Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Chara x Reader

- Oooooo - lekko zaskoczona Chara przekrzywiła głowę i uśmiechnęła się sadystycznie.

- O nie nie nie nie. Nie! Powiadam wam, NIE!

Nawet narratorka się zdziwiła, bo nie planowała czegoś takiego. Ty i Chara... W szafie? Oddychaj skarbie bo się udusisz do cholery. Oddychaj! Nie umieraj! Nie idź w stronę światła!...

- Zapraszam do szafy - tu Undyne wskazała w stronę przedpokoju.

- Wspomnijcie mnie przyjaciele - powiedziałeś/aś przymykając oczy i unosząc dłoń do czoła niczym prawdziwa drama queen. Niestety, Oscara za to nie dostaniesz. Przykro mi. W tym momencie nikt na Ciebie nie patrzył. Taki mamy klimat.

Lekko naburmuszony/a dałeś/aś się wepchnąć do szafy siłą przez rybę, a drzwi do wolności się zamknęły. Siedem minut? Pff... Spoko, wierzę w Ciebie, wytrzymasz. Tak jak wytrzymałeś/aś z A-... Czekaj czekaj... Ty jeszcze nie byłeś/aś z nim w szafie... Cholera, pomyliłam scenariusze!

- Ekhem - spojrzałeś/aś na Charę z lekko uniesionymi brwiami. Epidemia NSFW ostatnio się szerzy. Może się zaraziła? Oo nie... Nie nie nie nie nie...

- Co, ty też masz alergię na zajebistość jak Jerry? Widać po tobie.

- Niegrzecznie - powiedziało demoniczne dziecko przekrzywiając głowę na bok jak narratorka kiedy idzie ulicą i śledzi ją jakiś facio którego uważa za pedofila i chce go zniechęcić więc udaje chorą na umyśle i...

Gdybyś wiedział/a gdzie aktualnie przebywa narratorka, chętnie byś jej posłał/a mordercze spojrzenie. Już się zamykam.

Chara zaczęła się wiercić i próbować wydostać się z kaftanu. Lekarz zalecał w takich przypadkach używać paralizatora ale los chciał że nie masz go przy sobie. Jaka szkoda. Trochę odsunąłeś/aś się od niej, tak na wszelki wypadek. I słusznie. Chwilę później dziewczyna pozbyła się w jakiś magiczny sposób kaftanu i w równie magiczny sposób wytrzasnęła skądś nóż. Robi się nieciekawie. W sensie... Dla Ciebie. Ja tam mam inne zdanie...

- No. Nareszcie - ucieszona jak nigdy Chara przyłożyła Ci nóż do gardła i przycisnęła Cię do drzwi. - Więc... Co tam mówiłeś/aś o mojej alergii na zajebistość?

To koniec. Tak mi przykro że zaraz zginiesz... A tyle rozdziałów dla Ciebie szykowałam... Przed śmiercią mogę Cię jeszcze powiadomić że to Mettaton zużył ostatnio cały Twój szampon.

I w tym momencie drzwi szafy się otwarły. Oczywiście Ty i Chara wypadliście z niej na podłogę.

- Wiedziałem - o dziwo to nie Undyne otworzyła drzwi, a Sans. Zdjął z Ciebie Charę swoją magią i wytrącił jej nóż z ręki.

- Zaczynało się tam robić ostro, c'nie? - nawet w takich momentach, kiedy byłeś/aś o włos od śmierci, żartuje. Cały Sans. Pewnie na swoim pogrzebie też będzie żartował.

- Eeee... Chyba 'gorąco' - poprawiłeś/aś go.

Szkielet przymrużył oczodoły i odsunął się od Ciebie o krok.

- Czekaj! To nie o to chodziło! Tak się tylko mówi! Ja nic nie...

***

Taaak wiem, był prawie miesiąc przerwy, ale po pierwsze primo miałam blokadę, a po drugie primo przypadkowo się wylogowałam z Watt i później nie miałam intertetu. ;-;

Ale fear not! Wyczekujcie jutro/pojutrze rozdziałów. >.<

Edit: co ja chrzanię, jaki k[CENZURA] miesiąc? Kilkanaście dni x'D

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro