Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 38.

Aiden

- Hej, Kate. Dzwonię, żeby się zapytać co u was. Chciałem tylko....

- Den, to nie jest dobra pora, żebyśmy rozmawiali. Przepraszam, ale muszę kończyć- w głosie Kat, usłyszałem smutek i coś jeszcze, co nie potrafiłem odczytać. W tle były słyszalne szepty osób trzecich.

- Kat....

Rozłączyła się szybciej niż mogłem się odezwać.

Coś mi nie grało w jej tonie. Coś się musiało stać.

A jeśli chodzi o Julie?- biłem się z myślami- czuję, że coś jest nie tak i mam wrażenie, że to coś związanego z blondynką.

----------------------------

Spakowałem najpotrzebniejsze rzeczy i wyszedłem na podjazd. Napisałem przed wyjściem do Kordona.

- Hej, Aiden, dokąd się wybierasz?- zapytała mnie Sarah z bladnącym uśmiechem na widok mojej torby.

O cholera, zapomniałem, że byliśmy umówieni. Wczoraj zapewniałem ją, że wynagrodzę jej moje zachowanie i pójdziemy razem na śniadanie.

- Ja...- nie wiedziałem co powiedzieć, gdy ujrzałem w jej oczach łzy.

Dziewczyna wyglądała jakby miała się rozpłakać. Podszedłem do niej. Czekałem na jej wybuch, szloch, krzyk, zawód.

- Wyjeżdżasz, prawda?- szepnęła.

- Saro, to nie tak, ja po prostu muszę sprawdzić...Wrócę!

- Aiden, proszę cię. Wszyscy tak mówią. Nie obiecuj mi coś, co sam wiesz, że się nie powiedzie. Jedziesz do niej, prawda?- zapytała ze łzami na policzkach.

- Ja...- nie do końca  jechałem do Julie, ale tak, to był jeden z powodów.

- Rozumiem. Nie musisz nic tłumaczyć. Prędzej czy później by do tego doszło...- mruknęła.

- Sarah, przepraszam. Nic więcej nie jestem w stanie powiedzieć. Po prostu, przepraszam cię.

- Ta dziewczyna jest szczęściarą, że cię ma.

- Ty też jesteś piękna, mądra, atrakcyjna, tyle, że...- broniłem.

- Kochasz ją ciągle. To piękne, wiesz? Mimo, że jest mi przykro i czuję się okropnie, to wam zazdroszczę tego co macie. Idź do niej i nie pozwól kolejny raz uciec temu, co jest między wami.

- Przepraszam, że tyle cię zwodziłem- spuściłem wzrok.

- To były najlepsze dni w moim życiu. Cudownie się czułam przy tobie, ale jednocześnie podle, że zastępuję ci osobę, którą naprawdę kochasz- Sarah podeszła do mnie i pocałowała w policzek- Dziękuję. Za to, że pokazałeś mi na czym polega miłość, choć nie koniecznie na mnie.

Przytuliłem ją mocno. Była taka dobra.

- Jesteś cudowną dziewczyną. Jestem pewien, że znajdziesz chłopaka, który pokocha cię, tak jak ja kocham Julie. Jestem o tym przekonany. Obok takiej dziewczyny, nie da się przejść obojętnie.

- Ja także, mam nadzieję na odnalezienie drugiego Aidena. A teraz leć już i nie każ jej czekać- ponagliła z delikatnym uśmiechem, ocierając łzy.

Pocałowała mnie i przytuliła ostatni raz.

Gdybyś tylko miała pojęcie, że tak na prawdę nikt na mnie nie czeka i "tego" już nie ma...- pomyślałem, choć sam się oszukiwałem.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro