#19
Michael
Kilka godzin wcześniej...
Szef podał mi godzinę i miejsce naszego spotkania. Chciałem z nim porozmawiać o jego planie, dotyczącym Grace.
Wyszedłem z domu od razu po przeczytaniu wiadomości. Wsiadłem do samochodu, który zostawiłem kilka ulic dalej i pojechałem na spotkanie. Droga zajęła mi półtorej godziny. Na miejscu zobaczyłem stary magazyn, a przed nim dwóch mężczyzn. Jednego znałem. Zaparkowałem kilkanaście metrów od nich i ruszyłem w stronę budynku. W przejściu spotkałem chłopaka, z którym Grace była na randce. Złapałem go za ramię, powodując, że się zatrzymał.
- Czego chcesz? - zapytał, wyrywając z uścisku rękę.
- Porozmawiajmy - powiedziałem.
- Nie mamy o czym. Spieszę się do... -zaczął, ale mu przerwałem.
- Grace - powiedziałem, dając mu zrozumienia, że mamy wspólny temat do rozmowy.
Spojrzał na mnie w dziwny sposób i pokazał, abym za nim poszedł. Zrobiłem tak, a chwilę pózniej byliśmy w jednym z pomieszczeń magazynu.
- Jest coś, o czym nie wiem. O co chodzi z Grace? - zapytałem.
- Stary - westchnął. - Nie zagłębiaj się w to.
- Nie mogę. Siedzę już w tym po uszy.
Popatrzył na mnie kolejny raz. Miałem wrażenie, że próbuje sobie coś przypomnieć.
- Ty - wskazał na mnie placem. - Byłeś wtedy w kinie.
- Widziałeś mnie...
- Chłopie, nie dało się nie zauważyć. Próbowałeś udawać, że na nią nie patrzysz, ale kilka razy prawie leżałeś na fotelach przed sobą - zaśmiał się.
- Szef mi kazał - broniłem się.
- Mi też kazał wziąć ją na randkę, ale nie zaangażowałem się w to tak bardzo, jak ty - kręcił głową z uśmiechem na twarzy. - Lecisz na nią.
- Nie pieprz głupot i mów, o co w tym wszystkim chodzi.
Przez kolejne pół godziny opowiedział mi o wszystkim. Na mojej twarzy gościło przerażenie na zmianę z nienawiścią. Człowiek, który uratował moje życie, był potworem. Dowiedziałem się, co spowodowało jego obsesję na punkcie Grace, ale nawet to, nie usprawiedliwiało go.
- Już dawno bym zrezygnował, ale on ma moją siostrę - powiedział ze łzami w oczach. - Rozumiesz? Moja mała siostrzyczka musi przeżywać piekło.
Po usłyszeniu całej historii, poczułem, że także mam mokre oczy.
Wybiegłem z pomieszczenia, w którym rozmawiałem z blondynem i zacząłem krzyczeć. Do środka wszedł jeden z mężczyzn, stojących przed magazynem.
- Zamknij się! - krzyknął. - Szef jest w podziemiach. Idź do końca i zejdź po schodach.
Zrobiłem tak, jak powiedział. Na dole zobaczyłem ogromne drzwi, a przed nimi kolejnych ochroniarzy. Spojrzeli na mnie i zaprosili ruchem głowy do środka. Wszedłem do kolejnego pomieszczenia. Na środku stał szef, a pod ścianami ustawieni byli następni goryle. Podszedłem do mężczyzny, dla którego pracowałem i uderzyłem go w twarz. Ochroniarze automatycznie ruszyli w naszą stronę, ale powstrzymał ich machnięciem ręki.
- Zmieniłeś się, Michael.
- Odchodzę. Nie zamierzam patrzeć, jak niszczysz tę dziewczynę - powiedziałem.
- Będziesz. Zostaniesz ze mną do końca. Razem sprawimy, że ta smarkula pożałuje, że żyje.
- To twoja córka! - krzyknąłem.
- Gówno prawda. Moja córka nie żyje - powiedział. - A w tej dziewczynie nie ma nawet kropli mojej krwi. Wiesz o tym.
- Co to zmienia? - zapytałem. - Wychowałeś ją.
- Masz rację, ale żałuję tego. Przeklinam dzień, w którym zakochałem się w jej matce.
Pomyślałem, że to mnie już nie dotyczy i wróciłem do początkowego tematu.
- Odchodzę - powiedziałem i ruszyłem w stronę drzwi.
- Chłopaki! - krzyknął. - Wiecie, co robić.
W jednej chwili, wszyscy ochroniarze, którzy stali grzecznie pod ścianą, rzucili się na mnie. Poczułem uderzenia na twarzy i brzuchu. Nie wytrzymywałem z bólu, więc upadłem na ziemię. Nie zaprzestali swoich działań. Zaczęli mnie kopać i okładać pięściami po całym ciele.
- Wystarczy - powiedział szef.
Ochroniarze odeszli ode mnie i wrócili na swoje miejsce.
- Wrócisz do domu i nadal będziesz robił, co mówię.
Leżałem i patrzyłem, jak wszyscy wychodzą z podziemi. Zostałem tam sam. Czułem okropny ból w brzuchu i na plecach, a moje ubrania były zakrwawione. Próbowałem się podnieść, ale nie udało mi się to. Postanowiłem zostać w miejscu i nie ruszać się. Leżałem, zbierając siły. Po jakimś czasie udało mi się wstać. Przeszedłem kilka kroków i ponownie upadłem. Nie poddałem się i powoli się podniosłem. Idąc do samochodu, zauważyłem, że mam problem z kolanem. Nie mogłem poruszać nim tak, jak wcześniej. Usiadłem na fotelu kierowcy i oparłem głowę na zagłówku. Siedziałem w aucie przez kilka godzin. Nie miałem na nic siły.
Kilka minut po pierwszej w nocy, pojechałem do szpitala. Ból był nie do wytrzymania. Na miejscu zajęli się moim kolanem i brzuchem. Chcieli także opatrzyć rany na twarzy, ale protestowałem. Dali mi środki przeciwbólowe i nalegali, abym został na obserwacji. Odmówiłem i wbrew zaleceniom lekarzy, pojechałem do domu. Zaparkowałem dwie ulice dalej, a pozastałą drogę przeszedłem na nogach. Kolano nadal mnie bolało, ale powiedzieli mi, że to nic poważnego.
Kilka minut po trzeciej wszedłem do domu i zastałem Grace.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro