżać.
B: Proszę... Błagam kurwa, tylko na moment - szepnął - tylko Ty mi możesz pomóc, Wiktoria proszę...
Nie odpowiedziałam. Nie pocałowałam go. Po prostu wyszłam z pokoju. Bałam się, że ulegnę, już byłam na skraju. Ciężko jest sprawić, żeby był mi obojętny. Ale muszę zacząć tak robić. Nie może być w moim życiu, tak ważną osobą. Jednak los chce inaczej. Będzie mnie tylko ranił, a ja muszę w końcu o siebie zadbać.
Zeszłam na dół, w celu zrobienia sobie cappucino. Obok mnie stanął jakiś chłopak. Uniosłam głowę i był to Patryk. Patrzyliśmy sobie przez dłuższą chwilę w oczy.
P: Wiesz, że pierwsze co mi się w Tobie spodobało, to Twoje oczka? - odezwał się pierwszy. Nie wiedziałam co odpowiedzieć, ale czułam, że zaraz stanie się coś złego - sorry... Nie wiem czemu to powiedziałem - powiedział już trochę przygaszony.
W: Spoko, nic się nie stało - wróciłam wspomnieniami do czasów, jak byliśmy razem - też czasami za nami tęsknie - nagle Patryk złączył nasze usta. Nie odepchnęłam go, tylko oddałam pocałunek. Patryk posadził mnie na blacie i kontynuowaliśmy, aż ktoś zszedł na dół. Szybko zeskoczyłam.
B: Nie przeszkadzajcie sobie... Ja tylko po wodę - był ewidentnie smutny. Ale nie zamierzałam się nad nim użalać.
P: Stary co Ci? - zapytał.
B: Nic, a co ma być? - syknął.
P: Jezu, tylko zapytałem, wyluzuj - podniósł ręce w geście obronnym.
B: Kostek kazał mi powiedzieć, że jak chcesz to możesz do nas wbić - mruknął - oglądamy mecz. Ale jak jesteś zajęty to nie musisz - wzruszył ramionami. Patryk tego nie skomentował.
P: Pogodziliście się? - Bartek odpowiedział ciche "ta".
Nie odrywałam od niego wzroku. Starałam się zrozumieć moje uczucia. Czy można kochać dwie osoby? Może ja tylko szukam pocieszenia po Bartku? Nie, raczej nie. Nie kocham Kubickiego, to było tylko zauroczenie. Z Patrykiem będzie mi lepiej, znamy się bardziej...
P: Wiktoria, przepraszam, że to powiem, ale kocham Cię - spuścił głowę w dół - to zerwanie to był błąd... - i w tym momencie zrobiłam coś głupiego.
W: Ja Ciebie też kocham - sama nie wiem co czuję.
To wszystko miesza mi tak w głowie, że nie wiem nic. Przecież ja nie kocham już Patryka... Może jako przyjaciela, ale nic więcej. Co ja do cholery zrobiłam? Dałam mu nadzieję. Jestem tak okropna, nienawidzę siebie. Czułam, że będę miała nawrót stanów depresyjnych.
P: Możemy spróbować jeszcze raz? Chcę o nas zawalczyć - tylko, że ja nie chcę... Chcę, żeby to Bartek o mnie walczył. Ale nie, on musi zniknąć z mojego życia. Może uda mi się pokochać Patryka na nowo..? Żeby pokochać nową osobę, trzeba przestać kochać poprzednią.
W: Jasne - uśmiechnęłam się, a on pocałował mnie w policzek.
___________________
heeeeeeeej
PRZEPRASZAM ZA TO, SERIO OBIECUJE ZE BEDZIE HAPPY END
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro