Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

G!Sans x Reader

Dedyk dla Gondoliasz. C;

Właśnie miałeś/aś zakręcić butelką, kiedy nagle do salonu wbiegł Sans. Nie żartuję. Wbiegł! Co za niespodziewany zwrot akcji!!!

- Ludzie, ludzie! Nie zgadniecie co się stało - wydyszał.

- Spadłeś z łóżka? - zasugerowała Toriel. No patrzcie jaka realistka, bierzcie z niej przykład.

- Czy ty nie miałeś przypadkiem spać, śmieciu? - wycharczała Chara, zanim ktoś zakneblował jej usta.

- Wiesz że tu jest tylko czworo ludzi? - spytałeś/aś się unosząc w rozbawieniu jedną brew.

- Dobra, nikogo to nie obchodzi, ale powiem. Otworzyłem portal!

- JAK?! - wydarli się wszyscy tak głośno że aż narrator musiał zasłonić sobie uszy. Wydarli się wszyscy oprócz Chary, która jedynie wymamrotała coś w stylu 'wmfmw!'. W wolnym tłumaczeniu 'zabiję was wszystkich'.

- Normalnie - odparł szkielet wzruszając ramionami, po czym wskazał na drzwi do swojego pokoju. - Panie, panowie i... Eee... Ty, [Twoje imię]... Przedstawiam wam... Mnie. Tak jakby.

Nic się nie wydarzyło. Heh.

Dopiero po kilku sekundach zza drzwi wychynęła głowa jakiegoś szkieleta z dwoma rysami na czaszce.

- To już? Teraz miałem wyjść czy...

Sans strzelił sobie face palm'a, po czym otworzył okno, powiedział 'wychodzę' i wyszedł. Ciekawe czy by wyszedł gdybyście byli w jakimś wieżowcu... W sumie... Umie się teleportować więc...

- Co tam porabiacie leszcze? - spytał się szkielet z innego wymiaru, schodząc po schodach. Był ubrany na czarno i jak już wspomniałam, miał pęknięcia na czaszce. Takie same jak u Gastera...

- Ej właśnie... Gdzie jest Gaster? - spytałeś/aś się. Nikt Ci nie odpowiedział. Chamy.

- Gramy w butelkę. Chcesz dołączyć? - spytał się Papyrus.

- Hm. Pewnie - powiedział szkielet, po czym zakręcił butelką. Trochę powirowała na fioletowym dywanie, po czym zatrzymała się wskazując na Ciebie. Zrezygnowany/a wstałeś/aś i poszedłeś/aś do szafy, ale niestety była zajęta. Tym tym tyyym.

- Kto tam jest do cholery? - spytałeś/aś Undyne warującą przy drzwiach.

- Grillby i Shyren.

Nie miałeś/aś już więcej pytań. Poszliście więc do schowka pod schodami niczym Heri Pota, a drzwi za wami zamknęła Alphys.

Trochę było niekomfortowo, bo musieliście siedzieć tuż obok siebie, stykając się ramionami. Westchnąłeś/aś.

Gaster Sans wyjął z kieszeni paczkę papierosów i podał je Tobie, żebyś się poczęstował/a. Odmówiłeś/aś. Serio? Masz okazję zajarać szluga i z niej nie skorzystasz? Narratorka się na Tobie zawiodła.

Szkielet sobie zapalił, a ty naciągnąłeś/aś koszulkę na twarz żeby nie oddychać dymem. Wiesz co? Niewiele to daje więc przestań. Minutę później cały schowek był zadymiony, a Ty się wręcz dusiłeś/aś.

- Uroczo wyglądasz kiedy tak bezsensownie starasz się nie oddychać dymem - powiedział Gaster Sans i pewnie tylko po to żeby poprawić Ci humor (wyczuj ten sarkazm) dmuchnął Ci dymem w twarz, przez co zacząleś/aś kaszleć.

Szkielet spojrzał na zegarek który miał na ręce.

- Hm. Została jeszcze niecała minuta - mruknął niby to do siebie, niby to do Ciebie. A narratorka właśnie została raperem. Jej debiutowy album będzie się nazywać 'Liryka z Nocnika'.

- Jedyne co mogę zrobić to to - powiedział, po czym 'pocałował' Cię w czoło. Trochę Cię to zdziwiło. Nie potrafiłeś/aś wykrztusić z siebie ani słowa.

I wtedy drzwi schowka zostały otwarte i wyszliście na świeże powietrze które zacząłeś/aś łapać jak ryba wyciągnięta z wody. Powiem szczerze - wyglądałeś/aś bardzo zabawnie.

- Wody! To znaczy... Powietrza! Powietrza! - zacząłeś/aś się czołgać w stronę drzwi wyjściowych żeby trochę pooddychać świeżym powietrzem. W takiej cudownej chwili kiedy toczysz taką heroiczną walkę, musi być jakaś nastrojowa muzyka. Nagle znikąd usłyszałeś/aś melodię piosenki 'Dragon Slayer'. Wygląda na to, że narratorka znowu chce Cię przekonać do słuchania Ninja Sex Party.

- Sraj się - rzuciłeś/aś w przestrzeń.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro