Gaster x Toriel
Dedyk dla BonOlcia. Pozdrawiam tych, którzy szipują Gastera i Tori. ^^
- Okej, teraz twoja kolej, Tori - powiedział Sans podając jej butelkę.
Matka koza zakręciła nią i nagle...
- Co wy wszyscy do cholery robicie w moim salonie?!
Ups. Gaster wrócił z Carrefoura. Tum tum TUUUUUM!
Ratuj się kto może! No, dobra, może to nie będzie konieczne... Spojrzałeś/aś na butelkę, którą w tym momencie wszyscy ignorowali (biedna butelka) i zauważyłeś/aś że zatrzymała się wskazując Gastera.
- Uuuuuuuuuuu - mruknąłeś/aś do siebie na tyle głośno, że wszyscy zerknęli na butelkę. Znowu zaczęły się szepty.
- Hej tato - przywitał się z nim Sans. - Przyszedłeś w idealnym momencie. Idziesz do szafy z Tori.
Gaster spojrzał na swojego syna jak na osobę chorą na umyśle. Chociaż tak właściwie, to...
- Nawet się nie waż skończyć tego zdania - wyszeptałeś/aś do siebie. 'No właśnie!' dodała narratorka.
Undyne stanęła za Gasterem i zaczęła go pchać w stronę szafy. Profesor fizyki kwantowej (oczywiście niekanonicznie) nawet nie zareagował. Toriel poszła tuż za nimi.
- H-hej, [T-twoje Imię]!
Odwróciłeś/aś się. Machała do Ciebie Alphys, na wszelki wypadek gdybyś nie rozpoznał/a jej głosu... Co jest niemożliwe. Z tego grona jedynie ona się jąka.
- Co tam Al? - spytałeś/aś podchodząc do niej.
- N-naprawiłam wszystko - oznajmiła zadowolona, po czym wskazała na ekran monitora na którym widać było zdjęcie jej i Undyne całujących się.
Jaszczurka pisnęła i szybko zasłoniła rękoma monitor.
- Prze-przełączyło się n-n-na tapetę...
Teraz powinny rozlec się wiwaty i oklaski na jej cześć. Brawo, brawo... Po chwili na ekranie widać było wnętrze szafy. Gaster i Tori siedzieli na jakichś pudełkach, oddaleni od siebie najdalej jak się dało. Co do... To nie tak miało być...
- Jeszcze sześć minut - Gaster westchnął i oparł głowę o ścianę szafy. Nastała cisza.
Przez kolejne minuty nadal nic się nie działo. Było to takie nużące, że aż zasnąłeś/aś. Z nudów.
W pewnym momencie poczułeś/aś jak ktoś Cię przenosi na kanapę i okrywa kocem.
- Pff... Nie wytrzymał/a jedynie siedmiu minut?
- Nie-e - usłyszałeś/aś nieznany Ci głos.
- To co teraz?
Na moment zapadła cisza. Ciekawe jakim cudem, skoro pokój był wypełniony po brzegi różnymi osobami, ja nie wiem...
- Dajmy mu/jej odpocząć. Trochę rozdziałów przeszedł/a i...
- Rozdziałów?...
- Never mind. A tak w ogóle to wyglądasz słodko w towarzystwie Tori, tato...
- Nmprwd - głos Gastera zagłuszył golf swetra, w którym schował fioletowe rumieńce.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro