10. cień.
Pachniesz problemami i łzami,
Czemuż ten świat nie jest jedynym problemem?
Czemu jesteście wciąż tacy sami,
Przecież wszyscy zmieniają się biegiem.
Czuję - nie patrzą, niesłyszą także.
Czuję, że zimnym dotykiem dłoni ranisz mą myśl pozytywną od nowa.
Chciałabym zasnąć i wstać zbyt późno - zbyt późno by cokolwiek zrobić.
Komórki ciała się kulą, jednak nie usną.
Nie potrafią tak nic nie robić.
Nie potrafię przed snem nie zająć skroni kolejnym krzywdzącym wspomnieniem.
Nie potrafię serca swego żwawym sparzyć płomieniem.
Dla ludzi, jak widzę, staję się cieniem.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro