Rozdział 13
Bladym świtem, Set zrobił mi bardzo miłą pobudkę. Jego wargi delikatnie muskały szyję, policzki i usta, wyrywając mnie z objęć snu.
– Dzień dobry, Słońce – wymruczał, gdy tylko rozchyliłam powieki.
– Dzień dobry, Kochanie.
Ściągnęłam go do pocałunku, a po chwili dłonią zaczęłam pobudzać jego męskość. Uwielbiałam nasz poranny seks, który ożywiał mnie bardziej, niż mocne espresso. Set, jak co dzień, zachłannie pożerał moje ciało, a ja oddawałam się mu bez reszty, pozwalając doprowadzić się na sam szczyt rozkoszy.
Kochałam jego różne oblicza, które przede mną odkrywał. Potrafił być zarówno czuły, delikatny, jak i apodyktyczny, a nawet niebezpieczny. Po niesamowitym orgazmie zawsze tulił mnie w ramionach, okazując tym swoje głębokie uczucia. Patrzył na mnie wówczas tak, jak nikt inny do tej pory.
Przejechałam palcami po zarysie jego szczęki, którą pokrywał kilkudniowy zarost. Wykorzystując moment spokoju i bycia sam na sam, podjęłam się trudnego zadania. Musiałam przeprowadzić z nim ciężką rozmowę i miałam cichą nadzieję, że zrozumie, co chciałam mu przekazać.
– Nie musisz być o mnie tak zazdrosny. Tylko ciebie kocham i nie zamierzam zmieniać obiektu swoich uczuć. Jestem twoją żoną. Jestem twoja – zaczęłam, podkreślając dwa ostatnie zdania.
Westchnął ciężko, a w jego oczach zagościł smutek.
– Słońce, już raz straciłem kobietę. Nie chcę przechodzić tego ponownie. To we mnie siedzi. Zrozum. Jesteś zjawiskowo piękna, a twoja niesamowita osobowość przyciąga każdego, kogo spotkasz na swojej drodze. Casta już owinęłaś dookoła palca, Ax, po zaledwie godzinie, bez zastanowienia skoczyłby za tobą w ogień, a Warrior, który dość płytko traktuje kobiety, ciebie stawia na równi z nami. Jesteś wyjątkowa, więc nie dziw się, że boję się ciebie stracić.
To wyznanie dało mi dużo do zrozumienia. Jego dusza nadal łkała przez zdradę najbliższych osób i obawiałam się, że rany, które nosi na sercu, szybko nie przestaną boleć. Objęłam go najmocniej jak umiałam, chcąc dodać mu otuchy i wsparcia.
Nigdy w życiu nikomu nie pozwolę znowu go skrzywdzić.
Pocałowała go w usta i spojrzałam mu prosto w oczy, żeby upewnić w szczerości swoich słów.
– Cast jest miłym i otwartym człowiekiem. Cieszę się, że mnie polubił. Z Axem od początku znaleźliśmy wspólną nić porozumienia. Bez ukrytych przesłanek i przymusu, okazał mi swoją dobroć. W tym obcym mi środowisku stał się upragnionym przyjacielem i bratnią duszą. Co do Warrior... – Przewróciłam oczami. – Kiedyś i tak go wychowam.
Oboje parsknęliśmy krótkim śmiechem.
– Widzisz, nie musisz się bać, o żadnego z nich, bo to ty jesteś dla mnie wszystkim. – dodałam.
Zamknął mnie w ramionach i odetchnął z ulgą. Cieszyłam się, że przeprowadziliśmy tą szczerą rozmowę, która zrzuciła z jego bark zalegający ciężar. Bardzo zależało mi na naszym związku i wiedziałam, że tylko wyrozumiałością i prawdą zbudujemy solidny fundament wspólnej przyszłości.
Nasze leniuchowanie w łóżku dobiegło końca dopiero po następnej godzinie, gdy głód zmusił nas do opuszczenia pokoju. Widząc, że w kuchni nikogo nie ma, zapytałam:
– Mogę zrobić nam kawę i jakieś kanapki? W tym czasie na spokojnie porozmawiasz z Warrior.
Rozejrzał się po pomieszczeniu i niechętnie skinął głową. Widząc, że nie czyha na mnie żadne zagrożenie, zostawił mnie samą.
W obcym miejscu czułam się nieswojo, a myszkując po lodówce i szafkach, prawie jak złodziej. Pragnienie napicia się aromatycznego napoju i zjedzenia czegokolwiek, przeważyło nad moimi zahamowaniami. Ustawiłam na blacie dwa kubki, nasypałam do nich zmielone ziarna i nastawiłam czajnik. Czekając na zagotowanie wody, wyjrzałam przez okno.
Rozległy plac przed barem był praktycznie pusty. Jedynie dwóch posępnych mężczyzn kręciło się przy motocyklach, szykując je do dzisiejszego wyjazdu. Przyglądałam się im przez dłuższą chwilę, zastanawiając, jak będzie wyglądać mój dalszy pobyt w Mountfall. Czy Set pomoże odnaleźć mi przyjaciół, z którymi pragnęłam się zobaczyć.
Nagle czyjaś dłoń zasłoniła mi usta, a druga skrępowała tułów i ręce. Zamarłam w bezruchu, zniewolona przez wielkie cielsko.
Kto to i czego ode mnie chce?
Odpowiedzi przyszły natychmiast. Śmierdzący alkoholem typ wysapał mi do ucha:
– Zapłacisz mi za złamany nos i wybite zęby.
Żółć podeszła mi do gardła, a serce zaczęło bić, jak oszalałe, gdy uświadomiłam sobie, kto mi grozi. To była ta góra mięśni, która próbowała wczoraj się do mnie dobrać. Byłam teraz w wielkim niebezpieczeństwie i strasznie żałowałam, że z własnej woli zostałam tu sama.
Zaczął mnie ciągnąć za sobą w stronę drzwi na zaplecze. Nie było to trudne. Ważyłam zaledwie pięćdziesiąt kilo, on zapewne sto dwadzieścia, jak nie więcej. Czułam się jak motyl w łapach goryla, ale nie byłam tak krucha i słaba. Nie miałam zamiaru poddać się bez walki.
Kiedy docisnął mocniej dłoń do moich ust, ugryzłam go najmocniej jak umiałam. Nauczona kilku ciosów z lekcji samoobrony, uderzyłam go, z rozmachu, łokciem w wątrobę. Poluźnił chwyt, dzięki czemu wysmyknęłam się ze stalowego uścisku. Zdążyłam zrobić zaledwie dwa kroki, gdy znowu mnie dorwał i powalił na ziemię.
– Ty suko! Już jesteś martwa!
Jego ciężkie ciało naparło na mnie, dopychając do zimnej podłogi. Wielkie łapy bezlitośnie zacisnęły się na szyi. Próbowałam krzyknąć, ale jedyne co wyszło z moich ust to żałosny jęk. Łzy same spłynęły po policzkach, a pozbawione człowieczeństwa oczy zabierały mi duszę.
Ostatkami sił walczyłam, żeby nie utracić świadomości, lecz mrok był potężniejszy. Byłam już na skraju, marząc tylko o tym, żeby mieć szansę znowu przytulić się do ukochanego męża, gdy niespodziewanie czyjś okuty but przeleciał nad moją głową, zderzając się z twarzą bezdusznej bestii.
Napastnik puścił mnie i odskoczył na bok, a wybawiciel zajął jego miejsce, łapiąc w ramiona i dociskając do silnego torsu.
– Już jesteś bezpieczna, Różyczko – mówił spokojnie, próbując opanować mój szloch.
Klęczał, otulając mnie ochronnie rękami i dając bezpieczeństwo, jakiego teraz potrzebowałam. Niepewnym ruchem odwróciłam głowę, żeby zorientować się w sytuacji.
Mój niedoszły kat zalany był krwią. Siedział potulnie przy ścianie, a Mix mierzył do niego z broni.
– Zabijecie Brata dla jakiejś suki? – bełkotał, z niedowierzaniem, spoglądając na dwóch mężczyzn.
– Ona jest jedną z nas, a ty chciałeś ją skrzywdzić. Teraz my skrzywdzimy ciebie – powiedział, wypranym z emocji głosem, Mix, a w jego oczach zatańczyło szaleństwo.
– Cichutko, Różyczko. Już nic ci nie zrobi. – powtarzał w kółko Ax, gładząc mnie po głowie, jak kota.
Tkwiąc w jego uścisku byłam pewna, że nie pozwoliłby nikomu mnie skrzywdzić. Stał się nie tylko moim przyjacielem i bratnią duszą, ale też kolejnym aniołem stróżem, który dziś wyrwał mnie z ohydnych łap śmierci.
– Co tu się, kurwa, wyprawia?! – ryknął, tak dobrze znany mi, głos.
Ponownie ośmieliłam się unieść głowę, żeby zobaczyć jego właściciela.
Mój mąż i Warrior stali w drzwiach, wściekle rozglądając się po pomieszczeniu. Set, jak oszalały, ruszył w moją stronę, opadając przy nas na kolana.
Oderwałam się od torsu Alexa i wtuliłam w męża. Przez chwilę naprawdę bałam się, że już go więcej nie zobaczę.
– Co tu się, kurwa, stało? – ponowił pytanie, ostatkami sił trzymając nerwy na wodzy.
– Gdy weszliśmy z Mixem do kuchni, Tig dusił Rose. Od razu dostał ode mnie z buta w ten pusty, zapijaczony łeb – wyjaśnił Ax.
Czułam jak mój mężczyzna boleśnie napina każdy mięsień. Przeklęłam w myślach, słysząc jak War nagle dolał oliwy do ognia.
– Gdybyś wczoraj skurwielowi nie okazał łaski, dziś twoja żona nie miałaby sińców na szyi.
Jakich znowu sińców?
Podniosłam wzrok na Seta i już po sekundzie pożałowałam, że to zrobiłam. Wściekłość to zbyt delikatne określenie tego, co teraz czuł. Wyglądał jak sam diabeł, który wyszedł wprost z piekielnych czeluści i miał zamiar zniszczyć cały świat.
– Bierzcie go do piwnicy i zwołajcie wszystkich. Zaraz pokażę, jak kończą ci, którzy próbują skrzywdzić moją Damę – z jego ust wydobył się nienaturalny warkot, wywołujący u mnie lęk.
Trzęsłam się, nie mogąc w ogóle zebrać myśli. Tego było stanowczo za dużo. Niekontrolowane łzy układały się w stróżki, a ja nie mogłam ich powstrzymać. Chciałam coś powiedzieć, ale z drżących warg wydostał się tylko kolejny jęk.
Warrior i Mix wyprowadzili szarpiącego się Brata. Odczułam wewnętrzną ulgę, gdy napastnik zniknął z pola mojego widzenia, jednak ciało nadal walczyło z nadmiarem emocji. Set delikatnie ujął moją twarz w dłonie i kciukami otarł mokrą skórę.
– Słońce, wiem, co sądzisz na ten temat, ale nie mogę drugi raz odpuścić sprawy. Sama widzisz, jak to się kończy – próbował mi wytłumaczyć, co miało się za chwilę wydarzyć.
Chciał raz na zawsze skończyć z moim oprawcą, jednak nie dopuszczałam myśli, że mój mąż może być jego zabójcą. Nie mogłam pozwolić, żeby jego ręce, przeze mnie, były splamione krwią.
Raptownie zaczęło mi się kręcić w głowie, a obraz stał się niewyraźny.
– Rose! Rose!
Słyszałam oddalające się nawoływanie, które w końcu ucichło, a umysł osnuła mgła.
Od autorki
Kochani, chciałabym zaprosić Was do przeczytania romansu "Śladami tęsknoty", który piszę razem z HPNight .
Jest dostępny na profilu NightKyler.
Mam nadzieję, że ta powieść poruszy Wasze serduszka i wspólnie z nami będziecie przeżywać wyjątkową historię Alice i Fabiana.
Gorąco Was pozdrawiam i dziękuję, że ze mną jesteście ❤
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro