Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Kotna x Reader

- Ale jak to ''ja''? Czy ja wyglądam na postać z Undertale'a? Tak poza tym, kto do ch[CENZURA]a kocura napisał moje imię na jednej z tych szemranych karteczek?! Jak znajdę to oskalpuję.

- Mogłabyś świetnie zastąpić Fella, złotko - mruknął do siebie Metapod, za co oberwał poduszką. Oczywiście, kiedy uwaga Autorki była skupiona na tej różowej puszce, Undyne skorzystała z okazji i wymknęła się z pokoju krokiem jednostajnie przyspieszonym.

- A co to ''Andertejla''?

Paps spojrzał na Autorkę aka swoją siostrę wzrokiem ''no-weź-przestań-mieć-te-swoje-tajemnice''. Ale oczywiście Kotna była nieugięta i nie powiedziała nic.

Gdyby nie to, że byłeś/aś wpatrzony/a w Autorkę, powiedziałbyś/abyś coś ambitnego. Ale aktualnie próbowałeś/aś ogarnąć multum myśli w Twojej głowie. Ty. Ona. Szafa. Siedem minut. O k[CENZURA]a. Oddychaj. Ona nie gryzie! Jedyne co może Ci zrobić to... Zabić Cię.

- No już, chodź, [Twoje Imię]...

Potarłeś/aś odruchowo lewy nadgarstek na którym jeszcze niedawno był bandaż i poszedłeś/aś nieśpiesznie w stronę szafy.

- Trzymam kciuki - Undyne próbowała jakoś podnieść Cię na duchu. Pf. Kiedy w końcu zrozumie że to całe pocieszanie NIE POMAGA?

Już chciałeś/aś stwierdzić, że to co powiedziała jest absurdalne bo ryby nie mają kciuków, ale nie zdążyłeś/aś. Wrota szafy się zamknęły... Niepewnie odwróciłeś/aś głowę w stronę Kotnej, która siedziała po drugiej stronie szafy z założonymi rękami. Postanowiłeś/aś jakoś zainicjować rozmowę.

- Um... Ładną mamy pogodę...

- Uhm.

W szafie zapadła klaustrofobiczna cisza. Wow. Cisza może być klaustrofobiczna...

- Wiesz co - Autorce zebrało się na szczere wyznania. - Chciałam przeprosić. Wiesz, za tamto... No... Trochę mnie poniosło...

- Trochę - ta brew którą uniosłeś/aś do góry zaraz odleci do ciepłych krajów, uważaj.

- Trochę bardzo. Heh... Rozumiesz...

- Właśnie nie, nie rozumiem. Powinnaś się leczyć.

Autorka pokiwała smutno głową wpatrując się w swój czarny ogon, po czym się uśmiechnęła.

- Może? No, ale gdybym była normalna w stu procentach, nie byłabym taka zabawna.

- Pf... Ty? Zabawna? Nie rozśmieszaj mnie.

- Czy ty na mnie pyfasz? CZY TY WŁAŚNIE... Oo nie. Nie daruję Ci tego!

I zanim zdążyłeś/aś w jakikolwiek sposób zareagować, rzuciła się na Ciebie i Cię przytuliła. Oksytocynka Power!

- Nie przeszkadzam? - spytał Sans otwierając szafę. Nosz... Zawsze ktoś musi psuć idealne momenty! P[CENZURA]e się gwiazdy!

- Nieee, wcale nam nie przeszkadzasz - zamruczała Autorka. Co do... - Zapomniałam! Mieliśmy iść do sklepu po ketchup!

Kotna wyszła z szafy, a Ty wyczołgałeś/aś się zaraz po niej. Autorka poszła ze swoim bratem w stronę drzwi wyjściowych, jednak zatrzymała się jeszcze w drzwiach i spojrzała na Ciebie.

Wskazała na Sansa, potem na Ciebie, a potem przejechała ręką w poprzek swojej szyi. Nie znam się na hieroglifach i języku migowym, ale to chyba miało znaczyć, że masz się do niego nie dobierać...

Geez, jak dawno nie pisałam... Tu góry, tam nauka bo nowy rok szkolny, gdzie indziej widmo komersu... ;-;

No, ale nieważne... Nowy rok szkolny! Życzę spóźnionego wszystkiego najlepszego wszystkim! xD
(I szczęścia, bo zawsze się przydaje.)

Jeśli chodzi o rozdziały, to mam nadzieję, że niedługo będą nowe. Już nad tym ciężko pracuję. (Kupiłam sobie maszynę do kopania w cztery litery.)

((No i dzięki za ponad 8k wyświetleń. C':))

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro