18. A później było... ciekawie
Pov: Wiktoria
Przeczuwałam, że coś jest nie tak, nie chciałam spać z nim w jednym łóżku, bo wiem, że już dziś zaczęłabym ten temat, a wolałabym na spokojnie w dzień. Zostawiłam mu karteczkę, że źle się czuję i wolę spać na kanapie w salonie. Zabrałam ze sobą jakiś koc i ruszyłam na dół. Jeszcze w moim pokoju przebrałam się w piżamę, i na szybko zmyłam makijaż. Zanim zasnęłam wypiłam jakieś wino i położyłam się na kanapie, a potem zamknęłam oczy.
Pov: Bartek
Suszyło mnie w gardle, dlatego zszedłem do kuchni, ale w salonie zauważyłem Wiktorię śpiącą na kanapie. Jebać to picie, podszedłem do niej i delikatnie szturchnąłem w ramię. Popatrzyła ma mnie przymrużonymi oczami, wyglądała turbo słodko.
W: Hm? - ziewnęła.
B: Co Ty tutaj robisz? - czułem od niej alkohol - chwila, czy ty piłaś?
W: Śpię? Nie widać? - odpowiedziała pytaniem na pytanie, ale na to drugie już nie, mała żmija.
B: Dobrze wiesz co mam na myśli.
W: Nie, nie mam pojęcia o czym mówisz, doprecyzuj - zaraz ją uduszę, przysięgam. Popatrzyłem na nią już trochę wkurzony - oj boże, a czy to takie ważne? Nie chcę o tym gadać, okej? - Do głowy przyszło mi jedno.
B: Zerwaliście? - Zapytałem prosto z mostu.
W: Co? Nie - powiedziała przybita.
B: Dobra, w każdym razie śpisz u mnie.
W: Nie - odpowiedziała złośliwie.
B: A właśnie, że tak i nie masz nic do gadania, nie będziesz tu spała - powiedziałem stanowczo.
W: Będę - upierała się. Był środek nocy, nie miałem na to siły. Podniosłem ją i przerzuciłem przez ramię. Wierciła się, biła mnie pięściami w plecy i kopała.
B: Przestaniesz? - zapytałem starając zachować spokój.
W: Nie - ta dziewczyna wyprowadzała mnie z równowagi, w końcu doszliśmy do mojego pokoju i rzuciłem ją na łóżko. Patrzyłem na nią przez chwilę z góry, ona jest tak nieziemsko piękna...
Miałem ochotę ją pocałować, ale wiem że wyznaczyła pomiędzy nami pewną granicę. Usiadłem na skraju łóżka i zacząłem przeglądać telefon. Nagle ktoś, czyli Wiktoria wyrwała mi go i wyrzuciła na drugi koniec łóżka. Popchnęła mnie tak, że opadłem plecami na materac,
próbowałem wstać, jednak nic z tego, jako broni używała swoich paznokci.
B: Wika... - powiedziałem ciężko oddychając.
W: Tym razem to Ty siedź cicho - powiedziała dominującym tonem głosu. O kurwa. Nie mogłem pęknąć, przecież ona mnie rano znienawidzi, chociaż z drugiej strony...
Ta mała wredota, wsunęła ręce pod moją koszulkę i zaczęła jeździć paznokciami po moim ciele zahaczając o okolice podbrzusza. Naprawdę próbowałem zachować zdrowy rozsądek, ale to było niemal niemożliwe. Nachyliła się, złapała mój podbródek i mnie pocałowała, a ja oczywiście oddałem pocałunek. Nie myślałem już trzeźwo, przekręciłem nas tak, że teraz to ona leżała plecami na pościeli.
Schodziłem pocałunkami coraz niżej, zostawiając kilka malinek, zapominając że ona ma chłopaka. Wiktoria nie protestowała, miałem nadzieję, że tym razem nikt ani nic nam nie przerwie. Miałem wyjebane w to co się stanie, dla mnie liczy się teraz.
Wiki pomogła ściągnąć mi bluzkę i się trochę zagapiła, co połaskotało moje ego. Pomogła mi również z dolną częścią garderoby, a później było... ciekawie.
Pov: Wiktoria
Tego poranka obudziłam się w objęciach... Bartka. Nie byłam zdziwiona ani zła. Pamiętałam wszystko, nie byłam bardzo pijana. Potrzebowałam zapomnieć, o moich podejrzeniach co do Patryka. Ta, wiem że to nie jest żadne rozwiązanie i prawdopodobnie tylko pogorszy sprawę.
Poczułam, że budzi się Kubicki. Widać było po nim, że jest przerażony, ale ja tylko się uśmiechnęłam, na co spojrzał na mnie pytająco.
W: Po prostu o tym zapomnijmy - odezwałam się pierwsza. Bartek ewidentnie posmutniał, ale nie wiem dlaczego, może ma wyrzuty sumienia? W końcu ma dziewczynę, o tym nie pomyślałam, kurwa...
B: Ta.
W. Przepraszam, wiem że teraz pewnie boisz się o Twój związek z Emi - spojrzał na mnie zdezorientowany.
B: Eee, nie, co będzie to będzie - serio? Po raz kolejny jej współczuję, chociaż to ze mną ją zdradził... Oboje byliśmy winni. W każdym razie, skoro nie o Emilkę chodzi to o co?
Wstałam z łóżka i ubrałam się w piżamę, a następnie bez słowa zeszłam na dół. Każdy się dziwnie na mnie popatrzył, a dokładniej na moją szyję... Ja pierdolę.
P: Odcisnęły Ci się poduszki po nocce na kanapie? - Powiedział z ironią w głosie, i zaśmiał się kpiąco.
W: Patryk ja... - podeszłam do niego, na blacie leżał jego telefon i akurat teraz dostał wiadomość "ostatnio byłeś cudowny, spotkamy się dziś? Mam nowy komplet bielizny, spodoba Ci się." Automatycznie zebrało mi się na wymioty. Na początku nie zarejestrowałam tego co to oznaczało, po prostu ta wiadomość była obrzydliwa. Po chwili dotarła do mnie cała reszta, w moich oczach pojawiły się łzy - Ty masz czelność to komentować? Jak długo to trwa? I kto to do cholery? - krzyczałam przez łzy, a każdy się na nas patrzył.
P: Wiktoria, to nie tak... - Ja przynajmniej nie próbowałabym wymyślać wymówek. Jak widać, oboje byliśmy w zakłamanym związku.
W: Nie chcę Cię słuchać - odwróciłam się i zakryłam usta dłonią. Hania, Fausti, Julita, Oliwier i Bartek byli tego świadkami. Lepiej być nie mogło.
Wybiegłam z domu, a za mną Bartek.
W: Daj mi spokój, chcę być sama, a to wszystko Twoja wina! Żałuję, że Cię kiedykolwiek poznałam! - I w tej chwili, w emocjach powiedziałam o kilka słów za dużo.
____________________
Hejaaaa, co tam u was?
Ojojoj, co to sie porobilo w tym rozdziale
Ja sie mega jaram, bo w sumie juz dxis jade na koncert 3 kroli, aaaa!
Przepraszam ze was tak torturuje, ciaglymi klotniami Bartka i WikiXD Ale spokojnie, bedzie happy end... chyba
No nie wiem, okaze sie 🤫
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro