Rozdział 5
Nie wierzyłam w to, jak bardzo zmieniło się moje życie w zaledwie trzy dni. Przyjazd do Stanów to niesamowite doświadczenie, które odmieni zarówno mój charakter, jak i sposób patrzenia na świat. Wyryje się głęboko w mej pamięci i pozostawi piękny ślad na sercu.
Mój pierwszy dzień był pasmem niepowodzeń, przez co klęłam na siebie, że w ogóle ruszyłam się z domu. Nie znalazłam przyjaciół, na których pomoc tak bardzo liczyłam. W barze zaczepiało mnie trzech podpitych typów, co wyprowadziło mnie z równowagi. W dwóch miejscowościach nie znalazłam ani jednego miejsca do noclegu. Na zakończenie fali nieszczęść, przez głupiego jelenia, miałam wypadek.
Wszystkie bolączki poszły w niepamięć, dzięki mojemu wybawcy. Gdy ocknęłam się po incydencie, nie dowierzałam, kto trzyma mnie w objęciach. Brunet z baru, wyciągnął mnie z tonącego samochodu, tym samym ratując życie. To wtedy, patrząc mu głęboko w zatroskane oczy, oszalałam na jego punkcie. Delikatny uśmiech, którym mnie uraczył, omamił ciepłem moje serce. Wpadłam jak śliwka w kompot, zakochując się bez pamięci.
Wewnętrzny głos kazał mu zaufać. Tak też zrobiłam. Zaproponował mi dach nad głową i połowę łóżka. Nie był natarczywy, nie chcąc mnie wystraszyć. Weszłam w ten układ, licząc, że szczęście znowu do mnie wróciło.
Siedziba klubu motocyklowego, do której pojechaliśmy, przekroczyła moje wyobrażenia. W książkach czytałam o pubach wyposażonych w kilka pokoi do spełniania cielesnych uciech. To miejsce było zupełnie inne. Rozległy, piętrowy budynek, otoczony był obrośniętym bluszczem murem. Panował tu mrok, spokój i kompletna cisza. Gdy weszliśmy do środka było już późno, dlatego nie zastaliśmy tam nikogo. Wszyscy mieszkańcy na pewno już spali.
Ufnie poszłam za swoim bikerem na piętro, nie biorąc nawet pod uwagę, że coś może mi się stać. Nie po to mnie ratował, narażając się, żeby teraz mnie skrzywdzić.
Jego pokój nie był zbyt duży. Wyposażony był w łóżko, komodę, telewizor, szafę i łazienkę. To wystarczyło, żebym odczuła ulgę i w końcu mogła odpocząć. W pierwszej kolejności przejrzałam plecak i poszłam wziąć prysznic. Letnia woda zmyła z mego ciała pamiątki tego okropnego dnia, a jego czysta koszulka otuliła męskim zapachem. Traciłam rozum, czując nadmiar napływających endorfin i wzrastające libido.
- Rose, uspokój się! Chyba nie chcesz, żeby pomyślał o Tobie, jak o pierwszej lepszej!- strofowałam się, patrząc na odbicie w lustrze.
Nie tak łatwo zapanować nad pożądaniem, gdy za drzwiami czekał na mnie, ubrany jedynie w bokserki, główny bohater romansów. Jego ciało było wyrzeźbione, niczym dłutem najzdolniejszego artysty. Ramiona i tors zdobiły kunsztowne tatuaże, a zgrubienie odziane w elastyczną czerń, pobudzało moje erotyczne marzenia. Świdrował mnie jesiennymi oczami, na które opadała przydługa grzywka.
Próbując zapanować nad swoim niepokornym, spragnionym ciałem, pospiesznie rozwiesiłam mokry ręcznik na kaloryferze.
Jego ciężki głos przedarł się przez panującą między nami ciszę.
- Idę się umyć. Połóż się. Pewnie jesteś już cholernie zmęczona.
Nie mogąc wykrztusić z siebie słowa, skinęłam głową i usiadłam na brzegu materaca. Wszedł do łazienki, a ja w ostatnim momencie wychwyciłam zarys jego szerokich ramion i tatuażu zachodzącego na plecy.
Nie do wiary, jak on na mnie działa!
Był tajemniczy, niedostępny, niebezpieczny, a jednocześnie tak dobry i opiekuńczy.
Położyłam się do łóżka i wróciłam wspomnieniami do naszego pierwszego spotkania. Już wtedy dbał o moje bezpieczeństwo, szanując moją przestrzeń.
Skąd wziął się, na mojej drodze, ten niesamowity osobnik?
Pragnęłam poznać go bliżej. Chwytać garściami każdą spędzoną z nim chwilę. Nie wiem, co szykuje dla nas los, ale mam przeczucie, że to dopiero początek burzliwej znajomości.
Przez całą noc nawiedzały mnie bardzo pobudzające, niegrzeczne sny.
Czy po tych kilku miesiącach wstrzemięźliwości tak mi odbijało? A może to wina wspaniałego mężczyzny, w którego ramionach właśnie się obudziłam?
W świetle dnia wyglądał jeszcze seksowniej. Ciemne włosy rozrzucone były na poduszce, a ciepłe oczy wpatrywały się we mnie z zaciekawieniem. Traciłam przy nim zmysły, a wbijająca się w moje udo męskość burzyła zasadę „nie spania z facetem szybciej, niż po dwóch tygodniach chodzenia". Och... obowiązywała ona wszystkich, oprócz Seta, do którego rwało się moje serce.
- Dzień dobry Słońce - wychrypiał.
Podsunęłam się wyżej na poduszce, żeby być z nim twarzą w twarz. Chyba przybliżyłam się aż nazbyt, bo poczułam na ustach jego oddech.
- Dzień dobry - odpowiedziałam, marząc tylko o tym, żeby mnie pocałował.
Korzystając z momentu bliskości, dłońmi przejechałam po jego plecach. Wypracowane ciało i napięte mięśnie kusiły, żebym je dotykała.
Zachęcony, odważył się przekroczyć granicę. Musnął ustami moje wargi, zabierając całe powietrze z płuc. Odpowiedziałam mu tym samym. Nasze ciała drżały, a ja nie mogłam doczekać się kolejnego kroku.
- Nie powinniśmy tego robić - wyszeptał, próbując odebrać mi nadzieję. - Nie chcę, żebyś myślała, że wykorzystałem sytuację, żeby Cię przelecieć.
Wahał się, chcąc okazać mi szacunek. Upewniał mnie tym, że warto zawalczyć o jego uczucia. Postanowiłam porzucić miano grzecznej dziewczynki i skoczyć w głębię.
- Nie pomyślę tak, bo też Ciebie pragnę.
Wzbudziłam w nim zaskoczenie.
Dlaczego tak bardzo dziwił się, że chcę mieć go dla siebie? Przecież był tak niesamowity.
- Słońce, na pewno? - zapytał, ale ja już nie mogłam nad sobą zapanować.
Żarliwym pocałunkiem jasno dałam znać, czego teraz potrzebuję. Ten jeden gest całkowicie przekreślił moje stare życie. Set otworzył mnie na inny świat, którego nie znałam.
W łóżku był typowym samcem alfa, doprowadzającym mnie na szczyt euforii. Nigdy nie doznałam tylu orgazmów, co przez to jedno przedpołudnie. Stałam się jego kobietą, a ten status podbudowywał moje ego. Chciałam być jego nie tylko teraz, ale już na zawsze. Czas pokaże czy dane nam będzie wspólnie napisać księgę, czy tylko ten jeden rozdział.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro