Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Ink x Reader

Rozdział specjalnie na życzenie Ambitra oraz mojej piątej sis, San_nie.

- No hej, co tam? - właśnie ze ściany wyszedł szkielet podobny do Sansa, trzymający w rękach szkicownik.

- Matko bosko! - krzyknęła Kotna po czym podbiegła do niego ze łzami szczęścia w oczach i przytuliła go. Wszyscy zebrani, włącznie z przybyłym, nic z tego nie rozumieli. Ty też, ale za moment się dowiesz. Metafen wyszedł w[CENZURA]y z pomieszczenia, zapewne po Metafen.

- Panie i panowie, potwory, ślimaki, źółwie i zmutowane chomiki... To jest Ink. Mój idol - ostatnie słowa wypowiedziała szeptem, ale wygląda na to że on to usłyszał, bo się zarumienił na tęczowo.

- Em... Blueberry coś tam mi mówił o tym że gracie w butelkę, więc postanowiłem dołączyć skoro nie mam nic lepszego do roboty...

- Świetnie, zaraz idziesz z [Twoje Imię] do szafy - rzucił niedbale Jerry, wgapiony w ekran swojego telefonu. Żelatyna się odobraziła i wróciła! Yaaay!

- Tak już? Dopiero co przyszedłem! - zdziwił się Ink, podając Kotnej tajemniczą karteczkę. Nie, nie dowiesz się co jest na niej napisane, teraz jest to mało istotne, przyjmijmy że jest to... Lista zakupów. Nawet jeśli nią nie jest.

- Przed chwilą pokazało na ścianę, a chwilę później przyszedłeś - wytłumaczyłeś/aś unosząc dłonie w obronnym geście. To nie Twoja wina że butelka ma jakieś kaprysy i wskazuje ściany!

- CHOLERA! - wydarła się Kotna. Wszyscy na nią spojrzeli z kompletnym mindfuckiem na twarzach. - Nie, nieważne, Au mi się wali, nie przeszkadzajcie sobie.

Autorka pstryknęła palcami i w ścianie pojawił się portal (bo może), po czym szybko cmoknęła Inka w czoło i wbiegła do portalu. Kiedy portal się zamykał, mogłeś/aś jeszcze słyszeć jej szaleńczy śmiech. Ink natomiast był cały w tęczy i pocierał delikatnie czaszkę niezbyt ogarniając co się właśnie wydarzyło. Chwilę później zaczął rzygać na dywan czarną mazią, nie zważając na rozpaczliwe łkanie Papsa. Teraz uczcijmy dywan minutą ciszy...

- Już... Ekhe! Już mi lepiej - lekko zawstydzony szkielet pstryknął palcami i momentalnie znaleźliście się w szafie. Undyne nie musi się przemęczać ciągłym otwieraniem i zamykaniem jej, jakie to było dobroduszne...

- Wytłumaczysz mi trochę zasady? Bo znam tylko *ekhe* część.

Westchnąłeś/aś głęboko i zacząłeś/aś tłumaczyć. Zajęło Ci to... Półtorej minuty. Zostało Wam jeszcze pięć i pół.

- Co to miało być? - odważyłeś/aś się spytać.

- Co konkretnie?

- No to z tym... Z tą karteczką.

- Jaką ka... Aha, o to Ci chodzi. Julka ma swoje Au i ostatnio cośtam jej się chrzani. Wiesz... Patologiczny OTP jej się stworzył wbrew jej woli...

To ona miała na imię Julka? Okej, możliwe że zapomniałeś/aś o tej mało ważnej informacji.

- Jesteście razem czy cuś?

Zadawanie takich pytań jest niebezpieczne, [Twoje Imię]. Lepiej uważaj bo z Inkiem to nigdy nic...

Za późno.

- Sorki. Sorki. Nie chciałem... Przepraszam!

Właśnie zostałeś/aś obrzygany/a czarną farbą. Ostrzegałem Cię. Zadawanie takich pytań Inkowi zawsze kończy się źle.

- N-nie jesteśmy razem. Mam Errora i Jammy'ego... Hej! Siedem minut już minęło!

Otworzyłeś/aś drzwi szafy i wyszedłeś/aś z niej zniesmaczony/a. Twoje ulubione ubrania są do wyrzucenia, przykro mi... Za Tobą z szafy wyszedł szkielet, pożegnał się szybko i wrócił do Antypustki. Wspominałem, że ma jeszcze moc pochłaniania farb z dowolnej powierzchni?

- Że. Co. K[CENZURA]a? INK WRACAJ TU DO CHOLERY!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro