Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

#2

Catherine POV:
Dzisiaj na szczęście mam wolne. Po przebudzeniu leniwie wygramoliłam się z łóżka i pierwsze co zrobiłam po wstaniu to telefon w rękę. Od razu napisałam do Suzan ( moja najlepsza i jedyna przyjaciółka ). Odpisała prawie że od razu. Umówiłyśmy się na spacer. Często to robimy w wolnym czasie, gdy pogoda dopisuje jak dzisiejszego dnia. Ubrałam ciepłe i wygodne spodnie oraz bluzę i do tego założyłam szalik. Zeszłam na dół, by wziąć picie i założyć buty, a następnie wyszłam z domu.

Droga minęła krótko i przyjemnie. Spotkałyśmy się przed parkiem, do którego chodzimy. Suzan zapaliła papierosa i mogłyśmy ruszać.
Pogoda z każdym krokiem nie sprzyjała nam. Zrobiło się zimno i mokro oraz ciemno.

- Ej Suzan.
- Tak?
- Oglądałaś wczoraj wiadomości?
- O tym napadzie? Weź nic nie mów..
- A oglądałaś od początku? Bo ja niestety nie zdążyłam.
- Tak. Sprawca na pewno nie jest człowiekiem. Jest niebezpieczny i strasznie silny. Podobno nie był sam w tej akcji...masakra jakaś.
- A my jeszcze na dodatek chodzimy obok ich wyrwy, świetnie.
- Ja się zastanawiam jakim cudem oni się przedostali skoro zasypane mają wejście.
- Moim zdaniem tak nie powinno być. Nie chodzi mi o to, że nie powinno to być zasypane ale nie mogli wymyśleć czegoś lepszego niż śmieci? Szkodzi to środowisku w naszym otoczeniu.
- W sumie racja ale niestety nie mamy nic do gadania w tym temacie.
- Najgorsze jest to, że mój tata i ten cały William współdziałają z wysypiskiem śmieci. Wszystkie odpady od nas są wyrzucane właśnie tam.
- To jest straszne...em Catherine. Zobacz gdzie doszłyśmy przez nasze zagadanie.
Spojrzałam przed siebie i ujrzałam właśnie tę zasypaną wyrwę, pod którą znajdują się potwory.

Spojrzałam na Suzan i dałam krok w kierunku wysypiska. Suzan wyglądała na zaskoczoną moim działaniem ale po chwili dołączyła do mnie.
-Suzan: *Szept* Do czego ty zmierzasz? Po co tam idziemy, to teren prywatny.
- Cicho, bo nas nakryją.
Kiedy minęłyśmy kolczaste ogrodzenie byłyśmy z jakieś dwadzieścia metrów od wyrwy. Zaczęłam się przyglądać całemu temu...czemuś. Nie wyglądało to dobrze..

Podeszłam bliżej ale Suzan złapała mnie za rękę i pociągnęła w swoją stronę. Chciałam na nią nakrzyczeć ale zakryła mi usta i wskazała palcem w stronę...małej szczeliny?
-Suzan: Widziałam tam coś. Wracamy w tej chwili. Ta dziura może prowadzić do "nich".
- Muszę zrobić zdjęcie tego poczekaj.
- Oszalałaś?
Nie zwróciłam na nią uwagi tylko ruszyłam przed siebie. Moje serce gwałtownie przyspieszyło gdy koło tej szczeliny wypadło coś. Wyglądało jak plecak?? To nie jest już śmieszne. Schowałam się za drzewo i zaczęłam obserwować nieruchomy plecak. Byłam pewna, że nie spadł z góry śmieci, tylko został wyrzucony prosto z tej czarnej szczeliny.

Napięcie zaczęło rosnąć. Teraz już byłam pewna co znajduje się w ciemnościach. To coś próbuje się wydostać na zewnątrz. Mimo to nie spanikowałam, zachowałam spokój i dalej obserwowałam co się właśnie dzieje. Nastała chwila ciszy ale po chwili przerwał ją straszny hałas odbierający z dziury. W ułamku sekundy jakieś pięć metrów ode mnie stanął żywy potwór. Wyglądał jak pies na swych nogach, tylko że cały z kości. Ten widok zostanie mi w pamięci.

Następny wyszedł, bardzo podobny do poprzedniego. Mogłam usłyszeć ich rozmowy. Nie zdziwiło mnie to, że potwory umieją mówić. Ale najbardziej co mnie już przeraziło, jak i zaciekawiło to następny potwór. Wyszedł ze szczeliny ale na głowie miał kaptur. Był nieco wyższy od poprzedników. Wziął plecak i założył go na plecy.

Spod jego kaptura zaczął wydobywać się dym. Strasznie dziwnie to wyglądało. Po tym incydencie cała trójka ruszyła w przeciwną ode mnie stronę. Kiedy dźwięk łamanych gałęzi ustał Suzan podbieła do mnie i zaczęłyśmy biec w stronę domu. To nie jest normalne, że potwory chodzą między ludźmi. Chyba nikt tego nie wie oprócz mnie i Suzan.

Przez cały dzień myślałam o tym czym zdarzeniu. Postanowiłam z Suzan, że na razie nikomu o tym nie powiemy. Nie powiedziałam jeszcze jej, że planuje ponownie pójść w to miejsce. Muszę zrobić im zdjęcie i wtedy zabiorę je do mojego wujka policjanta. Inaczej nie uwierzą mi w to co powiem. Także do jutra~.

______________________________________

Witam ponownie w drugim rozdziale 😄.W porównaniu do tamtej książki akcja szybciej się rozgrywa 😏.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro