Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

#1


Są wakacje, więc nie muszę chodzić do szkoły. Wstałam o ósmej. Poszłam do łazienki, aby się odświeżyć i przebrać w coś innego niż piżama, którą miałam na sobie. Padło na czarną, luźną koszulkę i spodenki tego samego koloru. Po wykonaniu tych czynności chciałam zejść na dół, aby zrobić sobie śniadanie. Gdy przechodziłam obok pokoju matki, usłyszałam jej rozmowę przez telefon.

- Dzisiaj o dziewiętnastej? Tak, tak. Moja córka też będzie, więc nareszcie ją poznasz. Kocham cię - i zakończyła rozmowę.

Kto by pomyślał, że moja matka sobie kogoś znalazła i są już nawet na etapie przedstawiania siebie rodzinie. Zobaczymy, co z tego wyjdzie...

Zeszłam na dół do kuchni, tak jak planowałam i zaczęłam przygotowywać śniadanie. Moje umiejętności kucharskie są na poziomie przedszkolaka, więc stać mnie tylko na płatki z mlekiem. Gdy zaczęłam jeść, do kuchni weszła moja matka.

- Dzień dobry, kochanie - powiedziała radośnie.

- Ta... - warknęłam. Nigdy nie kryłam niechęci do swojej matki. Kiedyś byliśmy szczęśliwą rodziną. Ja, mama i tata, ale wydarzyło się coś, co sprawiło, że nie mogę patrzeć na tę kobietę.

- Dzisiaj przychodzi mój narzeczony - powiedziała, a ja prawie się udusiłam swoimi płatkami.

- Przepraszam, kto? - zapytałam z nadzieją, że się przesłyszałam.

- Mój narzeczony, Michael - powiedziała i szczerzyła się jak głupi do sera. - Chciałabym, abyś w końcu go poznała.

Gdyby nie to, że strasznie ciekawiło mnie jak wygląda ten ,,szczęściarz'' to nawet by mnie nie zobaczyli w tym czasie w domu, ale coś mi mówiło, że może być ciekawie.

- O której? - zapytałam, nie dając po sobie poznać, że już wszystko wiem.

- O dziewiętnastej ma tutaj przyjść - powiedziała.

- Będę - odpowiedziałam bez emocji.

***

Jest osiemnasta trzydzieści. Za pół godziny przyjdzie facet mojej matki. Nie wiem czemu, ale chce mi się śmiać za każdym razem, gdy nazywa go swoim narzeczonym. Chyba coś jest ze mną nie tak, ale nie mogę sobie jej wyobrazić u boku jakiegoś mężczyzny.

Ubrałam się w czarną, krótką sukienkę z dekoltem w serce i czerwone szpilki. Włosy zakręciłam na lokówce i pozwoliłam im opaść swobodnie na moje ramiona. Pomalowałam się delikatnie i byłam gotowa. Usłyszałam dzwonek do drzwi i po chwili wołanie matki.

- Grace, zejdź na dół!

Jak posłuszna córeczka zeszłam na dół i w momencie, gdy zobaczyłam narzeczonego matki, stanęłam jak wryta. Młody, wysoki, idealnie zbudowany mężczyzna z czarnymi jak smoła włosami, stał obok mojej rodzicielki i trzymał ją za rękę. Gdy przeanalizowałam jego całą sylwetkę, ocknęłam się i podeszłam do niego. Wyciągnęłam rękę i przedstawiłam się. Odwzajemnił gest i uśmiechnął się do mnie. Boże, jaki on ma uśmiech. Nie dziwię się, że moja matka na niego poleciała, ale co on widzi w kobiecie z czterdziestką na karku i z dzieckiem w domu?

Po chwili siedzieliśmy przy stole i podczas wspólnej kolacji zdążyłam dowiedzieć się, że ma dwadzieścia sześć lat, pracuje jako mechanik i był już kiedyś żonaty. Widziałam także, że moja matka wpatruje się w niego jak w obrazek i jest w nim zakochana po uszy.

Gdy im się przyglądałam, wpadłam na pewien pomysł. Chciałam sprawić, aby kobieta, która mnie urodziła i pozbawiła ojca, cierpiała. Postanowiłam uwieść narzeczonego mojej matki.

---

Przepraszam za wszystkie błędy.





Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro