
rozdział 8
W radiu leciały piosenki, ale Karolina niezbyt zwracała na nie uwagi. Wjeżdżając na parking lotniska, miała nadzieję znaleźć jakieś wolne miejsce blisko wyjścia, choć doskonale wiedziała, że było to raczej niemożliwe. Lotniskowe parkingi zawsze były zawalone samochodami, niezależnie od pory roku. Wbrew pozorom, bardzo dużo osób wyjeżdżało poza granice Polski, chociażby na wakacje.
Karolina zaparkowała ostatecznie na drugim piętrze, ogromnego parkingu i niemalże od razu skierowała się w stronę windy. Wiedziała, że jej matka i siostra niedługo powinny wychodzić z odprawy i to w budynku lotniska zamierzała na nie poczekać. Było tam o wiele ciepłej, niż na zewnątrz, a tłumy w tamtym momencie nie miały dla niej najmniejszego znaczenia. Liczył się jedynie fakt, że za kilka minut miała spotkać swoich bliskich, których nie widziała naprawdę długi okres czasu.
Czekanie na matkę i siostrę było katorgą, ale kiedy tylko Karolina dostrzegła je na horyzoncie... To był impuls, kiedy ruszyła w ich stronę wręcz biegiem, po czym wpadła w ramiona Nicole, ściskając ją tak mocno, że aż podniosła ją do góry. Nastolatka zaśmiała się cicho, ciesząc się z ponownego spotkania z siostrą. Kochała ją nad życie i każdy dzień, kiedy jej nie widziała, był jak rok.
- Cześć, kochanie. - przywitała się Andżelika, przytulając starszą z córek do swojej piersi. Nie można było zaprzeczyć, że również ją kochała. - Jesteś sama, czy twój tata też z tobą jest?
- Przyjechałam sama, tata jest w domu. - wyjaśniła pokrótce Karolina, nie mogąc powstrzymać uśmiechu. W środku miała ochotę skakać ze szczęścia. - Jak lot? Jak się w ogóle czujecie?
- Jesteśmy zmęczone, ale tak to świetnie. - odparła od razu kobieta, ponownie łapiąc rączkę od swojej walizki.
Andżelika przez całą drogę na parking, gdzie Karolina zostawiła samochód, słuchała rozmowy swoich córek, nie kryjąc swojego uśmiechu. Choć nie mogły się spotykać tak często, jakby chciały, to widziała ogromną więź między nimi i nie mogła wyjść z podziwu. Były różne.
Nicole uwielbiała malować, oglądała mnóstwo filmów i seriali, miała sporo znajomości w szpitalu, czy szkole. Łatwo łapała kontakt z innymi, pomimo swojej choroby. Dzieliła się swoją sztuką i zachęcała innych do pokazywania siebie. Była pozytywną osobą, której nie dało się nie lubić. Biła od niej pozytywna energia, którą zarażała ludzi wokół siebie. Była promyczkiem nadziei w gorszych dniach.
Karolina natomiast była zapaloną miłośniczką hokeja, który był całym jej światem. Świetnie jeździła na łyżwach, potrafiła dogadać się niemalże z każdym, nie zwracając uwagi na odmienne poglądy, czy zdanie. Była opanowana, kiedy wymagała tego sytuacja, ale potrafiła stać się "bestią", kiedy ktoś dokuczał jej, czy jej bliskim. Uwielbiała czytać. Od najmłodszych lat przyjaźniła się z trzema dziewczynami, które, choć tak różne od niej, stały się jej najlepszymi przyjaciółmi.
Jedyną wspólną rzeczą, jaką posiadały Nicole i Karolina, był fakt, że były dla innych ogromnym oparciem w trudnych chwilach.
- Ja z przodu! - zawołała Angel, kiedy całą trójką dotarły w końcu do samochodu Karoliny.
Andżelika spojrzała na swoją starszą córkę, która tylko uśmiechnęła się szeroko. Zaraz podeszła do niej bliżej, pomagając jej wsadzić walizki do bagażnika. Kiedy Karolina go zamknęła, kobieta zatrzymała ją, zanim zdążyła ruszyć do drzwi od samochodu.
- Coś się stało?
- Odwieziesz mnie do dziadków, dobrze? - odezwała się, na co dziewczyna od razu pokiwała głową. Nie miała z tym najmniejszego problemu, taki też był plan od samego początku. - Zajmij się dobrze Nicole. Przyleciałyśmy tu z lekkim ryzykiem, jest z nią gorzej, nawet jeśli tego nie widać.
- Zajmę się nią najlepiej, jak się tylko da. - zapewniła Karolina, nie dziwiąc się obawom matki. Sama by je miała na jej miejscu. - Wsiadaj, zajedziemy też do maka na jakiś obiad, czy coś. - dodała ze śmiechem, po czym wsiadła do samochodu, nieświadoma, że na twarzy jej matki pojawił się delikatny smutek.
~*~
- Tato!
Obserwowanie, jak Nicole rzuciła się wręcz na swojego ojca, łapało za serce. Dziewczyna o mało nie przewróciła mężczyzny, który w porę utrzymał równowagę, ściskając ją mocno. Patrzenie na nich sprawiało, że Karolinie chciało się płakać. Mogła patrzeć na nich godzinami, mogła przyglądać się ich relacji przez lata, ale nie pozwalał jej na to wtedy mróz panujący na zewnątrz.
- Nie wiem, jak wy, ale ja się chować do domu. Marznę. - powiedziała Karolina, wnosząc torby siostry do budynku.
Nicole i Tadeusz weszli zaraz za nią, dostrzegając jednak, że dziewczyna zdążyła ściągnąć i kurtkę i, buty. Skierowała się też prosto do kuchni, zostawiając bagaż nastolatki w przedpokoju. Kiedy i oni się tam znaleźli, zauważyli, że Karolina zaczęła robić dla nich wszystkich herbatę.
- Miło jest tu wracać. Chciałabym to robić częściej. Uwielbiam Polskę. - odezwała się Nicole, opierając głowę o swoją rękę. - Kiedyś próbowałam namówić mamę do powrotu, ale powiedziała, że to nie jest dobry pomysł. Uważa, że w Stanach są lepsi lekarze.
- Martwi się o ciebie, to oczywiste. - zauważył Tadeusz, zerkając na obie swoje córki. Kochał je równie mocno.
- Ale nie lepiej byłoby, gdybyśmy byli wszyscy razem? - spytała młodsza z sióstr, wzdychając cicho. - Znaczy, ja rozumiem, że ty i mama się raczej nie zejdziecie, ale fajnie byłoby się kiedyś spotkać we czwórkę. To lepsze, niż rozmowy przez internet. Zjedlibyśmy sobie wszyscy razem obiad, poszli do kina albo na spacer. - dodała, ale żadne z jej towarzyszy jej nie odpowiedziało. Oboje unikali jej wzroku. - Karolcia, powiedz coś. Powiedz, że byłoby cudownie, gdybyśmy wszyscy...
- To się raczej nigdy nie zdarzy, Angel. - powiedziała Karolina zgodnie z prawdą, już dawno przestawiając wierzyć, że ich rodzina mogła być w komplecie. - Nie zrozum mnie źle, bo też bym bardzo chciała, żeby nasza rodzina była jak każda inna. Miło by było, gdybyście z mamą nie mieszkały w Stanach, ale wiem, że taka sytuacja jest najlepszym rozwiązaniem. Potrzebujesz dobrych specjalistów, by wyzdrowieć.
- Naprawdę wierzysz, że wyzdrowieję?
Tadeusz i Karolina nieświadomie spojrzeli na siebie, jakby próbując uzgodnić zgodną wersję odpowiedzi. Choć nikt nigdy nie mówił tego głośno, każdy z nich zdawał sobie sprawę, że szansa na całkowite wyzdrowienie Nicole graniczyła z cudem. Nawet lekarze nie dawali jej szans. Mimo to, jej bliscy starali się myśleć pozytywnie w tej całej sytuacji i nie pokazać Angel, że bolał ich fakt, iż chorowała.
- No błagam! - zawołała Nicole, unosząc głowę ku górze.
- Nie zaczynajmy tego tematu. - powiedziała natychmiast Karolina, stawiając przed siostrą i ojcem kubki z herbatą. Sama po chwili wzięła do ręki swój i upiła z niego łyk. - Mam dla ciebie małą niespodziankę, później ci pokażę.
- Macie przede mną jakieś tajemnice? - zagadnął Tadeusz, kryjąc swój uśmiech za trzymanym przez siebie kubkiem.
- Proszę cię, nawet nie wiesz, ilu rzeczy o mnie nie wiesz. - zaśmiała się Karolina, świadoma jednak, że mężczyzna wiedział zdecydowanie więcej, niż by w ogóle chciał. - Nie będę ukrywać, że nie wiesz o niektórych sprawach. I tak ma pozostać.
- Niech wam będzie. - odpowiedział od razu mężczyzna, uśmiechając się już szerzej. - Ogarnijcie się i idźcie spać. Jest już dość późno, Nicole jest pewnie zmęczona.
- Przebiegłabym wokół domu kilka razy. - zaśmiała się Nicole, mimo to czując zmęczenie, o którym mówił jej ojciec. Była też jednak rozemocjonowana przyjazdem do Polski.
Po jeszcze krótkiej rozmowie, obie dziewczyny udały się ostatecznie do swoich pokoi. Podczas gdy Nicole przebywała u siebie, Karolina zdążyła się szybko wykąpać i gotowa wróciła do swojego pokoju, informując po drodze siostrę, że mogła iść do łazienki. Sama rozejrzała się po pomieszczeniu, uśmiechając się na widok wiszących na ścianie zdjęć z siostrą. Pamiętała każdą z sytuacji, w jakich były robione i cieszyła się, że ktoś postanowił uwiecznić tamte chwile.
Karolina podskoczyła lekko, kiedy ktoś zapukał do jej drzwi. Odruchowo do nich podeszła i otworzyła, dostrzegając po drugiej stronie swoją siostrę, która trzymała w dłoni swojego ukochanego pluszaka. Choć miała czternaście lat, wyglądała wtedy jak małe dziecko, które przychodziło w nocy do swoich rodziców, bo nie mogło spać. Tak się też wtedy Karolina czuła, dlatego bez oporów wpuściła dziewczynę do środka, ciesząc się, że w ogóle tam przyszła. Miała jej w końcu do pokazania pewną rzecz.
- Obiecałam zrobić dla ciebie pewną rzecz i zrobiłam to, także nie dziękuj. Było to... Dziwne doświadczenie, ale nikt nie miał z tym jakiegoś wielkiego problemu.
- Nie gadaj! Zrobiłaś to dla mnie? - odezwała się Nicole, a kiedy Karolina przytaknęła skinieniem głowy, rzuciła się wręcz na nią, przygniatając swoim ciałem. - Jesteś wielka. Kocham cię, kocham cię, kocham cię.
- Jutro będziesz miała okazję ich poznać. - powiadomiła Karolina, wyswobadzając się z uścisku dziewczyny i wracając do poprzedniej pozycji.
- Macie trening?
- A kiedy ja nie mam treningu? - zaśmiała się Karola, co udzieliło się i jej siostrze. - Pisałam do nich dzisiaj rano i zgodzili się jutro przyjść na lodowisko. Nie będziemy mieć treningu, chyba że będą tego bardzo chcieli. Znając ich, coś tam sobie zagramy sami dla siebie.
- Podoba ci się któryś z nich? - wypaliła nagle Nicole, co zaskoczyło jej starszą siostrę.
- Są przystojni.
- Ale czy któryś ci się podoba? No weź, na pewno jest taki. Nie możesz mi powiedzieć, że ze wszystkimi się tylko czysto teoretycznie przyjaźnisz.
Karolina nie odpowiedziała, ale uśmiechnęła pod nosem, dając Nicole jasny znak, że coś było na rzeczy. Nie miała jednak w planach jej tego wtedy zdradzać.
~*~
Aleksander o umówionej dzień wcześniej godzinie zjawił się pod domem rodziny Nowickich. Zapukał do drzwi, które otworzyła mu po chwili Nicole. Dziewczyna zmarszczyła brwi, nie rozpoznając chłopaka. On sam rozpoznał ją niemalże od razu i uśmiechnął szeroko, widząc, jak podobna była do swojej siostry. Widział też, że nie do końca wiedziała, kto przed nią stał, dlatego postanowił naprowadzić ją na odpowiednie tory.
- Nie poznajesz mnie, prawda? - spytał prosto z mostu, na co pokręciła głową sama do siebie. Czuła się jak sparaliżowana.
- Cześć, Alex. Wchodź.
Zarówno Aleksander, jak i Nicole spojrzeli nagle na Karolinę, która zjawiła się tuż za swoją siostrą. Chłopak znów się uśmiechnął i wszedł do środka, ku zaskoczeniu młodszej z dziewczyn. Nicole nie wiedziała, co się działo, ale kiedy tylko dotarło do niej, że Aleksander, to ten Alex, z którym przyjaźniła się jej siostra... Natychmiast się na niego rzuciła, czego kompletnie się nie spodziewał. Oboje z głośnym łoskotem padli na ziemię.
- Najpierw mnie nie poznaje, a później się na mnie rzuca. - zaśmiał się Alex, zerkając rozbawiony na obie dziewczyny.
- Zmieniłeś się! - powiedziała głośno Nicole, po czym złapała dłoń Karoliny i wstała z jej pomocą.
- Z której strony?
Karolina zaśmiała się cicho, wyciągając dłonie i do Aleksandra. Chłopak przyjął jej pomoc i wstał na równe nogi. Znalazł się jednak tak blisko niej, że dzieliło ich zaledwie kilka centymetrów. Patrzył na nią przez dłuższą chwilę, skanując jej twarz, aż spojrzał na jej usta. Natychmiast się otrząsnął i odsunął, zdając sobie sprawę, że byli tylko przyjaciółmi, a przy okazji przyglądała się im Nicole.
- Dobra, ubieraj się, młoda, i jedziemy. Zaraz będą się chłopaki zbierać.
~*~
Nicole siedziała na trybunach i oglądała, jak Karolina i Alex jeżdżą po lodowisku. Było to dość przyjemne, szczególnie że widziała więź między tamtą dwójką. I choć przed oczami wciąż widziała sytuację z domu, zdawała sobie sprawę, że jej siostrę i jej przyjaciela nie łączyło nic więcej niż przyjaźń. Obserwowała, jak sobie dokuczali, jak się sprzeczali i jak współgrali, sunąc po lodowisku jak profesjonaliści, którymi po części byli.
Nagły chaos i masa obcych jej głosów zwróciła nagle jej uwagę. Odruchowo spojrzała w odpowiednią stronę i przeraziła się, widząc masę obcych sobie mężczyzn i chłopaków, wsypujących się na lodowisko. Nie była na to gotowa, nie, kiedy jej siostra znajdowała się na lodzie, a nie blisko niej. Kilkoro z nich zwróciło też na nią uwagę, a ona czuła się, jak ogarnia ją strach. Nigdy się tak nie czuła.
Karolina, widząc, że zjawili się również inni, natychmiast podjechała do bandy, by być bliżej siostry. Inni przywitali się z nią szybko i stanęli za jej plecami, co wyglądało, jakby byli jej prywatną ochroną. Nicole miała wtedy wrażenie, jakby Karolina była ich szefową, bo byli jej tak posłuszni, jak nikt inny. Imponowało jej to.
- Chłopcy, to jest właśnie moja siostra, Nicole. - przedstawiła Karolina, wskazując na nastolatkę dłońmi. - Angel, to są Fabian, Ignacy, Olaf, Borys, Natan, Emil, Kuba, Leon, Bartek, Damian, Cyprian, Mateusz, Miłosz, Dominik, Dorian, Filip, Gracjan, Karol, Kamil i Łukasz. - dodała, pokazując odpowiednio na danego chłopaka.
- Miło was poznać. Karolina dużo o was mówiła. - powiedziała Nicole, dość nieśmiało, machając wszystkim na powitanie.
- Ciebie też miło poznać. - odparł od razu Łukasz, stając z Karoliną ramię w ramię. Przewyższał ją niemal o głowę. - Dawaj z nami na lód. Pojeździmy trochę razem.
Nicole spojrzała z lekkim przerażeniem na siostrę, która jedynie się uśmiechnęła. Zdając sobie sprawę, że nikt jej raczej nie odpuści, wstała z ławki i podeszła do wejścia na lód. Postawiła pierwszą stopę, ale zachwiała się niebezpiecznie, od razu łapiąc się bandy, by nie upaść. Wtedy tuż przed nią pojawił się Alex i wyciągnął w jej stronę dłonie, za które po chwili złapała. Chłopak pociągnął ją lekko do przodu, dzięki czemu Karolina miała okazję położyć dłonie na ramionach siostry, asekurując ją przy tym.
- Ale wy wiecie, że ja potrafię jeździć, prawda?
- Jak chcesz.
Karolina niemalże od razu puściła dziewczynę, po czym odciągnęła od niej również Aleksandra. Chłopak bez oporów odjechał wraz z przyjaciółką od jej siostry, wciąż jednak na nią patrząc. Oboje zauważyli niemalże od razu, że pewność siebie Nicole zniknęła, a zastąpił ją strach przed upadkiem. Stała się zbyt niepewna na lodzie, co nie uszło też uwadze innych.
- Co tak zostawiasz siostrę, Karolcia? - zaśmiał się Dominik, przejeżdżając obok dziewczyny.
- Twierdzi, że potrafi jeździć. Niech to udowodni. - powiedziała prowokacyjnie Karolina, zerkając na dziewczynę. Wiedziała, że jej siostra również była rządna rywalizacji.
Łukasz, który był najstarszy z całego tamtego towarzystwa, zamierzał pomóc Nicole, tak jak pomagał jeździć kiedyś swoim dzieciom. Podjechał do niej i zaczął z nią rozmawiać, sunąc powoli po lodowisku. Karolina patrzyła na nich przez chwilę, aż poczuła nagle czyjeś ramię obejmujące ją w pasie. Zerknęła w swoje prawo, dostrzegając przed sobą twarz Bartka. Chłopak złapał ją niespodziewanie za dłoń i okręcił, nie dając jej czasu na zastanowienie, czy jakąkolwiek reakcję. Przyciągnął ją chwilę później do siebie, przez co odruchowo położyła dłonie na jego klatce piersiowej. Czuła się nieco dziwnie z tamtą sytuacją, ale nie zamierzała narzekać.
- Mam wrażenie, że źle wybrałeś. Z takimi zapędami byłbyś świetnym łyżwiarzem figurowym. Zupełnie jak Piotrek. - skwitowała Karolina, przyglądając się przystojnej twarzy chłopaka. Wciąż oboje sunęli powoli po lodzie.
- Ten chłopak twojej przyjaciółki, tak? - spytał Bartek dla upewnienia, nie wypuszczając jej z ramion. - To świetny gościu. Na pewno też świetnie jeździ, skoro jest łyżwiarzem.
- Gdyby nie tata, też bym pewnie jeździła figurowo. Albo może w parze, jak Gaja. - stwierdziła Karolina, wzruszając ramionami. - Dobrze, że jednak pokazał mi hokej. - dodała, uśmiechając się szeroko.
Wystarczyła chwila, by odepchnęła go od siebie, prosto w ramiona jadącego w ich stronę Cypriana. Żadnen z nich nie spodziewał się jednak takiej sytuacji i obaj padli na ziemię, wybuchając po chwili śmiechem. Karolina nie zwracała już na nich uwagi, tylko podjechała do Nicole i Łukasza, po czym resztę dnia spędziła głównie z tamtą dwójką, rozmawiając w międzyczasie z innymi.
~*~
- Karolina... - mruknęła Nicole późnym wieczorem, kiedy obie leżały już w łóżkach. - Na pewno nie jesteś z którymś z nich? Widziałam, jak cię traktują i jak się z nimi dogadujesz. Nie możesz zaprzeczyć, że są też przystojni.
- Angel, proszę cię. - zaśmiała się Karolina, przykrywając się bardziej kołdrą. - Mam ci powiedzieć, kto ma żonę, dziewczynę, czy coś? Naprawdę?
- Czemu nie?
- Poważnie? - spytała Karola dla upewnienia, spoglądając na siostrę z niedowierzaniem. - Dobra, niech ci będzie. - westchnęła, znów się wygodnie układając na swoim łóżku. - Fabian, Ignacy i Olaf są dla mnie za młodzi, wolę starszych.
Nicole zachichotała cicho, na co Karolina przewróciła oczami.
- Alex to mój najlepszy przyjaciel, o czym doskonale wiesz. - ciągnęła dalej, na co tym razem Nicole przewróciła oczami. - Borys jest zaręczony, Natan jest akurat wolny. Emil i Kuba są w związkach, Leo to wolny duch, tak samo jak Bartek. Damian ma dziewczynę, Cyprian żonę. Mateusz i Miłosz to osoby, które mają dziewczynę na jedną noc, nawet nie wiem, skąd je biorą. - dodała, a Nicole zaśmiała się cicho. Dominik i Dorian są w związkach od lat. Filip i Gracjan mają dziewczyny w ciąży. Karol ma narzeczoną, Kamil jest wolny, a Łukasz ma już dwójkę dzieci i żonę od pięciu lat.
- Jeden z nich, nie wiem jak ma na imię, ale cały czas ci się przyglądał. - zauważyła Angel, nie zamierzając odpuszczać siostrze tamtej sprawy. Musiała wiedzieć. - Podobasz mu się!
- Śpij już, Angel, naprawdę. Twoje śledztwo i tak się na nic zda. To moi przyjaciele, nikt więcej.
- Jeszcze zobaczysz, że będziesz z którymś z nich.
Karolina już więcej się nie odezwała. Położyła się jedynie na boku, plecami do siostry i zamknęła oczy, zamierzając się przespać. Jej słowa jednak nie dawały jej spokoju.
Bo co gdyby Nicole miała rację?
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro