Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 51.

Aiden

- Nie wiem, kochanie- przytuliłem ją i pocałowałem we włosy.

- Boję się, bardzo się boję- wyszeptała w moją klatkę piersiową.

- Nie będę cię oszukiwać. Na tą chwilę, nie mamy gdzie się schronić, nie wiem co będzie. Musimy się gdzieś schronić. Błagam nie patrz tak na mnie- upomniałem, gdy ujrzałem lśniące łzy w jej oczach.

Blondynka zjechała po drzwie i oparła się o niego. Kucnąłem naprzeciw niej i wziąłem jej delikatną twarz w dłonie i nakierowałem na siebie.

- Będzie dobrze, coś wymyślę- zapewniłem.

Przyciągnąlem ją do siebie i posadzilem na swoich kolanach, siadając na wilgotnym runie.

----------------

- Myślisz, że to bezpieczne?

- Mam taką nadzieję. Podobno nie ma o tej porze zwierząt w lasach. Poza tym noc jest ciepła. Już zmierzcha, jutro na pewno znajdziemy lepsze miejsce.

- Ufam ci- wyznała.

Oparłem się o drzewo i nakazałem jej oprzeć się o mnie.

- Nie będzie ci wygodnie...

- Ale tobie będzie. No dalej, połóż się i śpij słodko do jutra. Musisz wytrzymać jedną noc. To tylko kilka godzin.

Pocałowała mnie w policzek, po czym zrobiła, co zaleciłem.

- Dobranoc, mała.

- Dobranoc, Den.

-----------------

Wstaliśmy cali odrętwiali. Każda cząstka mojego zmaltretowanego bolała jak diabli. Podejrzewam, że blondynka również nie była w najlepszym stanie, sądząc po syknięciu tuż po wybudzeniu się i wyswobodzeniu z moich ramion.

- Co jest?- zapytałem, kiedy ktoś narzucił mi coś na głowę. Nic nie widziałem.

- Aiden, co się dzieje?- zapytała Julie z dostrzegalnym strachem w oczach.

- Nie wi...

Nie dokończyłem, bo w zdanie wszedł mi czyjś ostry ton.

- Tak będzie lepiej. Musieliśmy was obezwładnić w przypadku kolejnej ucieczki.

Kurwa- przekląłem.

- Zostawcie nas- szarpnąłem się.

- Niestety, naszym obowiązkiem jest dbanie o wszystko. Nazywam się Kevin Lacey i jestem pracownikiem i naczelnym zastępcą w Radzie. Od czterech dni jesteście w kartotece jako poszukiwani wojownicy. Zatem...- przeczytał coś z westchnieniem- Altheo Egida i Aidenie Derisie w imieniu Rady zostajecie skazani za sponiewieranie najwyższego członka, próbę oszustwa, przestępstwo najwyższej rangi oraz liczne wykroczenia jako wojownik i dziedziczka Ateny. O karze dowiecie się na miejscu, w siedzibie.

Zdjął nam z głów "zasłonę".

- Radzę się nie opierać, to dla bezpieczeństwa- wskazał na pistolet przed sobą- Zapraszam do auta.

Zdałem sobie sprawę, że już nie mamy szans na ucieczkę. Wolę nie myśleć jaka kara nas czeka.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro