Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 19.

Aiden

Obudziłem się z potwornym bólem głowy, ssaniem w ustach i wyrzutami sumienia. Choć "chwilę temu" byłem pijany w pień, pamiętam prześwity, co się wydarzyło.

Klub, ten koleś, bodajże Kal, blondynka, która mnie odwiozła do domu, mina mojej siostry i...łzy Julie, kiedy nas zobaczyła.

Głowa dała o sobie znać, na to wspomnienie.

Kurwa, pieprzony alkohol!

Jednak w zasadzie ja i Juls...nie byliśmy już razem. To ona zerwała ze mną pierwsza...Nie ja z nią!

- Co główka łupie, hm?- usłyszałem głos.

Will siedział na fotelu obok i czytał jakąś książkę. Podniósł wzrok znad kartki i spojrzał na mnie z krzywym uśmiechem.

- Co tu robisz?

- Wróciłeś zlany w trzy dupy, stary. Kat się martwiła, więc z chłopakami spędziliśmy tu dobrych kilka godzin. Oni poszli, a ja zostałem i czytam- wskazał na książkę- słuchając twojego irytującego chrapania.

- Logan i ...

- Logan i Gareth tu byli.

- Gareth? 

- Tak. Gościu jest w porządku. Był tu cały ten czas razem z nami. I uprzedzam cię na zaś, nic go nie łączy z Julie.

Potarłem zaspane oczy.

- A....gdzie ona jest?- zapytałem niepewnie.

- Po tym jak widziała, jak obmacywałeś blondynę na ganku, to...pewnie jest u siebie, niekoniecznie nieprzejęta- powiedział z sarkazmem.

- Chciałbym ci przypomnieć, że to ona ze mną zerwała. Nie ja z nią, Will!

- Daj spokój- jęknął mój przyjaciel- nie zachowuj się jak dziecko, durniu. Zacznij zachowywać się jak na faceta przystało...

- Powiedziała mi wprost, że to nie ma sensu i to koniec, więc nie mów, jak nie wiesz. Poza tym, nie wyzywaj mnie idioto, bo twoja twarz nadzieje się na moją pięść- warknąłem.

- Chyba nie sądzisz, że mówiła serio?!- zbył moje wcześniejsze słowa.

- Nie, zapewne żartowała i zaraz przyleci powiedzieć mi, że to był taki żarcik- dodałem z ironią.

- Gdyby naprawdę chciała, żeby to był koniec, to nie zachowywałam by się tak jak...wtedy. Nie widziałeś jej reakcji. Spotkałem ją na schodach, kiedy z płaczem wbiegła jak wariatka do swojego pokoju. Była załamana, więc nie pieprzcie mi tutaj oboje, że to nie ma sensu dalej trwać. Ty, idioto ja kochasz,  a jej dalej na tobie zależy, równie mocno- syknął.

- Poza tym... mam prawo się rozerwać. Ona to zakończyła, a ja- westchnąłem udając twardszego, niż jestem w owej chwili- zamierzam zrobić coś, żeby udowodnić jej, że nie złamie mnie. Może wtedy zrozumie, że popełniła błąd- mruknąłem.

- Wiesz, co? Jak zaczniesz się zachowywać jak dorosły człowiek, a nie dziecko wrócę. Teraz wychodzę, bo nie chcę rozmawiać z niedojrzałym gówniarzem. Poza tym, nie zauważyłem, żeby Julie ganiała za Garethem, kiedy  ciebie nie było. A ty potrafiłeś znaleźć sobie jakąś laskę i jeszcze pojawiać się z nią w domu.

William wyszedł z pokoju, zostawiając mnie z opadniętą koparą.















Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro