Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 18

Już świtało, gdy krok po kroku, wtulona w Alexa, szłam w stronę tymczasowego domu. Nie mogłam uwierzyć, że los przygotował dla mnie taką niespodziankę. Byłam szczęśliwa, że mam brata.

Myśl, że ominęło nas tyle dobrych wspomnień z dzieciństwa, bolesnym cierniem wbijała się w moje serce. Tak bardzo żałowałam, że tacie nie udało się wcześniej połączyć naszej rodziny. Ax musiał przejść przez piekło, abyśmy teraz mogli cieszyć się sobą. Chciałam mu to w jakiś sposób wynagrodzić. Pokazać, że nigdy go nie zawiodę i nie opuszczę. Zawsze będę go wspierać.

Wraz z wyjściem na jaw prawdy, atmosfera między nami została całkowicie oczyszczona, a mojego braciszka zaczęły trzymać się żarty.

– Kurwa, właśnie uświadomiłem sobie, że całowałem własną siostrę. Ja pierdolę! Bleee...

Parsknęłam głośnym śmiechem.

– Masz karę za całowanie cudzych żon – docięłam mu żartobliwym tonem.

Nie chciałam rozdrapywać tej niezręcznej sytuacji, szczególnie, że już wcześniej starałam się wyrzucić to zdarzenie z pamięci.

Ax skwasił minę i spojrzał na mnie oburzony.

– Ale, kurwa, zabawne – fuknął. – Po raz pierwszy i ostatni.

Zasłoniłam usta, żeby stłumić rechot. Widząc jego zmieszaną minę, postanowiłam zmienić tor naszej rozmowy?

– Wyznamy wszystkim, że jesteśmy rodzeństwem?

Byłam tak podekscytowana, że najchętniej już wykrzyczałabym to całemu światu. Zasmucił mnie, zaprzeczając.

– Jeszcze nie. Przyjdzie na to czas. Obiecaj, że będziesz milczeć.

Zacisnęłam wargi i lekko zagryzłam policzek od środka. Nie podobało mi się, że chce nasze więzi rodzinne zostawić w tajemnicy, ale poniekąd go rozumiałam. Był bardzo skrytym człowiekiem z ciężką przeszłością. Chciał przetrawić w samotności sytuację, w której oboje się znaleźliśmy, zanim zrobi się wokół niej szum. Liczyłam się z tym, że odkrycie prawdy przed innymi, wywoła duże zamieszanie, skupiając uwagę Braci na naszej dwójce. Chwilowo chciał tego uniknąć.

Patrząc mu prosto w oczy, zgodziłam się.

– Dobrze, pod warunkiem, że jedyną osobą, którą wtajemniczymy w nasze sprawy, będzie Set. Jest moim mężem i nie chcę niczego przed nim ukrywać.

– Ok. Powiedz jemu, ale tylko jemu – zaznaczył.

– Masz moje słowo.

Na dworze jaśniało, gdy po cichu weszliśmy do domku. Przytuliłam Axa, żeby wiedział, jak bardzo cieszę się z jego obecności w moim życiu, po czym pobiegłam na piętro. Odgłos zawiasów drzwi zmusił Seta do rozchylenia powiek. Poderwał głowę z poduszki i przetarł zaspane oczy.

– Słońce, gdzie byłaś?

Usiadłam na brzegu materaca, zarzucając ręce na silne ramiona męża. Przy nim zawsze opadały moje wszystkie bariery, przez co emocje wypływały na wierzch. I tym razem nie umiałam ich powstrzymać. Rozpłakałam się, jak mała dziewczynka.

Zaniepokojony, zamknął mnie w swych objęciach.

– Słońce, co się stało? Ktoś cię skrzywdził?

– Nie. – Nieznacznie się odsunęłam i pospiesznie wytarłam mokre policzki. – To łzy szczęścia.

Milczał, bacznie mi się przyglądając. Nie czekałam długo z opowiedzeniem mu przebiegu tej nocy i wyjawieniem skrywanych przez Axa tajemnic. Podobnie, jak ja, był oszołomiony informacją, o nagłym pojawieniu się w moim życiu brata, o którym nie miałam zielonego pojęcia. Całował mnie w skroń i wspierająco gładził moje plecy, gdy doszłam do momentu naszych ustaleń, sprzed powrotu do domu.

– Nie dziw się Słońce, że potrzebuje czasu na przemyślenie wszystkiego i przyzwyczajenie się do myśli, że ma siostrę. Znam go od lat. Zawsze był skryty i niedostępny. Historię o jego ojcu słyszałem tylko raz, rok po tym jak dołączył do klubu. Nigdy więcej nie chciał o tym rozmawiać. Uchodzi za cwaniaka, który zna swoje obowiązki i ich nie zaniedbuje, ale prowadził, tak jak inni, hulaszczy tryb życia. Miałem wrażenie, że wykreował ten wizerunek, tylko po to, żeby odciągnąć uwagę od swojego bólu i tęsknoty za normalnym życiem. – Przyłożył dłoń do mojego policzka i dodał – Nie tylko mi odmieniłaś życie. Wpuszczając Axa do swojego życia, nadasz mu sens i uszczęśliwisz go. Pomimo tylu otaczających go osób, był samotny. Teraz ma ciebie. Sądzę, że nawet nie zdajemy sobie z tego sprawy, ile to dla niego znaczy.

Słowa męża dotarły wprost do mojej duszy, wyciskając z oczu ostatnie łzy wzruszenia. Wbiłam się ustami w jego, pragnąc jeszcze nacieszyć się nim przed powrotem do obowiązków dnia codziennego.

– Powinnaś częściej wymykać się w nocy, skoro tak mają wyglądać nasze poranki – mruczał, składając drobne pocałunki na mojej szyi.

Odwróciłam się w drzwiach i spojrzałam na rozbawioną twarz Seta. Humor, jak najbardziej, mu dopisywał. Nie powinnam się dziwić. Pomimo nieprzespanej nocy, tryskałam energią, co dało odczuć się w naszym zbliżeniu. Dzisiaj to ja dominowałam w łóżku i dałam mu stuprocentowe zaspokojenie.

– Nie skomentuję. – Przewróciłam oczami i wyciągnęłam go za sobą na korytarz.

Na dole czekali na nas już wszyscy.

– Co tak długo? Zaraz musimy jechać – Adam burknął na nasz widok.

May dziwnie na mnie spojrzała i w ogóle nie mogłam zrozumieć, o co jej chodzi. Atmosfera przy stole była dziwnie napięta, a jedynie Ax miał na twarzy wymalowany uśmiech. Warrior, z wypchanymi jedzeniem policzkami, zerkał na Brata, nie dowierzając tak raptownej zmianie jego nastroju.

Gdyby ktokolwiek z zewnątrz popatrzył teraz na nas, stwierdziłby, że to dom wariatów.

Molly i Howka nie było. Klub roił się od wielu nowych mężczyzn z innych chapterów, przez co moja przyjaciółka miała nadmiar pracy w przygotowaniach dla nich posiłków. Współczułam jej i teraz odczuwałam wyrzuty sumienia, że przez moje łóżkowe igraszki, spóźnię się z pomocą.

Szybko zjadłam swoją porcję, a widząc opieszałe ruchy męża, zaczęłam go ponaglać.

– Proszę, pospiesz się. Chcę pomóc Molly chociaż przy zmyciu naczyń po śniadaniu.

Z rozanieloną miną zerknął na mnie i puścił mi oczko.

– Rose! Kiedy zaczniesz zajmować się tym, do czego jesteś stworzona?! Zamiast zmywać gary i obierać ziemniaki, powinnaś siedzieć w biurze na stanowisku! Frank już nie może się ciebie doczekać! – wydarł się na mnie Adam, podnosząc mi ciśnienie.

Cholera! Był lepszy niż espresso!

– To trochę jeszcze poczeka, bo mam dużo ziemniaków do obierania – odgryzłam się bez zastanowienia.

Wściekły, machnął dłońmi w powietrzu.

– Dziewczyno, przejrzyj na oczy! Jesteś jebaną panią prezes, a nie kucharką!

– A ja wolę być kucharką, a nie jebaną panią prezes. – Wcisnęłam plecy w oparcie krzesła i skrzyżowałam przed sobą ręce, nie dając za wygraną. – Już zejdź ze mnie. Poranny podpunkt „ opierdalania skrzata" masz zaliczony, pora przejść do kolejnego.

Zrobił się czerwony na twarzy i w tym momencie niepotrzebnie, swoje pięć groszy, dorzuciła May.

– Rose, dość tej dziecinady. Dziś jedziesz ze mną. Frank, już dwukrotnie dostał maila od twojego ojca, z pytaniem, czy pojawiłaś się w firmie. Co ma mu odpisać? Że zabawiasz się w kuchareczkę? – prychnęła pod nosem i popatrzyła na mnie z politowaniem.

Boże, co się z nią stało?

Od momentu mojego przyjazdu do Mountfall, stała się zupełnie inną osobą. Nie poznawałam własnej przyjaciółki, nie wiedząc, co wpłynęło na zmianę jej stosunku do mnie.

W jednym miała jednak rację. Powinnam skontaktować się, jak najszybciej, z ojcem. Zamartwiał się, a ja do tej pory zadzwoniłam do niego zaledwie dwa razy, z przydrożnych budek telefonicznych, żeby nikt mnie nie namierzył.

– A to jakaś ujma, że pracuję z Molly w kuchni? – zapytałam, odnosząc do zlewu brudne naczynia.

Zaśmiała się z wyższością.

– Zachowujesz się jak gówniara, aż żal na to patrzeć.

Jak pocisk wybiegłam z domku, starając się odrzucić od siebie jej każdą uszczypliwość. Było mi cholernie przykro, że tak mnie odbierała. Może nie rozumiała, że chcę żyć inaczej niż w Anglii. Pragnę prowadzić spokojne życie, bez ciągłego, medialnego szumu wokół mojej osoby i wiecznej presji.

Set otulił mnie ramionami i pocałował w czoło. Obok nas pojawił się też Warrior i Alex.

– Proszę, nic nie mówcie – wyprzedziłam ich, zanim otworzyli usta.

Uszanowali moją prośbę i byłam im za to niezmiernie wdzięczna. Przez drogę do siedziby, miałam czas uspokoić się i odrzucić od siebie negatywne emocje. Gdy wjechaliśmy na rozległy plac przed budynek klubu, wiedziałam, że jednak nie uniknę rozmowy na temat tej nieszczęsnej kłótni.

Warrior szybko usunął się z pola mojego widzenia, za to Ax i Set stanęli nade mną jak dwaj kaci.

– Ostrzegam. Jeszcze raz Risk się tak do ciebie odezwie, a zdzielę go w pysk – groził mój brat.

Był wściekły, ale nie zauważał jednej rzeczy. Powodem tych nieporozumień, nie był Adam, a May. On był zaledwie marionetką w jej rękach.

– Alex, uspokój się. Radzę sobie z nim. Jestem zaskoczona zachowaniem May. W życiu bym nie pomyślała, że tak się do mnie wypluje.

– Dla mnie też cała ta sytuacja jest dziwna – potwierdził Set. – May należy do spokojnych osób, trzymających się na uboczu. Oniemiałem, słysząc co dzisiaj plotła, a Risk jest przez nią najwidoczniej nakręcany, co nie zmienia faktu, że powinien stonować. Porozmawiam z nim o tym, bo nie pozwolę, żeby oboje tak się nad tobą pastwili.

Kilkukrotnie nerwowymi ruchami skinęłam głową.

– Dobrze, ale proszę, nie kłóćcie się.

– Dobrze. – Docisnął mnie mocniej do torsu i pocałował w czubek głowy.

– A zmieniając temat – Ax odchrząknął. Podniosłam na niego wzrok, zauważając malujące się na jego twarzy zmieszanie. – Rose już cię uświadomiła, że masz szwagra?

Set zaśmiał się ciepło.

– Tak i naprawdę szczerze się cieszę, że się odnaleźliście w tych dziwnych okolicznościach. Zasługujesz na prawdziwą rodzinę, Bracie.

Wzruszyły go słowa przyjaciela, choć starał się to ukryć.

– Musimy jeszcze ustalić kwestię kontaktu z tatą. Założę się, że będzie przeszczęśliwy, słysząc, że w końcu cię odzyska. – Uchwyciłam dłoń Alexa i zacisnęłam na niej palce. – Dziś wieczorem do niego zadzwonię. Może zechcesz być przy tej rozmowie?

– Różyczko, zastanowię się – wymusił blady uśmiech.

Widziałam, jak bardzo stresuje go myśl, o próbie odbudowy więzi rodzinnych. Musiałam dać mu czas i zapewnienie, że poczekam na ten moment, aż będzie w pełni gotowy.

– Nie spiesz się, braciszku.

Jadący w naszą stronę jeep Adama, całkowicie wybił moje myśli. Zagotowałam się i z irytacją głośno westchnęłam. Nie miałam ochoty na kolejne kłótnie, dlatego odwróciłam się na pięcie i ruszyłam pospiesznie w stronę budynku. Moje dwa cienie oczywiście posnuły się za mną.

Molly podskakiwała ze szczęścia, gdy tylko pojawiłam się w progu kuchni.

– Dzięki Bogu, że już jesteś. Ledwo wyrabiam na zakrętach.

– Ciesz się, że w ogóle tu dotarłam. – wyrzuciłam z żalem. – Przy śniadaniu, Adam tradycyjnie zrobił mi awanturę, a do tego wtrąciła się May. Wywiązała się ostra wymiana słów. Ciesz się, że nie musiałaś na to patrzeć.

Niezadowolona, cmoknęła pod nosem.

– Pogadam dziś z Riskiem. Od tygodnia fuczy na ciebie bez powodu, zamiast być wdzięczny za to, że mi pomagasz. Ale wiesz co... – urwała i przez chwilę intensywnie o czymś myślała. – Dość tego.

Zmarszczyłam brwi i znieruchomiałam, patrząc zaskoczona na to, co właśnie robi moja przyjaciółka.

Molly wyciągnęła z szuflady kartkę z flamastrem i napisała na niej dużymi literami

„KUCHNIA ZAMKNIĘTA, DO MOMENTU ZATRUDNIENIA POMOCY KUCHENNEJ."

Płakałam ze śmiechu, widząc, jak z zaciętą miną przykleja ją na drzwiach.

– Sorki Rose, ale ja się stąd zmywam. Żeby mój strajk był skuteczny, muszę gdzieś się zaszyć. – Mrugnęła do mnie okiem, po czym dodała – Jeśli Risk nie docenia twojej pomocy, a mnie traktuje jak robota, niech sam sobie gotuje.

– Jesteśmy w kontakcie – krzyknęłam, gdy raptownie wybiegła z pomieszczenia.

Niesamowita kobieta. Tym gestem, niebywale mnie wsparła, pokazując, że mogę liczyć na nią nawet w najbardziej kryzysowych sytuacjach.

Do kuchni wszedł Warrior. Czytając kartkę Molly, głośno się zaśmiał.

– Rozumiem, że sprawa dotyczy porannej kłótni.

– Jaki ty domyślny – zachichotałam. – Chcesz kawy, bo tylko do tego mam kompetencje – dodałam przekornie.

– Chętnie. – wyszczerzył się i usiadł za stołem.

Postawiłam dwa kubki z aromatycznym napojem i dosiadłam się do niego.

– Mała, co zrobiłaś z Axem? Jest nie do poznania.

– Miał problem, który pomogłam mu rozwiązać, ale to dyskretna sprawa. Nic więcej nie mogę ci powiedzieć. – Zanużyłam usta w kawie i spojrzałam na niego wdzięcznie. Gdyby nie on, nie mielibyśmy szansy szczerze porozmawiać. – Dziękuję, że mi wczoraj pomogłeś.

– Nie ma za co. Czasem bywa strasznie uparty. Jeśli go skutecznie nie nastraszysz, możesz zapomnieć o wyciągnięciu z niego czegokolwiek.

Wyszczerzył się, robawiając mnie swoją udawaną, niewinną miną.

Do pomieszczenia wszedł główny temat naszej rozmowy. Spoglądając na wiszącą kartkę, zaczął się głośno śmiać.

– Dziś stołujemy się na mieście? – zabrał mi z rąk kubek i zajął krzesło obok mnie.

– Ej! Oddawaj! To moja kawa! Zrób sobie swoją!

– Sorki, tak mocno cię kocham, że wolę pić twoją. – Wyszczerzył się i od razu wziął duży łyk.

Staje się nieznośny!

Zmrużyłam na niego oczy i z piąstki uderzyłam go lekko w ramię. Nie mając innego wyboru, nastawiłam kolejny czajnik wody.

– Różyczko, zaparz od razu dwie. Zaraz przyjdzie tu twój wkurzony mąż.

Stanęłam nieruchomo, pytająco wpatrując się w brata.

– Jak to wkurzony?

– Gdy tylko do biura wszedł Risk, zaczęli się o ciebie kłócić. O ile się nie pobiją, będzie dobrze.

Wytrzeszczyłam oczy.

Co? No tego było już za dużo!

Ruszyłam z miejsca biegiem, chcąc jak najszybciej załagodzić tą kłótnię i wyjaśnić sobie z przyjacielem niektóre sprawy.

Ax krzyczał za mną, żebym się zatrzymała, ale na brak reakcji, podążył za mną.

Już z daleka słyszałam bluzgi, które jasno znaczyły o tym, że sprawa zabrnęła zbyt daleko. Nie pukając, wpadłam u boku brata do gabinetu i od razu zamarłam.

Set, wyprowadzony z równowagi, złożył dłoń w pięść i wymierzył cios w szczękę Adama.

– Co tu się dzieje?! – dobiegłam do męża, próbując natychmiast go uspokoić. Oddychał szybko, a jego ramiona gwałtownie się podnosiły i opadały.

Blondyn splunął na podłogę krwią i nabuzowany agresją, stanął tuż przede mną. Zrobiłam się maleńka, gdy wyglądem przypominał rozjuszoną bestię, gotową zgnieść mnie jednym ruchem ręki.

– Nie wiesz? Chodzi o ciebie! – wyrzucał w gniewie bez zastanowienia kolejne zdania. – Po chuj tu przyjeżdżałaś?! Przez ciebie są same problemy! Podburzasz cały klub. Zachowujesz się jak rozwydrzona gówniara. Z moim Vice bierzesz nagle ślub, zanim się dobrze nie poznaliście. Teraz pchasz dupę do drugiego Vice z chapteru. Co ty masz w tej pustej głowie?

Jego słowa zabolały mnie do żywego, a w oczach nazbierało się morze łez.

– Jak śmiesz tak do mnie mówić? Nie zdradzam Seta, a to, co łączy mnie z Alexem, to nie twój zasrany interes!

– Nie ściemniaj! – parsknął kpiąco. – May widziała was nad ranem, jak wracaliście ze schadzki. Chcesz się szmacić to nie pod moim dachem.

Zanim dotarły do mnie jego obraźliwe słowa, Alex powalił go na ziemię i zaczął okładać pięściami. Stałam oszołomiona, nie wiedząc, jak mam się zachować.

Set siłą odciągnął mojego brata, który był w takim szale, że chyba zabiłby Prezesa, w imię mojej godności. Odruchowo otuliłam jego napięte ciało i docisnęłam się do jego boku.

Mój mąż stanął nad przyjacielem, mierząc w niego palcem. Przez zaciśniętą szczękę z jego gardła wydobył się złowrogi ton.

– Przegiąłeś Risk. Nie znasz prawdy, więc nie masz prawa kogokolwiek oceniać. May nastawiła cię przeciwko Rose, a ty, jak ten bezmózg, tańczysz, jak ci zagra. Chce rozwinąć swoją firmę to na siłę próbuje zaciągnąć ją do firmy, nie patrząc na to, że ona ma dość tej pierdolonej pracy i woli być blisko nas. Zobaczyła Axa z nią i od razu wysnuła złe wnioski, przez co ty od rana jesteś nabuzowany. Nie mam zamiaru pracować z kimś, kto stracił jaja i jest pierdolonym pantoflarzem. Odchodzę. – Zdjął z siebie kurtkę i odłożył na biurko. – Radź sobie sam.

Ax zrobił to samo, rzucając gniewne spojrzenie, a ja poszłam jego śladami.

We trójkę wyszliśmy, udając się od razu do kuchni, gdzie nadal czekał na nas Warrior.

– A tobie kto wargę rozwalił?

– Risk wygląda gorzej – fuknął pod nosem i odpadł na krzesło.

Zamoczyłam chusteczkę w zimnej wodzie i przyłożyłam do krwawiącego miejsca, chcąc chociaż w ten sposób mu pomóc.

– Jak to? – Zdezorientowany War spojrzał na Seta, szukając u niego odpowiedzi.

– Prez przegiął – zaczął tłumaczyć poważnym tonem. – Zrzuciliśmy barwy klubu, bo oskarżył Rose o szmacenie się z Axem.

– Powinienem bardziej mu przyłożyć – syczał mój brat.

– Że kurwa, co zrobił? – War z wrażenia wstał i nagle spąsowiał na twarzy.

– Uspokój się – tonowałam go, nie chcąc wywołać kolejnych zwad. – May widziała jak nad ranem wracamy do ich domu. Źle to interpretowała i nagadała na mnie Adamowi. Wkurzył się, stąd ta cała afera.

Podrapał się po łysej głowie i ze zrozumieniem na mnie spojrzał.

– Rose, nie dziw się, że mogła coś sobie pomyśleć, ale wypadałoby, żeby z Tobą o tym pogadała, a nie robiła dym. Zacznijmy od tego, że nie powinna nastawiać przeciwko wam Prezesa. To przeginka. Możecie chociaż mi powiedzieć, o co chodzi między wami?

Milczałam, zerkając na brata, który teraz wyglądał na zmieszanego i postawionego pod ścianą. Ciężko westchnął bijąc się z myślami.

– No dobra, War, ale niech to zostanie tylko dla twojej wiadomości. Rose to moja siostra. Gdy dowiedziałem się, jak ma na nazwisko, zacząłem grzebać w internecie. Doznałem szoku, widząc jej zdjęcie z ojcem. Naszym ojcem – wyznał.

Olbrzym wytrzeszczył na nas oczy i opadł na krzesło.

– Że, kurwa, co?

– Rose Garden – wskazał na mnie palcem, po czym przeciągnął go na siebie – Alex Garden. A naszym ojcem jest William Garden. Jesteśmy rodzeństwem. Chcesz jeszcze jaśniej? – zadrwił, widząc minę przyjaciela.

– Ale jaja. – Przetarł ręką czoło i przez chwilę zbierał myśli, zanim znowu się odezwał. – Teraz wszystko jest jasne, ale dlaczego nie powiecie o tym Riskowi?

– Bo na to, kurwa, nie zasługuje. – Mój brat znowu się zagotował. – A ty też masz milczeć.

Podniósł ręce do góry i zapewnił:

– U mnie jak w sejfie. Poza tym, idę z wami.

Zdjął z siebie kurtkę i zawiesił ją na oparciu krzesła.

– Ochujałeś? – odezwał się raptownie Set. – Ta sprawa dotyczy naszej trójki, więc...

– Nie tylko – przerwał mu. – Nawet Molly zbuntowała się, widząc co odpierdala nasz główny Prezes. – Wskazał kartkę wiszącą na drzwiach. – Piszę do Mixa. Pierdolca dostanie, jak się dowie, co odpierdalamy bez niego.

Wyciągnął telefon i zaczął wystukiwać na nim smsa.

Byłam wzruszona, że tyle osób obstawało za mną, ale nie mogłam ciągnąć ich za sobą na dno.

– Jesteście kochani, ale to ja powinnam odejść. Adam miał rację, twierdząc, że jestem głównym powodem problemów.

Ukryłam twarz w dłoniach, nie chcąc ujawnić napływających łez. Set zamknął mnie w swoich ramionach, starając pocieszyć.

– Przestań gadać głupoty. Jesteś naszym słońcem. Tam gdzie ty, tam i my będziemy. Jesteś jedną z nas. Nie zapominaj o tym.

Po słowach męża, jeszcze bardziej się rozpłakałam.

– Kto ją skrzywdził? Zajebię gnoja. – Mix pojawił się w kuchni niczym duch.

– Spokój – burknął War. – Zrzuciliśmy barwy. Daj cynk chłopakom. Kto idzie w nasze ślady, niech za kwadrans stawi się pod siedzibą. A ty, Set, pakuj siebie i Rose. Czekamy na ciebie przy maszynach.

Nie wierzyłam, że ta afera rozkręciła się do tego stopnia. Przez May, która była prowodyrem intrygi, traciliśmy klub, który miał być naszym domem.

Gdy Set poszedł na piętro, Alex zajął jego miejsce przy mnie, a War pocieszał.

– Rose, zamieszkacie na terenie mojego klubu. To jest moja ziemia, więc Risk nie ma nic do gadania. Nie martw się. Wszystko skończy się dobrze. – Potarł moje ramię, dodając otuchy.

Coraz bardziej wątpiłam, żeby ta historia miała szczęśliwy finał. Czułam ciężar winy, który boleśnie spoczął na mych barkach. Żadne dobre słowa, nie mogły mi teraz pomóc.

– Co wy odpierdalacie? – Od strony drzwi rozniósł się krzyk.

Oderwałam głowę od torsu brata i spojrzałam na Adama. Stał w progu. Był wściekły, a na jego twarzy malowała się pełna gama kolorów, po pięściach Axa.

– Za mało jej jeszcze naubliżałeś?! – Alex chciał się rzucić w jego stronę, ale jakimś cudem, udało mi się go przytrzymać przy sobie.

– Zamknij się Ax – huknął Warrior i zasłonił nas swoim gabarytowym ciałem, przed przeszywającym spojrzeniem Prezesa. – Risk, znamy się już w chuj lat. W życiu bym nie podejrzewał, że kiedykolwiek do tego dojdzie, ale odchodzę razem z Setem. Obecnie jesteś krótkowzroczny i dostałeś pierdolca na punkcie swojej baby, która tobą manipuluje. Nigdy nikogo pochopnie nie oceniałeś, a dziś właśnie to zrobiłeś. Ani Rose, ani Ax nie zrobili nic złego, żebyś ich obrażał.

Nie wierzyłam, że tak zaciekle zacznie nas bronić. Z zaciekawieniem słuchałam dalej, jak próbuje dotrzeć do Adama.

– Rose jest wolną kobietą, która ma prawo o sobie decydować, a od kilku dni byłem świadkiem ciągłego narzucania jej woli twojej żony. Byłem pełen podziwu dla cierpliwości Seta, który przez tyle czasu powstrzymywał się, żeby ci nie przypierdolić za chamskie odzywki. Nie wiń Rose za to, że tracisz ludzi, tylko siebie i swoją babę. Mam dość służenia pod człowiekiem, który nie myśli logicznie, a klub dla niego stał się błazenadą. Dla May porzuciłeś nas na ponad pół roku. Zaraz po przyjeździe znowu obarczyłeś Seta swoimi obowiązkami. Teraz, gdy Brat w spokoju chce ułożyć sobie małżeństwo, ty mu się w nie wpierdalasz. Nie mam zamiaru na to patrzeć i każdy kto ma podobne zdanie, ruszy za nami. A jak wrócisz po rozum do głowy i zrozumiesz, co chciałem ci przekazać, wiesz, gdzie nas znaleźć.

Warrior wydawał się spokojny, choć tak naprawdę wewnątrz kipiał. Byłam zaskoczona zarówno jego słowami, jak i postawą. Wychodząc, poklepał Prezesa po ramieniu i dodał:

– Trzymaj się przyjacielu. Mam nadzieję, że szybko przejrzysz na oczy.

Objęta przez Alexa wychodziłam za Warem, gdy naszła mnie pewna myśl. Przystanęłam w progu i spojrzałam prosto w oczy blondynowi.

– Adam, nie mam zielonego pojęcia, dlaczego May nastawiła cię przeciwko mnie. Przyjechałam tu, bo szukałam pomocy u przyjaciela, a zostałam przez niego potraktowana, jak dziwka. Mam nadzieję, że kiedyś zrozumiesz, jak źle mnie potraktowałeś i jak bardzo zraniłeś.

Nie odpowiedział nic, ale w jego oczach zagościł smutek. Cholernie mocno żałował wypowiedzianych słów, ale musiał to wszystko przemyśleć, zanim podejmie ze mną rozmowę.

Z pękniętym sercem, odwróciłam się i wyszłam, modląc w duchu, żeby jeszcze kiedyś powróciły piękne chwile.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro