Jerry x Reader
- ŻE CO?!
Wydarłeś/aś się tak głośno, że chyba Cię nawet w Podziemiu słyszeli. A przecież nic się nie stało. Chyba... Po prostu nadeszła kolej Jerry'ego na kręcenie butelką i wypadło na Ciebie. Zbieg okoliczności? Nie sądzę... Pomyśl nad tym.
Kto go w ogóle tu zaprosił?!
Toriel?!
Spojrzałeś/aś na nią z wyrzutem, ale ona nawet na Ciebie nie patrzyła, bo właśnie gadała z Sansem. Pff... NIEWIARYGODNE! Skandal!
Zerknąłeś/aś z niechęcią na Jerry'ego. On patrzył na Ciebie z jeszcze większą niechęcią, o ile to możliwe.
- To co - powiedziała Undyne ukazując swoje żółte kły. Zawsze mnie to zastanawiało, czy to ich naturalny kolor. - Do szafy marsz!
Z rezygnacją poczłapaliście do szafy, a zadowolona ryba zamknęła za wami drzwi. Spoko, nie martw się, na pewno nie będzie aż tak źle. Chyba... Usadowiłeś/aś się na jakimś pudle w rogu szafy, jak najdalej od tego... Czegoś. Przez parę minut panowała kompletna cisza, a ty patrzyłeś/aś w ścianę. Mogę wiedzieć co w niej jest takiego fascynującego? Tak pytam z czystej ciekawości.
- Ekhem - teatralnie zakaszlał Jerry.
- Czego tam? - warknąłeś/aś z niechęcią.
- Niczego, o co ci chodzi? - spytał się z wyrzutem.
- Kaszlnąłeś teatralnie, więc się pytam 'czego tam'?
- Masz coś do mojego kaszlu? - stwór spojrzał na Ciebie z oburzeniem. Tego już było dla Ciebie zbyt wiele. Nie dość że musi tu z Tobą siedzieć, to jeszcze się Ciebie czepia. Nie wytrzymałeś/aś.
- A żebyś k[CENZURA] wiedział że coś mam do twojego j[CENZURA] kaszlu! Na dodatek muszę jeszcze k[CENZURA] znosić p[WIĘCEJCENZURY] towarzystwo takiego c[CENZURA] j[CENZURA] jak ty! Mam tego k[JESZCZEWIĘCEJCENZURY] do-
W tym momencie zauważyłeś/aś że drzwi od szafy są otwarte i stoi w nich Toriel. 'Zszokowana' to było za mało powiedziane. Wyglądała tak, jakby trafiła w te mroczne części Tumblera zarezerwowane dla wielkich fanów Undertale'owego NSFW. Za nią stało jeszcze parę osób, równie niedowierzających w to, co usłyszeli od Ciebie. Cicha woda brzegi rwie, hm?
- Wygrałem - szepnął Sans do Alphys i wyrwał jej dwie dychy z dłoni. Bożee czy ty to widzisz...
- Yy... To ja... M-może już p-pójdę do d-domu - Jerry bliski łez wybiegł z szafy i uciekł gdzieś. No i widzisz co zrobiłeś/aś? Jesteś z siebie dumny/a? Nie? Dlaczego? Gdybym była Tobą, byłabym dumna. Przynajmniej już nikt nie będzie się męczył z tym stworzeniem w szafie. Uratowałeś/aś psychiki niewinnych osób! Brawo! Powinni Cię jakoś odznaczyć!
Wyszedłeś/aś z szafy i jak gdyby nigdy nic i z uśmiechem na ustach spytałeś/aś:
- To czyja teraz kolej?
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro