Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 16

Natrętne spojrzenia śledziły każdy mój ruch, gdy wtulona w męża szłam przez środek głównej sali. Byłam tematem numer jeden, na ich językach i mogłam się założyć, że już krążyły o mnie różne plotki. Starałam się tym nie przejmować, szczególnie, że nic nie docierało do moich uszu.

W Anglii przez lata byłam oblegana przez paparazzi i dość często wypisywano o mnie niestworzone rzeczy. Wówczas w ogóle mnie to nie obchodziło, a wymyślone przez brukowce afery rozpływały się już po dwóch dniach. Dlaczego teraz miałabym przejmować się szeptami obcych osób, a tym bardziej ich opiniami? Niemniej odczułam błogą ulgę, gdy dotarliśmy do pokoju Starszyzny.

Tak samo jak wczoraj, za stołem siedzieli, znani mi już, bikerzy, a na ich czele Prezes. Skupili się na mnie, wywołując pojawienie się piekących rumieńców na policzkach. Usiadłam obok Seta na wygodnej sofie i przejechałam palcem po wszystkich zgromadzonych.

– Przestańcie się tak na mnie gapić. Wszystko jest w porządku.

Warrior odchrząknął i odezwał się zmieszanym głosem:

– Piękna, jest mi cholernie przykro, że pod moim dachem, ktoś śmiał cię skrzywdzić.

– Z tego co mi wiadomo, zemsta została dokonana. Nie powinniśmy już rozgrzebywać tej sprawy. Nie jestem na ciebie zła, za to, co się stało. To nie twoja wina. Gdybyś wiedział co ten typ kombinuje, na pewno nie dopuściłbyś do zaistniałej sytuacji – powiedziałam stanowczo, nie okazując słabości.

Tylko Alex znał prawdę, jak źle wpłynęło na mnie całe to zdarzenie. Dzięki niemu tak szybko wróciłam do normy. Spojrzałam w jego stronę, a on obdarzył mnie uśmiechem pełnym ulgi. Nie wiem, dlaczego to wszystko dla mnie robił, ale byłam mu za to wdzięczna.

– To prawda. Nigdy nie pozwoliłbym cię skrzywdzić. Obiecuję, że taki incydent już nigdy więcej się nie powtórzy. Każdy skurwiel, który spróbuje na ciebie krzywo spojrzeć, dostanie kulę w łeb – zaprzysiągł War, czym tylko mnie rozśmieszył.

– Dobrze wiedzieć. Później podrzucę ci czarną listę osób do kasacji. Jest dość długa, więc nie będziesz się nudzić. – Mrugnęłam do niego okiem, starając się zachować powagę.

Atmosfera przy stole diametralnie się zmieniła. Bracia parsknęli śmiechem, rozluźniając się, a Prezes z uznaniem pokręcił głową.

– Rose, jesteś prawdziwą Damą.

Ten spontaniczny komplement miał dla mnie większe znaczenie, niż ktokolwiek mógł przypuszczać. W oczach innych stawałam się istotną osobą, która zasługiwała na miano kobiety głównego Wiceprezesa. Schlebiało mi to, szczególnie, że Set był ze mnie dumny.

Ku zdziwieniu wszystkich, Mix raptownie podniósł się z miejsca i nerwowymi ruchami odwiązał bandanę z nadgarstka. Gwałtowanie ruszył w moją stronę, przez co mąż ochronnie otulił mnie ramieniem.

– Nic jej nie zrobię – odezwał się wypranym z emocji głosem.

Pochylił się i na mojej szyi zawiązał kawałek materiału z rysunkiem Harleya.

– Patrząc na te siniaki, mam ochotę wykopać to ścierwo z grobu, ożywić je i jeszcze raz zatłuc – wytłumaczył, wbijając we mnie oczy przepełnione szaleństwem. – Noś ją. To prezent.

– Dziękuję Mix.

Speszony moim uśmiechem, wrócił na swoje miejsce, ignorując miny przyjaciół.

Przejechałam wzrokiem po Braciach, zauważając, jak bardzo byli zaskoczeni zachowaniem bruneta. Najwyraźniej nie należał do osób, które szybko nawiązują kontakt z nowopoznanymi ludźmi. Przy pierwszej możliwej okazji zapytam się o niego Seta albo Alexa. Wyjaśnią mi kwestię tego dziwnego mężczyzny, który, na swój sposób, okazał mi sympatię.

Gdy zaczęliśmy jeść śniadanie, ponownie odczułam potrzebę jak najszybszego powrotu do Mountfall. Ten posiłek był niczym, w porównaniu do potraw, które serwowała Molly. Tęskniłam za tą ciepłą kobietą, nie mogąc doczekać się ponownego spotkania z nią i babskich pogaduszek.

Mam nadzieję, że żona Riska okaże się tak samo miła, jak i ona. Żałowałam, że Ax lepiej jej nie zna. Chętnie pociągnęłabym go za język. Jej tematu nie chciałam poruszać przy Secie, wiedząc, że to jego była. Czułam cierń zazdrości, gdy z jego ust padało jakiekolwiek zdanie odnośnie niej.

Och...byłam jej ciekawa i chciałam ją poznać, a z drugiej strony wściekle zazdrosna.Muszę jakoś się opanować! Ich już nic nie łączy, a Prezes zakochany jest w niejpo uszy. Nie muszę się o nic martwić, prawda?

Głęboko zamyślona, pakowałam nasze rzeczy przed wyjazdem. Analizowałam po kolei wszystkie wydarzenia od momentu przyjazdu do tego zakątku diabła, o którym świat praktycznie zapomniał. Życie tu toczyło się na kompletnie innych zasadach, które za wszelką cenę próbowałam zrozumieć.

Żal mi było ludzi, którzy tkwili w tych realiach. Okrutna przeszłość zniewoliła ich swoimi kajdanami i przykuła do tego okropnego miejsca. Nie zauważali innego wyjścia, jak tylko poddać się temu, na co zostali skazani.

Dotykając opuszkami palców bandany, od godziny wiszącej na mojej szyi i przypominając sobie o życzliwości jednego z Braci, zapytałam:

– Set, możesz mi wyjaśnić, dlaczego wszyscy byliście zdziwieni tym miłym gestem Mixa?

Zapinając torbę z zapakowanymi ubraniami, prychnął pod nosem.

– No właśnie. Miłym – podkreślił. – Mix to zamknięty w sobie psychopata. Dla nas jest niegroźny, ale z wrogów robi sieczkę. Nigdy nie okazuje emocji. Trzyma się tylko Starszyzny i z nikim, oprócz nas, nie rozmawia. Słońce, jak widać roztopiłaś kolejne serce okute lodem. Ale cieszę się. Skoro Mix darzy cię sympatią, nie muszę martwić się o twoje bezpieczeństwo.

Złapałam się za głowę i dynamicznie pokręciłam nią na boki.

– Nie wierzę. Mojemu mężowi sprawia przyjemność, że ma mnie na oku nieobliczalny psychopata.

Wzruszył niewinnie ramionami i oboje parsknęliśmy śmiechem.

Sama nie wiem, co na ten temat myśleć. Może kupię Mixowi bilet do Anglii i naślę go na Charlesa? To rozwiązanie na pewno ułatwiłoby mi dalsze życie...

– Słońce, czas wracać do domu...

Przylgnęłam do jego boku i razem wyszliśmy z pokoju.

Jechaliśmy na czele wielkiej kolumny, osłonięci z dwóch stron przez Warrior i Alexa. Ryk potężnych silników roznosił się złowrogo po okolicy, a ja napawałam się tym dźwiękiem. To było niesamowite doznanie, być tu... wśród nich...

Być jedną z nich.

Wtulona w plecy męża, czułam się jak główna bohaterka swoich powieści. Zawsze marzyłam o wietrze plączącym się w moich jasnych włosach, podczas jazdy, pędzie smagającym moje ramiona i o niesamowitym bikerze, który pokaże mi inny, nieznany świat. To wszystko teraz się iściło i pomimo czyhającego zagrożenia, uśmiech nie schodził mi z ust. Mogłam czuć ból zesztywniałych mięśni nóg i kręgosłupa, a i tak pragnęłam jechać z nim i jego Braćmi w nieskończoność.

Czterogodzinna podróż skończyła się zbyt szybko. Czułam niedosyt, gdy zajechaliśmy pod główne wejście siedziby.

Słysząc podjeżdżające motocykle, mężczyźni tłumem zaczęli wychodzić z budynku, robiąc, po chwili, przejście dla swojego Prezesa.

Zsiadłam z motocykla i stanęłam jak wryta. Set ściągnął rękawice i od razu przywitał się ze swoim przyjacielem, o którym już tyle razy słyszałam.

– Risk, widzę, że stęskniłeś się za moją mordą.

Blondyn tylko wyszczerzył się w odpowiedzi. Warrior i Ax również uścisnęli z nim dłonie.

To jakieś jaja! To nie dzieje się naprawdę!

Wzbierała we mnie złość z kpin, jakie urządził sobie ze mnie mój los. Zdjęłam kask i przepchnęłam się pomiędzy mężem a przyjacielem.

Prezes zbladł na mój widok, a jego oczy rozszerzyły się w niebotyczny sposób.

– Adam! – wypowiedziałam jego imię, czując jak w środku się gotuję.

– Rose? Co twoja chuda, angielska dupa robi w moim klubie?

W tym momencie puściłam wszelkie hamulce. Na oczach wszystkich gapiów zaczęłam na niego wrzeszczeć.

– Jak to co?! Szukałam ciebie! Daliście mi adres, pod którym nikt nie mieszka! Gdybyś, do cholery jasnej, wyznał, że jesteś Prezesem klubu, łatwiej byłoby mi ciebie znaleźć! – Wymachiwałam mu przed twarzą rękami, a Set i reszta stali oniemieli, bojąc się wtrącić. – Miałeś zadzwonić po powrocie i dać mi amerykański numer!

– Próbowałem! A gdy zadzwoniłem do firmy, poinformowano mnie, że wzięłaś urlop! Już wiem, kurwa, gdzie zrobiłaś sobie wakacje! – darł się, nie będąc mi dłużny.

– Szukając cię, omal nie straciłam życia! Nie miałam gdzie się podziać! Z Anglii musiałam zwiać i szukałam pomocy u ciebie. – Dźgnęłam go palcem w środek torsu. – Do cholery, Adam! Znaleźć ciebie to droga przez mękę!

Jego twarz nagle przyodział ten słodki uśmiech, którym zdobył moje serce. Rozmiękłam w ciągu sekundy.

– Ale mnie znalazłaś. Nie marudź już, tylko się przywitaj. – Rozłożył szeroko ręce, a ja skoczyłam mu na szyję, niczym mała dziewczynka. Śmiejąc się, obrócił mnie dookoła własnej osi.

– Jak ja tęskniłem za twoim ciętym języczkiem.

– A ja za twoim dogryzaniem. – Zachichotałam.

Docisnął mnie do swojego boku, otulając ramieniem. Wolną dłonią wymierzył w zaskoczonych Braci, a jego mina nabrała srogości.

– To moja przyszywana, młodsza siostrzyczka. Jeśli którykolwiek skurwiel spróbuje się do niej zbliżyć albo tknąć, przysięgam, wykastruję, każę mu zjeść własne jaja, a potem rozpruję mu gardło na oczach wszystkich, tak dla przykładu. Czy to, kurwa, jasne? – zagrzmiał.

Och, tak... byłam jego ukochaną siostrzyczką, którą sobie przysposobił pierwszego dnia naszej znajomości. Uwielbiał mnie, tak samo, jak ja jego. Łączyło nas coś więcej niż przyjaźń. Byliśmy rodzeństwem z wyboru i nikt nie mógł nam tego odebrać.

Jako pierwszy, głębokim śmiechem, zaniósł się Ax, a za nim Warrior.

– To może być trudne, bo już za późno. – z trudem wydusił z siebie Prezes chapteru.

Adam zwęził jasne brwi, a wtedy razem z Setem, niemal jednocześnie, podnieśliśmy do góry dłonie, ukazując obrączki. Zbladł po raz drugi, a po chwili poczerwieniał.

– Czy was totalnie pogrzało? – darł się w niebogłosy.

Nie wiem czemu, ale nagle dostałam ataku duszącego śmiechu. Złapałam się za brzuch i zgięłam w pół.

– I co rżysz?

– Robisz głupie miny, jak się wściekasz. – Nieświadomie dolałam oliwy do ognia.

Na mój głupi tekst, nawet Mix krótko prychnął pod nosem, zasłaniając dłonią usta.

– Ja ci dam „głupie miny"! Marsz do biura! Ty też, Set! Już sobie z wami pogadam...

Mąż zgarnął mnie ręką do siebie, o nic nie pytając. Sam zaciskał wargi, usilnie próbując nie pójść moimi śladami. Jak na złość, za nami poczłapał również Warrior, Ax i Mix.

Adam stanął tuż przed gabinetem i krzyknął do nich:

– A wy gdzie? To sprawy rodzinne, a nie, kurwa, klubowe!

– Ale ona jest naszą siostrą i nas też to dotyczy. – War wepchnął się do pomieszczenia wraz z moim przyjacielem.

– A ty też rodzina? – Zmierzył posępnym wzrokiem Mixa.

– Nie. Prywatna ochrona Rose. Wolę być blisko, jakbyś wpadł w szał. – Ominął Prezesa i stanął w rogu pomieszczenia.

– No kurwa pięknie! – Trzepnął drzwiami tak głośno, że podskoczyłam w miejscu.

Wypuścił ciężko nadmiar powietrza z płuc, zbliżył się do nas i przeczesał palcami zmierzwione włosy.

– Od początku. Co skłoniło cię do tak szybkiego przyjazdu do mnie?

Zanim zdążyłam rozchylić usta, głos raptownie przejął Set.

– Risk, zanim zaczniesz przeprowadzać śledztwo, powiedz, skąd, do cholery, znasz moją żonę?

– Żonę... – Prychnął pod nosem. – Jak widać bardzo mało wiesz o swojej żonie – podkreślił ostatni wyraz i lekko uniósł jasną brew, zerkając co chwilę na mnie. – Rose Garden to była szefowa May. Jest wiceprezesem międzynarodowej firmy, zajmującej się architekturą, na olbrzymią skalę. Sami szejkowie zamawiali u niej projekty ogrodów do swoich pałaców. – Set zbladł i z niedowierzaniem zawiesił na mnie wytrzeszczone oczy, a Adam dodał – masz żonę miliarderkę, tak dla sprecyzowania, której chuda dupa, nadal nie wiem, co robi na mojej ziemi.

Mój mąż oparł plecy o sofę, nie mogąc wyjść z szoku, War zamarł w bezruchu z ustami ułożonymi w literę O, a Alex zbladł. Jedyny Mix miał nadal niezmienny wyraz twarzy i w tym momencie bardzo ceniłam tą cechę.

Prezes skrzyżował ręce na torsie i zawisł nade mną jak kat.

– Od początku. Słucham.

Skwasiłam minę. Nie miałam wyjścia. Musiałam mu szczegółowo wyznać historię, którą znali tylko May i Set, a w zarysie również Ax. Opowiedziałam o tym, co stało się po ich wyjeździe z Anglii i jak w panice uciekłam z rodzimego kraju. Wdałam się w szczegóły dotyczące baru, poznania Seta, szukania ich, a potem lokum na nocleg. Wściekłość ukazała się na jego twarzy, gdy doszłam do momentu wypadku. Byłam pewna, że obwiniał się za to, że nie było go tu, żeby mnie chronić.

Nie ukrywałam też faktu, jak zakochałam się w Secie i jak doszło do naszego małżeństwa, którym się cieszę. Wysłuchując całej mojej historii, zamyślił się i dość długo milczał. Cierpliwie czekałam aż sam się odezwie.

– Skrzacie, wiesz, że zawsze cię obronię, ale nie jestem pewien, czy ta siedziba jest teraz do tego najodpowiedniejszym miejscem. Jesteśmy na ścieżce wojennej z niebezpiecznymi ludźmi i boję się, że przez to ucierpisz. Nie mogę do tego dopuścić, dlatego zastanawiam się, czy...

Przerwałam mu, wiedząc do czego dąży.

– Nie, Adam! Nie dam się nigdzie odesłać! Tu jest mój mąż. Tu są moi przyjaciele i nie mówię teraz tylko o tobie i May, ale i o nich. – Wskazałam trzech obserwujących nas mężczyzn. – Tu jest moje życie, przy was i w każdym z was. Z wielką przyjemnością porzuciłam tamten, duszący mnie, świat. Wspomniałeś o moich milionach, choć sam dobrze wiesz, że wyrzekłabym się każdego funta, żeby nie musieć tam żyć. I zrobiłam to, żeby przy was być.

Zrezygnowany Adam opadł na krzesło, a ciszę między nami przerwał Warrior.

– Risk, ta mała zdobyła nas i każdy, bez wahania, zrobi wszystko, żeby była bezpieczna. Jeśli każesz jej gdziekolwiek wyjeżdżać, wiedz, że zarówno ja, Ax, jak i Mix, ruszymy za nią.

Wspierające słowa. Dziękuję...

Set odchrząknął, zwracając na siebie uwagę.

– Dzięki War, że tak się za nią wstawiasz, ale zapominacie o bardzo istotnym szczególe. Rose to moja żona i nigdzie stąd nie wyjedzie. A ty, Risk, możesz być Prezesem, ale to ja jestem twoim Vice, a ona jest M.O.J.A. – Wbił w blondyna stanowcze spojrzenie i dodał – Ty masz swoją May, ja mam Rose i niech nikt nikomu nie wpierdala się w związek.

Przełknęłam gorzką ślinę, dobrze wiedząc do czego dąży. Adam również zrozumiał ten jasny przekaz. Podniósł ręce do góry i z rezygnacją odparł:

– Dobra, może tu zostać, ale jak coś jej się stanie, nie ręczę za siebie.

Byłam mu wdzięczna za troskę, ale, tak samo jak reszta, odetchnęłam z ulgą, że odpuścił. Wszyscy poza Axem. Przez cały czas stał nieruchomo z wbitym wzrokiem w nicość i ani razu nie spojrzał w moją stronę.

Był na mnie zły? Ale za co?

Musiałam chwilowo odpuścić, bo to nie był najlepszy moment, żeby doszukiwać się przyczyn psującej się między nami relacji. Gnębiło to moją duszę, ale w pierwszej kolejności musiałam zająć się wytłumaczeniem niektórych spraw z mężem.

Zadziornie spojrzałam na głównego Prezesa i zapytałam:

– Jeśli do twojego móżdżku dotarła już informacja, że moja dupa nigdzie się stąd nie ruszy, mogę już iść z mężem do pokoju i się odświeżyć?

Zmrużył na mnie oczy i zabił wzrokiem.

– Kiedyś się doigrasz, Skrzacie. – Przez jego twarz przemknął uśmiech. – Idźcie, ale Set, wracaj zaraz. Mamy jeszcze kilka spraw do obgadania.

Chowając mnie pod ramię, skinął głową i poprowadził na piętro budynku. W naszym wspólnym pokoju opadł na łóżko obok pudełka, którego wcześniej tu nie było. Klęknęłam pomiędzy jego nogami, przeklinając się w myślach, że ukrywałam przed nim sporo istotnych faktów.

– Jesteś na mnie zły – stwierdziłam, szukając z nim kontaktu wzrokowego.

Westchnął.

– Słońce, nie mam prawa być na ciebie zły. Nie wiedziałaś, że osoby, których szukasz, są związane z tym klubem. Nigdy też nie dopytywałem o to, czym zajmowałaś się w Europie. Zastanawiam się tylko, co zdolna dziewczyna, ze świetlaną przyszłością, robi z takim zerem jak ja? – Smutek w jego głosie był namacalny.

Czułam narastający we mnie żal, że tak nisko siebie cenił. Otarłam z kącika oka wezbraną wilgoć i odparłam:

– Uszczęśliwiasz mnie i tylko przy tobie czuję, że żyję tak, jakbym chciała. Proszę, nie odtrącaj mnie przez to kim byłam. Kocham cię.

Przejechał opuszkami palców po moim policzku mokrym przez natrętne łzy.

– Też cię kocham, Rose, ale nie chcę zmarnować ci życia. Proszę, odpowiedz szczerze, czy chcesz nadal ze mną być?

Serce zacisnęło mi się w bólu, że po raz kolejny musiałam upewniać go w szczerości swoich uczuć. Przez to co wydarzyło się w przeszłości, miał bardzo zaniżone poczucie własnej wartości. Byłam pewna, że do tego przede wszystkim przyczyniła się May. Pomimo, że była dla mnie ważną osobą, powstał już między nami dystans. Nasza przyjaźń nie będzie taka sama jak w Anglii. Skrzywdziła dobrego człowieka, który na to nie zasłużył, a teraz moim obowiązkiem było uratowanie go.

Usiadłam mu na kolanach i głęboko spojrzałam w orzechowe tęczówki, które za każdym razem przypominały mi jesienny spacer w pogodny dzień.

– Set, kocham cię i nic nie jest dla mnie ważniejsze niż nasz związek. Nie muszę mieć dużo. Ważne, że mam ciebie.

Pocałowałam go krótko i nieznacznie się odsunęłam, żeby móc odczytać cokolwiek z jego oczu. Malowała się w nich ulga, a na ustach pojawił się tajemniczy uśmiech.

Podsunął bliżej nas pudełko i wyjął jego zawartość. Popłakałam się ze szczęścia dostając prezent, którego się teraz nie spodziewałam

– Jako moja żona, będziesz teraz to nosić. Dzięki niej, nikt nie ma prawa cię tknąć.

Przytuliłam do piersi kurtkę z naszywkami klubu, motocykli i jedną, która oznaczała, że oficjalnie stałam się klubową Damą.

Przylgnęłam ustami do warg Seta, ciesząc się, że w końcu moje życie układa się tak, jak powinno.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro