Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

UF!Sans x Reader

Propozycja dnia zaproponowana przez WikitheShadowGirl. C;

- Ommmmm - mruczał Sans leżąc wyciągnięty przed stosem skarpetek na podłodze.

Jego brat spojrzał na niego lekko przkrzywiając czaszkę.

- Sans, co ty odwalasz?

- Nie przeklinaj i nie przeszkadzaj mi. Ommmmm.

- Wcale nie przeklinam - bronił się wyższy ze szkieletów. No, w karpiu... On nie przeklina. Jest na to zbyt niewinny.

- WCALE ŻE NIE! - krzyknął Paps w przestrzeń.

- Ty też ją słyszysz? - spytałeś/aś zmęczony/a tym całym crapem. Papyrus pokiwał gło... Czaszką.

- Pewnie że tak, człowieku! Jest niezwykle derwująca.

- Chyba 'denerwująca' - poprawiłeś/aś szkieleta.

- Właśnie tak powiedziałem! DERWUJĄCA!

Westchnąłeś/aś i w tym momencie coś w skarpetkach się poruszyło.

- K[CENZURA]a! Co ja tu do ch[CENZURA]a Pana robię?! Ja p[CENZURA]ę!

- Nie p[CENZURA]l bo sobie rodzinę powiększysz, Fell.

Szkielet gniewnie odwrócił się w stronę osoby, która to powiedziała, czyli Kotnej. Uuu... Dziewczyna igra z ogniem.

Podszedł do niej, chwycił ją za golf swetra i uniósł do góry na paręnaście centymetrów, tak, że ich oczy były na równi.

- Nie. Masz. J[CENZURA]o. Prawa. Mnie. Jechać. Jasne? - powiedział spokojnie.

- Lepiej uważaj gniocie, ten sweter jest Gastera - odparła Autorka mrużąc oczy. W tym momencie Narratorka wyjęła popcorn i zaczęła go jeść.

- I co k[CENZURA]a z tego?

- To z tego, że zamknij pysk szmaciarzu.

W tym momencie dookoła Fella pojawiły się Gaster Blastery. Puścił ją wreszcie, a ona spoliczkowała go. Nie zrobiło to na nim większego wrażenia

- Masochista~

- No już, spokój - Paps próbował jakoś załagodzić sytuację. Szło mu to średniawo.

- Piąteczka. Te Blastery były mega, uwierzył - usłyszałeś/aś szept Autorki, po czym przybiła piątkę starszemu ze swoich braci.

- Trzeba go związać i zabrać do szafy - Undyne snuła na głos plany co do Fella. Oczywiście on to wszystko słyszał.

- Gracie w butelkę? - spytał emanując niechęcią.

- Uhm. Idziesz z [Twoje Imię] do szafy - powiedział Sans znad telefonu. Nerd.

- Ugh, niech wam już będzie - warknął niechętnie, po czym włożył ręce do kieszeni kurtki i poszedł w stronę przedpokoju. Huh, nie sądziłam, że pójdzie tak łatwo...

Pobiegłeś/aś za Fellem, a za Tobą standardowo poszła Miszczyni Szafy Undyne.

- Nooo... Ile tu mamy siedzieć?

- Siedem minut - odpowiedziałeś/aś patrząc na zamykające się drzwi od szafy. Żegnaj wolności - powinieneś/aś pomyśleć. Nie pomyślałeś/aś tak? No cóż...

- Tylko z łapami ode mnie - ostrzegł szkielet. Pff... Ostro Tobą pomiata. Uniosłeś/aś dłonie pokazując że nie masz najmniejszego zamiaru go dotykać. Em... To nie zabrzmiało zbyt dobrze...

Zapadła cisza której nikt nie śmiał zakłócać. No, ale oczywiście Ty jestes Rebeliantem, soł...

- Może pogada-

- Nie - krótko uciął szkielet krzyżując ręce.

- To może-

- Nie.

- A chociaż-

- Nie. Daj mi wreszcie spokój.

Okej, daj mu już spokój, bo zaraz nam tu skończy jak Człowiek Dynamit... Zna ktoś?

Spojrzałeś/aś na zegarek. Jeszcze kilka sekund. Teraz albo nigdy. Kiedy zauważyłeś/aś że drzwi się otwierają, szybko złapałeś/aś za obrożę Fella i pocałowałeś/aś go. Pozdro. Mogę napisać Ci nekrolog?

Wyleciałeś/aś z szafy tak szybko jak mogłeś/aś. Szybciej! Do łazienki! Póki Ci życie miłe!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro