#15
Michael
Gdy Grace robiła zakupy, ja rozglądałem się po domu. Musiałem zapamiętać rozkład pomieszczeń. Byłem tutaj pierwszy raz w życiu.
Zdążyłem przejść się po parterze, a gdy chciałem wejść na pierwsze piętro, przyszła Grace.
- Gdzie jest toaleta? -zapytała.
Cholera, gdzie ona może być? Na dole jej nie widziałem, więc musi być gdzieś na górze.
- Na pierwszy piętrze. Drzwi po lewej stronie - powiedziałem z nadzieją, że dobrze trafiłem.
Wyciągnąłem zakupy z reklamówek i zacząłem się zastanawiać nad tym, co ugotować. Może wystarczy makaron z kurczakiem? Widziałem, że często go jadła w domu.
Zacząłem przygotowywać posiłek dla naszej dwójki, a Grace nadal nie wracała. Po chwili usłyszałem krzyk.
- Głupi kran!
- Grace! - krzyknąłem, wbiegając na górę. - Wszystko w porządku?
Nie miałem pojęcia, dokąd idę. Gdzie była ta cholerna toaleta?
- Wyłącz się! - krzyczała Grace.
Poszedłem w stronę, z której usłyszałem głos Grace. Znalazłem toaletę... i nastolatkę leżąca w kałuży wody.
- Co się stało? - zapytałem, powstrzymując śmiech.
- Michael! - krzyknęła. - Jestem cała mokra, woda nie chce przestać lecieć, a w ręce trzymam część kranu. Co się mogło stać?
Ściągnąłem koszulę i przyłożyłem ją do kranu. Woda przestała lecieć, a ja pomagałem Grace wstać, ale wtedy poślizgnąłem się i oboje wylądowaliśmy w kałuży. Nie dosięgałem już do umywalki, więc część mojej garderoby, która służyła za chwilową blokadę, znalazła się obok mnie, a woda z kranu pryskała prosto na nas.
- Poczekaj - powiedziałem do Grace.
Przytrzymałem się wanny i powoli wstałem. Gdy czułem się już pewnie, podałem rękę Grace, aby także się podniosła. Dałem jej swoją koszulę i kazałem mocno trzymać przy kranie, a sam wyszedłem z łazienki i postanowiłem poszukać zaworu, aby odciąć dopływ wody. Chodziłem po całym domu, ślizgając się na mokrych skarpetkach. Przewróciłem się kilka razy, ale udało mi się znaleźć wodomierz, a obok niego zawór. Przekręciłem go i wróciłem do Grace.
- W porządku? - zapytałem.
- Tak, ale co mam z tym zrobić? - podniosła do góry część kranu, którą nadal trzymała w ręce.
- Zostaw to. Zadzwonię pózniej po kogoś, aby to naprawił - powiedziałem.
Zeszliśmy do salonu i usiedliśmy na kanapie. Spojrzeliśmy na siebie i zaczęliśmy się śmiać.
- Jak to się stało, że urwałaś kran? - zapytałem.
- To nie moja wina. Chciałam odkręcić wodę, a to coś znalazło się w mojej ręce - tłumaczyła, śmiejąc się.
Dopiero wtedy zauważyłem, że jej koszulka była cała mokra i jednocześnie prześwitująca. Patrzyłem na jej klatkę piersiową, jak pies na świeżą kiełbasę. Dobra, przyznaję, że nie było to najlepsze porównanie, ale w takiej sytuacji nie mogłem trzeźwo myśleć.
- A tak swoją drogą... toaleta nie jest po lewej stronie - powiedziała.
Zauważyłem, Grace. Zauważyłem...
- Musiałem zapomnieć. Dawno mnie tutaj nie było - powiedziałem. - A teraz wstawaj i idziemy robić jedzenie.
Kilka chwil i wyzwisk pózniej, obiad był gotowy.
- Da się zjeść - powiedziała Grace. - Gdyby nie to, że kurczak wylądował dwa razy na podłodze, a makaron jest nieposolony to byłoby idealnie.
- To wszystko dlatego, że plątałaś mi się pod nogami - tłumaczyłem się. - Gdybyś spokojnie poczekała to byłabyś zachwycona.
- Nie denerwuj się już - powiedziała, gładząc mnie po policzku.
Po zjedzeniu obiadu, rozmawialiśmy o ważnych dla nas rzeczach. Zwierzaliśmy się sobie. Na moment straciłem czujność i wyznałem jej coś, o czym nie powinna wiedzieć.
- Miałem ciężki okres w życiu. Nie radziłem sobie zbyt dobrze, ale spotkałem pewnego mężczyznę. Wziął mnie pod swoje skrzydła i zaproponował mi prace. W pewnym sensie jestem jego dłużnikiem. Uratował mi życie, a ja robię wszystko, aby mu się odwdzięczyć.
- Jaka to praca? - zapytała.
A ja wtedy zrozumiałem, że powiedziałem za dużo.
- Zapomnij. Opowiedz mi coś o sobie - zmieniłem temat.
- Kiedy byłam mała... -zaczęła opowiadać.
I tak zleciały kolejne godziny. Śmialiśmy się, rozmawialiśmy, graliśmy w gry planszowe, które znalazłem w domu. Spędziliśmy cudownie czas. Czułem się szczęśliwy.
W pewnym momencie zadzwonił mój telefon. Przeprosiłem Grace i wyszedłem na zewnątrz.
- Co nowego? - zapytał mój szef.
- Od kilku godzin jesteśmy na miejscu -powiedziałem.
- Wspaniale. Zbierajcie się za chwilę i wracajcie do domu. Moja córeczka musi iść na randkę.
- Pomyślałem, że powinniśmy tutaj zostać... - zacząłem, ale mi przerwał.
- Michael! Ty nie jesteś od myślenia. Rób, co mówię. Zawieziesz ją do domu. Poczekasz, aż wyjdzie i będziesz ją śledził.
- Oczywiście - powiedziałem i usłyszałem, że mój szef się rozłączył.
Chciałem schować telefon do kieszeni, ale zamarłem, gdy dotarła do mnie pewna informacja. On wiedział, że Grace dzisiaj wychodzi. Wiedział, że ma randkę, a ja mu o tym nie mówiłem.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro